piątek, 25 września 2015

Kastiel x Alice

Ten rozdział w pełni dedykuję mojej przyszywanej siostrze Adzie ;) Arigato sis za twoje wsparcie, pocieszenia, śmiech, kawę, ciastka...Oj jak tego dużo xD No i najważniejsze :) Dziękuję ci siostrzyczko za to, że jesteś, czytasz mojego bloga i wg :*

Rozdział V

"Durne serce!"

Alice

  Wróciłam z próby bardzo zmęczona. Długie granie i śpiewanie, a później nauka Kastiela wyczerpała wszystkie zasoby mojej energii.
   Ominęłam Alex'a i powiedziałam, że idę spać. Wzięłam szybki prysznic i ubrana w piżamę wyskoczyłam do łóżka. Szybko ogarnął mnie błogi i uspokajający sen.

Kastiel

  Zamknąłem drzwi za Alice i poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem prysznic i odsłoniłem zasłonki. Alice spała. Była tak zmęczona, że nie chciało jej się nawet zasłonić okien.
   Uśmiechnąłem się pod nosem i w samych czarnych spodniach zszedłem do kuchni. Mój telefon zadzwonił, a ja szybko go odebrałem. Dzwoniła Sara, moja siostra.
-Hej mała- przywitałem się.
-Hej brat- odparła.
W jej głosie słyszałem nutę smutku.
-Coś się stało? - Zapytałem sypiąc karmę do miski Demona.
-Nie ważne. Mama pyta się czy przyjeżdżasz na Halloween.
-W szkole mam występ, więc nie dam rady. Ale wpadnę po nim do miasta i pójdę na groby- powiedziałem.- A teraz mów co się stało.
-Alice wyjechała.
-Jak to?
-Normalnie. W ostatni dzień wakacji chcieliśmy z nią iść zaszaleć. Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Z Zeke'em, Ash'em i Rafałem poszliśmy po nią.  Ale jej gosposia powiedziała, że wyjechała-wytłumaczył smutna dziewczyna.
W ostatni dzień wakacji? Wtedy kiedy Alice tu przyjechała?! O kurwa...
-Nie martw się sis. Na pewno wróci na Halloween- powiedziałem. -Sorki, ale muszę wyjść z Demonem. Zadzwonię jutro. -Pa Kas- odparła Sara.
Odłożyłem telefon i oparłem się i blat kuchennego stołu.
To jest Alice...Ta Alice, z którą się bawiłem. Ta mała blondynka...Te same brązowe oczy...Uśmiech... Usta...To ona! to moja Alice! Ta która kocham...
   Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i obejrzałem zdjęcie moje i Alice. 
-Jaki ja byłem durny...Czemu nie zauważyłem, że to ty? -Wyszeptałem.

Alice

  Rano budzik nie miał zamiaru mnie obudzić. Dlatego wstałam o siódmej.
-Zajebie cie Alex -powiedziałam i szybko weszłam do łazienki.
Mój kochany braciszek nie obudził mnie rano tylko poleciał do klubu. Latałam po domu jak szalona. Szybko założyłam bieliznę i w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Była godzina siódma dwadzieścia. Na nogi zaciągnęłam czarne rurki i chwyciłam czerwoną koszulę w kratę. Zapinając ją schodziłam na dół. Otworzyłam Kastielowi drzwi zapinając ostatni guzik.
-Krzywo zapięte -powiedział chłopak patrząc na koszulę. 
Powiodłam za jego spojrzeniem.
-Kurwa -powiedziałam i rozpięłam koszulę. Zapięłam ją od nowa i szybko ubrałam buty. Włosy przeczesałam i spięłam w kucyk. Założyłam na siebie czarną kurtkę i zarzucając plecak na ramię wyszłam z domu.
-O której wstałaś? -Zapytał Kas gdy przekręcałam klucz.
-O siódmej -odparłam.
-Nieźle sobie pospałaś -skomentował chłopak ruszając.
-Alex mnie nie obudził, a budzik się wyłączył -powiedziałam.
   Kastiel się zaśmiał, a ja uderzyłam go w ramię.
-Za co to? -Zapytał udając obrażonego.
-Za żywota -odpowiedziałam uśmiechając się.
-Ty mała...
-Nie mała!
   W drodze do szkoły cały czas się droczyliśmy. A moje serce biło szybciej.

