Prolog
Całą noc
nie spałam. Pomimo dwóch wypitych kubków gorącej czekolady i tabletek
nasennych, nie umiałam wpaść w objęcia Morfeusza. Nastała godzina piąta.
Doskonale wiedziałam, że próba snu nie da nic. Dlatego wyskoczyłam spod
pierzyny i podeszłam do swojej komody. Wyciągnęłam z niej bieliznę i poszłam do
łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i w bieliźnie weszłam do pokoju.
Ostatni dzień tutaj...
W końcu wybrałam czarne rurki z łańcuchem po boku, czerwoną
bokserkę i czarny sweterek na jedno ramię. Z ubraniami weszłam do łazienki i
szybko się ubrałam. Zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w kitkę. Makijaż
skutecznie zakrywał worki pod oczami.
Niemrawo
uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze.
-Dziś ich zostawiasz…-wyszeptałam.
Szybko się spakowałam i zeszłam do kuchni. Na lodówce była
kartka od mamy. Napisała, że śniadanie mam w lodówce. Wzięłam talerzyk z
kanapkami, zrobioną kawę i poszłam do góry. Usiadłam przy swoim biurku i
zaczęłam jeść, patrząc na pokój. Pomimo, że były w nim meble wydawał się taki
pusty. Nie było w nim moich książek, zdjęć, rysunków ani żadnej rzeczy.
-Tak trzeba…Nie mogę tu dłużej mieszkać…
Gdy
skończyłam posiłek otworzyłam drzwiczki biurka. Do ostatniego kartonu musiałam
spakować moje zeszyty z piosenkami i przybory do rysowania. Szybko obkleiłam
pudło i zarzuciłam torbę na ramię. Ostatni raz przed wyjściem spojrzałam na
pokój. Przy łóżku stały walizki z moimi ubraniami i pudła, a obok nich moje
dwie dumy. Czarne gitary. Jedna akustyczna, a druga elektryczna. Uśmiechnęłam
się i zeszłam na dół. Rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
Podeszłam
do nich i otworzyłam wysokiemu brunetowi.
-Hej Damian –przywitałam się z kuzynem.
-Siemka młoda!
Wpuściłam chłopaka do środka, a sama ubierałam buty.
-Na pewno chcesz iść dziś do szkoły? –zapytał.
Czemu on tak dobrze czyta z mojej twarzy i tak dobrze mnie zna?
-Będzie dobrze. Powiem im to dziś
i wyjadę –odparłam podnosząc się.
Założyłam kurtkę i szalik.
-Nie rozwal domu. Wrócę o
czternastej –powiedziałam i wyszłam.
Dzień
w szkole zleciał jak zwykle. Daniel i Sebastian wygłupiali się, a Gabriela
rozmawiała ze mną o ubraniach. Jednak po lekcjach musiałam wyjawić im moją
tajemnicę.
-Ja… -zaczęłam.- Błagam nie
obraźcie się.
-Na ciebie?! W życiu! –powiedział stanowczo Daniel.
-Chodzi o to, że… Muszę się wyprowadzić…
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. W ich oczach widziałam
ból i smutek.
-Kiedy? –zapytała Gabriela.
-Dzisiaj. Zaraz wyjeżdżam…
-Dlaczego?! Nie wiedziałaś o tym wcześniej?! –zapytał wyraźnie
zły Daniel.
-Wiedziałam. Od miesiąca.
-Dlaczego nie powiedziałaś? –dodał Sebastian.
-Nie chciałam was martwić. Cały czas byście o tym myśleli
–wytłumaczyłam.
Daniel
spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Co będzie z Hōpu?! –krzyknęła Gabriela. –Pomyślałaś o tym?!
-Dacie sobie radę beze mnie.
-Elena…-wszeptał Daniel. –Nie jedź.
-Muszę. To już postanowione.
Odwróciłam się od znajomych. Zanim którekolwiek z nich mnie
zatrzymało, ruszyłam biegiem w stronę domu. Słyszałam jak mnie wołają, jednak
wiedziałam, że nie mogę się odwrócić.
Gdy w końcu
dobiegłam, cała zdyszana, do domu Damian powiedział, że moje wszystkie rzeczy
są w aucie. Pożegnałam się z mamą i pojechałam z kuzynem. Nowe życie czekało na
mnie w małej miejscowości niedaleko jeziora. Tam miałam zacząć wszystko od
nowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz