wtorek, 26 kwietnia 2016

Cień prawdy



Prolog

            Całą noc nie spałam. Pomimo dwóch wypitych kubków gorącej czekolady i tabletek nasennych, nie umiałam wpaść w objęcia Morfeusza. Nastała godzina piąta. Doskonale wiedziałam, że próba snu nie da nic. Dlatego wyskoczyłam spod pierzyny i podeszłam do swojej komody. Wyciągnęłam z niej bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i w bieliźnie weszłam do pokoju.
Ostatni dzień tutaj...
W końcu wybrałam czarne rurki z łańcuchem po boku, czerwoną bokserkę i czarny sweterek na jedno ramię. Z ubraniami weszłam do łazienki i szybko się ubrałam. Zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w kitkę. Makijaż skutecznie zakrywał worki pod oczami.
            Niemrawo uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze.
-Dziś ich zostawiasz…-wyszeptałam.
Szybko się spakowałam i zeszłam do kuchni. Na lodówce była kartka od mamy. Napisała, że śniadanie mam w lodówce. Wzięłam talerzyk z kanapkami, zrobioną kawę i poszłam do góry. Usiadłam przy swoim biurku i zaczęłam jeść, patrząc na pokój. Pomimo, że były w nim meble wydawał się taki pusty. Nie było w nim moich książek, zdjęć, rysunków ani żadnej rzeczy.
-Tak trzeba…Nie mogę tu dłużej mieszkać…
            Gdy skończyłam posiłek otworzyłam drzwiczki biurka. Do ostatniego kartonu musiałam spakować moje zeszyty z piosenkami i przybory do rysowania. Szybko obkleiłam pudło i zarzuciłam torbę na ramię. Ostatni raz przed wyjściem spojrzałam na pokój. Przy łóżku stały walizki z moimi ubraniami i pudła, a obok nich moje dwie dumy. Czarne gitary. Jedna akustyczna, a druga elektryczna. Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół. Rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
            Podeszłam do nich i otworzyłam wysokiemu brunetowi.
-Hej Damian –przywitałam się z kuzynem.
-Siemka młoda!
Wpuściłam chłopaka do środka, a sama ubierałam buty.
-Na pewno chcesz iść dziś do szkoły? –zapytał.
Czemu on tak dobrze czyta z mojej twarzy i tak dobrze mnie zna?         
-Będzie dobrze. Powiem im to dziś i wyjadę –odparłam podnosząc się.
Założyłam kurtkę i szalik.
-Nie rozwal domu. Wrócę o czternastej –powiedziałam i wyszłam.
            Dzień w szkole zleciał jak zwykle. Daniel i Sebastian wygłupiali się, a Gabriela rozmawiała ze mną o ubraniach. Jednak po lekcjach musiałam wyjawić im moją tajemnicę.
-Ja… -zaczęłam.- Błagam nie obraźcie się.
-Na ciebie?! W życiu! –powiedział stanowczo Daniel.
-Chodzi o to, że… Muszę się wyprowadzić…
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. W ich oczach widziałam ból i smutek.
-Kiedy? –zapytała Gabriela.
-Dzisiaj. Zaraz wyjeżdżam…
-Dlaczego?! Nie wiedziałaś o tym wcześniej?! –zapytał wyraźnie zły Daniel.
-Wiedziałam. Od miesiąca.
-Dlaczego nie powiedziałaś? –dodał Sebastian.
-Nie chciałam was martwić. Cały czas byście o tym myśleli –wytłumaczyłam.
            Daniel spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Co będzie z Hōpu?! –krzyknęła Gabriela. –Pomyślałaś o tym?!
-Dacie sobie radę beze mnie.
-Elena…-wszeptał Daniel. –Nie jedź.
-Muszę. To już postanowione.
Odwróciłam się od znajomych. Zanim którekolwiek z nich mnie zatrzymało, ruszyłam biegiem w stronę domu. Słyszałam jak mnie wołają, jednak wiedziałam, że nie mogę się odwrócić.
            Gdy w końcu dobiegłam, cała zdyszana, do domu Damian powiedział, że moje wszystkie rzeczy są w aucie. Pożegnałam się z mamą i pojechałam z kuzynem. Nowe życie czekało na mnie w małej miejscowości niedaleko jeziora. Tam miałam zacząć wszystko od nowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz