sobota, 28 lutego 2015

Księżniczka Luna 7










Rozdział 7


Rose

        Przez ten tydzień szkolny naprawdę zaprzyjaźniłam się z Emily. Do tego nauczyciele oznajmili, że nagle zaproponowano im wycieczkę z nami, nad morze. Na poniedziałek mieliśmy przynieść zgody i pieniądze, a w następny poniedziałek byśmy wyjeżdżali, wszyscy się bardzo cieszyliśmy. Z Emily ciągle o tym rozmawiałyśmy. Zresztą jak reszta uczniów. Natomiast Lysander stał się bardziej " śmiały"? Dzisiaj miał przyjść do mnie na film, ponieważ Daniel wyjechał na dwa dni w sprawach służbowych. Miał nam załatwić jakiś koncert.
        Od razu po szkole przyszedł do mnie Lysander.
- Zrobię popcorn i wezmę coś do picia, a ty wybierz film. Są w szafce pod telewizorem - oznajmiłam i weszłam do kuchni.
Szybko zrobiłam popcorn, zaniosłam go na stół i wróciłam po piwa, sok i szklanki.
-Ostatnio masz proble z piciem -zażartował Lys.
-Troszkę -odpowiedziałam.
Usiedliśmy na sofie, a Lys włączył film. Podciągnęłam nogi pod brodę. Oczywiście jak to chłopak, wybrał jakiś denny horror.
         Wbrew temu co myślałam, film był straszny, co chwila zasłaniałam twarz poduszką.
-Chodź -zachęcił mnie Lys.
Od razu przyjęłam propozycję i wtuliłam się w chłopaka. Lys natomiast objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Serce szybciej mi zabiło. Zresztą Lysowi też. Słyszałam każde jego uderzenie. Zaśmiałam się cicho.
-Co? -Zapytał Lys patrząc mi w oczy.
-Serce szybko ci bije - odpowiedziałam.
Jego oczy hipnotyzowały. Jedno złociste jak miód, a drugie ni to niebieskie ni to zielone. Naturalnie pięknie.
-Masz piękne oczy - powiedział Lys.
-Ty też - ożywiłam się.
Nagle przerwał nam krzyk z telewizora i odskoczyliśmy od siebie.
-Wypijmy to piwo -zaproponowałam.
Może na coś się odważę...

Lysander

         Po trzech wypitych piwach razem z Rose zaczęliśmy się wygłupiać. W pewnym momencie wylądowaliśmy na podłodze, łaskocząc się. Zatrzymałem się, a dziewczyna była pode mną. Dotknęła mojego policzka dłonią, a ja odgarnąłem jej włosy z twarzy.
-Kocham twoje oczy -powiedziała Rose.
-A ja kocham ciebie -odpowiedziałem.
Dziewczyna zarumieniła się i po chwili powiedziała:
-Ja ciebie chyba też.
        Uśmiechnąłem się i ją pocałowałem. Dziewczyna odwzajemniła pieszczotę. Po chwili podniosłem ją i wstaliśmy. Rose pchnęła mnie na kanapę i usiadła mi na kolanach całując.
-Marzyłam o tym - powiedziała wtulając się w mój tors.
-Ja też księżniczko - odpowiedziałem głaszcząc jej włosy.
-Chcę żeby było tak zawsze -powiedziała i ziewnęła.
Po chwili Rose zasnęła, a ja zaniosłem ją na górę.
-Nie idź Lys -usłyszałem jej szept gdy chciałem wychodzić.
-Zgaszę światła i wrócę -odpowiedziałem.
Jak  powiedziałem tak zrobiłem. I zasnęliśmy obejmując się.

Rose

         Obudziły mnie promienie słońca. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Głowa trochę mnie bolała. W końcu wypiłam trzy piwa. O dziwo pamiętałam wszystko co się działo.
Ja pierniczę!
Szybko popatrzyłam na swoje ciało. Zasnęłam w ciuchach. Omiotłam spojrzeniem cały pokój, nie było w nim nikogo. Dlatego powoli zeszłam na dół. Czułam przyjemną woń wydobywającą się z kuchni, dlatego zmierzyłam w tamtym kierunku.
        Weszłam do kuchni i ujrzałam Lysandra pochylającego się nad kuchenką natomiast przy stole siedział Daniel i popijał kawę.
-Dzień dobry -powiedzieli chłopcy.
-Dobry -odpowiedziałam siadając naprzeciw Daniela.-Załatwiłeś coś?
-No...-Przeciągnął.- Nie ma żadnych. Jeszcze tydzień temu byli gotowi się pozabijać, a dziś...Nic.
Dziwne...
        Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Natychmiast wstałam i pobiegłam do wejścia otworzyć.
-Panna Rose Angel? -Zapytał wysoki, młody chłopak.
-Tak -odpowiedziałam z zawahaniem.
-To dla Pani -powiedział chłopak i wręczył mi wielki bukiet białych róż.
-Od kogo?
-Nie wiem, miałem dostarczyć. Proszę podpisać.
       Zabrałam kwiaty i poszłam do kuchni.
-Od kogo? -Zapytał Daniel.
-Nie wiem...
Popatrzyłam na Lysandra.
-Nie moja zasługa. Bylem cały czas tutaj -odpowiedział unosząc ręce do góry.
Daniel popatrzył to na niego to na mnie. Zalałam się rumieńcem, a brat uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
      Włożyłam kwiaty do wazonu i razem z chłopcami zjadłam śniadanie. Lysander musiał wrócić do domu, a ja poszłam odrobić lekcję.
Piękne te kwiaty... Kocham białe róże...
Podeszłam do mojej wieży stereo i włączyłam muzykę. w pokoju rozbrzmiała muzyka mojego wokalu. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w piosenkę.
      Nagle moje myśli zatrzymały się na Lysandrze.
Wczoraj się całowaliśmy... Ah... Kurczę ja go tak kocham. Ciekawe czy coś pamięta...
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Daniela.
-Rose! -Wykrzyknął.
Zbiegłam szybko na dół.
-Hm?
-Ktoś do ciebie -powiedział i podał mi słuchawkę telefonu.
-Tak słucham? -Zapytałam biorąc telefon.
-Hej to ja Emily! Masz ochotę na kino? -Zapytała.
-Em...Tak z wielką chęcią. Kiedy?
-Może dziś na wieczór? -Zapytała.
-Okej, może być.
-To będę około dziewiętnastej.
   
                                                                            ...

      Poszłyśmy na jakieś romansidło, a potem zachciało nam się kawy, dlatego weszłyśmy do pobliskiej cukierni. Zamówiłyśmy po kawałku ciasta i duża kawę.
-W ogóle to jak u tego Lysia? -Zapytała nagle Emily.
Zamieszałam kawę ze spuszczoną głową.
-No...
- Opowiadaj. Coś się wydarzyło? -powiedziała z uśmiechem.
Odczekałam chwilę i w końcu wydusiłam.
-No całowaliśmy się wczoraj. Ale nie wiem czy on cokolwiek pamięta. Dziś kompletnie nic o tym nie wspominał.
-Czekaj bo zaczynasz od dupy strony. Od początku...
-No przyszedł do nas, wypiliśmy trochę i jakoś tak wyszło, że się uchlałam troszkę. Nie chciałam go wypuścić z pokoju, pocałowaliśmy się i w ogóle. To było mega dziwne. Pamiętam jakieś urywki...
    Zrezygnowana westchnęłam.
-Nie przejmuj się. Dupa wołowa skoro umie cię pocałować tylko po pijaku. Cienias! Daj sobie z nim spokój -powiedziała.
Uśmiechnęłam się lekko.

                                                                             ...

       Dzień był wyjątkowo ciepły. Nie wiedziałam w sumie co ze sobą zrobić. Trochę porysowałam, potem posłuchałam muzyki, pośpiewałam i zdziwiłam się, że było dopiero południe.
-Nie masz ochoty na ognisko? -Zapytał Daniel widząc iż nie mam co robić.
-Z wielką chęcią.
-To zaproś znajomych. Niech będą o czternastej -odparł idą do piwnicy.
      Szybko poszłam na górę i zadzwoniłam do : Emily, Kasa, Lysandra, Alexego. Miał przyjść jeszcze brat Lysa  z dziewczyną. Następnie spakowałam strój w razie czego,  i jakieś potrzebne rzeczy do torby. zabrałam kosz piknikowy i narobiłam kanapek.
-Daniel rusz dupę do sklepu! -Zawołałam.
-Co chcesz z tego sklepu?! -Wydarł się gdy był już przy drzwiach.
-Jakieś picie, tylko nie kupuj za dużo alkoholu!
       Chłopak zaśmiał się i wyszedł nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć. Prychnęłam i wzięłam się za pakowanie jakiegoś mięsa i rozmaitego jedzenia.
Kup chipsy, jakieś chrupki...- wysłałam sms'a Danielowi.

                                                                             ...

         W drzwiach stał Lysander, Kastiel, Alexy, Emily i brat Lysa z dziewczyną.
          Dziewczyna miała na imię Rozalia. Była wysoką, szczupłą białowłosą dziewczyną. Chodziła na wysokich szpilkach i miała piękną sukienkę.
          Natomiast jej chłopak, Leo miał czarne włosy, był wysoki i przystojny. Cała trójka ( liczę z Lysandrem) była w strojach wiktoriańskich.
Pasują do siebie.
-Chodźcie -ponaglił nas Daniel.- Rose, Kastiel, Alexy i Emily jadą ze mną, a ty Lysandrze z bratem, dobrze?
Chłopak kiwnął głową i ruszyliśmy do aut.
          Emily nie zadowolił fakt iż musiała zostawić swoje ukochane autko. Jednak w końcu przestała zrzędzić.
        Po około pół godzinie dojechaliśmy do jeziora nieopodal. Zazwyczaj tam urządzaliśmy nasze ogniska. Chłopcy zaczęli  rozpalać ognisko, a ja, Roza i Emily wzięłyśmy się za rozłożenie reszty rzeczy.
       Zawsze lubiłam takie wspólne ogniska. Wszyscy się śmiali i dobrze bawili. Można było wskoczyć i pokąpać się i ogółem pośmiać. Jezioro nie było duże, ale i tak miało swoją "magię". Otaczał je las. Było kilka stolików z ławkami i parę miejsc na ogniska.
     Świetnie się bawiliśmy. Daniel nawet nie kupił alkoholu tak jak prosiłam.






 Znalezione obrazy dla zapytania Słodki flirt





czwartek, 26 lutego 2015

Przepraszam was, ale rozdziały będą dodawane tylko w weekendy, ponieważ moja rodzicielka odcina mi Internet w ciągu tygodnia :(

poniedziałek, 16 lutego 2015

Księżniczka Luna 6












Rozdział 6

Rose

          Nastał nudny poniedziałek. Jak zwykle Daniel podwiózł mnie do szkoły. Melancholijnym krokiem podeszłam do swojej szafki. Otworzyłam ją i włożyłam słuchawki. Nasłuchiwałam czy chłopcy mają próbę. Jednak zamiast głosu Lysandra, usłyszałam damski głos. Zajrzałam lekko do sali, a tam na scenie stała ta dziewczyna która śpiewała w klasie.
-Masz piękny głos-pochwaliłam kiedy skończyła.
-Dzięki. Jestem Emily -powiedziała i zeskoczyła ze sceny.
-Rose.
Poszłyśmy w stronę klasy od chemii rozmawiając o muzyce.
-Witaj Rose -powiedział Lysander. -Witaj Emily.
-Hej Lysandrze -powiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się i wszedł do klasy. Ja natomiast dalej konwersując z Emily poszłam w jego ślady. -Sorki, że pytam...-Zaczęła Emily.-Ale czy to was ktoś nie zamknął w piwnicy?
-Em...Tak i otworzyła nam jakaś dziewczyna.
-Wiem bo byłam to ja.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Ja natomiast byłam bardzo zaskoczona.
-Ja...Nie wiem co powiedzieć...Naprawdę ci dziękuję -wydukałam.
Emily zaczęła się śmiać. Rozbrzmiał dzwonek i do klasy wszedł nauczyciel...