Kastiel

   Alice jak zwykle usiadła z Rozalią w trzeciej ławce, a ja obserwowałem ją z ostatniej ławki pod oknem. Zastanawiałem się czy zdradzić jej wszystko. Jednak doszedłem do wniosku, że lepiej będzie jeśli nie powiem jej tego w najbliższym czasie. Tak o to spędziłem całą lekcję gapiąc się w okno i myśląc.
   Na przerwie poszedłem z Lysandrem na dach.
-Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego -powiedział poeta.
Uśmiechnąłem się do niego szeroko i zacząłem opowiadać o telefonie od siostry. Lysander jak zwykle słuchał nie wyrażając żadnych emocji.
-Wow...Kas tym razem nie spieprz tego -powiedział.
-Nie tym razem -odpowiedziałem.
Razem poszliśmy na kolejne nudne lekcje.

Alice

   W ciągu dnia mało rozmawiałam z Kastielem i Lysem. Głównie rozmawiałam z Rozalią o strojach na Halloween. Jednak pod koniec ostatniej lekcji na mojej ławce wylądowała biała karteczka. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam łobuzerski uśmiech Kastiela. Otworzyłam karteczkę.

Dzisiaj próba u mnie w domu, zaraz po lekcjach. Bądź kocie ;*

Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do notowania.

...

   Wielki owczarek w mgnieniu oka znalazł się przy moich nogach.
-Hej Demon -powiedziałam głaszcząc psa.
-Psujesz ludzi i zwierzęta -mruknął Kastiel.
-To chyba dobrze, że Alice dogaduje się z Demonem -skomentował Lys.
-Dobrze by było gdyby przechodził obok niej obojętny, a nie skakał na nią. Do tej pory robił tak tylko do mnie. Nawet na rodziców warczał -odparła ruda małpa.
Ściągnęliśmy buty i weszliśmy do salonu chłopaka.
   Chłopcy przynieśli instrumenty i po chwili zaczęliśmy próbę. Lysander jak zwykle pięknie śpiewał, Kastiel wymiatał na gitarze. Dlatego cieszyłam się z efektów próby. Po dwóch godzinach zadzwonił do mnie Alex.
-Moja kochana zapominasz, że masz coś takiego jak dom? -Zapytał brat.
-Przesadzasz -powiedziałam.
-Musisz odrobić jeszcze lekcje.
-Dobra będę za pół godziny -odparłam i się rozłączyłam.
Chłopcy uśmiechnęli się.
-Nigdy nie widziałem, żeby tak się o kogoś martwił -powiedział Lysander.
-Dobra to zaśpiewajmy jeszcze jedną piosenkę i wrócisz -dodał Kastiel.

...

   Po cichu weszłam do domu. 
-Obiad jest w kuchni -powiedział Alex gdy przechodziłam przez salon.
-Zrobiłeś obiad? -Zapytałam zaskoczona.
-Oczywiście, że nie. Zamówiłem pizzę -odparł szczerząc się.
-Wiedziałam!
Szybko zjadłam pizzę i poszłam zrobić lekcje. 

