poniedziałek, 20 marca 2017

Podziękowania

Hej kociaki ^^
Widzę, że statystyki powoli rosną ^^
I bardzo mnie to cieszy :3
Mam nadzieję, że dojdę do tak wielkiej liczby wyświetleń jaka była zanim zamknęłam blog :*
Jest to wasza zasługa 
To wy wchodzicie i czekacie na rozdziały, polecacie bloga dalej i jestem wam za to bardzo wdzięczna.
Dzięki wam chce mi się pisać i mam na to ochotę :)
Dziękuję wam za to, że jesteście i mnie wspieracie :*

piątek, 17 marca 2017

Kastiel x Alice

Rozdział XVII

"Czas spłacić dług..."

Alice

Nadszedł dzień wyścigu. Niby zwykły dzień, ale strasznie się stresowałam. Z nerwów bolał mnie brzuch. Jednak to nie było najgorsze. Najgorszy był strach. Miałam pełno obaw. Na przykład, że mnie ktoś zobaczy, że wszyscy się dowiedzą i zacznie się seria pytań. Alex i chłopcy doskonale wiedzieli, co przeszłam z Sarą przez tego kretyna. Podejrzewałam, że Kastiel również, bo na pewno siostra mu powiedziała. Dlatego za wszelką cenę musiałam wszystko ukrywać. 
            Po raz kolejny tego dnia prawie dostałam zawału. Stałam przy szafce, a Kastiel położył mi rękę na biodrze. Tym samym wybrudził mnie z transu i wystraszył. 
-Przepraszam- wyszeptał.
-Za co? -Zapytałam zdezorientowana i zaczęłam wyjmować książki z szafki. 
-Wystraszyłem cię, a nie chciałem.
-A... Nic się nie stało. 
-Alice... Dlaczego cały dzień jesteś taka nieobecna? Ciągle zamyślona. Stało się coś? 
Kurwa...
-Nie. Nie wyspałam się dzisiaj. Jakoś nie mogłam spać.  
-Yhym, okej.
Widziałam, że nie był przekonany, jednak nie drążył tematu i to jak najbardziej mi odpowiadało.
~~*~~
Przez cały dzień udawałam, że wszystko jest okej. Po tym jak Kas coś zauważył pilnowałam się. Uśmiechałam się sztucznie, żartowałam i starałam się być mniej rozkojarzona. 
            Gdy była dwudziesta druga, postanowiłam się uszykować. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż i uczesałam się. Postawiłam na mocniejszy wygląd, bo to w końcu był wyścig. Włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby wyglądać trochę bardziej drapieżnie. Wiem, że to trochę trudne, ale jednak. Ubrałam biżuterię i uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. 
-Dawno nie wyglądałam tak bardzo sukowato- wyszeptałam. 
Spojrzałam na zegarek i szybko ubrałam na siebie czarne rurki i bluzę. Nie było sensu ubierać się inaczej, skoro Wiktor i tak miał mi dać ciuchy. Gdy ubierałam czarne, wysokie i skórzane koturny z ćwiekami, dostałam smsa. Szybko go przeczytałam i po cichu zeszłam na dół, a bynajmniej starałam się to zrobić cicho, co było troszeczkę trudne, zwarzywszy na buty. Przeklinałam się w głowie za to, że nie założyłam ich później.
            Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do czarnego BMW, które stało na ulicy. 
-Cześć mała -powiedział Wiktor, gdy tylko stworzyłam drzwi. 
-Hej, to, kiedy mam się przebrać? 
-Ciuchy są na tylnim siedzeniu. 
Z racji tego, że chłopak jeszcze nie ruszył szybki przesiadłam się na tylnie siedzenie i zajrzałam do torby, w której były ubrania. Wyjęłam czarne rajstopy, imitujące zakolanówki, krótkie szorty, top i ramoneskę. 
-Wiktor, czy ty wiesz, że mamy jesień?- Zapytałam, patrząc na niego z politowaniem. 
-Luzik, wyścig będzie na ogromnej hali, którą ogrzewamy. 
Pokręciłam głową i zaczęłam się ubierać. Było to trochę trudne zważywszy, że znajdowałam się w aucie. Gdy skończyłam usiadłam spokojnie i patrzyłam na drogę.