Lysander

         Muszę zrobić tak jak Rozalia mi radziła... Boże jak pięknie ona się śmieje...
Rose podeszła do mnie i przerwała moje rozmyślania.
-Daniel prosił żebyście dzisiaj przyjechali po szkole -powiedziała swoim anielskim głosem.
-Dobrze, to powiem chłopakom...Rose, pięknie dziś wyglądasz -powiedziałem z uśmiechem, patrząc na nią.
Ona lekko się zarumieniła i popatrzyła na swój strój.
         Miała niebieską sukienkę przed kolano, bez ramiączek. Włosy spływały kaskadami na jej zgrabne ramiona. Lekki makijaż dodawał jej uroku.
-Em, dziękuję -powiedziała zawstydzona.
Uśmiechnąłem się żeby dodać jej odwagi.
-To ja lecę -powiedziała szybko dziewczyna i odeszła.
         Odprowadziłem ją wzrokiem i po chwili poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Wziąłeś sprawę w swoje ręce -powiedział Kas.
-No -prawię westchnąłem.
Gitarzysta roześmiał się.
-Rose powiedziała, że mamy przyjechać po lekcjach. Powiedz Alexowi -powiedziałem i poszedłem w stronę sali od matematyki.

                                                                          ...

          Weszliśmy do nowego domu Rose. Daniel specjalnie abyśmy nie musieli jeździć do studia przeznaczył jeden pokój na studio. Mieliśmy profesjonalny sprzęt. Podejrzewałem, że zrobił to aby Rose nie widywała Wiktora.Lepiej dla niej.
           Daniel przyniósł nam napoje, a my weszliśmy do nowego studia. Zaczęliśmy grać, a Rose zaśpiewała nową piosenkę.
-Wow! Super tekst! -Pochwaliłem dziewczynę.
Podszedłem do niej i poczochrałem ją po włosach. Ta lekko się zarumieniła.
-Dzięki -powiedziała.
-Dalej, dalej kochani! -Poganiał nas Daniel.
Przetestowaliśmy jeszcze kilka piosenek i chłopak dał nam spokój.
            Daniel zaproponował film i piwo gdy Rose gotowała. Grzecznie odmówiłem i  poszedłem do dziewczyny. Oczywiście chłopcy odprowadzili mnie gwizdami.
-Pomogę -powiedziałem stając za dziewczyną.
Ona odwróciła się, a nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułem zapach jej miodowego płynu do mycia ciała i szamponu.
-Pokrój warzywa -powiedziała dziewczyna i się odwróciła.
Szybko wziąłem się do wykonywania danego mi zadania. Oczywiście nie obyło się bez krzyków Rose.
Jak każda kobieta...Tylko, że u niej jest to słodkie, a nie wkurzające.
-Cholera! -Z zamyśleń wyrwał mnie głos Rose.
-Co się stało?-Zapytałem patrząc na nią.
-Nic, oblałam się sosem -powiedziała.
Rzeczywiście na jej błękitnej sukience był sos, akurat na biuście. Szybko odwróciłem wzrok i spłonąłem rumieńcem. Dziewczyna zachichotała i pobiegła na górę się przebrać.  Ja natomiast dokończyłem sos który zaczęła.
-Daj zrobię to -usłyszałem głos dziewczyny.
Popatrzyłem na nią. Przebrała się w czarne, krótkie spodenki i czarną bokserkę. Włosy związała w kucyk.
             Razem z Rose dokończyliśmy przygotowywanie obiadu i weszliśmy z nim do pokoju. Daniel nalał wina do kieliszków i zaczęliśmy obiad rozmawiając jak rodzina. Potem zaczęliśmy oglądać film, popijając piwo i pożerając popcorn. Po kwadransie trzeba było dorobić popcorny, dlatego wraz z Rose poszedłem do kuchni.
              Po chwili obejmując dziewczynę w talii przyciągnąłem ją do siebie.
-Za bardzo mnie kusisz -powiedziałem.
Jak widać procenty dawały się we znaki.
-Lys -zaczęła rumieniąc się.- Jesteś napity i gadasz co ci ślina na język przyniesie.
-Nie wiesz księżniczko, że człowiek upity mówi prawdę? A zwłaszcza jeśli chodzi o miłość?
Dziewczyna zarumieniła się i wtuliła w mój tors.
-Moja mała, kochana Rose. Nic ci nie zrobię. Dam ci tyle czasu ile trzeba -powiedziałem odsuwając się i biorąc miski z popcornem.

Rose

            Czułam jak moje policzki płoną. Musiałam oprzeć się o blat kuchenne stołu żeby nie upaść.
On...mnie..On mnie kocha???
Podeszłam do zlewu i ochlapałam twarz zimną wodą, a potem jej się napiłam.
Wariactwo...
            Szybko się ogarnęłam. Rozpuściłam włosy i wróciłam do chłopaków.
-Jest nasza Rose! -Krzyknął Daniel kompletnie napity.
-Dość tej libacji!-Krzyknęłam.
Kurczę oni jutro przecież nie wstaną...wymyśl coś Rose! Nie odeślę ich do domu bo nie wiadomo czy dotrą...
-Dość picia! -Krzyknęłam jeszcze raz.
 Podszedł do mnie całkiem napity Kastiel.
-Oj kochanie, nie gorączkuj się tak. Musisz się przyzwyczaić -powiedział i pocałował mnie w policzek.
Od razu dostał w twarz. Smutny usiadł na kanapę.
-Dość tego chlania. wszyscy do łóżek. Alexy będzie spał z Kasem w pokoju gościnnym. Hm...Daniel ma tylko łóżko jednoosobowe. Lys do mnie -zarządziłam.
            Chłopcy grzecznie poczłapali do łóżek i od razu zasnęli.
Pijaki...
-Nie boisz się mnie? -Zapytał Lys. 
-Jesteś najtrzeźwiejszy z nich -odpowiedziałam. -Tam masz łazienkę.
Chłopak poszedł do wskazanego pomieszczenia i po chwili wyszedł nieco odświeżony. Miał na sobie jedynie spodnie. Po nim weszłam ja i przebrałam się w moją piżamę (krótkie spodenki i bluzka na szerszych ramiączkach) . Położyłam się obok chłopaka.Słyszałam mój oddech i czułam jak serce wali mi jak oszalałe.
Mogłam dać go na kanapę!
Poczułam rękę chłopaka na moim brzuchu.
-Nie denerwuj się. Mówiłem, że nic ci nie zrobię -wyszeptał mi do ucha.
Po chwili zabrał rękę, a ja usłyszałam jak obraca się na drugi bok. Nie wiem czemu ale poczułam rozczarowanie.
Ty naprawdę go kochasz... Jest napity, jutro zapomni...
Po chwili usłyszałam miarowy oddech chłopaka, sama szybko wylądowałam w objęciach Morfeusza.

                                                                                  ...

         Otworzyłam oczy i ziewnęłam. Rozglądnęłam się dookoła. Leżałam na Klatce Lysandra.
Kurczę!
Chłopak otworzył oczy, a ja spłonęłam rumieńcem. Lys objął mnie jedną ręką w talii.
-Dzień dobry, księżniczko -powiedział.
Po chwili chyba zdał sobie sprawę co powiedział, spłonął rumieńcem i odsunęliśmy się od siebie.
-Przepraszam -powiedziałam szybko i wybiegłam z pokoju.
        Zbiegłam do kuchni. Żaden z chłopców się jeszcze nie obudził dlatego pomyślałam, że zrobię śniadanie.Najpierw jednak napiłam się zimnej wody i pooddychałam głęboko aby uspokoić oddech. Po chwili założyłam fartuch, wstawiłam wodę na kawę i zajęłam się robieniem posiłku. Przygotowałam chłopcom tabletki na ból głowy i ustawiłam talerze i kubki. Cała czwórka zeszła na dół.
-Będzie z ciebie niezła żonka, siostrzyczko -powiedział Daniel i dał mi buziaka w policzek.
-Bo nie pije tyle i rano nie mam kaca, i myślę o tym żeby was głowy i brzuchy nie bolały? -Odparłam nalewając im kawy.
      Ściągnęłam fartuch i wzięliśmy się za jedzenie.
-Ostatnio za dużo wagarujemy -zaczęłam.
-Za dużo? To przez was zacząłem regularnie chodzić do szkoły -powiedział oburzony Kas.
-I dobrze. Nareszcie zachowujesz się jak człowiek -przekomarzał się Lysander.
-Przestańcie gadać tylko jedźcie. Rose przygotowała mega śniadanie -uciszył ich Alexy.
-Właśnie, potem będą próby i do końca tygodnia daję wam spokój -zakończył dyskusję Daniel.
       Po śniadaniu tak jak obiecał Daniel były próby. Trzy godziny grania i co pół godziny dziesięć minut przerwy. Później chłopcy zmyli się do domu. Natomiast do mnie zadzwoniła Emily. Poprosiłam ją o przyniesienie notatek z lekcji i resztę dnia spędziłam z dziewczyną. Stała się ona moją najlepszą przyjaciółką.

Lysander

      Boże co ja rano powiedziałem?! A wczoraj?! Ona przecież się ode mnie odsunie! 
Szedłem ulicami naszego małego miasteczka i myślałem o Rose. Nie chciałem aby ta się do mnie zraziła, była dla mnie wszystkich. Postanowiłem wpaść do sklepu mojego brata, Leo.
-Siema braciszku! -Przywitał mnie starszy brat.
-No hej, hej. Jest Roza? -Zapytałem.
-Nie, poszła do Irys, ale niedługo wróci. Problemy z Rose? -Zapytał.
Usiadłem na krześle i westchnąłem ciężko, co można było uznać za odpowiedź.
-Lys, coś ty narobił? -Zapytał.
-No co? Trochę wczoraj wszyscy wypiliśmy. Ja gdy byliśmy sami przyciągnąłem ją do siebie i powiedziałem, że mnie pociąga -Leo jęknął.-To nie wszystko... Potem u niej zostaliśmy na noc, a rano obudziłem się, a nade mną była ona. Powiedziałem "Dzień dobry, księżniczko", a potem dodałem żeby się nie bała bo mówiłem jej, że nic jej nie zrobię, a ona uciekła.
Leo chwilę milczał.
       Ja żeby się czymś zająć podszedłem do wieszaków i zacząłem uporządkowywać ubrania.
-Jak dla mnie to zrobiłem dobrze... Na pewno zrozumiała, że ją kochasz. teraz wystarczy, że ją w sobie rozkochasz -powiedział Leo.-Daj jej czasu, ale nie rezygnuj.
-Dzięki brachu -powiedziałem z uśmiechem.
I tak zrobię! Rose będzie moja. Rose jak jak cię kocham. Moja księżniczko...







 





niedziela, 15 lutego 2015

Hej moi kochania, pierwsza informacja to taka, że niedługo dam 6 rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba.
A druga sprawa to taka, że mi się nudziło i założyłam stronę bloga na facebooku tutaj macie link jak chcecie:/Klik/
Miłego czytania :)

sobota, 7 lutego 2015

Księżniczka Luna 5
















Z dedykacją dla mojej cioci, która mnie wspiera :* Dziękuję <3
Rozdział 5

Rose

          Nadszedł czas na nasz koncert. Był on w jakimś klubie. O dziwo nikt się nie denerwował. Przez te kilka dni oprowadzałam Sebastiana po okolicy. No, ale te kilka dni było też strasznie pracowitych, ponieważ mieliśmy wiele prób przed naszym Wielkim występem. Widać było, że Lysander niezbyt był zadowolony z tego faktu. Jednak gdy pytałam go o to odpowiadał, że ma gorszy dzień.
           Zdążyliśmy się przeprowadzić do nowego domu. Był on dość duży. Miał trzy sypialnie, dwie garderoby, łazienki w pokojach, kuchnię, salon, jadalnię, strych, ogród i piękną werandę. Był jednopiętrowy. Mój pokój musiał być oczywiście fioletowo- niebieski, natomiast garderoba było czarno- czerwona. Cały dom był w stylu nowoczesnym.
          Wracając do występu za pięć minut mieliśmy wejść.
-Denerwujecie się? - Zapytał Daniel.
-Nie -odpowiedzieliśmy razem i zaczęliśmy się śmiać.
Seba podszedł i objął mnie od tyłu.
-Pięknie wyglądasz - powiedział.
-Dziękuję.
Popatrzyłam na siebie. Miałam na sobie piękną, krótką niebieską sukienkę.
            Daniel nas zapowiedział po czym weszliśmy na scenę. Ukłoniliśmy się i zaczęliśmy śpiewać. Najpierw byłam ja z Sebastianem. Mieliśmy lekko nałożone efekty na głos. Zatopiłam się we wspaniałym głosie Sebastiana. z perspektywy innych mogliśmy wyglądać na parę. Dla nas od zawsze była to zabawa.       
           Później koncert przebiegł bez zakłóceń.
-No to moi kochani imprezka! - Powiedział Daniel.
-Proszę braciszek szaleje - powiedziałam.
-No, a co? Chodźcie tylko do domu, żeby Luna się ogarnęła.

                                                                              ...

             Weszliśmy do dyskoteki i poszliśmy do stolika. Daniel poszedł po picie. Kas z Alexym ruszyli na podryw, natomiast ja siedziałam z Lysandrem i Sebą.
-Kochana, muszę zmykać. Niedługo mam samolot - powiedział Sebastian.
-Ale...- Zaczęłam smutna.- Kiedy przyjedziesz?
-Nie wiem, księżniczko - odpowiedział.- Mogę z tobą na chwilę?
Kiwnęłam głową.
- Przepraszam, Lysander zaraz wrócę.
            Seba zaczął ze mną tańczyć.
-Dbaj o niego - powiedział.
-O Daniela? Pewnie.
-Chodziło mi o Lysandra. Widać, że go kochasz. Nie daj żadnej go sobie zabrać -powiedział.
-Ale ja go nie kocham...- Powiedziałam cala czerwona.
-Księżniczko, to widać - powiedział unosząc mój podbródek. - Muszę iść. Do zobaczenia.
Sebastian dał mi buziaka w policzek i odszedł.
             Wróciłam do stołu.
-A gdzie Seba? - Zapytał Daniel.
-Musiał już iść - powiedziałam.
-Sukin... Przepraszam was na chwile - odpowiedział mój brat i pobiegł za Sebą.
Z Lysandrem zaczęłam się śmiać.
-To kiedy wróci twój chłopak? - Zapytał Lys.
-On nie jest moim chłopakiem. Co wy wszyscy macie? - Powiedziałam. - Sebastian to mój przyjaciel. Traktuje go jak Daniela. Gdy nie było przy mnie brata to Sebastian mnie pocieszał. Zawsze do niego uciekałam gdy było coś nie tak. Nigdy jednak nic do siebie nie czuliśmy.
Lysander zdał się być zdziwiony. Jednak po chwili wrócił do normalności i kiwnął głową.
            Zaczęłam pić mojego drinka.
-To może zatańczymy? - Zapytał Lysander i podał mi rękę.
-Z wielką chęcią - odpowiedziałam.
Ruszyliśmy na parkiet, a ja wtuliłam się w białowłosego. Ciągle chodziły mi po głowie słowa Sebastiana.
Chyba naprawdę kocham Lysa...
-Wyglądasz przepięknie -szepnął mi Lysander.
-Dziękuję - odpowiedziałam.
Uniosłam głowę do góry. Lysander patrzył na mnie tak słodko.
Jest taki uroczy.
Zanim się zorientowałam wróciliśmy do stolika. Zaczęło się karaoke.
            Nagle na scenę wyszedł Kas. Z Lysandrem zaczęliśmy się śmiać.
-Robić mi się nie chce, no bo nie ma po co. Lubię pospać za dnia, pobawić się nocą...- Zaczął śpiewać.
Lysander znów wyciągnął mnie na parkiet.
-A ty Lysiu? Też będziesz kawalerem? - Zapytałam śmiejąc się.
-Nie, mam moją wybrankę w swoich ramionach - szepnął mi do ucha.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Nagle na nas padły reflektory.
-Chodźcie kochani do nas! Zaśpiewacie nam! - Krzyknął prowadzący.
-Nie my... - Zaczęłam, ale Lysander wyciągnął mnie na scenę.
             Złapaliśmy mikrofony i zaczęliśmy śpiewać. Świetnie się przy tym bawiliśmy.
-Masz boski głos, jak zawsze - powiedział Daniel.
Wypiliśmy parę drinków i ruszyliśmy na parkiet. Zaczęłam tańczyć z Danielem.
-Kochasz go, prawda? - Zapytał.
-Chyba tak - Odparłam zarumieniona.
-Powodzenia, mała.
-Odbijam - powiedział Lys i wziął mnie w swoje ramiona.
Serce mocniej mi zabiło.
Wspaniale tańczy.
-Dobrze się bawisz? - Zapytał Lysander.
-Teraz już wspaniale - odpowiedziałam i od razu poczułam, że jestem cała czerwona.
Przetańczyliśmy tak do drugiej w nocy. Potem okazało się, że Kas i Alexy pojechali z jakimiś panienkami pojechali do nich. Ja z Danielem uznałam, że nie warto aby Lys wracał do domu i dlatego spał u nas.

                                                                               ...

            Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku.
-Kurczę, ale mnie głowa boli - powiedziałam sama do siebie.
Powoli wstałam z łóżka, spałam w samej bieliźnie.
Ale byłam zmęczona...
Ubrałam czarne, krótkie spodenki i niebieską bluzkę na szyję. Szybko się ogarnęłam w łazience i zeszłam na dół.
-Kurczę, Daniel czemu mi na tyle pozwoliłeś? Łeb mnie boli jak nie wiem! - Powiedziałam wchodząc do kuchni.- Oj, przepraszam myślałam, że tu jest Daniel.
             W kuchni stał pół nagi Lysander. Dlaczego półnagi? Od pasa w górę był goły. Miał piękne mięśnie. Lys uśmiechnął się lekko.
-Dzień dobry, Luno -powiedział podając mi kawę.
-Dzień dobry. Nie masz kaca? - Zapytałam siadając do stołu.
-No mam, ale...- powiedział zawstydzony.
Zachichotałam lekko, a Lysander się zarumienił. Najwidoczniej nie chciał czegoś powiedzieć.
            Wstałam i zaczęłam robić śniadanie.
-Mogę ci pomóc? - Zapytał Lysio.
-Em, okej. Mógłbyś zrobić grzanki? A ja zrobię jajecznicę.
Zaczęliśmy robić śniadanie, a gdy już skończyliśmy zszedł Daniel.
-Kurczę, moja głowa - powiedział Daniel.
Objął mnie w talii i pocałował w policzek.
-Kochana siostrzyczka - powiedział.
-W szafce masz Apap, weź go żeby cię głowa nie bolała - powiedziałam nakładając jajecznicę.
Zrobiłam jeszcze szybko twarożek ze szczypiorkiem i zasiedliśmy do stołu.
-Nieźle pobalowaliśmy - skomentował Daniel.
-Ledwo co pamiętam wczorajszy wieczór - przyznał się Lysander.
-Ja o dziwo pamiętam wszystko -dodałam.
-Może potem jakiś spacer? - Zaproponował Daniel.
-Może być - powiedziałam razem z Lysandrem.
Po śniadaniu zadzwoniłam do Kasa i Alexego. Biedaki ledwo co pamiętali, że pojechali z tymi dziewczynami z własnej woli. Zaprosiłam ich na spacer.

                                                                              ...

          Razem z chłopakami poszliśmy na piknik nad jezioro.
-Kiedy następny koncert? -Zapytał Kas.
-Sam nie wiem. Muszę podzwonić. Teraz wystarczą wam dwie próby na tydzień. Będziemy je robić w weekendy, a wy się uczcie - wyjaśnił Daniel.
-Co? A ja myślałem, że nie będziemy musieli chodzić do szkoły - wyjęczał Alexy.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Ja miałam gorzej. Po każdym koncercie musiałam nadrabiać lekcje, miałam jeszcze więcej godzin. Siedziałam z nauczycielami od ósmej do dziewiętnastej. To był istny koszmar! - Odparłam.
-Zawsze myślałem, że nie chodziłaś do szkoły, ani się nie uczyłaś -powiedział Kastiel.
-Miałam prywatne lekcje. Rodzice naciskali. uważali, że jak kariera mi się nie powiedzie będę miała jakieś zabezpieczenie. Dopiero teraz w liceum daniel namówił ich abym poszłam jak normalna dziewczyna do szkoły - odparłam.
-Dobra, chodźcie popływać - zaproponował Daniel.
-Nie mamy stroi - wymigałam się.
-Ale jest bielizna - odpowiedział Kas ściągając koszulkę. - No chyba, że nasza Rose nie założyła.
          Wszyscy wybuchli śmiechem. Ja cała czerwona wstałam i zaczęłam gonić Kasa.
-Ty zboczeńcu! -Wrzeszczałam za nim.
-Ochłoń - powiedział Kas i się odwrócił.
Wpadłam na niego, a on objął mnie w talii.
-I co zrobisz? - Zapytał uśmiechając się.
-Gorzko! Gorzko! - Usłyszeliśmy za sobą.
Kas uśmiechnął się chytrze i mnie pocałował. Od razu mu się wyrwałam i dałam mu z liścia.
-Ałł...-powiedział łapiąc się za policzek.
           Pobiegłam do chłopców.
-Idioci! - Wydarłam się i ruszyłam w stronę domu, biegiem.
-Rose!- Usłyszałam głos Lysa.
-Spadaj!
Przyśpieszyłam biegu.
W końcu się zmęczę...
Odwróciłam się do tyłu. Chłopak był coraz bliżej mnie. Z oczu popłynęły mi łzy, sama nie wiem dlaczego.
Co sobie Lysander o mnie pomyśli?!
Przetarłam oczy i próbowałam przyśpieszyć, jednak moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
         Nagle zmiękły i poczułam jak upadam. Jednak nagle znalazłam się w czyichś ramionach. To Lysander mnie złapał w ostatniej chwili.
-Ja...- Zaczęłam i wybuchłam płaczem.
-Dlaczego płaczesz? -Zapytał.
-Wiem co sobie o mnie myślisz, że jestem łatwa bo się całowałam z Kasem - powiedziałam.
Lysander otarł mi łzy i się uśmiechnął. Postawił mnie na ziemi i przyciągnął do siebie.
-Przecież wiem, że to on ciebie pocałował. a chłopcy go podjuszali - Lys się uśmiechnął. - Aż tak się przejmujesz moim zdaniem?
Zarumieniłam się.
-No bo... Ja... Znaczy...- Zaczęłam się jąkać.
Lysander uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-Już nic nie mów. Wracajmy do nich bo zaczną się martwić - dodał i złapał mnie za rękę.
Razem ruszyliśmy do chłopców.

Lysander

        Wszedłem do domu i od razu pognałem pod prysznic.
Ona jest taka słodka. Tak pięknie się uśmiecha. Muszę się do niej zbliżyć. Nie pozwolę żeby ktokolwiek, a zwłaszcza Kas, zabrał mi moją małą, kochaną księżniczkę.
Ubrałem się w piżamę, zrobiłem sobie kolację i pognałem do swojego pokoju.
Jutro niedziela. Hm... Może odwiedzę Leo? On i Roza dobrze mi poradzą.
Włożyłem słuchawki na uszy i położyłem się spać.



Znalezione obrazy dla zapytania Słodki flirt



środa, 4 lutego 2015

Księżniczka Luna 4

Rozdział 4
Rose

      Gdy otworzyłam oczy ujrzałam mojego brata.
-Gdzie jestem? -Zapytałam.
-W swoim pokoju. Ktoś zamknął was w piwnicy. Otworzyła ją jakaś dziewczyna. Lys przyniósł cię, był blady. Co się stało?
Piwnica, Lysander, jakaś dziewczyna... Czekaj...
-Em, wypiłam trochę. Nie pamiętał. Ostatnia rzecz którą sobie przypominam to to, że Lys objął mnie ramieniem, a potem zasnęłam...
Daniel popatrzył na mnie dziwnie. Widać, że Lysander nic mu nie powiedział. 
Muszę się dowiedzieć co się stało. Czemu Lys nie został?
-Idź spać. Jest czwarta nad ranem. Ciotka wraca o dziesiątej. Do tego czasu musisz się zmyć do szkoły - powiedział i wyszedł.
       Próbowałam zasnąć, jednak Lysander nie dawał mi spokoju. Ciągle zastanawiałam się  co stało się w piwnicy. Zanim się obejrzałam była godzina szósta rano. Wstałam z łóżka i wykonałam codzienne czynności. Następnie zaparzyłam sobie kawę i gdy upiłam jej łyk, usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Kto normalny dzwoni do kogoś o siódmej rano?! - Wymamrotałam otwierając drzwi.
Moim oczom ukazał się wysoki blondyn z jednym okiem niebieskim, a drugim czerwonym.
-Seba! - Wykrzyknęłam i wtuliłam się w chłopaka.
-Cześć kochana - odpowiedział.
-Co tu robisz? - Zapytałam odrywając się od chłopaka.
-Wpadłem na trochę. Chciałem cię zobaczyć - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się i zrobiłam chłopakowi kawę. Spojrzałam na niego dokładnie. Znacznie urósł od ostatniego razu, zdecydowanie też wydoroślał. Przybrał też w mięśniach.
         Zawołałam na dół Daniela.
-A ty do szkoły! - Krzyknął Daniel gdy zobaczył, że siedzę w najlepsze.
Spojrzałam na zegar. Była siódma trzydzieści.
-Musisz mnie podwieźć- oznajmiłam.
Daniel spojrzał na mnie i chciał coś powiedzieć, jednak Sebastian go wyprzedził.
-Ja ją podwiozę - powiedział i wstał.
Porwałam torbę, założyłam koturny i wyszłam razem z Sebą.
-Dzięki - powiedziałam.
-Dla mojej księżniczki wszystko.
Dałam Sebastianowi buziaka w policzek i wsiadłam na jego czarny motor.
         Kwadrans później byliśmy pod budynkiem liceum.
-Mam jeszcze kwadrans - oznajmiłam zsiadając z motocykla.
Sebastian oparł się o motor.
-No to posiedzę z tobą. Chodź - powiedział i wyciągnął ręce.
Wtuliłam się w niego.
-Czemu nie przyjeżdżałeś? - Zapytałam obejmując go za szyję, on natomiast złapał mnie w talii.
-Wiesz, że nie mogłem. Moja kariera w Europie zaczęła rozkwitać. Teraz przyjechałem na twój występ, potem znowu odjeżdżam.
Smutnymi oczami popatrzyłam na Sebe, jednak zaraz wpadł mi pomysł.
-Zaśpiewasz razem ze mną. Tak jak dawniej - powiedziałam uradowana.
-Zgoda moja księżniczko - odpowiedział zniewalając mnie swoim uśmiechem.
Spojrzałam w jego dwukolorowe tęczówki.
Jak u Lysandra... Właśnie Lysander! Zapomniałam o tym.
-Seba, ja muszę iść. Em... Spotkamy się w domu. Idę pa - powiedziałam szybko i pobiegłam do budynku.
Ostatni raz spojrzałam za siebie i ujrzałam jak chłopak uśmiecha się, i wsiada na motor.
Muszę znaleźć Lysa...
            Szybko pobiegłam do szafki, a potem spojrzałam czy chłopcy nie mają próby. Nie było ich w klasie, dlatego chciałam zobaczyć w którejś z pustych sal. Gdy już miałam otwierać drzwi od sali biologicznej usłyszałam rozmowę, jak się potem zorientowałam Lysandra z Kasem.
-Ale jazda Stary! Chciała cię pocałować? Czemu się nie dałeś? - Mówił Kas.
-Kas przestań! Po pierwsze była całkiem pijana, a po drugie...- Lysander urwał.
-Nie ma żadnego po drugie. Lys mogłeś to wykorzystać.
-Ale była pijana! Na pewno nic nie pamięta...
-Lysander, chłopie ogarnij się! Nie chciałeś się z nią pocałować bo wiesz idioto, że coś do niej czujesz. Lys to widać. Mnie nie okłamiesz - powiedział zdecydowanie Kas.
-Kas to nie jest proste...
-Jest. To ty nie chcesz się do niej zbliżyć bo wiesz, że stracisz dla niej głowę. " Nie mogę się teraz zakochać! Muszę się skupić na zespole." Stary to twoje słowa, jednak widać, że starałeś się to odeprzeć. Nawet ty to wiesz, ale nie chcesz się przyznać przed samym sobą. Przemyśl to Stary -powiedział Kas i było słychać jak wstaje.
             Serce zaczęło mi walić jak szalone. Szybko pobiegłam pod salę muzyczną.
Kas pieprzy do rzeczy! Idiota!
Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy.
Kurczę chciałam go pocałować. Idiotka... Co on sobie pomyśli...
Usłyszałam głos dzwonka, szybko weszłam do klasy i czekałam na nauczyciela. Gdy Lysander wbiegł, razem z Kasem do klasy, popatrzył na mnie, a nasze spojrzenia się spotkały.
Cholera!
Szybko odwróciłam wzrok do zeszytu. Serce mi przyśpieszyło. 
-Może tak dzisiaj nam zaśpiewa Emily, proszę. Pokaż co umiesz - powiedział nauczyciel i kazał wyjść jakiejś dziewczynie.
Nigdy wcześniej jej nie widziałam...
               Dziewczyna otworzyła usta i zaczęła śpiewać. Była to dziewczyna średniego wzrostu, szczupła. Włosy miała natomiast krótko obcięte przez co można by pomylić ją z chłopcem. Jej głos był przepiękny, posiadał głębie. o chwili dziewczyna skończyła i usiadła z tyłu. Całą lekcję nauczyciel opowiadał nam o historii muzyki. Przerabialiśmy muzykę w okresie Baroku. Cały czas próbowałam skupić się na lekcji, jednak nie mogłam. Moje rozmyślenia przerwała kartka, która wylądowała przede mną. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Kasa. Lysander pochylał się nad swoim czarnym zeszytem z wierszami i piosenkami. Rozłożyłam kartkę.
"Po lekcji przyjdź na dach. Chyba musisz pogadać z Lysem nie? Powodzenia mała :* "
Uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam kartkę.
Proszę, proszę, jaki Kas przydatny...
               Gdy tylko zadzwonił dzwonek spakowałam się szybko i wybiegłam z klasy, prosto na dach. Otworzyłam drzwi i podeszłam kawałek. Ściągnęłam plecak i usiadłam patrząc na okolicę.
-Kas co ty robisz?!- Krzyczał Lys.
Po chwili zobaczyłam jak czerwonowłosy pcha Lysa na dach i zamyka za nim drzwi.
-Kas! Kas kurczę! Zaraz są lekcje!
Zaśmiałam się, a białowłosy odwrócił się do mnie.
-Przepraszam... Nie wiedziałem, że tu stałaś - powiedział.
-Przepraszasz za to, że krzyczałeś? - Znowu się zaśmiałam.
Lys spiekł raka i kiwnął głową. Spuściłam głowę na dół.
-Lys co się wczoraj stało? - Zapytałam. - Urwał mi się film i...
-To ty nic nie pamiętasz? - Przerwał mi zaskoczony chłopak.
-No, jakoś urwał mi się film. Ostatnie co pamiętam to to, że zrobiłam się śpiąca, oparłam się na tobie, a ty objąłeś mnie i zasnęłam. Chyba za dużo wypiłam.
                 Spuściłam głowę na dół i czułam jak po policzku spłynęła pojedyncza łza. Szybko ją otarłam. Nagle Lysander był strasznie blisko mnie. Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie przez co ja rękami dotknęłam jego torsu. Serce waliło mi jak szalone. Nie mogłam logicznie myśleć.
-Naprawdę nic nie pamiętasz? - Zapytał.- Nie robiłaś tego świadomie?
W jego głosie było czuć trochę nadziei.
-Nic nie pamiętam.
Chłopak westchnął. Uważnie obserwowałam każdy jego ruch.
-Tym razem ci nie powiem, aniele - powiedział.
-Ale...
-Nie ma ale. Ten raz powiedzmy, że jest mój - powiedział i mnie puścił.
Ruszył do drzwi.
-Chodź bo się spóźnimy na matmę - powiedział spokojnie.
A było tak blisko. Prawie mnie pocałował... Ej, Rose ziemia! Co mi dziś odwala! Czy ja coś do niego czuję???


