piątek, 11 września 2015

Kastiel x Alice

Rozdział III

"Ledwo przyszłam, a już kłopoty..."

   Razem z Kastielem poszłam do szkoły.
-Pierwszą mamy chemie na pierwszym piętrze -powiedział Kastiel gdy przekroczyliśmy próg szkoły.
Pokiwałam głową i odłożyłam zbędne rzeczy do szafki. Jak się okazało ruda małpa miała szafkę obok mnie, co wcale nie zadowalało.
-Rusz ten swój zgrabny tyłeczek -wyszeptał mi Kas do ucha i poszedł w kierunku schodów.
Z lekkim rumieńcem poszłam za nim i z całej siły uderzyłam go w tył głowy.
-A to za co?! -Warknął.
-Za żywota -powiedziałam i weszłam na schody.
   Ledwo przekroczyłam próg sali chemicznej pomachała mi Rozalia z przed ostatniej ławki. Usiadłam obok niej i rozpakowałam książki. Za nami usiedli Kastiel i Lysander.
-Cześć chłopaki -przywitała się Roza.
-Hej Lys -powiedziałam.
-Cześć Rozalio. Witaj Alice -powiedział Lys i ucałował moją rękę.
-Siema Roza -powiedział Kas obojętnie.
-Jak zawsze gburowaty -szepnęła białowłosa odwracając się do tablicy,
Zrobiłam to samo.
...

   Zastała nam ostatnia lekcja. Język polski z naszym wychowawcą panem Frazowskim czy jak on tam miał. Tym razem usiadłam z Lysandrem. Kastiel siedział jak zwykle sam, a Roza z Violettą, dziewczyną z fioletowymi włosami. Do klasy wszedł nauczyciel i zaczął sprawdzać obecność.
-Alice Angel?
-Jestem!
-Pamięta pani iż po lekcjach wraz z panem Wolf`em ma pani odbyć karę?
-No, ale dlaczego?!
-Ponieważ na moich lekcjach się nie rozmawia!
   Skrzyżowałam ręce na piersi. Byłam strasznie zdenerwowana. Pierwszy dzień, a ja już miałam zostać po lekcjach przez rudą małpę.
-Nie martw się Alice. On nie daje mocnych kar. Posiedzicie pół godziny i was wypuści -pocieszył mnie Lysander.
-Mam taką nadzieję -mruknęłam i otworzyłam zeszyt.
Belfer zaczął coś gadać i dyktować notatki, a ja jak maszyna zapisywałam wszystko co mówił.

Kastiel

   Po jak zwykle nudnej lekcji polskiego, razem z Alice stanęliśmy przed biurkiem tego starego zgreda.
-W ramach kary rozwiesicie te plakaty -powiedział dając nam papierki, szpilki, taśmę i nożyczki.
-To najpierw chodź na tablicy ogłoszeń -powiedziała czerwonowłosa.
Niechętnie mruknąłem i poszedłem za nią.
Przyznam, że tyłeczek ma fajny...
Dziewczyna przypięła plakat do tablicy korkowej i ruszyła dalej.
-Może jeden przed wejście? Trzeci na klatce schodowej, a czwarty na piętrze? -Zapytała.
-Okej -odparłem.
Z dwoma plakatami uwinęła się szybko. Ja jedynie podawałem jej taśmę i nożyczki.
   Weszła powoli po schodach i chciała wieszać ostatni plakat, jednak tablica korkowa była dość wysoko. Już chciałem jej pomagać kiedy ta wspięła się na palce. Biała, luźna koszulka, którą miała na sobie podniosła się do góry i było jej widać zgrabny brzuch. Uśmiechnąłem się pod nosem na ten widok.
Niezłą ma siostrę...
Obejrzałem dziewczynę jeszcze raz od góry do dołu.
   Miała tak jak wcześniej wspomniałem białą, luźną bluzkę na jedno ramię. Na zgrabnym tyłeczku miała czarne, krótkie spodenki, a pod nimi czarne rajstopy. Na nogach czarne, pełne koturny, a na rękach bransoletki. Włosy spięła w wysokiego kucyka, a w prawym uchu miała kolczyk z piórkiem.
-Przestaniesz się lampić?! -Warknęła dziewczyna.-Chodź do starucha!
Nim zdążyłem zareagować zeszła po schodach.
I do tego ten temperament... Lubię gdy dziewczyna umie się postawić, a nie tylko rumieni się i jąka. To oczywiście też jest słodkie, ale czasami nutka temperamentu i arogancji jest doskonała.

Alice

   Ignorowałam spojrzenie Kastiela.
Niech sobie patrzy. Mam ubrania nic mi nie będzie.
Nauczyciel dał nam krótkie kazanie, że nie mamy rozmawiać na lekcji i odesłał do domu. Jak poprzedniego dnia musiałam wrócić z Kastielem.
-To do zobaczenia jutro mała -powiedział chłopak.
-Mówiłam ci tyle razy nie nazywaj mnie mała!
-Dobrze. Do zobaczenia kocie -wyszeptał mi do ucha i odszedł.
Zadrżałam i otworzyłam szerzej oczy.
   Chłopak odwrócił się i posłał mi buziaka, a ja odwróciłam się i szybkim krokiem weszłam do domu. Zdjęłam buty i poszłam do kuchni. Na lodówce była kartka od Alex`a, że poszedł do klubu i wróci koło północy. Do tego zostawił mi obiad w lodówce. Z braku głodu poszłam do swojego pokoju i włączyłam muzykę. Pouczyłam się trochę i dopiero zjadłam odgrzany obiad. Była godzina dwudziesta i powoli się ściemniało. Zrobiłam sobie gorącej czekolady i poszłam na balkon. Tam na szklanym stoliku postawiłam kubek, a do głowy wpadł mi nowy pomysł. Szybko zbiegłam do piwnicy i stamtąd wzięłam gitarę. Sama nie wiem dlaczego dałam ją tam...Ale jakoś nie chciałam zaśmiecać pokoju, ani przypominać sobie o starych czasach.
   Usiadłam wygodnie na poduszkach, które wcześniej przyniosłam i zaczęłam grać po chwili śpiewając:

Mogę znieść ten deszcz spadający na dach pustego domu,nie  interesuje mnie to
Mogę znieść te kilka łez teraz i wtedy i puścić to w niepamięć
Nie boję się płakać
Za każdym razem gdy moje myśli podążały do Ciebie wciąż mnie niepokoją
Są dni 
W których wciąż udaję, że jest OK , ale to nie jest to co mnie dręczy

Co boli najbardziej, to to, że byłam tak blisko
Miałam tak dużo do powiedzenia
I patrzyłam jak odchodzisz
Nigdy się nie dowiesz, co mogło być
I nie zobaczysz, że to co chciałam zrobić
To kochać Cię

Ciężko uporać się z bólem, że Cię straciłam , wszędzie gdzie idę
Ale to robię
Ciężko uśmiechać się z przymusu, gdy widzę naszych starych 
przyjaciół a ja jestem samotna
Wciąż ciężko stawać z łóżka, ubrać się i żyć z tym żalem
Ale wiem że jeśli mogłabym znów to zrobić
Mogłabym zahandlować, wyrzucić wszystkie słowa które zachowałam w sercu i zostały niewypowiedziane

Co boli najbardziej, to to, że byłam tak blisko
Miałam tak dużo do powiedzenia
I patrzyłam jak odchodzisz
Nigdy się nie dowiesz, co mogło być
I nie zobaczysz, że to co chciałam zrobić
To kochać Cię

Za każdym razem gdy moje myśli podążały do Ciebie wciąż mnie niepokoją
Są dni
w których wciąż udaję, że jest OK , ale to nie jest to co mnie dręczy

Co boli najbardziej, to to, że byłam tak blisko
Miałam tak dużo do powiedzenia
I patrzyłam jak odchodzisz
Nigdy się nie dowiesz, co mogło być
I nie zobaczysz, że to co chciałam zrobić
To kochać Cię

   Pozwoliłam samotnej łzie spłynąć po moim policzku. Tą piosenkę napisałam po wyjeździe Kastiela. Było mi naprawdę ciężko, a muzyka łagodziła ból.
-Tak strasznie za tobą tęsknię -powiedziałam gdy druga łza spłynęła.
Napiłam się czekolady aby trochę się uspokoić. Pomogło... Zabrałam gitarę i czekoladę. Wzięłam prysznic i poszłam spać, zostawiając otwarty balkon aby przewietrzyć pokój.

Kastiel

   Wyszedłem na balkon, ponieważ usłyszałem dźwięk gitary. Jak się okazało grała na niej Alice. Stanąłem w progu balkonu i wysłuchałem jej piosenki. Już miałem ją pochwalić gdy usłyszałem jej głos.
-Tak strasznie za tobą tęsknię -powiedziała.
Patrzyłem nadal na nią, a on mnie nie zauważyła. Po chwili weszła do pokoju, a ja uczyniłem to samo. Położyłem się na ogromnym czerwonym łóżku i sięgnąłem po zdjęcie.
   Przedstawiało ono Alice, moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Miała ona długie, blond włosy i brązowe oczy. Uśmiechnąłem się na wspomnienie dziesięciolatki w sukni. Zdjęcie było wykonane w dniu jej urodzin. Tak pięknie wtedy wyglądała i była taka szczęśliwa. Niestety niedługo po tym zniszczyłem jej szczęście. Wyjechałem z ojcem do miasta w którym obecnie mieszkam. Zostawiłem ją, a z tego co mówiła moja siostra, dziewczyna załamała się.
    Często Sara opowiadała mi o tym jak Alice się zmieniła, jednak ja nie chciałem jej słuchać. Rozdrapywanie starych ran nie było dobrym pomysłem. Starałem się nie przyjeżdżać do miasta rodzinnego. A kiedy to robiłem unikałem spotkanie Alice. Nie chciałem jej widzieć i zadawać sobie bólu, ani jej. Lepiej było tak jak do tej pory. Nie wiedziała gdzie jestem ani jak wyglądam.
    Nagle myślami wróciłem do piosenki Alice. Jej głos był czysty i wyrażał wszelkie emocje. Musiała doskonale wiedzieć jak to jest stracić kogoś bliskiego.
Kas ogarnij się u diabła! Co cię to obchodzi?! Idź spać bo zaczynasz wariować!

Alice

   Jak zwykle obudził mnie mój kochany (czyt.okropny) budzik. Niechętnie wstałam z łóżka. Wzięłam prysznic, ubrałam się w krótkie, czarne spodenki, czerwoną bluzkę na ramiona z czarną czaszką. Włosy spięłam w kok, pomalowałam się i założyłam biżuterię. Spakowałam książki do plecaka i zarzuciłam go na jedno ramię wychodząc z pokoju.
   Alex odsypiał noc, dlatego nie chciałam go budzić. Zrobiłam naleśniki i kawę. Zjadłam śniadanie, a połowę naleśników oblałam czekoladą i wstawiłam do lodówki. Na blacie kuchennym zostawiłam karteczkę, że śniadanie jest w lodówce, a ja idę do szkoły. Szybko założyłam czarne trampki i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku szkoły. Przy furtce stał Kastiel razem z Lysandrem.
-Hej chłopaki -powiedziałam uśmiechając się.
-Cześć Alice -powiedział Lys.
-Witaj kocie -wyszeptał mi Kastiel do ucha.
-Sio -powiedziałam odsuwając chłopaka. - A tak w ogóle to czemu tu jesteś Lys?
-Przyszedłem po Kastiela i zaproponowałem zaczekanie na ciebie -powiedział.
-Miło z twojej strony. Dziękuję -odparłam poprawiając plecak.
   W szkole od razu napadła nas Rozalia.
-Ej Kastiel szuka cię Nataniel. Chodzi mu o usprawiedliwienie -powiedziała.
-Niech się wali.
-Jakie usprawiedliwienie? -Wtrąciłam się.
-Kastiel dużo wagaruje i nigdy nie przynosi Natowi usprawiedliwień, on ma przez to problemy u dyry. Kas daj mu ten podpis i tyle -nalegała białowłosa.
-Ale czemu on to sobie podpisuje? -Drążyłam dalej.
-Bo jego rodzice dali mu upoważnienie. Są cały czas na wyjazdach -wytłumaczył Lys.
-Podpisz to i tyle -powiedziałam.
-Nie podpiszę mu tego! Dajcie mi spokój! -Warknął chłopak i poszedł.
-Pójdę go uspokoić -powiedział poeta.
-Chodź na lekcję to i tak nic nie da -powiedziałam ciągnąc dziewczynę za rękę.