~~*~~

Gdy auto zaparkowało Wiktor wysiadł z niego i otworzył mi drzwi, pomagając wyjść. Co, jak co, ale kulturę miał. Zawsze tak robił na wyścigach. Miało to okazać minimalny szacunek wobec mnie, ale również zaznaczyć, że jestem jego i nie można mnie tknąć.
Oczy wszystkich momentalnie były skierowane na nas. Szłam ramię w ramię z Wiktorem, który co chwila się z kimś witał. To było w pełni normalne, bo chłopak był najlepszy w te klocki i wszyscy go znali. W końcu czarnowłosy zatrzymał się przy grupce rosłych chłopaków i przywitał się z każdym po kolei. Później ich wzrok powędrował na mnie. Każdy z nich stał z szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami.
-Bo wam muchy wlecą –zaśmiałam się, próbując mniej się denerwować.
-Alcia! –Krzyknął Pierce.
Blondyn objął mnie w pasie i mocno przytulił.
-Zostaw ją patafianie, my też jesteśmy –powiedział Nathan, odpychając chłopaka.
Po chwili cala gromadka zaczęłam mnie przytulać i pytać, co u mnie. Całą tą sytuację przerwał Wiktor.
-Ej, dajcie jej trochę luzu –powiedział opanowanym tonem.
-Ta jest szefie –odparli wszyscy.
-Nie widzicie, że maleńka się stresuje? –Zapytał.
Nienawidzę, gdy tak mówi! Jak to jest, że oni wszyscy słuchają się takiego barana?!
-No może trochę –powiedział Pierce.
-Właściwie to… Co Alice tu robi? Myślałem, że odeszła… -zapytał speszony Nath.
-Muszę spłacić długi –powiedziałam cicho.
Chłopcy spojrzeli na mnie ze smutkiem w oczach. Każdy z nich szanował Wiktora, bo był szefem ich gangu. Jednak często, gdy byłam z nimi sama zwierzali mi się. Żadnemu nie podobały się metody czarnowłosego i jego zachowanie. Doskonale wiedzieli jak się zachowywał i jaki był. Wiedzieli, że łatwo nie odpuszcza, a że już na pewno nie odpuści mi. Byłam jego najlepszą prawą ręką. Razem z Sarą robiłyśmy furorę na wyścigach i innych tego typu imprezach. Gdy odeszłyśmy, było to dla niego upokorzeniem, ciosem poniżej pasa. Czymś, czego na pewno nam nie odpuści i byłam tego w pełni pewna.
Wiktor objął mnie ręką w pasie, a ja zmierzyłam go zabójczym spojrzeniem.
-Nie pozwalaj sobie –powiedziałam.
-Przypominam ci, że masz dług do spłacenia. Masz teraz pokazać, że jesteś tylko moja. Zresztą nie gorączkuj się tak, jeszcze nie dobieram ci się do majtek.
Jeszcze…
Zignorowałam jego słowa i rozejrzałam się dookoła. Jak zawsze było strasznie dużo ludzi. Część hali, w której byliśmy była wypchana po brzegi. Widziałam, że druga część hali jest zamknięta i to tam na pewno był tor.
-Gdzie twój motor? –Zapytałam, patrząc na czarnowłosego.
-Na starcie, chłopaki go zaprowadzili. Wyścig zacznie się za dziesięć minut.
Pokiwałam twierdząco głową. Rozejrzałam się dookoła obczajając innych. Wbrew stereotypom nie ścigali się napakowani i wytatuowani chłopcy. Wszyscy byli normalnej postury. Oczywiście niektórzy byli mocniej umięśnieni, a inni lekko. Jednak nie było to tak jak każdy sobie wyobrażał. Było też mnóstwo dziewczyn jak zawsze. Jedne dość naturalne, inne mega wytapetowane.
            Obróciłam się spowrotem do chłopaków ignorując ciekawskie spojrzenia skierowane w moją stronę. Cała paczka Wiktora piła, oprócz niego. On nigdy tego nie robił przed wyścigiem, w przeciwieństwie do wielu tu zebranych.
-Idziemy na linie –zarządził czarnowłosy.
Pokiwałam głową i pożegnałam się na chwilę z resztą. Ruszyłam za Wiktorem przed siebie. Wkurwiały mnie spojrzenia wszystkich.
-Kto dotychczas był twoją partnerką? –Zapytałam.
-Nikt –powiedział.
-Nie pierdol. Na motory potrzebna jest partnerka –powiedziałam, irytując się.
-Nie pierdole. Nie brałem udziału w motorach, jedynie w samochodach.