                                                                              ...

            Wyszłam ze szkoły z tysiącem myśli. Szlam melancholijnie przed siebie. Z rozmyślań wyrwał mnie czyjś dotyk.
-Ziemia do Rose! - Krzyknął Sebastian i pociągnął mnie do siebie.
Uśmiechnęłam się.
-Przepraszam. Zamyśliłam się trochę. idziemy? - Zapytałam.
Seba dał mi buziaka w policzek i podał kask.

Lysander

              Muszę w końcu jakoś zdobyć Rose. Jest taka słodka... Kurczę zakochałem się w niej. Muszę zacząć coś robić!
Stałem jak wryty. Ujrzałem jak jakiś koleś najpierw przyciągnął do siebie Rose, a potem dał jej buziaka w policzek. Następnie razem wsiedli na motor i odjechali. 
-Stary co ci? - Zapytał Kas.
Ruszyliśmy przed siebie. ledwo co poruszałem nogami.
-Właśnie widziałem jak jakiś gościu przytula Rose, a potem daje jej buziaka w policzek i odjeżdżają razem na motorze. 
-To cienko - skomentował Kas.
-I to bardzo.
Kas prychnął, a ja popatrzyłem na niego pytająco.
-Zakochałeś się w niej. To widać. Powiem ci jedno. Walcz o nią. Jest o co, dziewczyna jest warta wszystkiego - powiedział i ruszył w swoją stronę.
A jego co tak nagle wzięło???

Rose

          Zabrałam się do odrabiania lekcji. Do pokoju wszedł Seba z Danielem.
-Wiesz co młoda?! - Wykrzyknął brat.
-No co? - Zapytałam nadal rozwiązując zadanie.
-Siostra wyprowadzamy się! - Wykrzyknął Daniel i wziął mnie na ręce.
Momentalnie zesztywniałam.
-Ale gdzie?- Zapytałam.
-Parę ulic dalej. Będziemy mieszkać sami. Zostaję na stałe! 
Zaczęłam się cieszyć razem z Danielem.
-Wyprowadzka jutro - oznajmił.
Uśmiechnęłam się do nich.
-Gratulacje -dodał Sebastian.
 
 




***************
Dopisek ode mnie:
Sorki, że tak długo czekaliście, ale nie miałam weny do tego robiłam za korepetytora i miałam małe problemy rodzinne. Dlatego bardzo was przepraszam. Teraz będę na pewno dodawała dość rzadko bo nasi kochani nauczyciele postanowili zrobić cztery sprawdziany i z pięć kartkówek :D Mam nadzieję, że wszystkim jakoś dogodzę.Papa :*
Ps: Prawie zapomniałam xD Dziękuję Martfej Szarlotce (po raz kolejny xD) za jego trudy i pomoc.