Rozdział XVII
"Czas spłacić dług..."
Alice
Po raz kolejny tego dnia prawie dostałam zawału. Stałam przy szafce, a Kastiel położył mi rękę na biodrze. Tym samym wybrudził mnie z transu i wystraszył.
-Przepraszam- wyszeptał.
-Za co? -Zapytałam zdezorientowana i zaczęłam wyjmować książki z szafki.
-Wystraszyłem cię, a nie chciałem.
-A... Nic się nie stało.
-Alice... Dlaczego cały dzień jesteś taka nieobecna? Ciągle zamyślona. Stało się coś?
Kurwa...
-Nie. Nie wyspałam się dzisiaj. Jakoś nie mogłam spać.
-Yhym, okej.
Widziałam, że nie był przekonany, jednak nie drążył tematu i to jak najbardziej mi odpowiadało.
~~*~~
Przez cały dzień udawałam, że wszystko jest okej. Po
tym jak Kas coś zauważył pilnowałam się. Uśmiechałam się sztucznie, żartowałam
i starałam się być mniej rozkojarzona.
Gdy była dwudziesta druga, postanowiłam się uszykować. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż i uczesałam się. Postawiłam na mocniejszy wygląd, bo to w końcu był wyścig. Włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby wyglądać trochę bardziej drapieżnie. Wiem, że to trochę trudne, ale jednak. Ubrałam biżuterię i uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze.
-Dawno nie wyglądałam tak bardzo sukowato- wyszeptałam.
Spojrzałam na zegarek i szybko ubrałam na siebie czarne rurki i bluzę. Nie było sensu ubierać się inaczej, skoro Wiktor i tak miał mi dać ciuchy. Gdy ubierałam czarne, wysokie i skórzane koturny z ćwiekami, dostałam smsa. Szybko go przeczytałam i po cichu zeszłam na dół, a bynajmniej starałam się to zrobić cicho, co było troszeczkę trudne, zwarzywszy na buty. Przeklinałam się w głowie za to, że nie założyłam ich później.
Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do czarnego BMW, które stało na ulicy.
-Cześć mała -powiedział Wiktor, gdy tylko stworzyłam drzwi.
-Hej, to, kiedy mam się przebrać?
-Ciuchy są na tylnim siedzeniu.
Z racji tego, że chłopak jeszcze nie ruszył szybki przesiadłam się na tylnie siedzenie i zajrzałam do torby, w której były ubrania. Wyjęłam czarne rajstopy, imitujące zakolanówki, krótkie szorty, top i ramoneskę.
-Wiktor, czy ty wiesz, że mamy jesień?- Zapytałam, patrząc na niego z politowaniem.
-Luzik, wyścig będzie na ogromnej hali, którą ogrzewamy.
Pokręciłam głową i zaczęłam się ubierać. Było to trochę trudne zważywszy, że znajdowałam się w aucie. Gdy skończyłam usiadłam spokojnie i patrzyłam na drogę.
Gdy była dwudziesta druga, postanowiłam się uszykować. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż i uczesałam się. Postawiłam na mocniejszy wygląd, bo to w końcu był wyścig. Włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby wyglądać trochę bardziej drapieżnie. Wiem, że to trochę trudne, ale jednak. Ubrałam biżuterię i uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze.
-Dawno nie wyglądałam tak bardzo sukowato- wyszeptałam.
Spojrzałam na zegarek i szybko ubrałam na siebie czarne rurki i bluzę. Nie było sensu ubierać się inaczej, skoro Wiktor i tak miał mi dać ciuchy. Gdy ubierałam czarne, wysokie i skórzane koturny z ćwiekami, dostałam smsa. Szybko go przeczytałam i po cichu zeszłam na dół, a bynajmniej starałam się to zrobić cicho, co było troszeczkę trudne, zwarzywszy na buty. Przeklinałam się w głowie za to, że nie założyłam ich później.
Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do czarnego BMW, które stało na ulicy.
-Cześć mała -powiedział Wiktor, gdy tylko stworzyłam drzwi.
-Hej, to, kiedy mam się przebrać?
-Ciuchy są na tylnim siedzeniu.
Z racji tego, że chłopak jeszcze nie ruszył szybki przesiadłam się na tylnie siedzenie i zajrzałam do torby, w której były ubrania. Wyjęłam czarne rajstopy, imitujące zakolanówki, krótkie szorty, top i ramoneskę.
-Wiktor, czy ty wiesz, że mamy jesień?- Zapytałam, patrząc na niego z politowaniem.
-Luzik, wyścig będzie na ogromnej hali, którą ogrzewamy.
Pokręciłam głową i zaczęłam się ubierać. Było to trochę trudne zważywszy, że znajdowałam się w aucie. Gdy skończyłam usiadłam spokojnie i patrzyłam na drogę.
~~*~~
Gdy auto zaparkowało Wiktor wysiadł z niego i
otworzył mi drzwi, pomagając wyjść. Co, jak co, ale kulturę miał. Zawsze tak
robił na wyścigach. Miało to okazać minimalny szacunek wobec mnie, ale również
zaznaczyć, że jestem jego i nie można mnie tknąć.
Oczy wszystkich momentalnie były skierowane na nas.
Szłam ramię w ramię z Wiktorem, który co chwila się z kimś witał. To było w
pełni normalne, bo chłopak był najlepszy w te klocki i wszyscy go znali. W
końcu czarnowłosy zatrzymał się przy grupce rosłych chłopaków i przywitał się z
każdym po kolei. Później ich wzrok powędrował na mnie. Każdy z nich stał z
szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami.
-Bo
wam muchy wlecą –zaśmiałam się, próbując mniej się denerwować.
-Alcia!
–Krzyknął Pierce.
Blondyn
objął mnie w pasie i mocno przytulił.
-Zostaw
ją patafianie, my też jesteśmy –powiedział Nathan, odpychając chłopaka.
Po
chwili cala gromadka zaczęłam mnie przytulać i pytać, co u mnie. Całą tą
sytuację przerwał Wiktor.
-Ej,
dajcie jej trochę luzu –powiedział opanowanym tonem.
-Ta
jest szefie –odparli wszyscy.
-Nie
widzicie, że maleńka się stresuje? –Zapytał.
Nienawidzę, gdy tak mówi! Jak to jest,
że oni wszyscy słuchają się takiego barana?!
-No
może trochę –powiedział Pierce.
-Właściwie
to… Co Alice tu robi? Myślałem, że odeszła… -zapytał speszony Nath.
-Muszę
spłacić długi –powiedziałam cicho.
Chłopcy spojrzeli na mnie ze smutkiem w oczach.
Każdy z nich szanował Wiktora, bo był szefem ich gangu. Jednak często, gdy
byłam z nimi sama zwierzali mi się. Żadnemu nie podobały się metody
czarnowłosego i jego zachowanie. Doskonale wiedzieli jak się zachowywał i jaki
był. Wiedzieli, że łatwo nie odpuszcza, a że już na pewno nie odpuści mi. Byłam
jego najlepszą prawą ręką. Razem z Sarą robiłyśmy furorę na wyścigach i innych
tego typu imprezach. Gdy odeszłyśmy, było to dla niego upokorzeniem, ciosem
poniżej pasa. Czymś, czego na pewno nam nie odpuści i byłam tego w pełni pewna.
Wiktor objął mnie ręką w pasie, a ja zmierzyłam go
zabójczym spojrzeniem.
-Nie
pozwalaj sobie –powiedziałam.
-Przypominam
ci, że masz dług do spłacenia. Masz teraz pokazać, że jesteś tylko moja.
Zresztą nie gorączkuj się tak, jeszcze nie dobieram ci się do majtek.
Jeszcze…
Zignorowałam
jego słowa i rozejrzałam się dookoła. Jak zawsze było strasznie dużo ludzi.
Część hali, w której byliśmy była wypchana po brzegi. Widziałam, że druga część
hali jest zamknięta i to tam na pewno był tor.
-Gdzie
twój motor? –Zapytałam, patrząc na czarnowłosego.
-Na
starcie, chłopaki go zaprowadzili. Wyścig zacznie się za dziesięć minut.
Pokiwałam
twierdząco głową. Rozejrzałam się dookoła obczajając innych. Wbrew stereotypom
nie ścigali się napakowani i wytatuowani chłopcy. Wszyscy byli normalnej
postury. Oczywiście niektórzy byli mocniej umięśnieni, a inni lekko. Jednak nie
było to tak jak każdy sobie wyobrażał. Było też mnóstwo dziewczyn jak zawsze.
Jedne dość naturalne, inne mega wytapetowane.
Obróciłam się spowrotem do chłopaków
ignorując ciekawskie spojrzenia skierowane w moją stronę. Cała paczka Wiktora
piła, oprócz niego. On nigdy tego nie robił przed wyścigiem, w przeciwieństwie do
wielu tu zebranych.
-Idziemy
na linie –zarządził czarnowłosy.
Pokiwałam
głową i pożegnałam się na chwilę z resztą. Ruszyłam za Wiktorem przed siebie.
Wkurwiały mnie spojrzenia wszystkich.
-Kto
dotychczas był twoją partnerką? –Zapytałam.
-Nikt
–powiedział.
-Nie
pierdol. Na motory potrzebna jest partnerka –powiedziałam, irytując się.
-Nie
pierdole. Nie brałem udziału w motorach, jedynie w samochodach.
-Czyli
ostatni twój wyścig to ten ze mną? –Dociekałam, biorąc kask.
-Tak.
-To,
dlatego tak się gapią.
-Chuj
z nimi. Boją się, bo wiedzą, że przegrają.
Na ustach
chłopaka wykwitł cwany uśmiech, który odwzajemniłam, jednak on nie widział
tego, bo moją twarz już osłaniał kask.
Wiktor usiadł na motor, a ja tuż za
nim, obejmując go w pasie. Nie podobało mi się to, jednak, jeśli nie chciałam się
wyjebać, to było konieczne. Na starcie szybko pojawiła się reszta zawodników.
Po chwili na środek wyszła skąpo ubrana blondyna z flagą. Brama za nią powoli
się otwierała. Dziewczyna uniosła flagę, a silniki zaryczały.
-Trzymaj
się mocno –powiedział Wiktor.
Ścisnęłam
go trochę mocniej. W końcu flaga dotknęła ziemi, a my ruszyliśmy. Odruchowo
mocniej złapałam się czarnowłosego i zacisnęłam uda, aby nie spaść.
Przycisnęłam głowę do jego pleców, aby nie widzieć rozmazującego się widoku. Z
każdym zakrętem dawka adrenaliny w moich żyłach rosła. Uwielbiałam wyścigi i to
właśnie przez tą adrenalinę.
Wszystko skończyło się tak jak
myślałam. Wygraliśmy wyścig, co później świętowaliśmy. Wtedy wszystko mi się
podobało. Czułam się tak dobrze jak kiedyś. W taki sposób mogłam spłacać dług.
Jednak nie wszystko może być takie piękne. W tamtej chwili jeszcze tego nie
wiedziałam…
~~~~~~~~~
Hej kociaki :* Wiem, że długo czekaliście, ale nareszcie jest ^^
Snap: sarcia_wolfy
Fb: Słodki Flirt Moja Wersja
Snap: sarcia_wolfy
Fb: Słodki Flirt Moja Wersja
Aaaaaaa polsat😬❤🔥
OdpowiedzUsuńTak wyszło xD
UsuńHej!
OdpowiedzUsuń2 dni temu natknęłam się na twojego bloga, gdyż poszukiwałam opowiadań o Kastusiu <3😏 i własnie znalazłam się tu. Dwa dni bez przerwy byłam wryta w komputer i czytałam tą wspaniałą historię...Niestety przeczytałam już wszystkie dotychczas dostępne rozdziały XDD Mam nadzieję, że szybko się doczekam kolejnych rozdziałów! Czekam z niecierpliwością oraz pozdrawiam!
^^
Hej :)
UsuńCieszy mnie to, że wciągnęło się opowiadanie ^^ Jest to dla mnie bardzo ważne i postaram się nie zawieść Ciebie jak i innych czytelników :)
Pozdrawiam <3
Bedzie jeszcze jakis rozdział? Bo ja dalej czekam xd
OdpowiedzUsuńO matko ^^ Nie myślałam, że ktoś jeszcze tu czeka... Nie raz myślałam, żeby wrócić, ale słabo mi to idzie. Postaram się coś napisać. Dodaj się do czytelników i będziesz wiedzieć kiedy pojawi się post, bo nie jestem w stanie powiedzieć kiedy.
UsuńDomyślam się, że nie łatwo jest zdobyć wenę na nowy rozdział ;) A ja czekam, dlatego, że jest to najlepsza historia na podstawie Słodkiego Flirtu jaką czytałam. Bardzo lubię Twój styl pisania. Nie spodziewałam się, że odpiszesz. Dzięki i pozdrawiam :D
Usuń