czwartek, 16 lutego 2017

Pamiętnik Cassie II

Ostatnio stało się coś czego bym się nigdy nie spodziewała... Pamiętasz pamiętniku jak opowiadałam ci o tym, że Kas mnie prawie pocałował? Teraz stało się to naprawdę, a nawet i znacznie więcej niż pocałunek... I nie, nie jesteśmy razem. Zawarliśmy pewien układ. Taki wiesz, seksfriend. Nie wiem co mi strzeliło do głowy... Ciągle zastanawiam się czy dobrze zrobiłam. Czy to w ogóle powinno mieć miejsce. Jednak z drugiej strony wiem, że coś mnie do niego ciągnie. Najzwyczajniej w świecie jest w nim coś takiego co mnie kręci. Ten jego styl bad boy'a. Na pierwszy rzut oka naprawdę taki jest. Jednak, gdy pozna się go bliżej jest jak każdy normalny chłopak po przejściach. Jego też życie nie za bardzo popieściło. Tak jak mi, dało mu niezłego kopa w dupę. 
Kastiel jest naprawdę spoko. Oczywiście wiem, że wszyscy gadają,  że ma laski na jedną noc. Ale jakoś mi to zwisa. Zawarłam z nim układ. Jeśli będzie chciał się pieprzyć z inną laską to, to zrobi. Jednak wtedy na pewno się już z nim nie prześpię. Nie chcę dostać jakiejś zarazy.
A wiesz co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? To właśnie ja wyszłam z tą inicjatywą. Tak o po prostu to walnęłam. Nie myślałam wtedy co robię. No może trochę. Chciałam tego. Najnormalniej w świecie byłam ciekawa jak całują te jego cudne usta. Chciałam poczuć jego ręce na sobie, chciałam się do niego zbliżyć. Pociąg fizyczny jaki do niego czuje jest nieopisany. Kręci mnie ten jego cwany uśmieszek, zboczone gadki. A najbardziej chyba kręci mnie jego klata! O Boże ona jest taka idealna! Uh...Dość!
W każdym razie to tyle z tych ważniejszych rzeczy u mnie... Zobaczymy co życie pokaże ;)

~~~~~

Hej, hej napisałam pamiętnik tak na szybko ;) Mam też rozdział Kas x Alice, więc postaram się go dziś dodać. Ale pisze to na komórce i ciężko będzie poprawić, ale dam dla was radę ;* Zachęcam do komentowania ;)
Snap: sarcia_wolfy
Mail: sara.wolf.slodki.flirt@Gmail.com

Kastiel x Alice

Rozdział XVI

"Kac i niespodziewany zwrot akcji..."

Alice

Obudził mnie odgłos rzygania. 
Jak miło...
Usiadłam i przetarłam oczy. Zlustrowałam wzrokiem salon Kasa. Wszyscy walali się po nim. Kas leżał obok mnie na kanapie, przykryty kocem jak małe dziecko. Alex spał na dywanie. Sara była w połowie na sofie, w połowie na ziemi, natomiast Zeke leżał na parapecie, skulony jak mały kociak. Lysander walał się po schodach, a Roza pod nimi. Brakowało tylko dwójki moich przyjaciół.
 
Szybko poszłam do łazienki, w której odgłosy nie ustawały. Zapukałam, a następnie weszłam. Nad muszlą zwisał Ash, a Rafa cały czas głaskał jego plecy.
 
-Cześć Alice- powiedział brunet.
 
Białowłosy, zmęczony uniósł głowę i lekko się uśmiechnął, jednak zaraz znowu powrócił do wymiotowania.
 
-Długo tak...? -Zapytałam.
 
-Z kwadrans.
 
-Trzymaj go, a ja zrobię mu zimny okład.
Szybko wyciągnęłam z szafki Kastiela byle, jaką szmatkę i włożyłam pod strumień lodowatej wody.
 
-Trzymaj mu to na czole, a ja zrobię miętę -rozkazałam.
 
Jakiekolwiek oznaki zmęczenia i niewyspania zniknęły. Przeszłam przez salon, który był pobojowiskiem. Dosłownie. Puste butelki i puszki walały się po ziemi, stole i nie tylko. Rozsypane przekąski zasypały podłogę, tak samo jak resztki ubrań.
 
Nieźle wczoraj pobalowaliśmy...
Zaparzyłam miętę, z którą wróciłam do łazienki. Ash nareszcie przestał wymiotować. Biedny, leżał bez sił przy muszli klozetowej. Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco i wręczyłam kubek z napojem.
 
-Wypij, to mięta. Dobrze ci zrobi na żołądek- powiedziałam.
 
-Anioł, a nie kobieta- wymamrotał białowłosy resztkami sił.
 
Zaśmiałam się i pogłaskałam go po głowie.
 
-Po prostu wierna przyjaciółka- mruknęłam.- Może jednak nie tak bardzo wierna. Nie powinnam was zostawiać bez znaku życia.
 
Spuściłam głowę na dół, lekko zażenowana. Rafael uniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy. Jego wyraz twarzy był poważny.
-Zawsze byłaś, jesteś i będziesz wierną przyjaciółką. Żadne z nas nie ma ci tego za złe. Martwiliśmy się o ciebie, ale nawet na chwilę nie byliśmy źli. Na ciebie nie można się złościć, księżniczko.
 
Obaj uśmiechnęli się, a ja przytuliłam każdego po kolei.
 
-Kocham was chłopaki- powiedziałam radosna.
 
-Cóż to za czułości w kiblu, z rana i to jeszcze na kacu? -Usłyszeliśmy za sobą.
 
W drzwiach stał Alex ze swoim przyćpanym wzrokiem.
 
-Ash zrób miejsce dla starego kolegi- powiedział mój brat.
 
Białowłosy ledwo, co się odsunął, a brunet zwrócił zawartość żołądka. Zaraz po nim zrobił to Ash'i.
 
-Ja sama zaraz też puszczę pawia- powiedziałam zniesmaczona.
 
-Ja też Alice- dodał Rafael.
 
Widok wymiotujących chłopców do jednego sedesu nie był przyjemny.
 
-Idę robić więcej herbaty i śniadanie, a ty zostań z nimi.
Szybko uciekłam z łazienki. Poczułam gulę w gardle i skrzywiłam się.
Nie zrzygam się, nie, nie ma mowy...
Weszłam do kuchni i ujrzałam swojego chłopaka stojącego przed lodówką.
 
-Dla ciebie trzeba będzie kupić taką z szybą- mruknęłam, podchodząc do niego.
-Wredota. To już dzień dobry, to łaska, tak?
Chłopak objął mnie i przyciągnął bliżej siebie. Ja natomiast stanęłam na palcach i go pocałowałam.
 
-Dzień dobry ruda małpo- szepnęłam. Uwolniłam się z jego rąk i zaczęłam robić śniadanie. Kastiel pomagał mi, razem uznaliśmy, że zrobimy naleśniki. Miałam w planach jajecznicę, żeby było szybko. No, ale musiałoby być święto, żeby mój chłopak miał pełną lodówkę.
 
Właśnie, mój chłopak. Lubiłam to stwierdzenie. Zawsze, gdy mówiłam to, niezależnie czy tyko w głowie, czy przy kimś, to w brzuchu rodziło się takie miłe uczucie.
 
Gdy posiłek był gotowy Kastiel rozstawiał, go na stole, a mi przyszło obudzić całą ferajnę. Bez większego namysłu podeszłam do wierzy rudej małpy. Głośniki ustawiłam na maksa i podłączyłam do nich gitarę elektryczną. Z wielkim bananem na twarzy zaczęłam grać. Podłoga aż drżała, a moc była niespotykana. Wszyscy wystraszeni wstawali i zatykali uszy.
 
-Pojebało cie?! -Krzyknęła Sara.
 
Gdy wszyscy byli na nogach przestałam i wybuchłam śmiechem. Kac połączony z głośną muzyką jest istną katorgą.
-Śniadanie! -Wydarłam się najgłośniej jak umiałam.

~~*~~

Naleśniki, ciepła kawa i leki przeciwbólowe zaleczyły złość moich przyjaciół, spowodowaną głośną pobudką. Ash i Alex z racji tego, że rzygali, dostali kanapki z masłem. Bo nie chcieliśmy widzieć kolejnego koncertu wymiocin. Rafael cały czas trzymał swojego chłopaka za rękę, żeby dodać mu trochę otuchy. Biedny Ash'i był cały blady na twarzy. Jego śnieżne włosy zlatywały mu na spocone czoło. Alex wcale nie wyglądał lepiej, po zwróceniu całej zawartości żołądka. Naprawdę byli wykończeni. Reszta jakoś trzymała się na nogach. 
Po śniadaniu postanowiliśmy się ogarnąć. Dziewczyny, Alex, Ash i ja poszliśmy umyć się i tak dalej u mnie, a reszta u Kasa. Do tego chłopcy mieli posprzątać salon. Dałam dziewczyną ręczniki i poszły się myć. Jedna w łazience na dole, druga na górze, a Alex w swojej.
 
-Wiesz nie mam u siebie męskich żeli ani nic, więc musisz czekać aż Alex się wykąpie -powiedziałam do przyjaciela.
 
-Spokojnie- odparł.
 
Biedny siedział na skraju mojego łóżka, ze spuszczoną głową.
 
-Cieszę się Al, że w końcu znowu jesteś z nami. Może i nie było to nie wiadomo jak długo, ale naprawdę stęskniliśmy się za tobą- wyznał.
 
-Przepraszam, że zostawiłam was tak bez słowa...
Zrobiło mi się strasznie głupio. Wiedziałam, że sprawiłam im przykrość. Nie chciałam tego robić, po części nie było to moim wyborem, ale wiedziałam, że mogłam postawić się mamie. Jednak wtedy najwidoczniej nie chciałam.
 
-To przez Zeke'a? -Zapytał.
 
Białowłosy popatrzył się na mnie, a ja spuściłam mój wzrok na palce, którymi się bawiłam.
 
-Po części tak -przyznałam.
 
-Wiem, że to dla ciebie trudne maleńka, ale wiesz...
-Ash, ale to nie tylko przez niego. Mama kazała mi się wyprowadzić do Alex'a. Zgodziłam się, bo myślałam, że zapomni o mnie. Przestanie mnie kochać...
-Oj Alice, gdyby tak się dało. Wiesz mi, on próbuje. Ale ty najlepiej powinnaś wiedzieć, że się nie da od tak przestać. Nawet, jeśli ta osoba wyjedzie.
Zarumieniłam się lekko, a Ash'i objął mnie ramieniem i przytulił.
 
-Dziękuję, że ze mną jesteście. Naprawdę kocham was jak braci i nigdy już nie zostawię- powiedziałam.
 
-No ja mam nadzieję.
 
Uśmiechnęłam się ostatni raz, a chłopak wyszedł z mojego pokoju. Opadłam na łóżko patrząc w sufit.
 
Tyle bólu im sprawiłam... Na razie muszę zająć się Wiktorem...

~~*~~

Zmęczona padłam na moje łóżko. Chłopcy pomimo kaca mieli humor na zabawy i śmiechy i właśnie tym sposobem poszliśmy na kręgle, a potem paintball. Pod wieczór znowu chcieli pić, jednak z dziewczynami i Lysem wybiłam im to z głowy. Ostatnio za dużo opuszczaliśmy szkołę, dlatego nie mogłam im tego darować. 
Niechętnie wstałam z łóżka i przebrałam się w piżamę. Ustawiłam budzik w telefonie i poszłam spać. Myślałam o Wiktorze. O tym, co zrobić, żeby nie skrzywdził Sary. Jednak zanim doszłam do jakiś konkretnych wniosków odpłynęłam do krainy Morfeusza.

~~*~~

Wyszłam z domu zamykając go na klucz. Przed bramą stało auto Kastiela. Szybko podbiegłam i wsiadłam na siedzenie pasażera. 
-Hej Sara, cześć Kas- powiedziałam i dałam buziaka czerwonowłosemu.
 
-Siemka- odpowiedziała niebieskowłosa.
 
-Hej kotku- przywitał się buntownik.
 
-Co z chłopakami? -Zapytałam.
 
-Śpią. Po szkole może skoczymy na pizzę? -Odparła Sara.
 
-W sumie, czemu nie- powiedziałam.
 
Spojrzałam przez okno, spoglądając na park, który właśnie mijaliśmy. Mój telefon zadzwonił, a ja odebrałam, Sms'a.

Nieznany: 
Hej kicia i jak? Zastanowiłaś się? Sara uprzedzona? Będzie przednia zabawa ;D Twój W. ;*

Zacisnęłam mocniej szczękę, co nie wyszło uwadze rodzeństwa. 
-Coś się stało? -Zapytała zaniepokojona Sara.
 
-Nie, po prostu wkurzają mnie te wiadomości z jakimiś konkursami. To już druga dziś, a nie ma nawet ósmej- skłamałam.
 
-Rzeczywiście są bardzo męczące.
Na powrót spojrzałam przez okno próbując się uspokoić. Musiałam szybko wymyśleć coś, aby ten popapraniec dał spokój Sarze. Dziewczyna za dużo przez niego przeszła i nie chciałam, aby ponownie miała to piekło.

~~*~~

Po całym dniu czas dla siebie miałam dopiero o dwudziestej. Dlatego napuściłam wody do wanny i postanowiłam się zrelaksować. 
Co zrobić z Wiktorem? Może mnie samą by wziął... Weszłabym z nim w układ i nie brałby Sary...
Moja komórka rozbrzmiała, a ja od razu ją odebrałam.
 
-Jak tam słońce?
Na dźwięk jego głosu miałam ochotę zwymiotować, jednak powstrzymałam się.
-Zróbmy jakiś układ- powiedziałam, zaciskając zęby.
 
-To mi się podoba. Więc co chcesz?
-Zostawisz Sarę w spokoju i weźmiesz tylko mnie- odparłam.
 
-Kuszące... Wiesz, że długo zajmie ci spłacenie długu.
 
-Chuj z tym!
-Spokojnie kicia, nie warcz tak. Okej na to się zgodzę, coś jeszcze?
 
-Nikt ma o tym nie wiedzieć.
 
-Okej, to też może być. Jak wiesz grafik będzie do dogadania. W piątek pierwsza praca skarbie. O dwudziestej trzeciej po ciebie podjadę.
 
-Co będę musiała zrobić?
 
-Jest wyścig, potrzebna mi partnerka. Przebierzesz się w aucie, musisz być ubrana po mojemu. Tak, więc, pa kicia.
 
Rozłączyłam się i walczyłam z chęcią rzucenia telefonem i ziemię. Zwyczajnie odłożyłam go i zanurzyłam się w wannie.
 
Dasz radę... Dla Sary...
~~~~ 

I jest rozdział, nareszcie się wzięłam;) Poprawiałam go na komórce, dlatego może nie wyglądać ładnie. Poprawię go, kiedy będę miała dostęp do komputera ;)

EDIT: POPRAWIONY

wtorek, 14 lutego 2017

Życzenia na Walentynki

Cześć zakochańce no i single też! <3
W tym jakże przesłodzonym dniu, życzę wam miłości <3
Żeby was odnalazła
Albo przynajmniej nie dołowała :)
Żeby wasze drugie połówki dbały o was cały rok, a nie tylko w tej jeden dzień,
Żeby wasze crush`e was zauważyły,
Odwagi w sprawach sercowych
Seksu i namiętności :)
Oczywiście zero nudy , bo to w związku nie jest dobre
Wytrwałości, szacunku, wzajemnej akceptacji
No i ogółem, żeby miłość była dla was czymś wspaniałym, przyjemnym,
A nie katorgą ;)
W ten piękny dzień przybywam do was z dość sporym rozdziałem ;)
Ma on aż 7 stron w Wordzie >.< 


sobota, 4 lutego 2017

Post II

No to dzisiejszy post należy do mnie!
Hihi 
No chyba cię posrało, należy do NAS! 
Spadaj pijaku :P 
Ja ci kurwa dam pijaka!
Ty cwelu jebany w dupę ruchany! 
Jak ci zaraz pierdolnę… 
A nie mowiłem, że pedał?
Pierdolic mnie chce :p
Wiem, że to mój urok osobisty na ciebie działa :* 
Przegiąłeś pałe!
*Zaczyna gonić Alex`a*
Nie, jeszcze żadnej
W przeciwieństwie do ciebie jestem hetero :p 
Sukinsynu jebany! 
*Alex chowa się za Lysem*
Kas… Daj mu spokój 
No chyba cię pogrzało! 
Będzie mnie chuj od cweli wyzywał 
Z wami jak z dziećmi… 
Lysiu! 
*Wygląda w ręczniku z łazienki*
Chodz pod prysznic :*
*Lys zagapia się*
Alex radź sobie sam
Lecę kocie :* 
No to kurwa po mnie…
Alice! 
*Alex biegnie na górę*
*Alice wygląda z pokoju*
*Alex wpada jak torpeda i zatrzaskuje drzwi*
Trzeba je szybko zabarykadować! 
Niby czemu? 
Bo Kas mnie goni!!! 
Znowu go wkurzyłeś? 
*Alice kładzie się do łóżka i próbuje spać*
No bo… 
No bo gówno! Otwieraj mięczaku! 
AAA!!! 
Nie drzyj się tak, głowa mnie boli 
Boże uratuj mnie! 
*Składa ręce do modlitwy*
Kas! 
Tak kochanie? 
Jaki potulny hi hi ^^ 
Sara! 
Nie podnoś na mnie głosu! 
Niby dlaczego?! 
Bo mogę cię wywalić z opowiadania 
Ja tu mam moc hehe 
A wracając… 
Kochanie stało się coś? 
Daj spokój temu debilowi 
Nie! 
Kas nie drzyj się!
Głowa mnie boli :c 
Skarbie zaraz ci leki przyniosę 
Mój kochany :*
Aww ^^ 
Żartowałem!
Hahahaha xD 
Sara! :c 
*Wygląda z przysznica*
Tak?! 
Nie ty! Autorka! 
A! Tak? xD 
Weź zrób coś z Kasem :c 
Już się robi :D
*Kas idzie wbrew własnej woli do kuchni*
Nie podoba mi się to 
Hahaha! 
Kobiety siłą! 
*Przypijają piątkę*
I jak zwykle przejmują post xD 
Bywa :P 
Ja nie chce! :c 
Było być milszym :p 
A co ze mną? 
A ty znikaj xD 
*Alex magicznie pojawia się w swoim pokoju*
O kurwa!
Sarcia kocham cię *.* 
Ale nie mogłaś tego wcześniej zrobić?! 
Mam cię rzucić Kastielowi na pożarcie??? 
Aaa! Przepraszam! 
No właśnie J 
Nie jestem aż taki zły… 
Ty lepiej bierz te leki :P 
Kobiety mają nade mną władzę :c 
Sara znajdz sobie jakiegoś chłopaka
Wtedy on będzie pisał te posty :p 
Niedoczekanie twoje :P
To MÓJ blog i nikomu go nie oddam :p 
Zobaczymy… 
*Na Kastiela z nieba spadło jajko*
No zobaczymy :* 
Kocham cię Sara :D 
Wiem :P 
Chyba pora to kończyć, bo nic dobrego z tego nie wychodzi :/ 
Okej, mi to pasi :D 
Cześć i czołem idę pieprzyć moją laskę 
Nie mam do niego siły :c .
Papa kochani :* 

~~~~~~
Z racji tego, że się rozchorowałam i nie mam siły na nic... Wstawiam posta od bohaterów. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i dalej chcecie czytać te wypociny :)
Oczywiście zapraszam na mojego snapa: sarcia_wolfy
Matko czuję się jak te laski na yt co tak zapraszają to wszystkich social medii xD
Mniejsza z tym :P W każdym razie polecajcie bloga jeśli się wam podoba i najważniejsze KOMENTUJCIE!
Bo ostatnio nie mam w ogóle motywacji do pisania, tylko 2 osoby komentują, a mi tak teraz głupio. Mogłam nigdy nie zamykać tego bloga... Teraz wszystko w sumie muszę zacząć od nowa :c
Dobra w każdym razie spadam się kurować :) 
Do następnej notki kociaki <3