Kastiel

   Pan przewodniczący jak zawsze już z rana popsuł mi dobry humor. Znowu truł mi dupę tym swoim durnym usprawiedliwieniem. Groził wywaleniem ze szkoły i takie tam.
   Siedziałem na schodach gdy przyszedł do mnie Lys.
-Doskonale wiesz, że jeśli nie będziesz przynosił tych usprawiedliwień wylecisz ze szkoły -powiedział poeta.
-Nie rozumiesz, że nie chce mu ich dawać?! -Warknąłem,
-To, że to Nat jest głównym gospodarzem o niczym nie świadczy. Daj mu ten podpis i tyle! Chcesz wylecieć! Tego chciałaby Alice?! Przecież jeśli będziesz dobrze się uczył to będziesz mógł pracować w firmie ojca. Przyjedziesz do domu rodzinnego Do matki...Pomóc jej. I wtedy...Będziesz mógł zobaczyć Alice...
   Lysander uderzył w samo sedno. Nie liczyło się dla mnie nic więcej, tylko to żeby znaleźć Alice, przyjaciółkę z dzieciństwa.
-Dzięki stary -powiedziałem i wstałem.
Kroki zmierzyłem do pokoju Srajtaniela. Otworzyłem drzwi bez pukania i zobaczyłem jak blondasek mizia się z Melanią.
-Sory, że wam przerywam romanse -powiedziałem oschle, a para odskoczyła od siebie. -Daj ten pieprzony papier i miejmy to z głowy.
Nataniel cały czerwony na ryju podał mi usprawiedliwienie. Szybko je podpisałem i zmierzyłem w kierunku drzwi.
-Tylko pamiętajcie się zabezpieczyć- powiedziałem stając w progu.
Wyszedłem z pokoju śmiejąc się pod nosem.

Alice

   Rozbrzmiał głośny dzwonek, a ja z Rozą szybko się spakowałyśmy.
-Jak myślisz Kas podpisze Natowi ten papierek? -Zapytałam białowłosej zapinając plecak.
-Raczej tak. Lys zawsze ma mocne argumenty na niego -odparła dziewczyna.
Wyszłyśmy z klasy. O ścianę przy drzwiach stał oparty Kastiel.
   Pomyślałam, że do niego zagadam. Posłałam Rozie jednoznaczne spojrzenie, a ta pokiwała głową i odeszła.
-Hej ochłonąłeś? -Zapytałam.
-Tak podpisałem mu to gówno. Wyobraź sobie, że nasz gospodarzyk mizia się z Melanią w czasie lekcji, na biurku -powiedział idąc w stronę klasy,
Oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-No proszę, proszę -powiedziałam gdy się uspokoiłam.
-A tak z innej bajki to może przyjdziesz dziś z Rozą na naszą próbę? -Zapytał buntownik.
-Hm...Zobaczyć jak ruda małpa śpiewa? -Zapytałam z sarkazmem. -Bezcenne.
-Ja ci dam rudą małpę -powiedział śmiejąc się.
   Kastiel zaczął mnie łaskotać i w końcu przyparł do ściany. Wszyscy patrzyli się na nas dziwnie. Spojrzałam w jego piękne oczy. Mogłam się w nich spokojnie zatopić. Po chwili zdałam sobie sprawę, że chłopak jest bardzo blisko.
-Chodź na lekcję -powiedziałam spuszczając głowę.
Chłopak niechętnie się ode mnie odsunął i ruszył w kierunku sali.
-To o której ta próba?
-Zaraz po szkole idziemy do mnie -odparł chłopak wchodząc do klasy.
Szybko zmienia nastroje...

