wtorek, 31 marca 2015

ja tak tylko chciałam, jeśli czyta to ktoś z szóstych klas ( a wątpię) ,to powodzenia na egzaminie :*

niedziela, 29 marca 2015

Przeprosiny za grafikę

No, nareszcie się zmotywowałam i napisałam ten dziesiąty rozdział. Przepraszam za jego wygląda, ale nic nie działało, nawet prawie tekst usunęłam :(

Księżniczka Luna 10

Rozdział 10



            Był już czwartek co oznaczało próbę. Daniel postanowił nas zwolnić z całego dnia zajęć, pomimo iż próba miała być na dwunastą.
            Całkowicie wyspana wyszłam z łóżka o godzinie dziesiątej.
-Rusz się, za godzinę jedziemy –powiedział Daniel wychodząc z domu.
-A ten gdzie znowu? –Powiedziałam do siebie stojąc u szczytu schodów.
Pokręciłam głową i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kawę i jakieś kanapki, a następnie poszłam na górę.


            Przyjechaliśmy równo na czas i od razu weszliśmy na scenę.
-Hej Luna –powiedział Denis.
Ciekawe czy ktokolwiek oprócz mnie, jego i Daniela o tym wie…
-Plan jest taki:  Denis zaśpiewa „this is war”, potem ty Shatter me”, a później Denis „Remember When„ , a ty „ I’m alive” –zwrócił się do mnie manager Denisa.
W odpowiedzi pokiwałam głową.

-No to próba! -Oznajmił Daniel.
               Wszystko ucichło i było słychać tylko muzykę powoli podnoszącą swoją głośność. Uśmiechnęłam się mimowolnie grając dane nam nuty. Po chwili usłyszałam zniewalający głos Denisa.
Świetnie śpiewa. Ma tą głębię…
            Śledziłam każdy ruch chłopaka, który chodził po scenie i podskakiwał tak jakby był to prawdziwy koncert.
Dziwne, że nie jest na szczycie. Ma talent.
Nim się zorientowałam skończyła się piosenka, a chłopak podszedł do mnie i z uśmiechem podał mikrofon. Stanęłam na środku sceny i lekko schyliłam głowę.
Wraz z pierwszymi dźwiękami muzyki, zniknął cały świat. Nie było ani chłopaków, ani nikogo. Byłam tylko ja, mikrofon i muzyka.

-I pirouette in the dark – zaczęłam śpiewać.

Czułam się jak w swoim żywiole. Tańczyłam i poruszałam się na scenie jak zwinna kotka. Nie liczyło się nic oprócz muzyki. Dopiero gdy skończyła się piosenka, opuściłam mikrofon i wszystko powróciło. Cały świat.

Patrzyłam na managera Denis i mojego brata. Oboje byli zdziwieni. Nagle poczułam dotyk na ramieniu.

-Nic ci nie jest? –Zapytał Denis.

-Nie, wszystko okej –odpowiedziałam i wręczyłam mu mikrofon.

Po próbie od razu pojechaliśmy do naszego domu, a chłopcy mieli nocować, żeby nie trzeba było jeździć dwadzieścia razy. Zamówiliśmy pizzę i zjedliśmy ją oglądając telewizję. Potem chłopcy chcieli oglądać jeszcze jakiś film, a ja poszłam się umyć.

Gdy się już ubrałam w piżamę zadzwoniła Emily.

-Hej, może chcesz w sobotę skoczyć do kina? -Zapytała.

-Tak z wielką chęcią -odpowiedziałam.

-To ja do ciebie jeszcze zadzwonię w sobotę rano, ok?

-Jasne, to pa.

-Pa.

Po telefonie przyjaciółki od razu poszłam spać.



 ...




            Próba przebiegła bez szwanku. Wszyscy byli zadowoleni i przygotowani na występ. 
- Jak przed występem? -Zapytał Denis.
-Normalnie. A ty? Trema zżera? -Zażartowałam.
-Minimalnie.
-Pójdzie ci świetnie. Nie ma co się martwić.
Chłopak uśmiechnął się i podszedł do managera,
-Jak tam księżniczko? -Zapytał Lys obejmując mnie od tyłu.
-Zero stresu -odpowiedziałam.
-Cieszę się. Powodzenia kocie -wyszeptał i poszedł zając swoje miejsce.


Uśmiechnęłam się do chłopaka i ruszyłam na scenę. Światła zgasły, by po chwili oświetlić postać Denisa. Mimowolnie uśmiech znów pojawił się na moich ustach. Teraz liczył się tylko występ.
            Wraz z tym jak światła oświetliły Denisa zaczęliśmy grać, a fanki i fani krzyczeli by po chwili śpiewać wraz z Denisem. To było wspaniałe, że pomimo iż dopiero zaczynał miał tak kochanych fanów.


            Obudziłam się około ósmej, pomimo iż zasnęłam dość późno. Wzięłam szybki prysznic i weszłam do pokoju. Ubrałam się w czarną sukienkę, popuszczaną u dołu i z lekko różowym, grubym paskiem/kokardą. Dobrałam biżuterię i zrobiłam makijaż, a następnie zeszłam na dół.
            Daniel oczywiście spał.


Jak zwykle…
            Nagle zadzwoniła Emily.
-Hej, mogę przyjechać za pół godziny? –Zapytała.
-Tak, będę czekać.
Rozłączyłam się i pobiegłam na górę biorąc torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i ubierając koturny. Następnie napisałam karteczkę dla Daniela, że wychodzę, a śniadanie tym razem zrobi sobie sam. Przyjechała Emily i pojechałyśmy do centrum. Pomyślałam, że tam coś zjem.
            Od razu poszłyśmy do knajpki abym mogła zjeść śniadanie, a później do sklepu przymierzając różne stroje kąpielowe. Po przymierzeniu masy strojów wybrałam turkusowy bez ramiączek, a Emily podobny, ale na ramiączkach.
            Następnie były sukienki, buty, biżuteria i różne kosmetyki. Po wydaniu masy kasy wpakowałyśmy wszystko do auta i poszłyśmy jeszcze na lody.
-To zakupy na wycieczkę zrobione? –Zapytałam.
-Tak, nareszcie –odpowiedziała Emily.
            Nie lubiła za bardzo chodzić po sklepach. Była nietypową dziewczyną. Cały czas chciała żebyśmy szybko coś wybrały i poszły dalej.
- W ogóle to skąd pochodzisz? –Zapytałam.
-Z Wrocławia. Przeprowadziłam się tu bo chciałam uwolnić się od rodziców –powiedziała grzebiąc w lodach.
-Czemu? –Zapytałam otwarcie.
-Są mega homofobami. Ja jestem bardzo „tolerancyjna”, ale oni nie. Nienawidzą lesbijek, gejów i w ogóle. Była z nimi istna masakra. Umieli podejść do całujących się gejów i skrzyczeć ich na środku ulicy. Wyobrażasz to sobie? –Zapytała.
-No rzeczywiście. Przesada –odpowiedziałam. –Mi tacy ludzie nie przeszkadzają, są po prostu inni i tyle.  
-Cieszę się –odpowiedziała Emily.
            Dziewczyna odwiozła mnie do domu, chciałam żeby została, ale ona wykręciła się, że ma dużo rzeczy do zrobienia.
            Ja natomiast weszłam do domu i od razu poszłam do kuchni czując dym.
-Co ty robisz?! –Wykrzyknęłam do brata.
-No kotlety –powiedział kaszląc.
-Idiota!
Wyłączyłam kuchenkę i szybko otworzyłam okna na rozszerz i drzwi na taras.
-Nie mogłeś zamówić pizzy? –Zapytałam.
-Nie –odpowiedział nabuzowany.
            Widząc nieporadność mojego brata zrobiłam mu jego kotlety. Kuchni długo musiała się wietrzyć. Po obiedzie poszłam spakować walizkę, a następnie założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki żeby trochę odpocząć.
            Jednak nie było mi to dane, ponieważ zadzwonił Kastiel.
-No co chcesz? –Zapytałam.
-Może chcesz się przejść? –Zapytał.
-No okej. Za ile będziesz? –Zapytałam.
-Wyjrzyj przez okno.
            Przed moim oknem stał Kastiel, mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Jesteś niemożliwy –powiedziałam rozłączając się.
Zbiegłam po schodach i ubrałam koturny.
-Wychodzę nie spal domu! –Krzyknęłam i wyszłam.
-Hej mała –usłyszałam głos czerwonowłosego.
-Siema. To gdzie idziemy? –Zapytałam.
-Właściwie to pojedziemy –powiedział Kas i wskazał na czarny motor.
            Uśmiechnęłam się i podeszłam do maszyny. Wsiadłam na nią.
Po cholerę była mi kiecka?!
-Trzymaj się mocno –ostrzegł Kas i odpalił maszynę.
Wystraszona natychmiast przylgnęłam do chłopaka trzymając go mocno. Usłyszałam jego chytry śmiech.

   

          

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za taki wygląd tego tekstu, ale nie mogę nic na niego poradzić. Męczę się od godziny i nic nie pomaga. 







 

piątek, 27 marca 2015

Wielkanoc

To może życzenia jeszcze dodam więc nie od nich zacznę :p Chciałam się was spytać czy chcecie jakiś bonusik na Wielkanoc? Jeśli nikt nie napisze komentarza to znając mnie i tak zrobię.Ale chce znać wasze zdanie, dlatego czekam na odpowiedź :*

sobota, 21 marca 2015

Księżniczka Luna 9

Rozdział 9

     Gdy weszłam do pomieszczenia było za późno, brat podpisał umowę, na wspólny występ.  Nie miałam innego wyjścia. Musiałam zaśpiewać z Denisem. W piątek miał być występ, a w czwartek  i piątek rano próby.
     Zrezygnowana wyszłam ze studia.
-Kurczę, ja nie chce...-Jęknęłam.
-Ale musisz -uciął Daniel.
-Coś ty dziś taki zły? -Zapytałam poirytowana.
-Nie ważne. Wsiadajcie -powiedział otwierając zły.
Nie był by taki bez powodu. Daniel co się stało?
     Cicho wsiadłam do auta i już się nie odzywałam. Lysander widząc iż się martwię objął mnie ramieniem i pocieszył uśmiechem. Odwzajemniłam lekko uśmiech. Daniel odwiózł chłopców,a następnie pojechał do naszego domu.
-Powiesz mi co się stało? - Zapytałam.
-Dowiesz się w swoim czasie -odpowiedział sucho.
Odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno zastanawiając się co mu było.

...

      Spojrzałam jeszcze raz pusto na kartkę.
Nie umiem nawet piosenki wymyślić...
-Rose! -Usłyszałam krzyk Daniela.
-Co?! 
-Rusz tyłek!
     Jęknęłam głośno i zbiegłam po schodach.
-Co chcesz? -Zapytałam.
-Ktoś do ciebie -powiedział i wskazał na drzwi.
Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam Lysandra.
     Od razu wskoczyłam mu w ramiona.
-Też się cieszę, że ciebie widzę.
Lys wszedł do środka i poszliśmy na górę.
 -Ładnie ci tak -oznajmił obejmując mnie w tali.
Popatrzyłam na siebie. Krótkie kremowe spodenki, biała bluzka bez ramienia i kucyk spięty na bok.
-Dziękuję - oznajmiłam i go pocałowałam.
     Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a Lys popatrzył na biurko.
-Sorki za bałagan nie zdążyłam posprzątać -oznajmiłam.
-Nic się nie stało. U mnie czasami bywa gorzej. Zwłaszcza gdy tekst mi nie wpada do głowy. Widzę, że masz podobnie.
-No cóż... Jakoś nie mogę nic napisać. Taka blokada.
-Posiedzimy razem, to coś napiszemy.
-Nie...Chcę spędzić trochę czasu z tobą...

...

     Emily  podwiozła mnie do szkoły, a potem razem poszłyśmy na muzykę.
-Może chcesz iść gdzieś dziś po szkole? -Zapytała Emily.
-Przepraszam, muszę się uczyć. Mam straszne zaległości z chemii -powiedziałam siadając w ławce.
-To, może ci pomogę? Dość dobrze idzie mi z chemią -powiedziała jakby z większym zapałem.
-No, okej.
     Wymieniłyśmy się uśmiechami, a do sali wszedł nasz pan od muzyki. Oświadczył wyraźnie zażenowany, że niedługo będzie jakieś przedstawienie. Klasa podzielała jego wielki entuzjazm i odpowiedziała jęknięciem. Z Emily uśmiechnęłyśmy się lekko.

...

     Gdy tylko wyszłam z sali dostałam Sms-a od Daniela:
Szybko chodź przed szkołę, ale bez chłopaków. Szybko!
Powiedziałam Emily, że mam ważną sprawę i wyszłam ze szkoły.
     Moim oczom zamiast brata którego się spodziewałam ukazał się Denis. Przestraszona rozglądnęłam się dookoła, ale nikogo innego nie było. 
    Chłopak podszedł do mnie. Miał na sobie czarne spodnie, trampki, zwykły t-shirt i okulary przeciwsłoneczne.
-Sprężaj tyłek -powiedział.
-Skąd wiesz jak wyglądam? -Zapytałam.
-Szef mi powiedział -odparł.
Ale jak on się dowiedział?!
-Wsiadaj!
-Dobra, dobra uspokój się...
Tak jak kazał wsiadłam na jego czarny motor i objęłam go w pasie. Motor odpalił z warkotem, a Denis zaczął zmierzać w nieznanym mi kierunku.

Lysander

    Nim zdążyłem cokolwiek zrobić ujrzałem jak Rose odjeżdża z Denisem.
Co się kur** dzieje?!
Odjechali na czarnym motorze w nieznanym mi kierunku. 
    Zdenerwowany szybko pobiegłem na dach gdzie jak podejrzewałem siedział Kas.
-Ten pieprzony Denis zabiera gdzieś Rose! -Krzyknąłem.
-A może najpierw "Hej. Co tam u ciebie Kas?"?
-Nie mam humoru na żarty. 
-Ahh... To czemu ich nie zatrzymałeś?
-Nie zdążyłem.
-Irracjonalne...
     Usiadłem obok Kasa i zastanawiałem się co mam zrobić. Nie chciałem stracić Rose, kiedy wszystko tak świetnie się układało.

Rose

    Denis zawiózł mnie na jakąś łąkę, przy której płynął strumyczek.
-Po co mnie tu zawiozłeś?
-Na piknik -powiedział i wskazał koc na którym stał koszyk.
-Ostatnio nie byłeś taki miły -odburknęłam.
-Bo ostatnio było inaczej. Słuchaj laska... Chodzi o to, że nie widzi mi się wykorzystywanie ciebie, żeby moja sława podskoczyła. Chce żeby moja kariera sama się rozkręciła. Siadaj.
Wykonałam jego polecenie i powiedziałam:
-Czasami trzeba się od czegoś odbić. Nie ma w tym nic złego.
-Niby tak... Sorki za wczoraj.
     Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chłopak był dziwny, ale też słodki.
-Skąd wiecie jak wygląda, gdzie chodzę do szkoły i w ogóle, że jestem Luną? -Zapytałam.
Denis schylił głowę na dół i posmutniał.
-Szef znalazł na ciebie haka. Jeśli nie chcielibyście z nami pracować... Ujawniliby twój sekret...
     Serce przyśpieszyło i biło jak szalone.
-Nie bój się, nie wydam cię -powiedział z uśmiechem.
Jednak to wcale mnie nie uspokoiło. Równie dobrze mogło to być zwykłe gadanie.
-Nie bój się naprawdę nikomu nie powiem. Nie jestem taki jak ci się wydaje -powiedział z uśmiechem.
Odpowiedziałam tym samym.
-Mam nadzieję -wyszeptałam.
Chłopak uśmiechnął się i podał mi butelkę z sokiem.

...

     Skończyliśmy już piknik i siedzieliśmy na kocu rozmawiając o występie.
-Hm... Nie musimy koniecznie śpiewam w duecie... Równie dobrze możemy zaśpiewać jeden, dwa kawałki razem i każdy oddzielnie -powiedział chłopak.
-No w sumie...
-Ostrzegam, że nie mam jednego rodzaju muzyki, zresztą ty też.
-Zaśpiewaj mi coś -powiedziałam.
-Jak? 
-Normalnie, przecież tam jest gitara. Po coś ją tu za pewno zabrałeś.
-Plan był abyś ty śpiewała.
      Dałam chłopakowi kuksańca, a ten wziął gitarę i zaczął grać:
Wsłuchiwałam się w jego głos. Był trochę inny od głosu Lysandra, ale tak samo miły i kojący. Mimowolnie się uśmiechnęłam. 
-Pięknie -wyszeptałam kiedy chłopak skończył.


-Dziękuję.
       Po skończonym spotkaniu chłopak zawiózł mnie do domu, a tam powitał mnie Daniel.
-Jak spotkanie? -Zapytał czytając gazetę.
-Czemu nic nie mówiłeś, że to z nim?! Czyś ty oszalał?!
-Nie podobało ci się?-Zapytał przewracając stronę gazety.
-Chodzi o to, że to było tak nagle. Mogłeś powiedzieć, że mam się z nim spotkać...
-Nie chciał abyś wiedziała bo byś nie przyszła.
Jęknęłam głośno i pobiegłam do pokoju trzaskając drzwiami.
Ale stał się dziwny!


Znalezione obrazy dla zapytania Słodki flirt



środa, 4 marca 2015

Księżniczka Luna 8

Rozdział 8

    Zbiegłam szybko po schodach.
Oczywiście musiałam zaspać...
-Daniel wypisz mi tą zgodę! -Krzyknęłam.
Szybko zrobiłam śniadanie i spakowałam je. W międzyczasie brat wypisał mi zgodę na wycieczkę. Jakby tego było mało Emily nie mogła mnie dziś podwieźć.
-Rose rusz tyłek! Lys po ciebie przyjechał! -Krzyknął Daniel.
Dzięki Boże!
Szybko chwyciłam plecak, założyłam koturny i wyszłam z Lysem.
-Szybko jest siódma czterdzieści pięć -oznajmił.
    Podczas jazdy Lys jechał tak szybko, że myślałam, że zwymiotuję. Pod budynkiem szkoły byliśmy za pięć ósma.
-Szybciej! -Pogoniłam chłopaka.
Pokonałam korytarz i szybko włożyłam rzeczy do szafki. Lys podszedł i razem biegliśmy do klasy. Udało nam się równo z dzwonkiem wejść. Zdyszani poszliśmy do ławki.

                                                                                ...

     Chłopak uśmiechnął się szeroko.
-W ostatniej chwili -powiedział.
-No, ale nam się udało. W ogóle skąd wiedziałeś, że zaspałam? -Zapytałam siadając na trawie, na dziecińcu.
-Mam swoje źródła, aniołku -odpowiedział.
Aniołku? Ostatnio naprawdę stał się śmielszy...
-Daniel do ciebie zadzwonił? -Zapytałam.
-Jesteś za bystra -powiedział.
-A wy za głupi -odpowiedziałam wystawiając język.
-Ja głupi? Osz ty...
Lysander rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.
-Lys przestań! -Wołałam.
Czekaj to tak jak w...
     Nagle Lys przestał mnie łaskotać. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem.
-Myślałam, że zapomniałem, kotku? -Zapytał.
-Myślałam...że się upiłem i nie pamiętasz -wyszeptałam.
-Rose, mogę? -Zapytał patrząc na moje usta.
Uśmiechnęłam się.
-Jesteś niemożliwy -powiedziałam i pociągnęłam go za szyję całując.
    Pocałunek Lysandra był taki delikatny, ale za razem namiętny. Czułam się jak w niebie.
Niczego więcej mi nie potrzeba do szczęścia...
Lysander lekko się odsunął i pocałował mnie w policzek. Potem usiedliśmy, a ja wtuliłam się w Lysa.
-Kocham cię, księżniczko -powiedział.
-Ja ciebie też.
-To już nie chyba? -Zapytał.
-Nie, teraz na pewno. Przekonałeś mnie -odpowiedziałam i pocałowałam go.

...

       Po lekcjach Lysander odwiózł mnie do domu i pomógł przygotować do klasówki z matematyki. 
-Czy coś między wami jest? -Zapytał Daniel.
-No... Jesteśmy razem -odpowiedziałam.
-Cieszę się Rose -powiedział Daniel z uśmiechem.- Tylko nie przekładajcie tego na pracę, jasne?
-Tak jest szefie -powiedziałam z rozbawieniem.
-A teraz pomóż przy obiedzie -powiedział i pokazał na stół.
       Cały blat kuchenny był w mące, jakimś cieście, warzywach i nożach.
-Co ty chciałeś zrobić? -Zapytałam.
-Pizze.
Westchnęłam ciężko i zabrałam się za sprzątnie, a następnie za poprawne przygotowanie potrawy.
-Co ja bym bez ciebie zrobił siostrzyczko -powiedział uśmiechając się.
-Idź przyszykuj sztućce -rozkazałam.
       Zadzwonił telefon, a Daniel poszedł go odebrać.
Hm... Jest piętnasta, zdarzę się pouczyć i poćwiczę trochę.
-Rose! -Usłyszałam krzyk brata.
-Czego?!
-Dzwonił jakiś gościu. Jego piosenkarz chce z tobą zaśpiewać. Za półtorej godziny mamy się z nim spotkać -powiedział. -Idź się przebierz i jedziemy.
-A obiad? -Spytałam wyłączając piekarnik.
-Zjemy jak przyjdziemy. Rusz się, a ja dzwonię po chłopaków.
Jęknęłam głośno i pobiegłam na górę.
I cały plan uczenia szlak wzięli. 
       Zabrałam pierwszą lepszą niebieską sukienkę, buty na koturnie i jakieś dodatki. Szybko związałam włosy i założyłam perukę, a następnie wykonałam makijaż. Spojrzałam na zegarek.
Okej zajęło mi to dwadzieścia minut. nawet dobrze.
Zbiegłam ze schodów.
-Gotowa! -Krzyknęłam.
W salonie siedzieli już chłopcy i Daniel.
-Że wy przyjeżdżacie na każde jego pierdnięcie -powiedziałam śmiejąc się.
-Dobra dość tych twoich złośliwości, jedziemy. Szybko -pogonił nas Daniel.
Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Pięknie wyglądasz kochanie -powiedział Lys.
-Dziękuję -powiedziałam i po chwili oddałam do chłopców: -Sorki, że każemy wam tak szybko przyjeżdżać, ale do Daniela nagle jakiś gościu zadzwonił i wszystko wyszło tak nagle. Dzięki, że przyjechaliście.
        Wsiedliśmy do auta, a Daniel jechał jak szalony.
-Kuchnia jego mać, Daniel! -Skrzyczałam brata. -Chcę dojechać żywa!
-Nie marudź -powiedział oschle.
Jeśli chodzi o spotkania i moją karierę zawsze jest poważny.
Westchnęłam ciężko.
-To będzie cud jak dojedziemy żywi -powiedziałam cicho.
-Nie martw się. On też się przejmuje -powiedział Alexy, który siedział obok mnie.
-Wiem, ale jak złapiemy mandat to znowu będzie stękał.
        Po trzydziestu minutach zabójczej jazdy Daniela dotarliśmy na miejsce. Szybko wyszliśmy z auta i poszliśmy w stronę studia.
-Chodźcie mamy pięć minut -ponaglił nas Daniel.
Przyśpieszyliśmy kroku i już po chwili znaleźliśmy się w pokoju sześćset dwanaście. Stał tam wysoki mężczyzna ubrany w garnitur. Natomiast obok niego w fotelu siedział chłopak mniej więcej w moim wieku. Miał niebieskie oczy i troszkę długie blond włosy. Uśmiechnął się do mnie lekko i puścił oczko. Spojrzałam na Lysa, który na całe szczęście tego nie widział.
        Daniel przywitał się z mężczyzną i chłopakiem, a ja poszłam w jego ślad. Następnie przedstawiliśmy chłopców.
-To może niech Rose przejdzie się z Denisem i obgadają piosenki, a chłopcy zobaczą repertuar i sprzęt -zaproponował manager rzekomego Denisa.
       Chłopak niechętnie wstał z fotela i otworzył mi drzwi. Rzuciłam szybkie spojrzenie chłopakom i opuściłam pokój.
-Więc... Jaką muzykę preferujesz? -Zapytałam nieśmiało.
-Taką jaką piszę.
Zimny jak lód...
Denis włożył ręce w kieszenie i lekko zmrużył oczy.
-Co chcesz śpiewać? -Zapytałam.
-Obojętnie -odpowiedział.
-Kurna chłopie! -Krzyknęłam.  -Czy ty możesz wykazać choć odrobinę zainteresowania?! W ogóle ciebie to obchodzi? Po co chciałeś ze mną śpiewać?!
        Chłopak przystanął, po czym przycisnął mnie do ściany.
-Słuchaj dziewucho!- Powiedział ostro. -Nie obchodzi mnie to jebany śpiewanie i sranie w banie. Kazał mi ojciec, jasne? Więc się przymknij i rób co chcesz!
         Nareszcie mnie uwolnił po czym odszedł w głąb korytarza, a ja wróciłam do chłopców.
Powalony dziwak!










************************************************************************
Przepraszam was ale ostatnio mam jakąś blokadę twórczą, więc podejrzewam, że posty będą jakoś nieregularnie.