czwartek, 29 grudnia 2016

Życzenia ;)

Hej kociaki! ^^
Chciałam wam życzyć Szczęśliwego Nowego Roku,
żebyście spełniali swoje marzenia, dobrze się uczyli,
byli szczęśliwi, zdrowi, zawsze pełni energii,
mieli by sobie prawdziwych i oddanych przyjaciół, którzy skoczą za wami w ogień
albo pomogą ukryć zamordowane ciało ;)
No i oczywiście mam nadzieję, że nie będzie mnie opuszczać,
tylko wspierać ;)
Postaram się poprawić i pisać coś na bloga ;)
Tak więc wszystkiego najlepszego w roku 2017! ^^

A tu taki mały bonusik dla was ;)

Rok przed akcją opowiadania "Kastiel x Alice"

Alice

Spojrzałam na wielki salon, który był wystrojony tak bardzo, że chciało mi się rzygać. Wszędzie pełno było złota i srebra. Moja mama jak zawsze musiała pokazać ile mamy hajsu. Stół ciągnął się przez całą długość pokoju, był na nim biały obrus, udekorowany jakimiś pierdołami. Krzesła obszyte białym materiałem, aż do samej ziemi oraz obwiązane jakimiś złotymi i srebrnymi łańcuchami. Nad środkiem stołu znajdował się kryształowy żyrandol, z którego rozchodziły się złote i srebrne łańcuchy do końców pokoju. W suficie od zasrania balonów, oczywiście, w jakim kolorze? Tak, zgadliście w srebrnym i złotym. 
Nie potrzeba było mi dłużej patrzeć na salon. Po prostu pokręciłam głową i wyszłam.
A tata jak zwykle jej przytaknie… Nienawidzę tego domu!
Poszłam do swojego pokoju i walnęłam się na wielkie łóżko. Jednak nie poleżałam na nim długo. Złość mnie nosiła, dlatego sięgnęłam po paczkę papierosów z szafki nocnej i podeszłam do okna. Otworzyłam je i usiadłam na parapecie odpalają fajkę. Już z pierwszym zaciągnięciem lekko się uspokoiłam.
-Miałaś nie palić.
Spojrzałam na wejście do pokoju. Stał tam Alex oparty o futrynę.
-Przy nich ciężko –mruknęłam.
Chłopak wszedł i zamknął za sobą drzwi, następnie usiadł na łóżku.
-Maleńka mnie też wkurza ten przepych, ale spokojnie. Przyjdą goście, przywitamy się i wymkniemy, co?
-Z wielką chęcią.
Uśmiechnęłam się ciepło do brata. Jego usta również miło się wykrzywiły.
-Nie siedź tak przy otwartym oknie –powiedział, zarzucając mi bluzę na ramiona.
-Spokojnie.
            Gdy Alex wyszedł z pokoju dokończyłam papierosa i zamknęłam okno. Jednak dalej patrzyłam przez nie.
Przynajmniej jest śnieg… Świeży jest taki ładny…
-Alice! –Usłyszałam krzyk taty.
-Idę!
Zwinnym ruchem zeskoczyłam z parapetu i poszłam do holu, w którym stał mój tato.
-Tak? –Zapytałam.
-Mówiłem już Alex`owi, ale muszę też tobie. Mama organizuje wielkie przyjęcie z okazji nowego roku. Nie możecie niestety na nim być. Przepraszam skarbie –powiedział.
-No okej tato, to wyjdę gdzieś z Alex`em.
-Dobrze. Szczęśliwego nowego roku.
-Nawzajem tato.
Przytuliłam się do ojca, a następnie wróciłam do swojego pokoju.
Ta jędza go zmienia! On nigdy taki nie był…
Po moim policzku spłynęła samotna łza. Zrobiło mi się strasznie przykro, ponieważ tato zawsze stawiał nas ponad wszystko.


            O ósmej byłam gotowa. Do mojego pokoju przyszedł Alex, z którym wyszła bez słowa. I tak nikt nami się nie przejmował. Miałam na sobie czarne rurki, koturny, top i bluzę zapinaną na zamek. Włosy podkręciłam i zostawiłam rozpuszczone.
            Wsiadłam do czarnego BMW i zapięłam pasy.
-To gdzie jedziemy? –Zapytałam.
-Niespodzianka. Dla efektu zwiążę ci oczka.
Zaśmiałam się, a mój brat zawiązał mi bandamkę.
Przez całą podróż narzekaliśmy na rodziców. Gdy poczułam, że auto hamuje, sięgnęłam dłońmi do bandamki, jednak Alex nie pozwolił mi jej rozwiązać. Drzwi po mojej stronie się otworzyły, a ja zostałam wyciągnięta.
-Alex nie ufam ci –powiedziałam.
-Jemu nie musisz, a mi chyba ufasz słodka.
            Zeke odwiązał mi bandamkę, jego głos poznałabym na końcu świata.
-Zeke`uś! –Wykrzyknęłam.
Przytuliłam się mocno do chłopaka.
-Spokojnie mała, wrzuć na luz.
-Kogo to pomysł? –Zapytałam, odrywając się od bruneta.
-Alex wpadł na to.
-Kochany braciszek!
            Po radosnych powitaniach poszliśmy do domu Rafy, w którym miała być cała imprezka.
-Zapraszaliście kogoś jeszcze? –Zapytałam.
-Nie, będziemy tylko naszą paczką –odpowiedział Ash.
-A Sara?
-Powiedziała, że wpadnie po północy, bo musi siedzieć z mamą.
Uśmiechnęłam się do przyjaciół.
-To czas na dekorowanie! –Wykrzyknął Alex.
Każdy z nas miał coś do roboty. Ash i Rafael wieszali balony i serpentyny. Alex przygotowywał alkohol i kieliszki, a ja z Zeke`em robiliśmy przekąski. Tak, wsypywanie chipsów i innych takich to robienie przekąsek.
            Gdy wszystko było gotowe zaczęliśmy zabawę. Tańczyliśmy, piliśmy, bawiliśmy się i po prostu cieszyliśmy razem. O północy wypiliśmy szampana, a później przyszła Sara, natomiast zabawa dalej się kręciła. Był to mój najlepszy Sylwester. Spędzony z ludźmi, który byli, są i będą dla mnie wszystkim.







niedziela, 25 grudnia 2016

Spóźnione życzenia

Moi kochani, wybaczcie, że tak późno. Jednak mimo wszystko życzę wam zdrowia, szczęścia, radości, spełnienia marzeń i pomyślności w Nowy Roku ;*

Zapraszam was też jeszcze raz do mojego blogu z Toksyną. I jeszcze raz zapytam się, czy chcecie żebym założyła bloga o sobie?

czwartek, 8 grudnia 2016

Nowinki :)

Od dziś mój blog z Toxic ożył :)
Wstawiłyśmy prolog i zaczynamy współpracę ^^
Mam nadzieję, że zajrzycie zobaczyć :*
A ten blog ruszy do życia wraz z Nowym Rokiem :)
Zachęcam was jeszcze raz do czytania :)

Hej kociaki

Hej, Hej kociaki ;*
Ogłaszam, że wracam od stycznia do pisania ;)
A po resztę wyrażeń zapraszam na facebooka ;*

niedziela, 10 lipca 2016

Zagubiona IV

Rozdział IV

"Pakt z diabłem przypieczętowany krwią..."

Cassandra

Gdy Ethan miał już włączyć film przypomniało mi się, że jestem w ubraniach Rozy. Szybko przeprosiłam kuzyna i pobiegłam do swojego pokoju. Szybko przebrałam się w białe, krótkie, koronkowe spodenki, crop top i szare zakolanówki. Włosy rozczesałam i zmyłam makijaż. Uśmiechnięta zeszłam na dół.
-Już jestem, sorki -oznajmiłam, wskakując na kanapę.
-No spoko, spoko. A właściwie to kogo to były ubrania? Bo chyba nie twoje, nie? -zapytał kuzyn, włączając film.
-Taaa...Strasznie padało rano i byłam mega przemoczona. Rozalia dała mi swoje jakieś ubrania, które miała w szafce.
-No tak...To było w jej stylu. Wszystko na wierzchu.
-Nie podobają ci się takie dziewczyny? -droczyłam się.
-Jakoś niezbyt.
Ethan wsadził sobie garść popcornu do buzi, To był ewidentny koniec rozmowy. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i zaczęłam wkręcać w film. Po dwóch godzinach dobrego seansu jak zwykle siedzieliśmy przez chwilę ciszy. Film pomimo, że oglądany przez nas tyle razy zawsze nas wkręcał. Nie umieliśmy się oderwać od telewizora.
W końcu jednak odezwaliśmy się do siebie. Oczywiście zaraz skończyło się to śmiechem, jak większość rzeczy jakie robiliśmy.
-To co dalej? -zapytał Ethan i spojrzał na zegarek.- Jest dziesiąta...
-Jutro szkoła -jęknęłam.
-To może...Małe wagary?
-A z wielką chęcią.
-Wiem, że tobie to na rękę -zaśmiał się.
Przytuliłam mocno kuzyna, a ten się zaśmiał i usadził na swoich kolanach.
-W takim razie co chcesz robić maleńka?
Udałam, że się zastanawiam. Od zawsze wyglądało to u mnie śmiesznie (i tak miało wyglądać), dlatego i tym razem Ethan uśmiechał się szeroko pokazując swoje śliczne ząbki. Chwila...Czy ja powiedziałam, że ma śliczne ząbki? Oj trudno.
-Zróbmy magiczne lody! -wykrzyknęłam.
Brunet zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
-W takim razie zapraszam księżniczkę do krainy jednorożców! -wykrzyknął chłopak i wziął mnie na ręce.
Nie powiem zaskoczył mnie, ale było to urocze. Prze krótką drogę do kuchni Ethan nucił pod nosem, a ja zwijałam się ze śmiechu. W końcu kuzyn posadził mnie na blacie kuchennym i stanął pomiędzy moimi nogami.
-A więc królowo krainy jednorożców jak zrobić magiczne lody? Jestem na każdy rozkaz waszej wysokości -powiedział z łobuzerskim uśmiechem i skłonił się.
Powstrzymałam się od śmiechu i wzięłam drewnianą łyżkę do zupy. Zamachałam nią, a następnie dotknęłam nią ramienia Ethan`a.
-Ser jednorożcu wyjmij lody z lodówki, a resztą zajmie się królowa. Jednak najpierw musi otrzymać zapłatę -powiedziałam, dalej tłumiąc śmiech.
-Tak jest wasza wysokość!
Brunet wstał z ziemi i ściągnął mnie z blatu kuchennego, a następnie ucałował w czoło. Później wyciągnął lody, które ja ozdobiłam bitą śmietaną, posypką, czekoladą, owocami i ciastkami.
-A dupa rośnie -powiedziałam, gdy siedzieliśmy po turecku na blacie kuchennym.
-Nic nam się nie stanie. Jak zjemy to przejdziemy się na spacer -odparł Ethan.
-Jest prawie jedenasta, a ty chcesz iść na spacer? -zaśmiałam się.
-Oczywiście! Dzisiaj pełnia muszę wyć do księżyca.
-Pomińmy fakt, że nie ma pełni , a księżyc wygląda teraz jak rogalik.
-Ciii...Niszczysz mi marzenia.
No tak, nie jesteśmy normalną rodziną, ale to już chyba było widać na początku.

...

Po zjedzeniu lodów poszłam do pokoju się przebrać. Przyznam, że lody jedliśmy dość długo ze względu na ciągłe napady śmiechu. Tak, więc gdy w końcu doczłapałam się do swojego pokoju i zamknęłam w nim, od razu podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki z przetarciami na kolanach, czarną bokserkę i szarą bluzę. Na nogach zasznurowałam trampki i zbiegłam niczym sarna po schodach. Rozejrzałam się za Ethan`em. Jednak nie zauważyłam go, dlatego wbiegłam na górę. Stanęłam przed jego drzwiami i gdy już chciałam wchodzić, chłopak otworzył drzwi. Oczywiście wpadłam na niego, co skutkowało uderzeniem w jego klatę. 
-Nic ci nie jest?- zapytał chłopak, odsuwając mnie od siebie.- Przepraszam.
-Jest okej, nie masz za co przepraszać.
Uśmiechnęłam się promiennie, na co kuzyn odpowiedział mi tym samym.
-W takim razie zapraszam księżniczkę krainy różoffych jednorożców na spacer -powiedział Ethan i skłonił się teatralnie.
Brunet otworzył mi drzwi, a ja dygnęłam i wyszłam przed dom,
-Nie wiem co nam odpierdala po tym jednym piwie -zaśmiał się ser jednorożec.
-Też nie wiem. zachowujemy się jak dzieci -powiedziałam.- Ale powiem ci, że raz na jakiś czas przyda się taka odmiana. Nie chcę czuć się dorosła. Wolę powrócić do czasów, gdy byłam dzieckiem. Wtedy wszystko było takie proste... Nie skomplikowane. A teraz? Jest tyle obowiązków, zadań, problemów...
-Masz rację. Ten czas tak szybko leci. Zaraz koniec szkoły, studia, praca, a później śmierć.
-Nie chcę tego. Nie chcę też żyć wiecznie, bo to byłoby nudne, ale... Ethan...ja...Ja boję się śmierci. Boję się tego kiedy nadejdzie. Najgorsza jest ta pierdolona niewiedza. Nie wiesz czy umrzesz ze starości, czy ktoś cię postrzeli czy będziesz miał jakiś wypadek.
-Maleńka nie płacz -powiedział kuzyn obejmując mnie.
Zdziwiona dotknęłam swojej twarzy. Rzeczywiście miałam mokre policzki. Szybko starłam łzy.
-Zawsze, gdy o tym myślę zaczynam płakać... To jest takie mega przykre.
-Spokojnie maleńka. Zadbam aby twoje życie było zajebiste.
-Kocham cię Ethan -wyszeptałam i przytuliłam się do bruneta.

~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę inaczej, Zero Kasa duuuużo Ethan`a xD
Rozdział niesprawdzany, mam nadzieję, że się podoba :*

wtorek, 5 lipca 2016

Pamiętnik Cassie I

No to hm...Od czego zacząć...Nigdy nie pisałam pamiętnika...Ah...Zachciało się siedemnastolatce pisać pamiętnik xD
No dobra...To może zacznę od wyglądu...Mam czarne włosy, jestem niska. Cztery kolczyki w prawym uchu i trzy w lewym...
Cóż...Moi rodzice...Zginęli w wypadku samochodowym. Stało się to niedawno. Em...Nie chciałam za bardzo o tym z kimś rozmawiać...Dlatego ciocia zaproponowała mi żebym pisała pamiętnik...To może zacznę od początku?
Było zwyczajne weekendowe popołudnie,które spędzałam u cioci Melissy razem z kuzynami Ian'em i Ethan'em. Czekałam aż rodzice przyjadą i dołączą się do nas. W pewnym momencie cały mój świat runął w gruzach. Zadzwonił telefon domowy cioci. Kobieta poszła odebrać, a ja dalej śmiałam się z kuzynami. I nagle do salonu wbiegła zapłakana ciocia. Całą trójką podbiegliśmy do kobiety. 
-Mamo, co się stało? -zapytał Ethan. -Oni...Twoi rodzice Cassie, mieli wypadek. Zmarli na miejscu -powiedziała ciocia przez łzy. 
Spojrzałam na nią niedowierzając. Byłam zszokowana. Momentalnie upadłam na kolana i zaczęłam szlochać. Poczułam na sobie silne ramiona Ethan"a, który tulił mnie do siebie. 
-Wypłacz się maleńka, wypłacz- szeptał mi do ucha. 
W ciągu ostatnich kilku tygodni Ethan strasznie mi pomógł. Dzięki niemu nie siedziałam płacząc. Na pogrzebie cały czas tulił mnie do siebie. Brunet zawsze się mną opiekował. Kochałam go za to. Był zawsze jak mój brat. Mogłam mu o wszystkim powiedzieć, a on zawsze znalazł jakieś rozwiązanie. Umiał wywołać szczery uśmiech na mojej twarzy i zawsze wiedział kiedy kłamałam albo byłam smutna.
No, a teraz? Teraz mieszkam z nimi i jest już lepiej. Staram się o tym zapomnieć i żyć normalnie. 
W słodkim amorisie poznałam kilka osób...Na przykład Kastiela...Jest wysoki, ma czerwone włosy. Hm...Taki szkolny bad boy xD Jest w nim coś takiego...Nie umiem tego opisać. Coś mnie do niego ciągnie. Niewiadoma mi siła. To tak jakby ktoś pchał nas ku sobie. Z jednej strony mi się to podoba, a z drugiej niezbyt. Nie kocham go, to wiem na pewno. Ale co to dokładnie jest? No kurwa nie wiem. I to mnie właśnie przytłacza. To, że nie wiem co dokładnie czuje do chłopaka. Irytuje mnie to! Wręcz rozpierdala od środka...
Dzisiaj...Dzisiaj prawie się pocałowaliśmy. Jednak przerwał mój telefon, dzwoniła ciocia Melissa. Sama nie wiem czy to dobrze, czy źle. 
Ah...! Czemu to życie jest takie pojebane?! Czemu wszystko nie jest proste i łatwe? Masakra... Dobra na dziś chyba dość tego wyżalania się. 
Do następnego wpisu? Em...chyba tak xD

~~~~~
I kolejny pamiętnik się ukazał ;)
Błagam was komentujcie, rozsylajcie linki. Przerażają mnie statystyki :C wcześniej posty nie miały poniżej top wyświetleń teraz ledwo 30 dobijaja :ccc

piątek, 1 lipca 2016

Pamiętnik Ethan'a I

No tak...Osiemnastoletni chłopak pisze pamiętnik na blogu. Chyba mnie pojebało...O chuj...No dobra kwestię mojego popierdolenia pominę. 
W takim razie może trochę wam się przedstawię...Jestem wysokim brunetem. Mam osiemnaście lat, jak już mówiłem. Gram w zespole i mam brata. 
Hm...Od niedawna wprowadziła się do nas moja kuzynka. Jej rodzice zginęli w wypadku, ale to pominę. Znam się z nią od najmłodszych lat. Moja mama była siostrą wujka. Często się widywaliśmy i jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Jest dla mnie jak siostra. Ale cóż...
Odkąd skończyłem szesnaście lat moja kuzynka...Strasznie mi się podoba...Tak wiem...Jestem pojebany i w ogóle. Mówcie sobie kurwa co chcecie...Ale ja naprawdę się w niej zakochałem. 
Odkąd to sobie uświadomiłem starałem się i niej zapomnieć. Spotykałem się z różnymi dziewczynami, jednak żadna nie była podobna do niej. No właśnie w tym tkwi sedno. Ciągle porównuję wszystkie dziewczyny do niej. W sumie to od tego zaczęło się moje zakochanie. Uświadomiłem to sobie na jednej randce. Momentalnie zacząłem się nudzić i porównywać dziewczynę do niej, a później zdałem sobie sprawę, że jestem zakochany.
Chujowo...
Chciałbym być przy niej zawsze. Być z nią, móc ją całować, przytulać, pomagać...W sumie teraz też ją przytulam, pomagam, ale to nie to samo...Mam już dość ciągłego bycia pomocnym kuzynem. Mam dość jej łez wywołanych przez tych frajerów. Gdy widzę jak ona płacze...To tak jakby ktoś rozdzierał mi serce...
Teraz jest dużo gorzej. Gdy widzę ją w domu...Mam ochotę powiedzieć jej co czuję...Ale nie mogę...To jest przytłaczające...
Hm...No dobra chyba wystarczająco się rozpisałem xD W takim razie do następnej notki ;)

~~~~~
Napisałam pierwszą część pamiętnika Ethan'a. Następnym razem pokaże się pamiętnik Cas. Mam nadzieję, że będzie się to wam podobało ;)

wtorek, 28 czerwca 2016

Zagubiona III

Rozdział III


"Niezidentyfikowane przyciąganie..."

Cassandra 

Przez całe popołudnie oglądałam film z Kastielem i rozmawiałam. Później pojechaliśmy do mnie. Ciocia jeszcze nie wróciła. A Ethan`a i Ian`a nie było. Od razu przeszłam z chłopakiem do kuchni i zaczęłam robić obiad.
-Kura domowa -mruknął buntownik.
-Bardzo śmieszne.
Odwróciłam się i udawałam obrażoną. 
-Oj maleńka...Już się tak nie obrażaj...
Poczułam jego ciepłe ręce na moich biodrach. Sama nie wiem czemu, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, chciałam żeby tak zostało. 
-Dalej się obrażasz? -wyszeptał mi do ucha.
Mruknęłam w odpowiedzi i przymknęłam oczy. Po chwili jego oddech drażnił moją skórę na szyi.
-Nie złość się skarbie...
Rozpływałam się w jego ramionach. Było w nim coś, co mnie do niego przyciągało. Nie wiem czemu tak się działo, ale tka po prostu było. Ten czerwonowłosy chłopak pociągał mnie. Tak cholernie mnie pociągał...
Matko, Cas ogarnij się!
-No...Niech ci będzie -odpowiedziałam w końcu cicho.
Kastiel zaśmiał się, ucałował moją szyję i już po chwili na moich biodrach nie było jego ciepłych dłoni. Była pustka i zimno.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Szybko złapałam urządzenie i odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Tak słucham? -zapytałam.
-Coś ty taka poważna, mała? 
-Nie spojrzałam na wyświetlacz. Kiedy będziesz?
-No właśnie wracam. Ian i mama są?
-Nie, jeszcze ich nie ma.
-Hm...No dobra... Kupić coś po drodze?
-Hm...Czekaj...
Szybko podeszłam do lodówki i otworzyłam ją.
-Możesz kupić colę albo jakiś sok i to by było na tyle. Jutro musimy jechać na większe zakupy. 
-No okej. To będę za jakąś godzinkę.
-Godzinę?! Gdzie ty byłeś?!
-Wytłumaczę ci jak wrócę. Do zobaczenia.
-No papa.
Wróciłam do podsmażania mięsa i kuskusu na patelni. Następnie wkroiłam trochę warzyw i co chwila mieszałam.
-Urodzona z ciebie kucharka -skomentował Kastiel.
-W domu...Często zostawałam sama... Musiałam sobie gotować. 
Spuściłam głowę i wspomniałam sobie chwile, gdy rodzice wracali zmęczeni po pracy. Nie mieli dla mnie za dużo czasu, ale mimo to kochałam ich. Weekendy zawsze spędzaliśmy razem, wakacje też. Zawsze starali się wziąć urlop w tym samym czasie. Było to miłe z ich strony.
-Ej! Ziemia do ufoluda Cassie z planety kur domowych! 
Spiorunowała  Kastiela mrożących krew spojrzeniem.
-Chcesz oberwać patelnią? -zapytałam ironicznie.
-A później przywiążesz mnie do krzesła jak w zaplątanych? I uciekniemy z wieży, a później weźmiemy ślub?
-W twoich snach.
-Raczej w twoich złotko. I uważaj bo kurczaka zjarasz.
Wystraszona spojrzałam na patelnię i szybko pomieszałam jej zawartość. Następnie obdarzyłam Kasa złym spojrzeniem, a on tylko posłał mi buziaka w powietrzu. Przewróciłam oczami i wyłączyłam gaz.
-Masz żryj bestio -powiedziałam, stawiając talerz przed chłopakiem.
-Skoro ja bestia to będziesz moją piękną?
-Kiedyś na pewno...
-To obietnica.
-W twoich snach -dokończyłam.
Dostałam kuksańca w bok i zaśmiałam się, a następnie wystawiłam język. Kas wystawił swój i oblizał się lubieżnie. Zaśmiałam się i poruszyłam moim językiem. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i wstał. Obserwowałam każdy jego ruch, przypuszczałam co miało się zaraz stać. A najgorsze było to, że wcale nie byłam temu przeciwna. Buntownik stanął przede mną i...

Ethan

Wracałem właśnie z małego domku niedaleko Wrocławia. Była to po części moja niespodzianka dla Cassie. Mama kilka dni wcześniej powiedziała mi, że rodzice Cas zostawili dla niej mały domek. Postanowiłem tam pojechać i zobaczyć w jakim jest stanie. Okazało się, że nie jest to rudera, jak to sobie wyobrażałem. Tylko piękny i okazały domek. Postanowiłem zabrać tam kuzynkę na weekend. Śmieszne, nie? Zabierać ją do jej własnego domu.
Wybrałem numer brata i włączyłem głośnik.
-No hej, co chcesz brachu? -zapytał, odbierając po pierwszym sygnale.
-No siema. Słuchaj...Byłem w tym domu. 
-I co? Rudera?
-A tu cię zaskoczę. Okazało się, że jest wykurwiście urządzony. Ciocia i wujek mieli gest. No, ale cóż...Nie dziwię im się. W końcu mieli tylko jedno dziecko. Kiedy wracasz?
-No wiesz...Umówiłem się z Kasem na browara, więc na pewno późno. 
-No okej, a mama?
-Dzwoniłem do niej. Powiedziała, że muszą zrobić jakiś większy projekt i szef kazał im siedzieć. Mówiła, że na pewno wróci rano czy coś.
-No okej. To siema.
-No hejka.
Rozłączyłem się i uśmiechnąłem się pod nosem. 
To w sumie kupię piwo, popcorn i z Cas mamy cały dom dla siebie...

Cassandra

Kastiel stanął naprzeciw mnie i nagle zadzwonił mój telefon. Zmieszana szybko chwyciłam urządzenie i odebrałam. Była to ciocia.
-Tak ciociu? -zapytałam.
Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Był lekko zdenerwowany i usiadł z powrotem na swoje miejsce.
-Coś się stało? Masz taki słaby głos...
-Em...Nie, jestem po prostu zmęczona.
-No dobra powiedzmy, że ci wierzę. Dzwonię, bo szef kazał mi dłużej zostać w pracy. Dzwoniłam już do chłopaków. Przepraszam złotko, że tak wyszło.
-Spokojnie ciociu, damy sobie radę.
-Dobrze. Kocham cię buziaki.
-Ja ciebie też, papa.
Rozłączyłam się i spojrzałam przepraszającym spojrzeniem na Kasa. Gdy już chciałam coś powiedzieć zadzwonił jego telefon.
-No hej stary...U ciebie...Nie, zawinę po portfel...Tak u mnie...No, narazie.
Chłopak szybko dojadł resztę, tak jakby go gonili.
-Muszę lecieć. Zapomniałem, że umówiłem się z Ian`em na piwo. Cześć kocie.
-Cześć...
Kas popatrzył na mnie i pokręcił głową.
-Oj maleńka...
Wstał i ucałował mnie w czoło, a następnie w usta i wyszedł. Zaśmiałam się i dojadłam kolację. Gdy wstawiałam naczynia do zmywarki do domu ktoś wszedł.
-Wohoo! Cała chata nasza, skarbie! 
Zaśmiałam się słysząc krzyk Ethan`a.
-No tak...Ian na piwie, a ciocia w pracy -powiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc na chłopaka z politowaniem.
-Skąd wiesz? -zapytał zdezorientowany.
-Ciocia dzwoniła i mi mówiła, a Kas był tu i dosłownie kwadrans temu wybiegł stąd na jednej nodze, bo o browarze przypomniał mu Ian.
Brunet uśmiechnął się i postawił na blacie kuchennym siatkę. Wyjął z niej colę, sok, czteropak piwa smakowego i paczkę popcornu.
-Smakowe? Myślisz, że jestem cieniarą? -drażniłam się z nim.
-No coś ty. Po prostu wiem, że bzowe wręcz kochasz, a ja też je lubię.
-Oj drażnię się z tobą głuptasie. To co? Film?
-Oczywiście.
-Sala samobójców?
-Zawsze.
Zaśmiałam się i od razu zaczęłam szykował przekąski, a mój kuzynek film.

~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział...
Napisany w niecałą godzinę na spontanie xD Weny nie miałam dużej, ale cóż...
Wpadłam na świetny pomysł. Może od czasu do czasu będę dodawać taki pamiętnik Ethan`a i Cas? Na pewno dużo wniosą do opowiadania :) Czekam na waszą opinię :)
Do następnego <3
Ps: Jeśli są błędy to przepraszam, ale no...Pisanie na spontana xD I dodawanie na spontana :P Nie chciało mi się sprawdzać xD

wtorek, 21 czerwca 2016

Zagubiona II

Rozdział II

"Gorzej niż wykurwista chujnia... "

Cassie

Dzień zaczął się dla mnie koszmarnie. Najpierw zaspałam, bo oczywiście po chuja podłączyć komórkę na wieczór do ładowarki? No i po chuja mnie obudzić? Kochany Ian wyszedł sobie po cichu. A Ethan w ogóle nie szedł do szkoły, bo miał coś załatwić z autem, więc obudził mnie, ale nie mógł zawieźć. Dlatego biegłam, a w połowie drogi zaczęło lać jak scebra. Zanim dobiegłam, kończyła się druga lekcja, a ja byłam cholernie mokra.
Wkurwiona weszłam do szkoły. Od razu poszłam do mojej szafki. Otworzywszy ją i zobaczywszy się w lustrze, mój wkurw się powiększył. Włosy wypadły mi z kitki, więc wyglądałam jak strach na wróble. Do tego woda spływała ze mnie ciurkiem. Dałam upust mojej złości i z całej siły uderzyłam ręka w szafkę. Poczułam przeszywający ból, a po chwili z mojej dłoni spływała nie tylko woda, ale i krew. Resztkami sił osunęłam się po szafkach.
Usłyszałam stukot obcasów. Nie przejęta zamknęłam oczy.
-O matko! Cassie?! -usłyszałam zaniepokojony głos.
Podniosłam głowę. Nade mną stała Rozalia. Oczywiście miała swoje dwudziesto centymetrowe szpilki.
-O...Hej Roza.
-Tak,tak. Zamykaj szafkę. Idziemy do mojej i do kibla.
Spojrzałam zdziwiona na dziewczynę.
-Wstawaj! Chyba nie chcesz żeby wszyscy widzieli Cię w takim stanie? !
Bez zbędnych pytań wykonałam jej polecenie. Ethan mówił, że jest bardzo stanowcza i lepiej robić to co mówić. Inaczej wyląduje się w jej szpilkach.
Białowłosa okazała się bardzo pomocna. Dała mi ubrania na przebranie, ręcznik do wytarcia i poszła ze mną do łazienki. Równo z dzwonkiem wyszłam w ubraniach dziewczyny. Nie ukrywam, że nie podobały mi się. Stanowczo za dużo odkrywały. Na pewno zastanawiacie się co mi dała. Hm...otóż były to krótkie, czarne spodenki (ledwo zasłaniały tyłek), trampki i czerwony,poszarpany top. Poprawiłam plecak i z burakiem na ryju wyszłam z łazienki.
-Kurwa- przeklęłam pod nosem, gdy poczułam setki par oczu na sobie. -Roza to za dużo odkrywa.
-Przesadzasz.
-Roza!
-Oj nie mam nic innego.
Westchnęłam ciężko.
Poczułam na mojej talii ciepłe ręce. Od razu odwróciłam się do tyłu. Jak się okazało był do Kastiel.
-Czy ty mnie kusisz? -wyszeptał mi do ucha.
-Nawet nie próbuj mnie wkurwiać. Szłam w tej ulewie!
Wskazałam na widok za oknem.
-A teraz muszę chodzić w tym- dodałam, wręcz warcząc.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko po czym zdjął z siebie czarną bluzę. Założył mi ją przez głowę. Patrzyłam na niego zdziwiona. Kas pocałował mnie w czoło.
-Nie pozwolę żebyś czuła się nie komfortowo. Po szkole przyjadę po Ciebie- szepnął mi do ucha i odszedł.
Stałam lekko zdziwiona, lecz po chwili otrząsnęłam się i założyłam plecak. Rozalia patrzyła na mnie zdziwiona.
-To gdzie mamy następną lekcję? -zapytałam.
-Chemia -odparła wychodząc z zamyślenia.
Razem ruszyłyśmy w stronę sali chemicznej.
Dziwnie patrzyła...Ale to na pewno dlatego, że znam się z nim jeden dzień, a on się do mnie tuli.

Kastiel

Zadowolony z mojego podboju wróciłem do domu. Oczywiście trochę zmokłem w drodze ze szkoły do auta i z auta do domu, ale było warto. Czułem, że powoli uwodziłem Cassie.
Daje jej maks dwa tygodnie i sama wskoczy mi do łóżka
Uśmiechnąłem się łobuzersko i poszedłem ogarnąć.