-Czyli ostatni twój wyścig to ten ze mną? –Dociekałam, biorąc kask.
-Tak.
-To, dlatego tak się gapią.
-Chuj z nimi. Boją się, bo wiedzą, że przegrają.
Na ustach chłopaka wykwitł cwany uśmiech, który odwzajemniłam, jednak on nie widział tego, bo moją twarz już osłaniał kask.
            Wiktor usiadł na motor, a ja tuż za nim, obejmując go w pasie. Nie podobało mi się to, jednak, jeśli nie chciałam się wyjebać, to było konieczne. Na starcie szybko pojawiła się reszta zawodników. Po chwili na środek wyszła skąpo ubrana blondyna z flagą. Brama za nią powoli się otwierała. Dziewczyna uniosła flagę, a silniki zaryczały.
-Trzymaj się mocno –powiedział Wiktor.
Ścisnęłam go trochę mocniej. W końcu flaga dotknęła ziemi, a my ruszyliśmy. Odruchowo mocniej złapałam się czarnowłosego i zacisnęłam uda, aby nie spaść. Przycisnęłam głowę do jego pleców, aby nie widzieć rozmazującego się widoku. Z każdym zakrętem dawka adrenaliny w moich żyłach rosła. Uwielbiałam wyścigi i to właśnie przez tą adrenalinę.
            Wszystko skończyło się tak jak myślałam. Wygraliśmy wyścig, co później świętowaliśmy. Wtedy wszystko mi się podobało. Czułam się tak dobrze jak kiedyś. W taki sposób mogłam spłacać dług. Jednak nie wszystko może być takie piękne. W tamtej chwili jeszcze tego nie wiedziałam…

~~~~~~~~~
Hej kociaki :* Wiem, że długo czekaliście, ale nareszcie jest ^^

Snap: sarcia_wolfy
Fb: Słodki Flirt Moja Wersja


środa, 8 marca 2017

Życzenia ^^

Witajcie moje piękności :*
W dzisiejszym dniu, który jest naszym, życzę wam...
~Zdrowia
~Szczęścia
~Miłości <3
~Spełnienia marzeń
~I nie wiem czego jeszcze xD
Po prostu wszystkiego najlepszego :*

piątek, 3 marca 2017

Zagubiona VIII

W końcu spięłam dupę i napisałam rozdział :)
Przepraszam was, że zajęło mi to dużo czasu, ale najpierw choroba, potem wyjazd, szkoła i tak jakoś wszystko się na mnie zawaliło i nie miałam czasu.
Ale obiecuję poprawę xD 
A teraz zapraszam na rozdział :)

Snap: sarcia_wolfy
Facebook: Słodki Flirt Moja Wersja

Rozdział VIII


„Wyższy poziom…”


Cassandra

            Siedziałam na biologii i gapiłam się tępo przez okno. Na zewnątrz padał deszcz. Nie, on nie padał. On po prostu lał. Ogromne krople leciały z dużą prędkością z szarego nieba i rozpryskiwały się uderzając o ziemię. Wszystko było ponure i nie za wesołe. Odwróciłam wzrok od okna i skierowałam go na zeszyt, w którym zaczęłam bazgrać. Rozalia szturchnęła mnie w ramię, a ja spojrzałam na nią trochę przytomniejąc.
-Stało się coś? –Wyszeptała białowłosa.
-Nie, po prostu nie lubię takiej pogody. Mam ochotę wtedy zakopać się pod kołdrą, a nie słuchać pieprzenia nauczycieli –odparłam, uśmiechając się lekko.
-No tak. Zwłaszcza, że ostatnio ciągle robią jakieś sprawdziany, kartkówki i resztę. Jakby się wszyscy zmówili.
-Panna Price do tablicy! –Krzyknęła nagle nauczycielka.
Jęknęłam i podeszłam do kobiety. Widziałam jak Rozalia posyła mi przepraszające spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niej dając do zrozumienia, że to nie jej wina.
Trudno, żeby to była jej wina, skoro to babsko jest na tyle głupie, żeby uwziąć się na nas. Ale na siostrę Nataniela, która ciągle pierdoli coś pod nosem to nie.
Spojrzałam wyczekująco na profesorkę, przy okazji obrzucając ją swoim zabójczym spojrzeniem.
-Tak, więc powiedz nam… -zaczęła, jednak przerwał jej dzwonek.
-Innym razem –odparłam chamsko i poszłam do swojej ławki.
Na moich ustach widniał uśmiech zwycięstwa. Gdy tylko podeszłam spakować plecak, Rozalia przybiła mi piątkę.
            We dwójkę poszłyśmy pod salę historyczną i usiadłyśmy, opierając się o ścianę.
-Wiesz właściwie, dlaczego nie ma dziś chłopaków? –Zapytałam.- Gdy ich pytałam migali się od odpowiedzi.
-U mnie tak samo. Nie wiem, co im strzeliło do głowy.
-Jeszcze zapłacą za to.
Zaśmiałyśmy się jak czarownice, na co ludzie dziwnie na nas patrzyli. Jednak my miałyśmy to w dupie.

~~*~~

            Zmęczona padłam na łóżku, wcześniej rzucając plecak na ziemię. Zrezygnowana spojrzałam na zegarek i jęknęłam widząc godzinę piętnastą. Z wielką niechęcią podniosłam swoje cztery litery z łóżka i podeszłam do biurka, ciągnąć za sobą plecak.
Nienawidzę się uczyć… Może na zachętę zrobię sobie herbatę, czy coś…
Jęknęłam po raz kolejny i zwlokłam się na dół. W kuchni Ian popatrzył na mnie unosząc wysoko brwi.
-A tobie, co? –Zapytał.
-Życie –odparłam półżartem, półserio.
Czarnowłosy zaśmiał się. Do kuchni wszedł Ethan zagapiony w telefon.
-O! Cześć Cassie –powiedział, odrywając się od komórki.
-Hej –odparłam, uśmiechając się lekko.
Zaczęłam robić sobie herbatę, a chłopcy żywo o czymś dyskutowali. Do kuchni weszła kolejna osoba, którą była ciocia. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek i zrobiłam jej kawy.
-Jesteś kochana dziecko –powiedziała.- Wiesz moi synowie nawet nie zdają sobie sprawy, że ich mama weszła.
Ostatnie zdanie powiedziała głośno, tak żeby dwójka licealistą ją usłyszała. Rzeczywiście moi kuzyni dopiero wtedy zorientowali się, że Melissa wróciła.
-Cześć mamo –powiedzieli razem.
-Lecę się uczyć –powiedziałam, biorąc mój napój i wyszłam.
Usiadłam przy biurku i miałam ochotę się rozpłakać, widząc książki, z których musiałam wykuć materiał.

~~*~~

            Wyszłam szybko z domu, ściskając mocno torbę plecaka.
Przez tą jebaną naukę się spóźnię!
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły. Poprzedni wieczór poświęciłam nauce na sprawdziany. Siedziałam na późna, później musiałam odrobić lekcje, umyć się i w ogóle. Koniec końców poszłam spać po drugiej w nocy i w ogóle się nie wyspałam, przez co zaspałam do szkoły. Gdyby nie wiadomość od Rozalii spałabym dalej.
            Przyspieszyłam kroku, denerwując się bardziej.
I tak nie zdążę! Cholera!
Jak zbawienie usłyszałam ryk silnika. Spojrzałam na ulicę i ujrzałam dobrze znany mi motor. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy jego właściciel zatrzymał się przede mną. Szybko wsiadłam na maszynę i oplotłam rekami chłopaka w pasie.
-Kastiel! Ty mi kurwa życie ratujesz! –Powiedziałam, gdy ruszyliśmy.
-Jak zawsze księżniczko!
            Z pomocą buntownika zsiadłam z motoru i podziękowałam mu jeszcze raz, a następnie przytuliłam go i dałam buziaka w policzek na powitanie.
-Czemu wyszłaś tak późno? –Zapytał się mnie, gdy zmierzaliśmy do drzwi szkoły.
-Poszłam późno spać i nie słyszałam nawet budzika.
-Ciekawe coś ty robiła po nocy.
Czerwonowłosy spojrzał na mnie dwuznacznie, a ja zaśmiałam się promiennie i pogoniłam go.
-Lepiej się spieszmy, bo mamy trzy minuty –powiedziałam, ignorując jego wcześniejszy komentarz.

~~*~~

            Z całą paczką siedziałam w piwnicy, jedząc lunch. Wszyscy zajęliśmy scenę.
-Przyjdziecie w weekend na próbę? –Zapytał Kastiel.
-Mogę wpaść –odparłam gryząc kanapkę.
-Ja też –dodała Rozalia.
-Super to na trzynastą –dodał Lysander.
Czerwonowłosy złapał mnie za rękę, w której trzymałam kanapkę i pochylił się, biorąc gryz.
-Masz swoje śniadanie głodomorze –powiedziałam, patrząc na niego.
-Twoje lepiej smakuje.
-Może jeszcze mam zacząć ci robić śniadania? –Zapytałam ironicznie.
-Nie mam nic przeciwko.
-Niedoczekanie twoje.
-A wy jak zawsze –zaśmiała się Rozalia.
-Jakbym widział Rozę i Leo –dodał białowłosy.
            Z Kasem spojrzałam na dwójkę naszych przyjaciół. Uniosłam brwi, a następnie się zaśmiałam, a mi zawtórował chłopak.
-Ej, ale naprawdę. Często tak się przekomarzam z Leo. Może wy jesteście razem, a my o niczym nie wiemy?
Spojrzałam na nich wysoko unosząc brwi, już miałam im powiedzieć, że nie jesteśmy razem, lecz ubiegł mnie buntownik.
-Tak, jesteśmy razem –powiedział.
Zakrztusiłam się powietrzem, patrząc na przyjaciół. Roza i Lys otworzyli szeroko oczy, a ja spojrzałam pytającym spojrzeniem na tego debila. Zastanawiałam się, co on kombinował. Mówił, że lepiej żeby nasz układ pozostał w tajemnicy, a on wyjeżdżał z tym, że jesteśmy parą.
-Nie mieliśmy wam o tym mówić, ale jednak nie da się tego trzymać w sekrecie –dopowiedział „mój chłopak”.
-O MÓJ BOŻE! WIEDZIAŁAM! –Wykrzyknęła białowłosa.
-Moje uszy –wyszeptałam, krzywiąc się.
-Matko szczęścia kochani i miłości –zignorowała mnie przyjaciółka.
Kastiel objął mnie w talii, a ja grałam dobrą minę do złej gry, gdy Rozalia i Lys coś tam gadali o moich rzekomym związku z czerwonowłosym.
            Gdy zadzwonił dzwonek Rozalia i Lys szybko poszli, a Kas został ze mną chwilę, bo chciał pogadać. Gdy tylko drzwi się zamknęły spojrzałam na niego mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
-Co ty odpierdalasz! –Krzyknęłam.
-Ej, luz maleńka –powiedział, obejmując mnie w talii.- Pomyśl tylko. Wcisnęliśmy im kit, że jesteśmy razem. Teraz normalnie mogę cię przy nich całować i tak dalej.
-Ale nie możemy ich okłamywać!
-Księżniczko spójrz na mnie –wyszeptał, unosząc dłonią mój podbródek.- Nie możemy im powiedzieć prawdy. Mamy tak prosto z mostu walnąć „Ej, wiecie jesteśmy sexfriendami”?
-No nie, ale… Głupio mi tak ich okłamywać.
-A nie chciałabyś się móc normalnie przy nich całować?
-No w sumie… Dobra nie ważne chodź na lekcje.
Próbowałam się wydostać z jego uścisku, jednak on wtedy wzmocnił nacisk. Spojrzałam na niego, a on uśmiechał się łobuzersko. Poczułam jak mięknę. Jeden jego uśmiech, a ja nie mogłam racjonalnie myśleć.
-Najpierw chcę buziaka za moją pomysłowość.
Prychnęłam i pocałowałam go. Kas od razu pogłębił pocałunek, na co przystałam. Od razu poczułam przyjemne łaskotanie w brzuchu i ciepło. Delikatnie wplątałam palce w jego miękkie włosy i przyciągnęłam go bliżej. Chłopak mruknął z aprobatą i złapał mnie za tyłek, ściskając go. Po chwili buntownik podniósł mnie, a ja od razu oplotłam nogami jego biodra. Kastiel wsunął swój język do moich ust, a ja cicho jęknęłam. Poczułam jak się uśmiecha i lekko się zarumieniłam. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie zdyszani. Kas lekko postawił mnie na ziemi, a swoje ręce położył na moich biodrach i popatrzył mi w oczy.
-Całujesz tak zajebiście, tak mnie nakręcasz, że mam ochotę nie iść na lekcję i pieprzyć się tu z tobą –wyszeptał, nadal patrząc w moje oczy.
-Sorki skarbie, ale zawijamy na lekcje –odparłam, odwracając się do wyjścia.
Słyszałam jak chłopak się zaśmiał, a następnie ruszył za mną.
-Dajesz, wywijaj dalej tym seksi tyłeczkiem, a na pewno się nie powstrzymam –powiedział i klepnął mnie w tyłek.
Zaśmiałam się, a czerwonowłosy objął mnie ręką w pasie i razem poszliśmy na lekcję.
-Chcesz, żeby wszyscy wiedzieli o naszym „związku”? –Zapytałam, gdy szliśmy pustym korytarzem.
-Chcę, żeby każdy wiedział, że jesteś moja. A to, co będą gadać, nie obchodzi mnie. To tylko ich puste słowa, niemające żadnej wartości. Wiem, jaki jestem i nie muszą mi tego mówić –powiedział, patrząc przed siebie.
Kiwnęłam głową i nic już nie mówiłam.