wtorek, 28 czerwca 2016

Zagubiona III

Rozdział III


"Niezidentyfikowane przyciąganie..."

Cassandra 

Przez całe popołudnie oglądałam film z Kastielem i rozmawiałam. Później pojechaliśmy do mnie. Ciocia jeszcze nie wróciła. A Ethan`a i Ian`a nie było. Od razu przeszłam z chłopakiem do kuchni i zaczęłam robić obiad.
-Kura domowa -mruknął buntownik.
-Bardzo śmieszne.
Odwróciłam się i udawałam obrażoną. 
-Oj maleńka...Już się tak nie obrażaj...
Poczułam jego ciepłe ręce na moich biodrach. Sama nie wiem czemu, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, chciałam żeby tak zostało. 
-Dalej się obrażasz? -wyszeptał mi do ucha.
Mruknęłam w odpowiedzi i przymknęłam oczy. Po chwili jego oddech drażnił moją skórę na szyi.
-Nie złość się skarbie...
Rozpływałam się w jego ramionach. Było w nim coś, co mnie do niego przyciągało. Nie wiem czemu tak się działo, ale tka po prostu było. Ten czerwonowłosy chłopak pociągał mnie. Tak cholernie mnie pociągał...
Matko, Cas ogarnij się!
-No...Niech ci będzie -odpowiedziałam w końcu cicho.
Kastiel zaśmiał się, ucałował moją szyję i już po chwili na moich biodrach nie było jego ciepłych dłoni. Była pustka i zimno.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Szybko złapałam urządzenie i odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Tak słucham? -zapytałam.
-Coś ty taka poważna, mała? 
-Nie spojrzałam na wyświetlacz. Kiedy będziesz?
-No właśnie wracam. Ian i mama są?
-Nie, jeszcze ich nie ma.
-Hm...No dobra... Kupić coś po drodze?
-Hm...Czekaj...
Szybko podeszłam do lodówki i otworzyłam ją.
-Możesz kupić colę albo jakiś sok i to by było na tyle. Jutro musimy jechać na większe zakupy. 
-No okej. To będę za jakąś godzinkę.
-Godzinę?! Gdzie ty byłeś?!
-Wytłumaczę ci jak wrócę. Do zobaczenia.
-No papa.
Wróciłam do podsmażania mięsa i kuskusu na patelni. Następnie wkroiłam trochę warzyw i co chwila mieszałam.
-Urodzona z ciebie kucharka -skomentował Kastiel.
-W domu...Często zostawałam sama... Musiałam sobie gotować. 
Spuściłam głowę i wspomniałam sobie chwile, gdy rodzice wracali zmęczeni po pracy. Nie mieli dla mnie za dużo czasu, ale mimo to kochałam ich. Weekendy zawsze spędzaliśmy razem, wakacje też. Zawsze starali się wziąć urlop w tym samym czasie. Było to miłe z ich strony.
-Ej! Ziemia do ufoluda Cassie z planety kur domowych! 
Spiorunowała  Kastiela mrożących krew spojrzeniem.
-Chcesz oberwać patelnią? -zapytałam ironicznie.
-A później przywiążesz mnie do krzesła jak w zaplątanych? I uciekniemy z wieży, a później weźmiemy ślub?
-W twoich snach.
-Raczej w twoich złotko. I uważaj bo kurczaka zjarasz.
Wystraszona spojrzałam na patelnię i szybko pomieszałam jej zawartość. Następnie obdarzyłam Kasa złym spojrzeniem, a on tylko posłał mi buziaka w powietrzu. Przewróciłam oczami i wyłączyłam gaz.
-Masz żryj bestio -powiedziałam, stawiając talerz przed chłopakiem.
-Skoro ja bestia to będziesz moją piękną?
-Kiedyś na pewno...
-To obietnica.
-W twoich snach -dokończyłam.
Dostałam kuksańca w bok i zaśmiałam się, a następnie wystawiłam język. Kas wystawił swój i oblizał się lubieżnie. Zaśmiałam się i poruszyłam moim językiem. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i wstał. Obserwowałam każdy jego ruch, przypuszczałam co miało się zaraz stać. A najgorsze było to, że wcale nie byłam temu przeciwna. Buntownik stanął przede mną i...

Ethan

Wracałem właśnie z małego domku niedaleko Wrocławia. Była to po części moja niespodzianka dla Cassie. Mama kilka dni wcześniej powiedziała mi, że rodzice Cas zostawili dla niej mały domek. Postanowiłem tam pojechać i zobaczyć w jakim jest stanie. Okazało się, że nie jest to rudera, jak to sobie wyobrażałem. Tylko piękny i okazały domek. Postanowiłem zabrać tam kuzynkę na weekend. Śmieszne, nie? Zabierać ją do jej własnego domu.
Wybrałem numer brata i włączyłem głośnik.
-No hej, co chcesz brachu? -zapytał, odbierając po pierwszym sygnale.
-No siema. Słuchaj...Byłem w tym domu. 
-I co? Rudera?
-A tu cię zaskoczę. Okazało się, że jest wykurwiście urządzony. Ciocia i wujek mieli gest. No, ale cóż...Nie dziwię im się. W końcu mieli tylko jedno dziecko. Kiedy wracasz?
-No wiesz...Umówiłem się z Kasem na browara, więc na pewno późno. 
-No okej, a mama?
-Dzwoniłem do niej. Powiedziała, że muszą zrobić jakiś większy projekt i szef kazał im siedzieć. Mówiła, że na pewno wróci rano czy coś.
-No okej. To siema.
-No hejka.
Rozłączyłem się i uśmiechnąłem się pod nosem. 
To w sumie kupię piwo, popcorn i z Cas mamy cały dom dla siebie...

Cassandra

Kastiel stanął naprzeciw mnie i nagle zadzwonił mój telefon. Zmieszana szybko chwyciłam urządzenie i odebrałam. Była to ciocia.
-Tak ciociu? -zapytałam.
Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Był lekko zdenerwowany i usiadł z powrotem na swoje miejsce.
-Coś się stało? Masz taki słaby głos...
-Em...Nie, jestem po prostu zmęczona.
-No dobra powiedzmy, że ci wierzę. Dzwonię, bo szef kazał mi dłużej zostać w pracy. Dzwoniłam już do chłopaków. Przepraszam złotko, że tak wyszło.
-Spokojnie ciociu, damy sobie radę.
-Dobrze. Kocham cię buziaki.
-Ja ciebie też, papa.
Rozłączyłam się i spojrzałam przepraszającym spojrzeniem na Kasa. Gdy już chciałam coś powiedzieć zadzwonił jego telefon.
-No hej stary...U ciebie...Nie, zawinę po portfel...Tak u mnie...No, narazie.
Chłopak szybko dojadł resztę, tak jakby go gonili.
-Muszę lecieć. Zapomniałem, że umówiłem się z Ian`em na piwo. Cześć kocie.
-Cześć...
Kas popatrzył na mnie i pokręcił głową.
-Oj maleńka...
Wstał i ucałował mnie w czoło, a następnie w usta i wyszedł. Zaśmiałam się i dojadłam kolację. Gdy wstawiałam naczynia do zmywarki do domu ktoś wszedł.
-Wohoo! Cała chata nasza, skarbie! 
Zaśmiałam się słysząc krzyk Ethan`a.
-No tak...Ian na piwie, a ciocia w pracy -powiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc na chłopaka z politowaniem.
-Skąd wiesz? -zapytał zdezorientowany.
-Ciocia dzwoniła i mi mówiła, a Kas był tu i dosłownie kwadrans temu wybiegł stąd na jednej nodze, bo o browarze przypomniał mu Ian.
Brunet uśmiechnął się i postawił na blacie kuchennym siatkę. Wyjął z niej colę, sok, czteropak piwa smakowego i paczkę popcornu.
-Smakowe? Myślisz, że jestem cieniarą? -drażniłam się z nim.
-No coś ty. Po prostu wiem, że bzowe wręcz kochasz, a ja też je lubię.
-Oj drażnię się z tobą głuptasie. To co? Film?
-Oczywiście.
-Sala samobójców?
-Zawsze.
Zaśmiałam się i od razu zaczęłam szykował przekąski, a mój kuzynek film.

~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział...
Napisany w niecałą godzinę na spontanie xD Weny nie miałam dużej, ale cóż...
Wpadłam na świetny pomysł. Może od czasu do czasu będę dodawać taki pamiętnik Ethan`a i Cas? Na pewno dużo wniosą do opowiadania :) Czekam na waszą opinię :)
Do następnego <3
Ps: Jeśli są błędy to przepraszam, ale no...Pisanie na spontana xD I dodawanie na spontana :P Nie chciało mi się sprawdzać xD

wtorek, 21 czerwca 2016

Zagubiona II

Rozdział II

"Gorzej niż wykurwista chujnia... "

Cassie

Dzień zaczął się dla mnie koszmarnie. Najpierw zaspałam, bo oczywiście po chuja podłączyć komórkę na wieczór do ładowarki? No i po chuja mnie obudzić? Kochany Ian wyszedł sobie po cichu. A Ethan w ogóle nie szedł do szkoły, bo miał coś załatwić z autem, więc obudził mnie, ale nie mógł zawieźć. Dlatego biegłam, a w połowie drogi zaczęło lać jak scebra. Zanim dobiegłam, kończyła się druga lekcja, a ja byłam cholernie mokra.
Wkurwiona weszłam do szkoły. Od razu poszłam do mojej szafki. Otworzywszy ją i zobaczywszy się w lustrze, mój wkurw się powiększył. Włosy wypadły mi z kitki, więc wyglądałam jak strach na wróble. Do tego woda spływała ze mnie ciurkiem. Dałam upust mojej złości i z całej siły uderzyłam ręka w szafkę. Poczułam przeszywający ból, a po chwili z mojej dłoni spływała nie tylko woda, ale i krew. Resztkami sił osunęłam się po szafkach.
Usłyszałam stukot obcasów. Nie przejęta zamknęłam oczy.
-O matko! Cassie?! -usłyszałam zaniepokojony głos.
Podniosłam głowę. Nade mną stała Rozalia. Oczywiście miała swoje dwudziesto centymetrowe szpilki.
-O...Hej Roza.
-Tak,tak. Zamykaj szafkę. Idziemy do mojej i do kibla.
Spojrzałam zdziwiona na dziewczynę.
-Wstawaj! Chyba nie chcesz żeby wszyscy widzieli Cię w takim stanie? !
Bez zbędnych pytań wykonałam jej polecenie. Ethan mówił, że jest bardzo stanowcza i lepiej robić to co mówić. Inaczej wyląduje się w jej szpilkach.
Białowłosa okazała się bardzo pomocna. Dała mi ubrania na przebranie, ręcznik do wytarcia i poszła ze mną do łazienki. Równo z dzwonkiem wyszłam w ubraniach dziewczyny. Nie ukrywam, że nie podobały mi się. Stanowczo za dużo odkrywały. Na pewno zastanawiacie się co mi dała. Hm...otóż były to krótkie, czarne spodenki (ledwo zasłaniały tyłek), trampki i czerwony,poszarpany top. Poprawiłam plecak i z burakiem na ryju wyszłam z łazienki.
-Kurwa- przeklęłam pod nosem, gdy poczułam setki par oczu na sobie. -Roza to za dużo odkrywa.
-Przesadzasz.
-Roza!
-Oj nie mam nic innego.
Westchnęłam ciężko.
Poczułam na mojej talii ciepłe ręce. Od razu odwróciłam się do tyłu. Jak się okazało był do Kastiel.
-Czy ty mnie kusisz? -wyszeptał mi do ucha.
-Nawet nie próbuj mnie wkurwiać. Szłam w tej ulewie!
Wskazałam na widok za oknem.
-A teraz muszę chodzić w tym- dodałam, wręcz warcząc.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko po czym zdjął z siebie czarną bluzę. Założył mi ją przez głowę. Patrzyłam na niego zdziwiona. Kas pocałował mnie w czoło.
-Nie pozwolę żebyś czuła się nie komfortowo. Po szkole przyjadę po Ciebie- szepnął mi do ucha i odszedł.
Stałam lekko zdziwiona, lecz po chwili otrząsnęłam się i założyłam plecak. Rozalia patrzyła na mnie zdziwiona.
-To gdzie mamy następną lekcję? -zapytałam.
-Chemia -odparła wychodząc z zamyślenia.
Razem ruszyłyśmy w stronę sali chemicznej.
Dziwnie patrzyła...Ale to na pewno dlatego, że znam się z nim jeden dzień, a on się do mnie tuli.

Kastiel

Zadowolony z mojego podboju wróciłem do domu. Oczywiście trochę zmokłem w drodze ze szkoły do auta i z auta do domu, ale było warto. Czułem, że powoli uwodziłem Cassie.
Daje jej maks dwa tygodnie i sama wskoczy mi do łóżka
Uśmiechnąłem się łobuzersko i poszedłem ogarnąć.

Cassie

Od razu po lekcjach zabrałam swoje nadal mokre ubrania z szafki i wyszłam przed szkołę. Przed bramą czekał na mnie Kastiel. Scena była niczym z filmu dla nastolatek. Ja, zmarznięta, w jego za dużej bluzie. On, badboy oparty o swoje czarne BMW ze spuszczoną głową. Na tę myśl zaśmiałam się lekko i ruszyłam biegiem do niego. On otworzył mi drzwi.
-Aż tak się cieszysz z naszego spotkania? -zapytał, gdy wsiedliśmy do auta.
-Naturalnie.
-Miło...
-To był sarkazm.
Zaczęłam się śmiać, a chłopak dźgnął mnie w bok.
-Niegrzeczna dziewczynka -wyszeptał.
-Lubisz takie.
-Nie zaprzeczę.
Czerwonowłosy uśmiechnął się pod nosem i ruszył.
-To może dziś dzień spędzimy u mnie? -zaproponował chłopak.- Czy może wolisz się przebrać i iść do kina?
-Wolę siedzieć u ciebie. Mam dość tego deszczu.
-Jak sobie księżniczka życzy.
Zaśmiałam się i sprzedałam mu solidną sójkę w bok.


~~~~~~~~~~~
Hej kociaki ^^
Oto kolejny rozdział Zagubionej ;) Wiem, że jest on dość krótki, jednak nie mogę na to poradzić ;/ Mam nadzieję, że się podoba ;*

wtorek, 14 czerwca 2016

Pierdzyrialiowe (xD) ogłoszenie parafialne

Hej, hej kochani :* 
Żyję xD (Póki co xD)
Tak, znowu pisze wam kolejną notkę, ale cóż...
Pragnę was poinformować, że się wyprowadziłam 
Teraz jest już w miarę wszystko ogarnięte...
Więc mogę coś tam wyskrobać! xD
Zacznę pisać zagubioną, gdyż wygrała ona większością głosów...
Jedyne co mnie smuci to, to, że jest was tak mało :/
Pamiętam jak w jakiś ankietach brało udział po 30 osób, 
A teraz ledwo 10...
Przykre, że większość mnie zostawiła...
ale cóż, wy jesteście :)\
Tak, więc zmieniłam wygląd bloga
I od tego wszystko się zacznie :)
 Do zobaczenia w następnej notce :*