sobota, 9 stycznia 2016

Kastiel x Alice

Rozdział XIII

"Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz..."

Alice

     Szłam szkolnym korytarzem zaspana. Usłyszałam szybki stuk obcasów, a chwilę później poczułam ciężar na szyi i barkach.
-Rozalia błagam cię! -jęknęłam.- Wszystko mnie boli!
-Oj tam, oj tam -powiedziała jak zawsze radosna białowłosa.
-Skąd ty masz tyle energii? -zapytałam, ruszając dalej szkolnym korytarzem.
Przyjaciółka uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi.
-Gdzie Sara? -zapytałam.
-Mówiła, że jakiś jej przyjaciel dzwonił w pilnej sprawie i jedzie do niego.
Zeke? Czemu nie dzwonił do mnie?
Poszłyśmy na polski. Oczywiście rozkojarzyłam się, a pani Majewska wzięła mnie do tablicy. Dostałam jedynkę, którą nie za bardzo się przejęłam.


Kastiel

      W szkole Alice była jakaś nieobecna i rozkojarzona. Podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu.
-Hej kotek. Ignorujesz mnie? -zapytałem, uśmiechając się łobuzersko.
-Nie. Po prostu Roza mówiła mi, że Zeke dzwonił dziś do Sary. Zastanawiam się czemu nie do mnie...
-Oj maleńka. Może nie chciał cię martwić.
Pięknie kłamiesz...
Po lekcjach odprowadziłem czerwonowłosą pod same drzwi.
-Nie chcesz wejść? -zapytała.
-Nie, muszę coś załatwić. Zobaczymy się jutro w szkole. Pa maleńka -powiedziałem, dałem jej buziaka w policzek i odszedłem.
       Otworzyłem drzwi swojego domu, a po rozebraniu zadzwoniłem do siostry.
-No hej! O której przyjeżdżacie? -zapytałem.
-Będziemy jak się ściemni. Nie chcę żeby Alice nas zobaczyła -odpowiedział głos po drugiej stronie.
-Okej. To ja przyszykuje pokój.
-Dobra. Ja kończę. Pójdę z chłopakami jeszcze na miasto żeby coś kupić.
-O to kup coś do żarcia, bo lodówka prawie pusta.
-Między innymi idę też po to. Dobra pa braciszku~!
-Do zobaczenia zmoro.
Usłyszałem jeszcze tylko prychnięcie dziewczyny, a później rozłączyłem się.
No to maleńka będzie miała niespodziankę...

Alice

     Wchodząc do domu poczułam zapach pizzy i skierowałam się do salonu. W nim siedział mój brat. Nogi miał na stole, włosy roztrzepane. Ubrany był w dziurawe dresy i poplamioną, starą koszulkę. Na stole oprócz pizzy leżało piwo.
-Jeszcze wielkiego brzucha ci potrzeba. Nie dziwię się, że nie masz dziewczyny -powiedziałam śmiejąc się.
-Nie mam z własnej woli.
-No chyba kurwa nie z mojej! Wziąłbyś się za szukanie i podrywanie. Jakiś sojuszników muszę mieć.
-Ah...Kobiety.
Pokręciłam głową i poszłam do pokoju odłożyć torbę. Przebrałam rurki na krótkie spodenki i zeszłam na dół. Usiadłam obok brata i wzięłam kawałek pizzy.
-Wygląda na to, że spędzam wieczór z tobą. Kas ma coś do załatwienia, a Sara pojechała do Zeke`a -oznajmiłam bratu.
-Do Zeke`a? Po co?
-Gdybym ja jeszcze wiedziała. Roza mówiła mi, że Zeke zadzwonił do Sary i ona do niego pojechała, ale dlaczego to nie wiem. Zastanawiałam się czemu nie zadzwonił też do mnie.
-Hm...Dziwne... A co do wieczoru... Dziś muszę iść do klubu. Przepraszam mała.
-No okej. Idź się już zacznij doprowadzać do normalnego stanu.
Alex zaśmiał się i dał mi buziaka w policzek. Następnie wstał z kanapy i poszedł na górę.
      Westchnęłam głośno i sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer białowłosej.
-Hej Roza. Alex idzie dziś do klubu. Przyjdziesz wieczorem? -zapytałam.
-Tak, pewnie! Będę za godzinę! Do zobaczenia!
-Papa!

...

      Alex wszedł do salonu, gdy na niego spojrzałam uśmiechnęłam się szeroko. Miał czarne, obcisłe spodnie, biało- czarną koszulę w kratę, czarne conversy i skórzaną, czarną kurtkę.
-No nareszcie wyglądasz normalnie, a nie tak poważnie -powiedziałam.
-Oj grabisz sobie.
Wystawiłam mu język i wyszczerzyłam zęby. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Czyli jednak nie będziesz sama -westchnął mój braciszek.
Puściłam mu oczko i poszła otworzyć drzwi. Oczywiście stała w nich białowłosa.
-Hej~!
-Hejka. Wchodź.
Rozalia weszła i zaczęła zdejmować buty i kurtkę.
-Cześć Roza -powiedział Alex i uśmiechnął się szeroko.
-Hejka, hejka. Aleś się dziś odstawił -powiedziała trzymając ręce na biodrach.
 Brunet westchnął głośno.
-Dobra ja lecę. Nie czekaj na mnie -powiedział i dał mi buziaka w policzek.- No i nie rozwalcie domu, ale nie zróbcie mnie wujkiem.
Zaśmiałyśmy się, a chłopak wyszedł z domu.
       Spojrzałam znacząco na Rozalię.
-Tak w sumie...To nie ma żadnego alko w domu... Alex barek ma zamknięty na klucz, a ja nic nie kupiłam. Trzeba by iść do sklepu -powiedziałam.
-Ah! Mogłaś powiedzieć to bym się nie rozbierała!
-I tak muszę się uszykować. Chodź do mnie.
       
