czwartek, 14 maja 2015

Księżniczka Luna 17

Rozdział 17

Kastiel

Nareszcie mogłem znowu ją pocałować. Wiem, że tego chciała. Od razu odwróciła wzrok i się zarumieniła. Nie pozwolę żeby zabrał mi ją Lysander. Nie ma mowy! Nie wiem co on ma zamiar zrobić, ale będę lepszy. Kocham Rose...
-Dobrze moi drodzy! -Z zamyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki od biologii.- W ramach pracy dostaniecie króliki, a waszym zadaniem będzie opieka nad nimi Pracować będziecie w dobranych przeze mnie dwójkach. macie być jego rodzicami.
-A co to ma do biologii? -Zapytał Alexy.
-Zupełnie nic, ale dyrektorka dostała te króliki w ramach jakiegoś projektu. Dzięki niemu macie się nauczyć wychowania czy coś -odpowiedziała nauczycielka. -W takim razie Violetta będzie z Alexym, Nataniel z Melanią, Lysander z Klementyną, Rose z Kastielem, Kentin z...
O to Lysiu będzie zły! 
Rose uśmiechnęła się do mnie blado. Pani dała mi klatkę z królikiem, a następnie rozbrzmiał dzwonek.
-Super będę chodził jak idiota z klatką królika -warknąłem wychodząc z klasy.
-Nie narzekaj -odpowiedziała dziewczyna.
-Ciekawe gdzie go dam w domu. Demon go od razu zje.
-To królik będzie u mnie. Nie stękaj tak -powiedziała.
-Jeb*** nauczyciele niech sobie w dupę wsadzą tego pier******** królika! -Warknąłem po szwedzku aby nikt mnie nie zrozumiał.
-Mówiłam nie dramatyzuj -odpowiedziała Rose.
Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na białą kulkę futra.
Może nawet go/ją polubię...

Rose

Po powrocie do domu odstawiłam klatkę na szafkę w pokoju.
-Co to ma być?! -Wybuchł Daniel.
-Królik. Ślepy jesteś? -Zapytałam zdejmują bluzę.
-Co on tu robi?!
-Stoi. Dobrze się czujesz? -Zapytałam.
Kochałam go denerwować. To było moje ulubione hobby.
-Nie denerwuj mnie -odparł.
-Dobra, dobra. Wyluzuj. Dali nam je w szkole. Mamy się nimi w parach opiekować i być ich rodzicami. Tydzień i królika nie będzie -powiedziałam kładąc się na łóżku.
-Mniejsza z tą kupą futra...
-To królik!
-Mniejsza o to. Dzwonił Denis...
-O kuchnia miałam do niego zadzwonić! -Wykrzyknęłam i chwyciłam komórkę wybierając jego numer.
Daniel westchnął ciężko. Nienawidził gdy mu przerywałam, ale cóż...Taka moja natura.
-To też...Denis chciał się spytać czy nie zaśpiewasz na urodzinach jego koleżanki -dokończył brat.
Kiwnęłam głową i wyszłam na balkon.
-Tak? -Usłyszałam głos Denisa.
-Hej! Sorki, że nie dzwoniła, ale zapomniałam. W każdym razie Daniel mówił, że chciałeś abym gdzieś zaśpiewała -powiedziałam opierając się o barierkę.
-Em...Tak! Koleżanka ma urodziny. Kocha Lunę i chciałem zrobić jej przyjemność -powiedział.
-A nie możesz ty jej coś zaśpiewać? -Zapytałam.
-Ona nie wiem, że śpiewam... Wiesz w szkole mam zawsze soczewki. A na występach peruki -powiedział.
-Rozumiem. Em...Dobra zaśpiewam. Kiedy to? -Zapytałam.
-Za dwa dni -odpowiedział.
-Spoko, da radę -odpowiedziałam. -Preferencje do piosenki?
-Hm..."Ignite" i coś wymyślcie -odparł. -Jeszcze raz dzięki, a teraz sorki jestem umówiony. Pa.
-Pa.
Oparłam się lekko o barierkę.
Ah...Jak dawno nie śpiewałam tej piosenki... Napisałam ją gdy jeszcze strzelałam. Hm...Może być zabawnie.
-Daniel! -Wydarłam się wchodząc do domu. -Zwołuj chłopaków, za dwa dni mamy mały występ!
 ...

Odchyliłam mikrofon on moich ust i odetchnęłam głęboko.
-Świetna próba chłopcy!- Pochwaliłam ich.
Naprawdę doskonale wyszła nam próba, następnego dnia mieliśmy grać u tej koleżanki Denisa. Zastanawiałam się czy jest to TYLKO koleżanka. Jednak szybko odgoniłam tę myśl, tłumacząc sobie, że to nie moja sprawa. Chłopcy uśmiechnęli się i podziękowali.
-Mogę zobaczyć się z królikiem? -Zapytał Kas.
-O ile mi wiadomo to nie masz zakazu sądowego na spotkania z "synem" -odparłam żartując.
Chłopak zaśmiał się i zmierzwił mi włosy.
-Jak tak będziesz mi dokuczał to wniosę do sądu o rozwód- odparłam.
Kas zaśmiał się i rozłożył ręce w geście obronnym.
-Przepraszam moja kochana żonko, wynagrodzę ci to dzisiaj- wyszeptał mi chłopak.
Od razu zrobiłam się czerwona i lekko odsunęłam go od siebie.
-Dobra, dość żartów -przerwał nam Lys.-Ktoś widział mój notatnik?
-Znowu?!-Wykrzyknęłam podnosząc ręce do góry.
Za często się mu to zdarza.
Uśmiechnęłam się i wbiegłam do salonu, gdzie białowłosy zostawił swój notatnik, a następnie oddałam mu go.
-Dzięki co ja bym bez Ciebie zrobił- odparł chłopak z uśmiechem.
-Nie miałbyś piosenek- odpowiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się i wyszedł.
-A teraz zapraszam Pana do syna- powiedziałam do Kasa wchodząc po schodach. -To ty pogadaj z synem. Ostatnio źle przechodzi naszą separację, a ja lecę zrobić coś do jedzenia.
-Nawet nie wiesz jak Cię kocham żonko -powiedział Kas.
Ze śmiechem weszłam do kuchni. Szybko wzięłam spaghetti z lodówki i odgrzałam. Nalałam coli do szklanek i z tacą poszłam na górę.
-Mężu przyniosłam obiad- oznajmiłam stawiając tackę na biurku.
-Dziękuję jesteś taka kochana- odparł Kas biorąc talerz.
-Rozmawiałeś z synem? -Zapytałam gdy zjedliśmy.
-Tak. Otóż on naprawdę cierpi, że rodzice nie są razem i chciałby żebyśmy byli prawdziwą rodziną -powiedział poważnie. -Zresztą ja też bym tego chciał.
-Kas...-Zaczęłam, ale nie było dane mi skończyć.
Chłopak wywrócił mnie na łóżko,a swoje ręce trzymał przy mojej talii. Znajdował się tak niebezpiecznie blisko. Jednak mimo tego nie wstydziłam się. Miałam wręcz uczucie, że tak ma być.
-Kocham cię Rose -wyszeptał Kas.
-Ale ja...
-Wiem, nie umiesz wybrać. Będę czekać. A co do nagrania...
-Wierzę ci -powiedziałam.
Widziałam w jego oczach, że to co wtedy mówił było prawdą. Czerwonowłosy uśmiechnął się lekko.
-Kocham cię moja żono -powiedział i mnie pocałował.
Nie odpychałam go. Objęłam go i przyciągnęłam bliżej. Kochałam ten przyjemny dreszcz jaki przechodził moje ciało. Po chwili Kastiel lekko się odsunął.
-Wiesz co? Może uczynimy królika szczęśliwym i zostanę na jedną noc? -Zapytał Kastiel.
-Niech ci będzie, ale śpisz w pokoju gościnnym -odparłam.
-Nie sądzę -powiedział Kas i wpił się w moje usta.
On jest niemożliwy...
Kas usadził mnie na swoich kolanach, a ręce położył na mojej talii. Zszedł z pocałunkami na szyję, a ją lekko odchyliłam aby mu to ułatwić.
-Kocham cię Rose -wyszeptał Kastiel.
-Ja ciebie też.
Zamknęłam oczy, a Kas po chwili powrócił do pieszczenia moich ust. Tak bardzo to lubiłam, nie umiałam się temu oprzeć. To było takie wspaniałe uczucie.

Kastiel

Obudził mnie głos Rose;
-Kastiel wstawaj! Trzeba się ubrać! 
Udawałem, że nadal śpię, a kiedy schyliła się aby krzyknąć mi do ucha, objąłem ją w talii i przytoczyłem tak, że znajdowała się pode mną. 
-A to za wygonienie mnie do gościnnego -powiedziałem i ją pocałowałem. 
Rose była bardzo zdziwiona, ale oddała mój pocałunek. 
-Kocham Cię maleńka- wyszeptałem jej do ucha.
-Ja Ciebie też, a teraz idziemy się szykować- odpowiedziała dziewczyna i wyswobodziła się z mojego uścisku.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Rose jest w piżamie. Miała czarne, krótkie spodenki i top.
-Masz prawo pokazywać się tak tylko mi- wyszeptałem jej do ucha, obejmując ją od tyłu w talii.
Pocałowałem ją w szyję i puściłem aby mogła pójść się przebrać. Dziewczyna wydukała, że mam ciuchy na krześle i wybiegła z pokoju jak poparzona. Zaśmiałem się i spojrzałem na wcześniej wskazane mi miejsce.
Jak ja kocham tą dziewczynę...

Rose

Wybiegłam z tego pokoju cała czerwona. Odparłam się o drzwi i zjechałam po nich i przymknęłam oczy 
Czemu serce mi tak wali? Jak ja go kocham... Nie powinnam się z nim całować, ale nie umiem się oprzeć. 
Odetchnęłam głęboko i pomyślałam, że pójdę wziąć prysznic żeby trochę ochłonąć i w ogóle. 

...

Owinęłam ręcznikiem ciało, a włosy które zdążyłam wysuszyć spięłam. 
Teraz trzeba wybrać jakieś ciuchy...
Weszłam do pokoju i podeszłam do drzwi garderoby.
-Żonko gotowa?-Usłyszałam głos Kasa.
Chłopak wszedł do pokoju,a ja zalałam się czerwienią.
-Kas wyjdź!-Pisnęłam.
-Nie mam zamiaru kochanie- odpowiedział. 
Szybko nim Kas zdążył do mnie podejść schowałam się w garderobie.
 -Boisz się mnie? -Zapytał Kas.
Spodziewałam się pukania w drzwi, a nie takiego pytania.
-Nie, nie boję się- odpowiedziałam. 
-To wpuść mnie nic ci nie zrobię- powiedział cicho.
Jego głos był taki kojący. Poddałam się i otworzyłam drzwi.
-Boisz się mnie? -Zapytał Kas.
-Nie, to znaczy...
-Boisz się, że coś ci zrobię? -Zapytał.
Trafił w samo sedno. Sama nie wiem czemu myślałam, że mógłby mi coś zrobić. Takie dziwne uczucie i lęk gdzieś w środku. Nagle Kas przytulił mnie co było dla mnie szokiem.
-Proszę nie bój się mnie. Nigdy nie zrobiłbym nic wbrew twojej woli -wyszeptał.
-Przepraszam -odparłam.
Kas odchylił się i mnie pocałował.
-Przebieraj się mała, niedługo trzeba iść -powiedział i otworzył drzwi. Gdy już myślałam, że wychodzi odwrócił głowę.- Jeszcze jedno...To, że często mówię takie rzeczy nie oznacz, że bym to zrobił wbrew twojej woli. Mówię to żeby cię zdenerwować. Kiedy masz rumieniec wyglądasz jeszcze bardziej pociągająco.
Od razu zalałam się nową falą szkarłatu, a chłopak ze śmiechem wyszedł. Dla pewności i bezpieczeństwa zamknęłam drzwi, a później zaczęłam myśleć o doborze stroju.  W końcu wybrałam sukienkę z czarnym dołem, miedzianym paskiem i niebieską górą. Dobrałam dodatki i wzięłam nową perukę.
Muszę co jakiś czas je zmieniać...
Szybko ubrałam ciuchy i wyszłam z pokoju.
Z kuchni dobiegał wspaniały zapach świeżo zaparzonej kawy i naleśników. Weszłam do pomieszczenia rozkoszując się wspaniałymi zapachami. Mruknęłam przeciągle i popatrzyłam na sprawcę. Zdziwienie od razu zagościło na moje twarz. To wszystko zrobił Kastiel, nie kto inny, a Kastiel!
-Ty umiesz gotować?! -Wybuchnęłam.
Nim chłopak zdążył odpowiedzieć zaniosłam się śmiechem.
-I co się śmiejesz idiotko? -Zapytał.
Kiedy trzeba to umie się przymilić.
-Nie myślałam, że umiesz gotować ciemna maso -odpowiedziałam.
-Dobra siadaj i jedz -powiedział kładąc talerz i kubek na stole.
-Ej! Daniel! Kastiel zrobił żarcie! -Krzyknęłam.
-Papu! -Odkrzyknął mężczyzna i trzasnął drzwiami.
W ciągu dwóch sekund znalazł się w kuchni.
-Dzięki kotek -powiedział i dał Kastielowi buziaka w policzek.
Wyplułam kawę na podłogę i zaczęłam się śmiać. Kastiel zrobił się czerwony ze złości i uderzył Daniela.
-P*********** dom! K****** idzie dostać z takimi p*********** ludźmi! P******* jesteście! Idźcie się k**** leczyć bo naprawdę k****** można dostać! P********! -Wykrzyknął Kas.
Zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej, a Daniel przyłączył się do mnie.
-I co k**** się chichracie?! -Zapytał wkurzony chłopak.
Na chwilę przestałam się śmiać, podeszłam i dałam mu buziaka w policzek.
-Już się uspokój -powiedziałam i zabrałam szmatkę w celu wytarcia plamy kawy z podłogi, a następnie wróciłam do konsumpcji śniadania.
-Mmm...Pycha -powiedziałam razem z Danielem.
-To wy jeźdźcie, a ja idę nakarmić synka -powiedział czerwony i puścił mi oczko.
-Ładnie ci tak -powiedział Daniel. -Zadzwonię po chłopaków żeby byli za godzinę.
-A ja po Denisa -powiedziałam wkładając talerz do zmywarki.
Szybko pobiegłam na górę i otworzyłam drzwi pokoju. Kastiel w najlepsze oglądał moja bieliznę.
-Ty zboczeńcu! -Wydarłam się i podbiegłam do niego cala czerwona.
-Muszę chyba zadzwonić po Rozę żeby zabrała cię na zakupy -powiedział ze swoim cwanym uśmieszkiem.
-W********** z mojego pokoju bo tak ci w********, że k***** cie zabiję ty c****! -Wykrzyknęłam.
Chłopaka zamurowało, jednak po chwili dodał:
-Damie tak nie przystoi.
-C*** mnie to obchodzi s******** -powiedziałam wyrywając mu mój biustonosz.
Chłopak powoli wstał i wyszedł.
Co za imbecyl!
Chwyciłam telefon do ręki i wybrałam numer Denisa.
-Hej o której mamy być? -Zapytałam gdy chłopak odebrał.
-Będę po was za półtorej godziny -odparł chłopak.
-To do zobaczenia -powiedziałam i się rozłączyłam.
Westchnęłam głośno i zaczęłam składać bieliznę.
Jaki z niego idiota! Za to bardzo słodki... Ah...Rosalio Angelino Angel!








4 komentarze:

  1. Hahaha! ^^ Damie tak nie przystoi Rose XD jejku co tu się dzieje, kochana autorko mieszasz mi w głowie... Kastiel? No to Kazik czy Lysander? A może po prostu weźmie królika i da nogę? XD nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
    (zapraszam slodki-flirt-kiss.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jak nie jeden to drugi. Kastiel taki słodki. I jego reakcja, co dziewczyna nie może wybuchnąć? Super. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. ,,-Papu! -Odkrzyknął mężczyzna i trzasnął drzwiami.
    W ciągu dwóch sekund znalazł się w kuchni.
    -Dzięki kotek -powiedział i dał Kastielowi buziaka w policzek.
    Wyplułam kawę na podłogę i zaczęłam się śmiać. Kastiel zrobił się czerwony ze złości i uderzył Daniela.
    -P*********** dom! K****** idzie dostać z takimi p*********** ludźmi! P******* jesteście! Idźcie się k**** leczyć bo naprawdę k****** można dostać! P********! -Wykrzyknął Kas.'' Padłam i nie wstanę xD Szkoda że nie wiem co Kastiel mówił :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzyczał ;
      -Popierdolony dom! kurwicy idzie dostać z takimi popierdolonymi ludźmi! Pierdolnięci jesteście! Idźcie się kurwa leczyć bo naprawdę kurwicy można dostać! Pierdole!
      XD wersja bez cenzury

      Usuń