Cassie

Od razu po lekcjach zabrałam swoje nadal mokre ubrania z szafki i wyszłam przed szkołę. Przed bramą czekał na mnie Kastiel. Scena była niczym z filmu dla nastolatek. Ja, zmarznięta, w jego za dużej bluzie. On, badboy oparty o swoje czarne BMW ze spuszczoną głową. Na tę myśl zaśmiałam się lekko i ruszyłam biegiem do niego. On otworzył mi drzwi.
-Aż tak się cieszysz z naszego spotkania? -zapytał, gdy wsiedliśmy do auta.
-Naturalnie.
-Miło...
-To był sarkazm.
Zaczęłam się śmiać, a chłopak dźgnął mnie w bok.
-Niegrzeczna dziewczynka -wyszeptał.
-Lubisz takie.
-Nie zaprzeczę.
Czerwonowłosy uśmiechnął się pod nosem i ruszył.
-To może dziś dzień spędzimy u mnie? -zaproponował chłopak.- Czy może wolisz się przebrać i iść do kina?
-Wolę siedzieć u ciebie. Mam dość tego deszczu.
-Jak sobie księżniczka życzy.
Zaśmiałam się i sprzedałam mu solidną sójkę w bok.


~~~~~~~~~~~
Hej kociaki ^^
Oto kolejny rozdział Zagubionej ;) Wiem, że jest on dość krótki, jednak nie mogę na to poradzić ;/ Mam nadzieję, że się podoba ;*

wtorek, 14 czerwca 2016

Pierdzyrialiowe (xD) ogłoszenie parafialne

Hej, hej kochani :* 
Żyję xD (Póki co xD)
Tak, znowu pisze wam kolejną notkę, ale cóż...
Pragnę was poinformować, że się wyprowadziłam 
Teraz jest już w miarę wszystko ogarnięte...
Więc mogę coś tam wyskrobać! xD
Zacznę pisać zagubioną, gdyż wygrała ona większością głosów...
Jedyne co mnie smuci to, to, że jest was tak mało :/
Pamiętam jak w jakiś ankietach brało udział po 30 osób, 
A teraz ledwo 10...
Przykre, że większość mnie zostawiła...
ale cóż, wy jesteście :)\
Tak, więc zmieniłam wygląd bloga
I od tego wszystko się zacznie :)
 Do zobaczenia w następnej notce :*


wtorek, 26 kwietnia 2016

Ogłoszenie parafialne xD

Hej, hej...
Jak widzicie wstawiłam nowe opowiadanie. 
Znowu wzięła mnie wena na coś innego xD
Więc postanowiłam abyście zadecydowali jakie opowiadanie chcecie.
Zaraz umieszczę ankietę na blogu i do 1 maja (niedziela) macie czas na wybranie. 
Zapraszam do czytania :*

Cień prawdy I



Rozdział I

Elena

            Budzik zadzwonił o szóstej, a ja wyłączyłam go i usiadłam na nowym łóżku. Rozejrzałam się po pokoju. Oczywiście nie byłam w swoim małym, szarym pokoiku. Co prawda ten pokój też był mój, ale jednak taki odległy. Byłam w domu cioci, gdzie miałam mieszkać od tamtej pory.
            Ogromny pokój z czarnymi ścianami i białymi akcentami. Zamiast paneli miałam szarą wykładzinę. Wielkie łóżko po prawej stronie od wejścia, a kawałek dalej biała, wielka szafa z lustrem. Po lewej było biurko, komoda i drzwi do toalety. A naprzeciw drzwi wejście na balkon.
            Wstałam z łóżka i podeszłam do białych firanek. Jednym ruchem odsłoniłam je, a następnie zabierając ubrania poszłam do łazienki. Po prysznicu i zrobieniu makijażu, uczesałam włosy w koka i założyłam szare rurki i sweterek. Dobrałam biżuterię i poszłam do pokoju. Spakowałam książki do czarnego plecaka i przerzuciłam go przez ramię. Przed wyjściem z sypialni zabrałam komórkę. Odblokowałam ekran i zobaczyłam trzydzieści nieodebranych połączeń i dziesięć Sms`ów. Moi przyjaciele nie chcieli zaakceptować wyjazdu. Zabrałam z szafki nocnej swoje czarne słuchawki i powiesiłam je na szyi.
            Nareszcie zeszłam do kuchni, gdzie czekała ciocia razem z Damianem.
-Cześć kruszynko –powiedziała kobieta.
-Cześć ciociu. Hej Damian.
-Siema młoda.
-Siadaj dam ci zaraz śniadanie.
Gdy ciocia Klara postawiła przede mną talerz z naleśnikami, natychmiast zaczęłam jeść.
-Zawiozę cię dziś do naszego uroczego liceum –powiedział brunet.
Zaśmiałam się i dokończyłam śniadanie.

Kastiel

            Jak co dzień ruszyłem do męczarni, którą nazywają szkołą.  Przekroczyłem bramę szkoły i zobaczyłem Damiana, który rozmawiał z jakąś niebieskowłosą dziewczyną. Dokładnie jej coś wytłumaczył, towarzyszka przytuliła się do niego i pobiegła do budy. Podszedłem do bruneta i przywitałem się z nim.
-No Siemka! Co to za laska? –zapytałem, patrząc się w kierunku szkoły, gdzie dawno zniknęła tajemnicza osoba.
-To moja kuzynka Elena. Od dziś mieszka u nas –odparł przyjaciel.
-Czy ona… -zacząłem.
-Tak.
-Czyli swoja –zaśmiałem się.- Dobra lecę na lekcję. Do zobaczenia później.
            Ruszyłem w kierunku szkoły z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
Nareszcie ktoś…Inny…
Wszedłem do klasy i zająłem swoje miejsce w ostatniej ławce pod oknem, przez które cały czas się patrzyłem. Myślałem o tajemniczej dziewczynie.

Elena

            Damian dokładnie wytłumaczył mi gdzie mam się udać. Więc przez pierwszą lekcję załatwiałam formalności u głównego gospodarza szkoły. Był to wysoki blondyn. Nataniel kazał mi oddać formularze i wypełnić kartę z moimi zainteresowaniami oraz wybrać klub. Postanowiłam chodzić na siatkę, bo nie miałam zamiaru się brudzić w czasie lekcji. Chłopak dał mi plan szkoły, lekcji i kluczyk do szafki. Szybko poszłam odłożyć do niej swoje rzeczy i gdy ją zamknęłam rozbrzmiał dzwonek. Spojrzałam na kartkę. Miałam polski w Sali A. Zerknęłam jeszcze na plan szkoły i ruszyłam w kierunku pracowni.
W klasie siedziała już większość uczniów. Zajęłam miejsce w przedostatniej ławce pod oknem i wyjęłam mój szkicownik. Moja ręka zaczęła sama rysować, a ja tępo patrzyłam się na kartkę. Niedługo po dzwonku na lekcję skończyłam. Był to szkic wysokiego, przystojnego chłopaka o pięknych rysach twarzy, z szarymi oczami. Na jego ustach kwitł zadziorny uśmiech.
Znowu jakaś wizja? Ah…
            Zamknęłam szkicownik i zaczęłam słuchać polonisty, który był naszym wychowawcą. Na całe szczęście nie kazał mi on przedstawiać się klasie, dlatego uniknęłam wielkiego zamieszania. Gdy tylko rozbrzmiał dzwonek spakowałam książki i wyjęłam plan lekcji.
Fizyka…
            Reszta dnia upłynęła mi spokojnie. Nikt o nic nie pytał, ani nie podchodził. Po skończonych lekcjach spakowałam się szybko i pobiegłam się ubrać. Nie chciałam aby Damian na mnie czekał. Szybko narzuciłam swój płaszcz i przerzucając plecak przez prawe ramię wybiegłam ze szkoły.
            Gdy tylko otworzyłam drzwi od szkoły wpadłam na kogoś. W wyniku tego upadłam na zimne kafelki, a plecak zleciał mi z ramienia.
-Ała! –syknęłam.
-Biegniesz do księcia maleńka? –usłyszałam nad sobą głos z nutą chrypy.
-Całe życie –odparłam sarkastycznie.
Spojrzałam w górę.
            Nade mną stał czerwonowłosym chłopak z intensywnie szarymi oczami. Wyciągał do mnie rękę i uśmiechał się zadziornie.
Chłopak ze szkicu…
Przyjęłam pomoc nieznajomego i po chwili stałam przed nim.
-Kastiel, twój przyszły książę –przedstawił się.
-Elena, nie twoja księżniczka.
Zaśmialiśmy się oboje.
            Drzwi szkoły otworzyły się, stał w nich mój kuzyn.
-Mówiłem…O widzę, że już się poznaliście –powiedział zaskoczony brunet.
Kastiel uśmiechnął się do niego.
-Jesteście kumplami? –zapytałam patrząc na szarookiego.
-Najlepszymi przyjaciółmi –odparł kuzyn. –Kas przyjdzie dziś do nas. Mamy razem zespół.
            Na wieść o zespole trochę posmutniałam. Przypomniało mi się Hōpu. Pamiętałam jak zawsze zbieraliśmy się w piwnicy Seby i ćwiczyliśmy, bawiąc się jak małe dzieci.
-To fajnie. Znowu posłucham jak grasz –powiedziałam z uśmiechem do Damiana.
Całą trójką wyszliśmy ze szkoły i pojechaliśmy autem bruneta do domu cioci. Ciągle czułam u Kastiela silną aurę. Zignorowałam to jednak. Postanowiłam później, spytać o to kuzyna.


            Ciocia musiała pojechać na jakieś zebranie. Dlatego byłam sama z chłopakami. Zrobiłam nam szybki obiad po którym opuściłam ich i poszłam do swojego nowego pokoju. Wszystkie rzeczy były już wyłożone. Nawet mój laptop i gitary miały swoje zasłużone miejsce. Usiadłam przy biurku i założyłam na uszy słuchawki. Włączyłam muzykę i zaczęłam odrabiać lekcje.

Kastiel

            Długo gadałem z Damianem o kolejnej próbie zespołu.
-Kim ona dokładnie jest? –zapytałem w końcu.
Byłem za bardzo ciekawy nowej dziewczyny. Miała ona niebywałą aurę.
-Lepiej sam się dowiedz –odparł przyjaciel.
-Czemu nie powiesz?
-Elena nie lubi gdy mówi się o niej za plecami. Zwłaszcza jeśli chodzi o jej pochodzenie. Lepiej będzie jak się jej sam spytasz. Ale nie za szybko…Gdy przyjdzie czas.
Pokiwałem kumplowi głową.
-Gadałeś z ojcem? –zapytał brunet.
-Musiałem…Syneczek tatusia często musi bywać w podziemiach.
-Wiem, wiem. Co weekend.
-Taa…Pośrednicy ojca dzwonili. Byłem u niego wczoraj. Mówił, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Damian potrzebna mi jest twoja pomoc –powiedziałem poważnie.
            Przyjaciel spojrzał na mnie ze strachem. Widziałem, że jego demoniczne oczy przejmują kontrolę nad ciałem. Spojrzałem na niego i wytłumaczyłem, że szykowała się kolejna wojna.
-Nie wiem jak głupim trzeba być, żeby odkryć swoje moce! Przez jedną laskę mamy znowu urwanie głowy –powiedziałem.- A najlepsze jest to, że ojciec nic do niej nie ma! Chuj z tym, że znowu będzie wojna! Powiedział: „Ona jest najważniejszym ogniwem. Bez niej nie damy rady nigdy…”
Spuściłem wzrok na ziemię.
-Kastiel za bardzo się denerwujesz. Jeśli Pan tak uważa, to ona naprawdę jest ważna.
-Skoro wie jaka ważna jest to po chuja się ujawnia?!
-Kas! Gdyby wiedziała, że jest ważna to nie ujawniła by się. Może wie, że jest nadprzyrodzona, ale nie, że ważna. Nie słyszałeś plotek? Podobno to było przez przypadek. Groziło jej niebezpieczeństwo.
-Ah…Może masz rację. Za bardzo się uniosłem. Ale naprawdę jej nie trawię. Przez nią mamy więcej roboty. Znowu trzeba wszystkich rekrutować. Dobra spadam. Do jutra.
-Do jutra.
-Pójdę się pożegnam z małą.
Wiem, że wpadła ci w oko :P
Spadaj mi z głowy! Wiesz, że tego nie lubię!
Damian zaśmiał się głośno, a ja wbiegłem po schodach.
            Lekko zapukałem w drzwi i wszedłem. Elena siedziała przy biurku ze słuchawkami na uszach. Pochylała się nad kartką i coś rysowała. Ostrożnie podszedłem do niej i złapałem za ramiona. Niewzruszona niebieskowłosy odwróciła się do mnie i ściągnęła słuchawki. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Chciałem się pożegnać, wychodzę –powiedziałem.
-Na pewno tylko to?
-Sprytna jesteś. Po drodze do szkoły mam twój dom. Przyjść po ciebie?
-Spoko. Będę czekała o wpół do siódmej.
-To do jutra.
-Do jutra.
            Wyszedłem z pokoju dziewczyny z wielkim uśmiechem.
Ona może być ciekawa…Ta aura…Nigdy takiej nie widziałem…

Cień prawdy



Prolog

            Całą noc nie spałam. Pomimo dwóch wypitych kubków gorącej czekolady i tabletek nasennych, nie umiałam wpaść w objęcia Morfeusza. Nastała godzina piąta. Doskonale wiedziałam, że próba snu nie da nic. Dlatego wyskoczyłam spod pierzyny i podeszłam do swojej komody. Wyciągnęłam z niej bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i w bieliźnie weszłam do pokoju.
Ostatni dzień tutaj...
W końcu wybrałam czarne rurki z łańcuchem po boku, czerwoną bokserkę i czarny sweterek na jedno ramię. Z ubraniami weszłam do łazienki i szybko się ubrałam. Zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w kitkę. Makijaż skutecznie zakrywał worki pod oczami.
            Niemrawo uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze.
-Dziś ich zostawiasz…-wyszeptałam.
Szybko się spakowałam i zeszłam do kuchni. Na lodówce była kartka od mamy. Napisała, że śniadanie mam w lodówce. Wzięłam talerzyk z kanapkami, zrobioną kawę i poszłam do góry. Usiadłam przy swoim biurku i zaczęłam jeść, patrząc na pokój. Pomimo, że były w nim meble wydawał się taki pusty. Nie było w nim moich książek, zdjęć, rysunków ani żadnej rzeczy.
-Tak trzeba…Nie mogę tu dłużej mieszkać…
            Gdy skończyłam posiłek otworzyłam drzwiczki biurka. Do ostatniego kartonu musiałam spakować moje zeszyty z piosenkami i przybory do rysowania. Szybko obkleiłam pudło i zarzuciłam torbę na ramię. Ostatni raz przed wyjściem spojrzałam na pokój. Przy łóżku stały walizki z moimi ubraniami i pudła, a obok nich moje dwie dumy. Czarne gitary. Jedna akustyczna, a druga elektryczna. Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół. Rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
            Podeszłam do nich i otworzyłam wysokiemu brunetowi.
-Hej Damian –przywitałam się z kuzynem.
-Siemka młoda!
Wpuściłam chłopaka do środka, a sama ubierałam buty.
-Na pewno chcesz iść dziś do szkoły? –zapytał.
Czemu on tak dobrze czyta z mojej twarzy i tak dobrze mnie zna?         
-Będzie dobrze. Powiem im to dziś i wyjadę –odparłam podnosząc się.
Założyłam kurtkę i szalik.
-Nie rozwal domu. Wrócę o czternastej –powiedziałam i wyszłam.
            Dzień w szkole zleciał jak zwykle. Daniel i Sebastian wygłupiali się, a Gabriela rozmawiała ze mną o ubraniach. Jednak po lekcjach musiałam wyjawić im moją tajemnicę.
-Ja… -zaczęłam.- Błagam nie obraźcie się.
-Na ciebie?! W życiu! –powiedział stanowczo Daniel.
-Chodzi o to, że… Muszę się wyprowadzić…
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. W ich oczach widziałam ból i smutek.
-Kiedy? –zapytała Gabriela.
-Dzisiaj. Zaraz wyjeżdżam…
-Dlaczego?! Nie wiedziałaś o tym wcześniej?! –zapytał wyraźnie zły Daniel.
-Wiedziałam. Od miesiąca.
-Dlaczego nie powiedziałaś? –dodał Sebastian.
-Nie chciałam was martwić. Cały czas byście o tym myśleli –wytłumaczyłam.
            Daniel spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Co będzie z Hōpu?! –krzyknęła Gabriela. –Pomyślałaś o tym?!
-Dacie sobie radę beze mnie.
-Elena…-wszeptał Daniel. –Nie jedź.
-Muszę. To już postanowione.
Odwróciłam się od znajomych. Zanim którekolwiek z nich mnie zatrzymało, ruszyłam biegiem w stronę domu. Słyszałam jak mnie wołają, jednak wiedziałam, że nie mogę się odwrócić.
            Gdy w końcu dobiegłam, cała zdyszana, do domu Damian powiedział, że moje wszystkie rzeczy są w aucie. Pożegnałam się z mamą i pojechałam z kuzynem. Nowe życie czekało na mnie w małej miejscowości niedaleko jeziora. Tam miałam zacząć wszystko od nowa.

sobota, 23 kwietnia 2016

Zagubiona I

Rozdział I

"Marne pierwsze wrażenie..."

Cassie

Obudził mnie głos budzika. Nerwowo uderzyłam w niego, a on spadł z szafki nocnej roztrzaskując się w drobny mak.
-Co się tak tłuczesz mała? -zapytał zaspany Ethan wchodząc do mojego pokoju.
-Bo mogę. Spadaj zboczeńcu! -Powiedziałam rzucając w kuzyna poduszką.
-Przesadzasz -odparł. -Ogarniaj się. Niedługo śniadanie. Dzisiaj wyjątkowo cię podwiozę bo inaczej matka mi głowę urwie.
-Słyszałam! -odkrzyknęła ciocia.
-Dobra sio mi z pokoju -powiedziałam i wstałam z łóżka.
Jeszcze lekko zaspana podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej bieliznę, czarne rurki, białą bokserkę i szary sweterek na ramiona. Poszłam do łazienki i szybko się ubrałam. Zrobiłam sobie lekki makijaż. Założyłam swój ulubiony kolczyk z piórkiem, pierścionki, bransoletki i naszyjnik. Szybko spakowałam potrzebne książki do czarnego plecaka, a moje czarne włosy związałam w wysoki kucyk. Zeszłam do kuchni. Tam siedzieli już kuzyni i ciocia.
-Siadaj Cassie i jedz -powiedziała opiekunka.
Przede mną stanął talerz wypchany naleśnikami z czekoladą. Ian i Ethan już kończyli swoje porcje, a ja szybko wzięłam się za moją. Popiłam jedzenie sokiem pomarańczowym i poszłam jeszcze umyć zęby.
-Szybciej Cas! -krzyknął Ethan.
Nie ma to jak zdrabniać zdrobnienie...
Zbiegłam na dół i ubrałam moje czarne koturny. Nie było strasznie zimno, dlatego założyłam cienką czarną kurtkę i wyszłam z Ethan`em.

...

Po pięciu minutach byliśmy w szkole.
-Dobra mała chodź do gospodarzyka zanieść papiery, a później cię oprowadzę -powiedział kuzyn.
Pokiwałam mu tylko głową i z plecakiem przerzuconym przez jedno ramię poszłam razem z nim do wielkiego budynku.
-Niech zgadnę dyrą jest samotna babcia z kotami? -zapytałam patrząc na różowe ściany.
-Samotna babcia z psem, którego tu przyprowadza i często jej ucieka -wytłumaczył.
-Jak kto woli...-mruknęłam pod nosem.

Kastiel

Właśnie przekroczyłem bramy piekła (czyt.liceum) gdy na dziedzińcu zobaczyłem Ethan`a z jakąś niską, czarnowłosą dziewczyną. Uśmiechnąłem się pod nosem i podszedłem do dwójki.
-No widzę Ethan, że nie marnujesz ani chwili i wyrywasz nową -mruknąłem.
-Nie podrywam jej baranie. Mówiłem ci, że przyjeżdża kuzynka i będzie chodziła do naszego liceum -odparł chłopak.
Spojrzałem na dziewczynę, która w tamtej chwili również patrzyła na mnie. Była drobna, szczupła i jak wspomniałem wcześniej, niska. Miała ciemne oczy, prawie czarne. Obejrzałem ją jeszcze raz. Dokładnie od góry do dołu.
-No...Ale widać, że u was w rodzinie to same deski -mruknąłem, patrząc na biust dziewczyny.
-Idiota! -fuknęła czarnowłosa.
-Idiota ma imię -odparłem.
-Którego nie podał bo jest głupi -odwarknęła.
-Kastiel.
-Cassandra -powiedziała i podała mi rękę.
Uścisnąłem ją i przyciągnąłem do siebie dziewczynę.
-Lekka jesteś -powiedziałem.
-Dobra Kas daj jej spokój -wtrącił się Ethan.
-Spoko stary.
Odsunąłem się od dziewczyny.
-Do zobaczenia później mała -powiedziałem i poszedłem.
Ładna jest...I urocza... 

Cassie

Spojrzałam gniewnie na oddalającą się sylwetkę chłopaka.
-Burak -mruknęłam.
-Heh...Polubicie się -powiedział mój Ethan. -Macie podobne charaktery.
-Wątpię.
-Dobra chodź dać te papiery.
Kuzyn zaprowadził mnie przed drzwi pokoju gospodarzy.
-Dobra ja spadam na lekcje. Nataniel wszystko ci wytłumaczy -powiedział chłopak.
-Do zobaczenia -powiedziałam.
Daliśmy sobie buziaki w policzek i Ethan odszedł do klasy. Niepewnie zapukałam w drzwi, a po usłyszeniu cichego "proszę" weszłam powoli do środka. Pokój nie był specjalnie duży. Był w nim okrągły stół, szafy z dokumentami, sofa stojąca pod oknem i biurku przy którym siedział blondyn.
-Dzień dobry jestem Cassandra Price -powiedziałam. -Szukam Nataniela.
Chłopak podniósł swoją blond czuprynę znad dokumentów i wstał. Jego oczy były w miłym kolorze miodu i strasznie uspokajały.
-To ja jestem Nataniel. Dyrektorka powiadomiła mnie o twoim przeniesieniu -powiedział spokojnie.- Musisz oddać dokumenty ze zdjęciem.
-Ah...Tak!
Szybko wyciągnęłam z czarnego plecaka plik dokumentów spięty spinaczem i podałam mu.
-Świetnie. W takim razi tu masz kluczyk do szafki, plan szkoły i lekcji. Teraz masz polski w sali A. Jest ona naprzeciw tego pokoju. Niestety nie będę mógł ci oprowadzić, ponieważ mam tu dużo pracy -wyrecytował formalnym tonem.
-Okej...To ja już pójdę. Em...pa -wyjąkałam i wyszłam.
Prychnęłam gdy tylko zamknęły się za mną drzwi.
Jaki sztywniak...
Weszłam do klasy i szybko usiadłam w ostatniej ławce. Wyjęłam zeszyt i książki. Rozbrzmiał głośny dzwonek, a wszyscy spokojnie usiedli na swoje miejsca. Nagle do klasy wbiegł czerwonowłosy chłopak.
Kastiel?! No nie!
Ruda małpa spojrzała na mnie zdziwiona i podeszła z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
-To moje miejsce -powiedział, kładąc rękę na ławkę i schylając się lekko.
-Nie widziałam nigdzie podpisu -odparłam twardo.
-Nie myślałem, że jesteś taka ostra -wyszeptał mi do ucha.
-Po prostu stanowcza i wyszczekana. Będziesz tak stał całą lekcję? Zaraz przyjdzie nauczyciel.
-To co z tego?
I tu odezwało się moje kochane (czyt.nienienawidzące mnie) szczęście. Do klasy wszedł nauczyciel i z całej siły cisnął dziennik na biurko.
-Panie Blake wiem, że są państwo w wieku gdzie buzują hormony, ale proszę o zaprzestanie czułości na lekcji -powiedział, a właściwie huknął nauczyciel.
Wtedy zdałam sobie sprawę jak to mogło wyglądać. Byliśmy w ostatnim rzędzie pod oknem. Kastiel miał twarz jakieś dziesięć centymetrów od mojej. Do tego jego głowa zasłaniała moją twarz i z perspektywy klasy mogło to wyglądać jakbyśmy...się całowali! Zalałam się czerwienią, a ruda małpa puściła mi oczko.
-Jesteś śliczna, gdy się rumienisz kotku -wyszeptał mi chłopak do ucha i usiadł w ławce obok.
-O proszę...I to jeszcze z nową uczennicą -powiedział nauczyciel.
W tamtej chwili chciałam całkowicie zapaść się pod ziemię. Cała klasa patrzyła na nas zdziwiona. Podłapałam spojrzenie pewnej blondynki/ tapeciary, która patrzyła na mnie morderczym wzrokiem.
Zajebiście...
-Tym razem odpuszczę to państwu -powiedział nauczyciel, ale nie chciałam go słuchać.
Lekcja zaczęła się, a ja nie słuchałam nauczyciela. Tamten materiał miałam już w wcześniejszej szkole, dlatego wolałam popatrzeć przez okno.

...

Lekcje minęły dość szybko. Kastiel na każdej wiercił mi dziurę w plecach, a ja zabijałam go w myślach. Gdy tylko rozbrzmiał dzwonek oznajmiający koniec wszystkich lekcji wyszłam na dziedziniec, gdzie miałam czekać na Ethan`a. Nagle poczułam palce na oczach, a zaraz potem usłyszałam przyjemny szept:
-Zgadnij kto to?
-E-t-h-a-n -przeliterowałam.
-Brawo -odparł chłopak i dał mi buziaka w policzek.
Zaśmiałam się razem z nim. Podszedł do nas Kastiel w towarzystwie białowłosego chłopaka i dziewczyny. Chłopak był wysoki. Prawe oko miał złote niczym miód, a lewe morskie. Dziewczyna natomiast miała żółte oczy, było widać, że nosiła soczewki... Oboje ubierali się w stroje z epoki wiktoriańskiej.
-Hej Ethan -powiedziała białowłosa dziewczyna i przytuliła się do chłopaka, a następnie dała mu buziaka w policzek.
-Siema Ethan -powiedział białowłosy chłopak.- Cóż to za piękna osóbka obok ciebie?
-To Cassie moja kuzynka -wytłumaczył kuzyn. - To Lysander i Rozalia, moi przyjaciele.
-Miło mi -powiedziałam ściskając rękę dziewczyny.
-Nam również -odpowiedział różnooki.
Chłopak ujął moją dłoń i pocałował patrząc mi w oczy.
-Właśnie! -powiedział nagle Ethan. -Słyszałem, że Frazowski przyłapał was na mizianiu się na lekcji. Wiedziałem, że się polubicie, ale żeby tak szybko...
-Ethan! -pisnęłam. -Frazowski jest matołem i to ślepym! Ta ruda małpa schylała się nade mną i tak to wyglądało.
Wszyscy zaczęli się śmiać, włącznie z Ethan`em. Po chwili i ja się dołączyłam.
-Dobra, to co? Idziemy do mnie? -zapytał Kastiel.
Popatrzyłam zdziwiona na Ethan`a.
-Gramy w jednym zespole i mamy mieć dziś próbę. Całkowicie zapomniałem -wytłumaczył kuzyn.
-No to twój problem. Idziecie. Jak będzie Cassie to Roza nie będzie się nudzić -powiedział Kastiel.
Wszyscy wsiedliśmy do auta Ethan`a i po dziesięciu minutach byliśmy w domu u czerwonowłosego.

...

Chłopcy zdumiewająco grali. Była to przekładanka głosu Lysa i Kastiela. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc ich zaangażowanie. Po godzinie grania zrobili sobie przerwę. Wszyscy siedzieliśmy i piliśmy piwo.
-Dobra chodźcie ostatni kawałek i spadam z Cassie do domu -powiedział Ethan wstając z kanapy.
-Dobra. Zagrajmy specjalny numer -powiedział Kas.
Ruda małpa i mój kuzyn uśmiechnęli się łobuzersko, a Lysander zarumienił się. Chłopcy zaczęli grać, a jak się okazało śpiewał Kas, a chłopcy robili za chórki. Czerwonowłosy patrzył cały czas na mnie z powagą na twarzy. Po wstępie rozbrzmiały pierwsze słowa piosenki . Buntownik uśmiechnął się do mnie łobuzersko, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
Super Cassie...Chłopak, którego znasz kilka godzin śpiewa do ciebie, że chce się z tobą pieprzyć. 
W końcu piosenka się skończyła i chłopcy z uśmiechami podeszli do nas.
-Dobra to ja lecę z Cassie -powiedział Ethan.
-Spoko -odparła reszta.
Poszłam ubrać buty, a Ethan poszedł otworzyć samochód, Lys i Roza siedzieli w salonie. I co? I zostałam sama z panem chce się z tobą pieprzyć.
-Jak ci się podobała piosenka? -zapytał Kastiel, opierając jedną rękę o ścianę.
-Może być -odparłam, krzyżując ręce na piersiach.
-Czyli mogę ją śpiewać do ciebie na występie? -wyszeptał mi chłopak do ucha.
Po moim ciele przeszedł dreszcz. Kastiel był strasznie blisko.
-Jak chcesz -odparłam, starając się zachować naturalną barwę głosu.
-Dasz się namówić na spacer? Jutro? -zapytał chłopak.
Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej.
-Dobrze...O której?
-Po szkole -powiedział i dał mi buziaka w policzek.
Stałam zszokowana, a chłopak uśmiechnął się szeroko.
-Do zobaczenia kocie -dodał i pocałował mnie w szyję.
-Pa -odpowiedziałam i wyszłam.
Szybko wsiadłam do auta kuzyna i razem z nim pojechałam do domu.

sobota, 16 kwietnia 2016

Zagubiona

Prolog


W ciągu jednego dnia może się zniszczyć wszystko. Cały świat może legnąć w gruzach, a po nim może zostać ból i pustka. Cassandra (Cassie) była zwykłą dziewczyną, która miała kochających ją rodziców. Jednak w ciągu kilku minutach jej życie zmieniło się w wielką ruinę. Będąc u cioci została powiadomiona o śmierci jej rodziców. Mieli po nią przyjechać, ale jednak nie było im to dane. Zmarli na miejscu, a Cassie została sama. Wtedy z pomocą przyszła jej ciocia Melissa. Kobieta mająca dwójkę synów przygarnęła siostrzenicę. Od tego dnia Cassie miała chodzić do liceum "Słodki Amoris". Dziewczyna nie miała innego wyboru. Przeprowadziła się do ciotki i musiała zacząć normalne życie. Cassandra obiecała sobie, że zapomni o tym co było kiedyś i będzie żyła jak normalna dziewczyna. Czy się jej uda? Czy znajdzie przyjaciół? A może swoją miłość? Czy się zmieni? O tym wszystkim przekonacie się wkrótce ;)

Ogłoszenie parafialne xD

Hm...Jak widzicie dodałam nowe charakterystyki...
A co za tym idzie?
Będziemy mieli nowe opowiadanie :)
Nie wiem czy cieszy to was, czy smuci
Jednak nie umiem się zabrać za Kastiel x Alice
Tak, więc...
Powstaje nowe opowiadanie.
Jednak ostrzegam!
Rozdziały na pewno nie będą się pojawiały równomiernie!
Tak jak wam wspominałam wczoraj wyprowadzka, szkoła, bla, bla, bla...
Dlatego będę coś pisać, ale na pewno troszku rzadko :/
Jak na razie dodam wam zaraz prolog :)

Ethan Ride /Zagubiona/

Ethan Ride

Wiek: 18 lat

Płeć: Mężczyzna

Orientacja: Hetero

Wygląd:  Brunet, zielone oczy, umięśniony

Wzrost: 185 cm

Znaki szczególne: Kolczyk w prawym uchu, tatuaż na ramieniu

Grupa krwi: AB Rh+

Rodzina:
~Mama Melisa
~Brat Ian
~Kuzynka Cassandra

Ciekawostki:
~Pali, pije
~Kocha pizzę
~Miał wiele dziewczyn, ale były puste
~Gra z Kasem i Lysem w zespole
~Łączą go silnie więzi z kuzynką

Urodziny: 11 maj

Nie ukryjesz się Ethan :*


Ian Ride /Zagubiona/

Ian Ride

Wiek: 19 lat

Płeć: Mężczyzna

Orientacja: Hetero

Wygląd: Czarne włosy, ciemne oczy, umięśniony

Wzrost: 190 cm

Znaki szczególne: Tatuaż na plecach

Grupa krwi: AB Rh+

Rodzina:
~Mama Melisa
~Brat Ethan
~Kuzynka Cassandra

Ciekawostki:
~Pali, pije
~Uwielbia sushi
~Przyjaźni się z Kasem, Lysem, Rozalia i resztą
~Łączą go silne więzi z kuzynką
~Strzela

Urodziny: 10 czerwca


Nasz Ian`ek :*

Cassandra Price /Zagubiona/

Cassandra Price

Wiek: 17 lat

Płeć: Kobieta

Orientacja: Hetero

Wygląd: Długie, czarne włosy, ciemne oczy, szczupła

Wzrost: 165 cm

Rozmiar stanika: C75, ale obwiązuje bandażem

Znaki szczególne: Cztery kolczyki w prawym uchu, trzy w lewym, tatuaż na udzie

Grupa krwi: 0 Rh-

Rodzina:
~Ciocia Melisa
~Kuzyn Etan
~Kuzyn Ian

Ciekawostki:
~Lubi sushi
~Pije
~Jej naturalny kolor włosów to blond
~Miała kilku chłopaków
~Łączą ją silne więzi z kuzynami
~Dobrze śpiewa i gra na gitarze
~Lubi jeździć konno
~Rodzice zostawili jej w spadku domek niedaleko Wrocławia

Urodziny: 15 czerwca


Nasza Cassie



piątek, 15 kwietnia 2016

Żyję!

Em...No tak, ja żyję xD
Tak jakby co xD
Jest mi strasznie przykro, gdy patrzę na wasze komentarze.
Naprawdę chcę pisać to dalej, ale znowu popieprzyłam historię.
Spieprzyłam ją i tyle.
W ogóle mi się nie podoba.
A przez to, że to zepsułam
 po 1. Nie mam pomysłu na dalszą cześć,
po 2.Nie mam ochoty tego pisać.
W dodatku jest szkoła i w ogóle.
Wyprowadzam się i jest zamieszanie, dlatego nic nie piszę.
Postaram się coś dla was napisać,
ale nic nie obiecuję.
Może nawet porzucę Kastiel x Alice
i zrobię drugą część Księżniczki.
W najbliższym czasie postaram się wam coś dać, ale błagam nie zabijajcie mnie.
Naprawdę jest mi mega przykro i głupio.
Miałam tak dużo planów na ten rok.
Ale nic nie uda mi się zrobić :( 
Naprawdę was przepraszam ;(

niedziela, 6 marca 2016

Urodzinki Kentina ^^

Kentiś~! :*
Matko mój drugi ulubiony chłopak.
Ekhem!
No, ale przechodząc do rzeczy...
Dużo radości, szczęścia, hajsu i miłości :*
Tak na pewno będziesz miał swoją jedyną (albo i nie hihihih)
W każdym razie oprócz tego dużo alko, lekkiego kaca xD
No i oczywiście mega imprez, wiernych przyjaciół
i spełnienia marzeń :*

Rozalia:
No, Kentinku nasz kochany :*
Dużo radości, szczęścia, seksu, miłości
Oczywiście w chuj hajsu xD
Litrów alkoholu ^^
No i spełnienia marzeń <3


Alice:
Kentiś ^^
Ja ci dam Kentisia
Oj idź ty zazdrośniku :*
Kentinku dużo zdrówka, szczęścia
Ta mu się przyda. Może wyjdzie cało bez obitego pyska
Kastiel! Spieprzaj!
Ignoruj go :)
Oprócz tego mega dużo hajsu, alkoholu
Pięknej dziewczyny (albo chłopaka)
Oj Alice, Alice...
Ja nic nie mówiłam xD
No i ogółem mega dużo spełnionych marzeń i wg xD


Sara:
Nareszcie mogę się wypowiedzieć xD
Kentisiu nasz najdroższy ;*
Dużo zdrowia, szczęścia, żeby Kastiel nie obił ci pięknej buźki
Pięknej?!
Kastiel bo jak cię pierdolnę...!
A z wielką chęcią skarbie :* Łóżko już czeka
Co?! Czekaj! Stój!
*niesie ją do łóżka*
Ah...A ci ciągle nie wyżyci ^^ hihi
No...to... Skoro mamy spokój
Hajsu, alko, seksu ^^ i to bardzo dużo seksu :*
Spełnienia wszystkich marzeń
A zwłaszcza tych erotycznych :*
Najlepszego~! <33333


Lysander:
Ah...Kobiety
Czy tobie coś przeszkadza Lysiu?
Skądże. Jesteście jedyne w swoim rodzaju :)
No to Kentin...
Życzę ci dużo szczęścia, spełnienia marzeń, radości w życiu,
pieniędzy, zaufanych przyjaciół
i znalezienia prawdziwej miłości
która tak ci podpowiem jest blisko :)
Wszystkiego najlepszego :)


Alexy:
Kentiś~! 
Nareszcie dali mi dojść do głosu :D
Więc...
Dużo zdrowia, szczęścia, radości, pieniędzy, seksu, 
MIŁOŚĆIIIIIII~! <3333
Więcej seksu
Alkoholu
Mega spicia :*
Spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze :*


Kastiel:
*siada na łóżku*
Muszę?
*Alice siada obok*
Tak!
*rozciąga się*
Musiałabyś mnie przekonać :*
*rzuca się na Alice*
*godzinę później*
No...Dalej...
Niech ci będzie...
Postarałaś się :*
Kastiel!
Oj no dobra!
Dużo zdrowia, szczęścia, seksu, hajsu, alkoholu, seksu, radości
Alkoholu i miłości
No i spełnienia marzeń
Wszystkiego co najlepsze
*znowu rzuca się na Alice*