10 komentarzy:

  1. Piszesz genialnie i masz rację, dobrze że piszesz od nowa, bo jest jeszcze lepsze. Nie żeby tamto nie było �� Z niecierpliwością czekam na następny. Dużo weny życzę ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję :) Również uważam, że to opowiadanie jest lepsze, dlatego cieszę się, że tak dobrze mi wychodzi. I staram się pisać jak najwięcej :) Zapraszam do dalszego czytania i polecania bloga ;) Miłego weekendu <3

      Usuń
  2. Oj Lysiu jestem z Ciebie dumna, uderzyłeś w słaby punkt naszego Kastiela ♥.
    Coś przeczuwam, że już nie długo poznają prawdę ale pewna mogę być dopiero, gdy wstawisz kolejne rozdziały na które z niecierpliwością czekam ^>^.
    Piszesz cudnie ♥.
    Pozdrawiam i życzę weny *o*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie podoba się. A Lysiu będzie tu odgrywał dużą rolę ;) Kocham i Kasa i Lysa, dlatego uwielbiam o nich pisać ;) Dziękuję również za miłe słowa :) No i zapraszam do dalszego czytania. Kolejny rozdział za tydzień ;)

      Usuń
    2. Skoro moi dwaj kochani mężowie będą odgrywać główną rolę w tym przypadku (mam jeszcze paru innych w tym Armin <3) tym bardziej będę czytać to opowiadanie! Jeszcze bardziej uszczęśliwiłaś i sprawiłaś, że na mym serduszku zrobiło się jeszcze bardziej ciepło!
      Życzę dalszych pomysłów! :3

      Usuń
    3. Właśnie piszę piąty rozdział *.*

      Usuń
  3. zaczelam czytać wszystkie twoje opowiadania dziś rano, czytalam gdy mylam zeby, przy śniadaniu, w szkole, na lekcjach pani mi zabrala telefon bo czytalam i oddala dopiero po lekcjach, jak wrocilam to caly czas siedzialam i czytalam i wreszcie skończyłam ! Jestem zachwycona :D bede z niecierpliwością czekac na kolejne rozdziały. Prisze pisz częściej, bo depresji dostane od tego czekania 😭 juz bym chciala wiedzieć co dalej i kiedy oni wkoncu sie o sobie dowiedzą ? czekam i mam nadzieje ze bedziesz czesciej dodawala posty :) masz wielki talent do pisania :) NIEZMARNUJ GO ! i dla dobra twojej czytelniczki wstawiaj dwa razy w tygodniu posty prosze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i szkoda, że brała telefon xD więcej taj lepiej nie rób :P w każdym razie miło jest słyszeć tyle wspaniałych słów. Dziś pochwaliła mnie nawet polonistka i prawie się popłakała przy moim opowiadaniu. W każdym razie dziękuję jeszcze raz i postaram się, ale nie obiecuję :*

      Usuń
  4. 43 years old Executive Secretary Hamilton Laver, hailing from Etobicoke enjoys watching movies like The Derby Stallion and Graffiti. Took a trip to Archaeological Site of Cyrene and drives a Aston Martin DB3S. przeczytaj

    OdpowiedzUsuń