Kastiel

   Gdy Alice wyszła razem z Lysandrem włączyliśmy telewizor .
-Rzeczywiście ma świetny głos -powiedział Lys.
-W dzieciństwie zawsze nam wszystkim śpiewała -powiedziałem uśmiechając się. 
-Ty naprawdę ją kochasz...Nawet o Debrze tak nie mówiłeś- skomentował poeta.
-Debra była inna. Nie przypominaj mi o niej- odparłem trochę zły. 
Nie chciałem wspominać byłem dziewczyny. 
Nigdy nie widziałem tak fałszywego i podłego człowieka...
    Z Lysandrem posiedzieliśmy jeszcze trochę i poeta poszedł. Ja natomiast wyprowadziłem Demona, a po powrocie do domu poszedłem przebrać się w swoim pokoju. Gdy założyłem na siebie czarną koszulkę, popatrzyłam przez drzwi balkonu. Po drugiej stronie siedziała Alice i patrzyła w moje okna. Z zadziornym uśmiechem wyszedłem na balkon.
-Ładnie tak podglądać sąsiada?  -Zapytałem z kpiną. 
-Jeśli sąsiad ma TAKIE ciało- odparła z uśmiechem. 
-Podobam ci sie? -Zapytałem z przekąsem. 
-Bardzo... -odparła uśmiechając się.
Po chwili śmialiśmy się razem.
-Może wpadniesz obejrzeć jakiś film? -Zapytałem. 
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Nie mogę...Alex dał mi szlaban.
-A kto powiedział, że wyjdziesz drzwiami?
-Ty chyba żartujesz, a niby jak mam wyjść? 
   Uśmiechnąłem się do niej patrząc w dół. Chciałem sprawdzić czy to rzeczywiście ta Alice którą znałem. 
-Świetny pomysł- powiedziała. 
-To ja czekam pod twoim balkonem- odparłem.
-Oki.
    Złapałem się barierki i sprawnym ruchem wskoczyłem na nią. Miałem już to opracowane do perfekcji. Gdy rodzice przyjeżdżali do mnie uciekałem tak z domu. Sprawnie opadłem na trawę i wstałem. Otrzepując ręce podszedłem do płotu. Wspiąłem się na niego i przeskoczyłem go. Cicho podszedłem pod balkon czerwonowłosej. 
-"Lecz cóż to? Co za blask strzelił tam z okna ono jest wschodem, a Alice słońcem " -zacytowałem śmiejąc się.
-Oh Kastielu- powiedziała dziewczyna wchodząc na poręcz balkonu.
Alice jedyny, zmiennym ruchem zaskoczyła i wylądowała gładko na ziemi.
Tak...to ty...
-Pięknie moja droga- skomentowałem. 
-Dobra chodź Romeo zanim Alexa obudzisz- powiedziała klepiąc mnie po plecach i wyprzedzając. 
   Prawdopodobnie w czasie wspinania się na barierki krótkie spodenki od  piżamy podwinęły się jej. W efekcie było widać jej zgrabny tyłek. 
-No tyłeczka to nie jedna może ci zazdrościć- wyszeptałem jej do ucha doganiając dziewczynę. 
Ta szybko poprawiła spodenki i przeskoczyła przez płot. Zaśmiałem się i uczyniłem to samo. Otworzyłem jej drzwi, a ona weszła. Włosy miała związane w warkocz opadający na plecy. Spodenki, krótkie i czarne, a koszulka trochę dłuższa w kolorze spodenek. Pod tym miała oczywiście bieliznę. Na nogach miała swoje czarne trampki.
-To co oglądamy? -Zapytała dziewczyna opadając na kanapę. 
-Nie wiem. Wybierz sobie.
   Wskazałem jej na moją szufladę z filmami. Czerwonowłosa z uśmiechem otworzyła szafkę, ja usiadłem na kanapie i patrzyłem na nią. 
O kurczę zapomniałem o...
-Kastiel...-powiedziała dziewczyna.
A jednak je znalazła...
-Co to są za filmy?!
Alice pokazała mi kilka dobrze znanych pornoli...
No błagam nawet rodzice ich nie znaleźli! 
-To...Filmy erotyczne- udałem nie wzruszonego.
-W sumie...martwiłabym się gdybym ich nie znalazła- powiedziała śmiejąc się.
-Że co?! Osz ty mała...!
Zacząłem gonić dziewczynę, a ona uciekać. W końcu wbiegła do mojego pokoju i zamknęła się.
Przecież tam jest nasze zdjęcie! Kurwa!

Alice

    Opadłam zmęczona na kolana.
-Otwórz Alice- powiedział Kastiel. 
-Nie! -Odparłam śmiejąc się. 
Wstałam z podłogi i rozejrzałam się po pokoju. Dominowała czerń z czerwienią.
A czego innego się spodziewałaś?  Pedalskiego różu?  Heh...
   Na czarnym biurku leżał czerwony laptop i stos gazetek. Wzięłam jedną do ręki i od razu odłożyłam. Świerszczyki...Podeszłam do czarnego łóżka, które było zaścielone pościelą w kolorze krwi. Po obu jego stronach stały szafki nocne. Na jednej zauważyłam zdjęcie i notes. Wzięłam obraz w ramce do ręki i zamarłam. Było to dokładnie to samo zdjęcie co u mnie. Ja i kas w dniu moich urodzin przytuleni do siebie.
Czy on wie, że ja...nie...
    Chwyciłam notes. Był on cały czarny z czerwonymi akcentami. Otworzyłam go na pierwszej stronie.
Kastiel Wolf...
Było tam kilka rysunków. Na następnych kartkach były zapisy z różnych dni i rysunki.
Kas ma pamiętnik...
Przewertowałam zeszyt i zatrzymałam się na zapisie z wczoraj.
    Nareszcie ją odnalazłem! Moja mała, kochana Alice wróciła do mnie. Co prawda teraz nie ma blond włosów. Jest to Alice z czerwonymi włosami. Pisałem o niej odkąd się pojawiła. To ta sama Alice którą zawsze kochałem. Nigdy nie była tak blisko...
    Do pokoju wszedł Kastiel, a na spojrzałam na niego smutnymi oczami.
-Przepraszam...ja...-wyjąkałam.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Ja szybko wstałam i wybiegłam z jego domu. To był impuls...nie wiedziałam co robić. W oczach pojawiły mi się łzy. 
Czyli to naprawdę ty...nie myliłam się...tyle Cię szukałam...a teraz? Uciekam jak Idiotka...nawet nie umiem z tobą porozmawiać...
Wystraszona pobiegłam do parku i usiadłam na ławce. Podkuliłam nogi i objęłam je rękami. Zaczęłam płakać jak dziecko.
I czemu ja płacze? Sama nie wiem...
Otarłam łzy i wzięłam się w garść.
Zmieniłeś się...masz inne włosy...Ale oczy te same...charakterek ci został...jak ja Cię kocham!