Zeke

       Ucieszyłem się, gdy Sara przystała na mój plan. Wiedziałem, że będzie to dla niej i Kastiela nie komfortowa sytuacja. Jednak oboje zgodzili się. Spakowałem walizkę i poszedłem z nią do Rafael`a tak jak się umówiliśmy. Niebieskowłosa przyjechała koło jedenastej. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy w dwójkę, a później przyszedł Ash narzekając, że musiał tak wcześnie wstawać. Oczywiście Rafael przytulił go do siebie. Byli uroczą parą. Naprawdę się kochali i wytrzymali wiele kłótni i rozstań.
       Po południu Sara zadzwoniła do Kastiela. Pojechaliśmy na zakupy. Oczywiście Ash był zadowolony, a ja z Rafą. No cóż... Przeklinaliśmy pod nosem i w myślach. Jednak myśl, że już niedługo zobaczę z powrotem Alice, zadowalała mnie.
Już niedługo znowu się zobaczymy... I tym razem odbiorę cię Kastielowi...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziś rozdział jest krótszy, bo  brak mi weny. Ostatnio jest mega urwanie głowy. Dlatego postanowiłam zawiesić bloga do końca stycznia. Chcę żebyście nie uznawali tego w sumie za zawieszenie, ale ja mój taki urlop?
Ostatnio gubię się w akcji, muszę sobie wszystko poukładać w głowie i ogarnąć. Nie chcę żeby przez moją pamięć i wg opowiadanie się zepsuło. Obiecuje, że wrócę w pierwszym tygodniu lutego :)
Mam nadzieję, że nie będziecie źli :)
Kocham was <3

10 komentarzy:

  1. O rany. Pod koniec przeszły mnie ciarki. Ostatnie zdania takie... brak mi słów. Ale rozdział jak na brak weny wyszedł nawet niezły.

    OdpowiedzUsuń
  2. I tym razem odbiorę cię Kastielowi...
    Co?! Będzie ciekawie.
    Jak na brak weny rozdział mega.
    Doo końca stycznia.. ehh!
    cóż rozumiem Cię.
    Więc życzę ci dużo weny, cierpliwości, i dobrego urlopu żebyś wróciła do nas z nowymi pomysłami!♥ ;))
    Pozdrawiam i powodzenia<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. "I tym razem odbiorę cię Kastielowi" jak to przeczytałam to już wiem, że Zeke będzie nie lubianą przeze mnie postacią ;-; Czekam na następny rozdział i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O ten gnojek, jak on może lekceważyć Kastiela?! Jak pójdzie tak dalej to wróci do domu ze złamanym nosem (i nie tylko). Osobiście nie lubię Zeke'a, a teraz to przeciągnął strunę. Mam nadzieję że urlop ci się uda i wrócisz do wprawy. Ja osobiście podsyłam wiadro, taczkę, a nawet ciężarówkę weny, życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko wszyscy nie lubią mojego Zeke'usia :(
    A to postać która miała być lubiana ;(
    Mam nadzieję, że z czasem go polubicie xD
    Osobiście wszystkim dziękuję za wenę i w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to 'odbiorę'!? :C Zeke... już nie lubię gościa ._. xd chociaż już wcześniej za nim nie przepadałam ;| No to życzę weny i udanej przerwy c;

    OdpowiedzUsuń
  7. A niech tylko spróbuje rozwalić związek Alice i Kasa! Zabiję typa!
    A co do rozdziału to fajniutki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytając to absolutnie nie przypuszczałam, że brak ci weny. Rozdział jest genialny. Jakaś niespodzianka urodzinowa dla Alice się szykuje czy jak? ^^
    A Zeke... ,,I tym razem odbiorę cię Kastielowi" PF, pomarzyć sobie może, ja się na to nie zgadzam XD (TYLKO NIE TO, PLZ), Alice i Kastiel to tak cudowna para <3 Czekam na next, kochana! Życzę weny, jak najlepszej formy w pisaniu, że tak powiem. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach ta końcówka ,,I odbiorę cię Kastielowi" Hmmmm...spodobało mi się.
    Fajnie piszesz. Ciekawie i pomysłowo, aż trudno uwierzyć, że brak ci weny.
    Ps. Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na mojego bloga:
    Adres: zpk13.blogspot.com
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że wpadniesz, poczytasz i jak coś skomentujesz.:*
    Życzę weny i czasu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Grrr. Na koniec przeszły mnie ciarki. Rozdział super... Gratuluje takiego braku weny.
    Zapraszam:
    http://uwiezionasercem.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń