niedziela, 2 kwietnia 2017

Zagubiona

Rozdział IX


„Słodkiego kłamstwa nadszedł czas...”


Cassandra

W ciągu tygodnia szkolnego cała szkoła wiedziała, że "jestem" z Kasem. Wszyscy o tym huczeli. Każda dziewczyna patrzyła na mnie z wyrzutem i wrogością. Jednak na całą szkołą była jedna, której przeszkadzało to najbardziej. Na każdej przerwie mordowała mnie wzrokiem, a jej imię było Amber. Siostra Nataniela, pusta blond dziwka. 
            Na początku tylko się gapiła, jednak w piątek, gdy zbierałam się do domu, ta sucz podeszła do mnie. Chciała chyba być taka samo efektowna jak puste laski z filmów, do których się upodobniała i huknęła ręka o szafkę obok mnie. Jednak nie wyszło jej to tak pięknie jak na filmach, bo zaraz przyciągnęła rękę do piersi i zaczęła piszczeć, że ją boli. Zaśmiałam się sie i prychnęłam, pakując ostatnie rzeczy do szafki. 
-Słuchaj mnie ty zdziro! -Zaczęła swoim piskliwym i irytującym głosikiem. -Kastiel jest mój. Nie będziesz mu dawać dupy, jasne?! On jest mój! 
Przekręciłam oczami i zamknęłam szafkę. 
-Spadaj- powiedziałam, odwracając się. 
Ruszyłam pewnym siebie krokiem przez korytarz. 
-Ostrzegam Cię! Jeśli do poniedziałku się od niego nie odpierdolisz to będziesz miała przejebane! 
-Jak na razie to panienka Amber będzie miała przechlapane za używanie takiego słownictwa- usłyszałam głos dyrektorki. 
-Ale to nie...
            Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam ze szkoły. Na parkingu jak zawsze czekał na mnie buntownik. 
-Co tak długo? -Zapytał, podając mi kask. 
-Długa historia. 
Chłopak jak zawsze nie drążył tematu, tylko odpalił motor i ruszył.

~~*~~

            Siedziałam z Kasem na łóżku i jadłam z nim pizzę. 
-Jutro mamy próbę- powiedział. 
-Pamiętam, jeszcze nie jest ze mną tak źle, żeby zapomnieć. 
Kas zaśmiał się i sprzedał mi sójkę w bok.
-Ty wredoto- powiedziałam, wystawiając język. 
Buntownik nie mógł przepuścić takiej okazji i od razu lekko mi go przygryzł, a następnie pocałował. Uśmiechnęłam się lekko, gdy odsunął się. Kas dał mi buziaka w czoło, a następnie wrócił do konsumowania swojego kawałka fast-food'a. 
            Resztę wieczoru siedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i niczym jak zawsze, oglądając filmy i śmiejąc się. Z każdym dniem czułam jak coraz bardziej zaprzyjaźniałam się z Kasem. Poznawałam go i jego zachowania bardziej. Chłopak coraz bardziej otwierał się wobec mnie. Oczywiście ja miałam tak samo. Ufałam mu i widziałam w nim wielkie wsparcie. Stał się dla mnie bardzo ważny i potrzebny mi. Pomagał zapomnieć mi o stracie rodziców. Nie spodziewałam się, że buntownik stanie się moim najlepszym przyjacielem, seksfriendem i wsparciem.

Kastiel

            Siedzieliśmy całą paczką w moim garażu, gdzie zawsze były próby. Lys i Roza Siedzieli na kanapie, a ja z Cassie na kolanach na fotelu, naprzeciw nich. Każde z nas trzymało w ręce piwo.
-W środę są zawody koszykarskie –powiedziałem.
-I co z tego? –Zapytała Cas i pociągnęła spory łyk piwa z puszki.
-To, że twój chłopak w nich gra –odparłem.
Lubiłem, a wręcz kochałem denerwować dziewczynę. Dokuczanie jej było moim hobby. W momencie, gdy to powiedziałem maleńka zakrztusiła się alkoholem.
-Jak to grasz? –Zapytała.- Mówiłeś, że trenujesz, a nie że grasz w szkolnej drużynie.
-A tak jakoś zapomniało mi się dodać. I bez tej wiedzy na mnie lecisz.
-Ty ruda małpo.
Cmoknąłem ją w usta, a następnie w rumiany policzek. Czarnowłosa wyglądała naprawdę słodko, gdy się denerwowała. Jej złość sprawiała mi radość.
-Jesteście naprawdę uroczy –mruknęła Roza.
Zaśmiałem się z dziewczyną, jednak było widać, że kłamanie nie jest jej na rękę. Pochyliłem się nad jej uchem i chuchnąłem na nie.
-Wynagrodzę ci to kłamanie dzisiaj jak pójdą –wyszeptałem.
Poczułem jak dziewczyna lekko drgnęła, a ja uśmiechnąłem się lubieżnie. Podchwyciłem jeszcze podekscytowany wzrok Rozalii i zarumienione policzki Lysa. Wiedziałem, że mieli milion myśli, co mogłem powiedzieć dziewczynie, jednak nie obchodziło mnie to.

Cassandra

            Gdy tylko drzwi zamknęły się za Rozalią i Lysandrem, czerwono włosy odwrócił się do mnie ze swoim łobuzerskim uśmiechem wymalowanym na ustach.
-Nareszcie poszli –mruknął.- Czas na nagrodę.
-Czyli pizza i film? –Zażartowałam.
-Strzelaj dalej –powiedział, powoli podchodząc do mnie.
-Hm… Nie wiem, nie wiem –mruknęłam, przygryzając wargę.
Doskonale wiedziałam, że ten gest działał na niego jak płachta na byka.
-Oj… Maleńka ile razy mam ci mówić, że gdy tak robisz mam ochotę się na ciebie rzucić?
-Naprawdę, jakoś wypadło mi to z głowy.
Uśmiechnęłam się, gdy chłopak stanął naprzeciw mnie i położył swoje ręce na moich biodrach.
-Nie dam ci dzisiaj odpocząć- wyszeptał uwodzicielsko do mojego ucha.
Chciałam mu odpowiedzieć, jednak on nie dał mi tego zrobić. Zachłannie wpił się w moje usta, a ja nie byłam mu dłużna.
            Zaczęłam lekko ciągnąc go za włosy, a on swoimi rękami zjechał na mój tyłek i zaczął go ściskać. Westchnęłam w jego usta z czego był zadowolony, ponieważ się uśmiechnął. Kas zjechał jedną ręką na moje udo i podniósł je tak, że oplotłam go nogą. Natomiast drugą zaczął się dobierać do moich spodenek. Napalona na niego zaczęłam pocierać wybrzuszenie w jego spodniach, na co on cicho jęknął z aprobatą.
-Mam ochotę rżnąć cię do nieprzytomności –wychrypiał mi do ucha.
-To może spełnij tą ochotę.
-Nie musisz powtarzać dwa razy.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Kastiel przerzucił mnie przez swoje ramię jak worek ziemniaków i zaczął zmierzać do sypialni, klepiąc mnie w tyłek. Rzucił mnie na łóżko i zwisł nade mną.
-Nakręcasz mnie mała.
Uśmiechnęłam się do niego, a on złożył szybki pocałunek na moich ustach. Ze swoimi gorącymi pocałunkami przeniósł się na moją szyję. Po dziesięciu minutach nie miałam już niczego na swoim ciele, a chłopak dalej całował moje ciało. Ściągnęłam z niego koszulkę i spodnie. Gdy mieliśmy na sobie tylko majtki on otarł się o mnie i oboje cicho jęknęliśmy.
-Zrób to w końcu –warknęłam.
-Dwa razy nie musisz prosić słońce.

~~~~~~
Rozdział kompletnie mi się nie podoba, mogłam się bardziej postarać. Ale kompletnie zero weny i w ogóle jakaś masakra ;C
Wybaczcie kociaki :c

Snap: sarcia_wolfy
Fb Słodki Flirt Moja Wersja