Kastiel

    Spojrzałem zdezorientowany na dziewczynę i mój dziennik w jej rękach.
Teraz już wszystko wie....
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Alice wstała i wybiegła. 
I co ona sobie teraz pomyśli? 
Usiadłem na łóżku i patrzyłem w podłogę. Nagle usłyszałem dzwięk mojego telefonu. Odebrałem to nie patrząc na wyświetlacz.
-Tak?
-Kas jest u Ciebie Alice? Nie ma jej w domu-powiedział zmartwiony Alex.
-Nie,nie ma. Zaraz pójdę jej szukać. Siedź w domu jakby wróciła, a ja dam ci znak- odparłem. 
    Szybko założyłem czarne spodnie o bluzę. Ubrałem trampki i wyszedłem. 
Ty mała wariatko...
Pobiegłem w kierunku parku. Gdy była mała uwielbiała łono natury. I rzeczywiście znalazłem ją siedzącą na ławce. 

Alice

    Nagle poczułam coś na ramionach. Odwróciłam się i ujrzałam Kastiela.
-Przeziębisz się kocie- powiedział i usiadł obok uśmiechając się.
-Kastiel ja...przepraszam, że to czytałam...zobaczyłam nasze zdjęcie, notes i...
Chłopak nie dał mi dokończyć. Pocałował mnie w policzek, a po chwili się odsunął. 
-Nigdy więcej tak nie uciekaj. Alex i ja martwiliśmy się -wyszeptał chłopak przytulając mnie.
-Ale ja przecież...
-Chuj z tym jebanym dziennikiem! Twoje zdrowie jest ważniejsze niż jakieś moje pierdolone bzdety- odparł chłopak. 
-Kastiel...-wyszeptałam.-Niech będzie tak jak dawniej...Bądźmy przyjaciółmi...Na wieki...
-Już nimi jesteśmy mała -odparł chłopak. -A teraz wracamy bo się rozchorujesz.
   Spojrzałam na siebie. Nadal byłam w piżamie. Dopiero gdy opadła adrenalina zaczęłam czuć zimno.
-No w sumie- powiedziałam wstając. Chłopak szybko wyjął z kieszeni swoich spodni telefon.
-Znalazłem ją i już wracamy- powiedział i się rozłączył. Był tylko w czarnych spodniach i koszulce, bo bluzę oddał mi.
-Niedługo Halloween- powiedział. 
-Nom...Zawsze obchodziłam je z Sarą. Teraz na pewno jest na mnie zła. 
-Nawet nie wiesz jak tęskni za tobą. Może wezmę ją do siebie na ten czas?
-Naprawdę nie jest na mnie zła?
-Ani trochę.
-Było by fajnie gdyby przyjechała. 
-No to załatwione. 
Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka. Nie mogłam uwierzyć, że przede mną stał chłopak, którego....chyba kochałam...


8 komentarzy:

  1. Aaaa! Wiedziałam! To takie słodkie!
    Kastiel odkrył pierwszy prawdę! I dobrze! XD
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ^>^
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    Całusy, xoo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. "bądźmy przyjaciółmi... Na wieki" BUM! Friendzone! :D haha, przepraszam musiałam xD rozdział naprawdę świetny, postarałaś się brawo. Czekam niecierpliwie na nowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe...raczej to friendzone nie będzie, Ale sama nie wiem bo pisze na spontana xD następny rozdział za tydzień. Dziękuję za mile słowa :)

      Usuń
  4. ,,(..) Pod tym miała oczywiście bieliznę.''- jebłam xd piękny rozdział z Kastielem i Alice *Q*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, jeju, jeju.. Wow! Fenomenalne! To chyba moje ulubione teraz opowoadanie.. Albo jedno z ulubionych. Kocham! Kastiel <3 idealby
    Tzn w sumie jedno mi się nie spodobało... Pornole i świerszczyki, ygh, whyyy
    No ale mniejsza z tym
    Teraz już oboje wiedzą, że to ten Kastirl i ta Alice.. Yayayayy 😁 <3

    OdpowiedzUsuń