Rozdział dedykuję mojej siostrzyczce Adzie, która wrabia mnie w startowanie na przewodniczącą xD No i dzięki, że czytasz te moje fantazje :)
W drugiej kolejności dziękuję Ali, która mnie również wspiera.
No, a w trzeciej chłopakowi na którego dziś wpadłam w sali chemicznej. Oczywiście piszę to bo wiem, że on tego nie czyta xD Ani nikt z mojej szkoły :P W każdym razie tajemniczy chłopak dodał mi weny, ale i stresów i MNÓSTWO rumieńców >.<
No, a teraz zapraszam na rozdzialik <3
Zauroczona Sara/ Kamila xD
Rozdział IV
"Ratunku moje serce..."
Alice
Minął miesiąc od mojego przyjścia do szkoły. Mamy październik... Przez ten czas bardzo zaprzyjaźniłam się z Rozalią, Lysandrem i Kastielem. Poznałam chłopaka białowłosej, Leo. Do tego Rozalia poznała mnie z paroma dziewczynami ze szkoły. Jednak nadal nie odpisywałam Sarze, Zeke`owi, Rafael`owi i Ash`owi. Zmieniłam numer napisałam jedynie Sms`a do niebieskowłosej, że chcę zaczął życie od nowa i żeby nie pisali więcej bo zmieniam numer. Rzeczywiście tak zrobiłam.
Mieliśmy piękny sobotni dzień. Alex znowu poszedł do klubu pilnować interesu. Wstałam koło dziewiątej, wzięłam prysznic i ubrałam się w szare rurki, białą bokserkę z koronkowym tyłem i zeszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i ujrzałam jedynie dwa jajka. W chlebaku brakowało chleba, a w szafkach herbaty i kawy.
-Jak ja nie zrobię zakupów to on tym bardziej -mruknęłam pod nosem.
Szybko wybrałam numer brata.
-Co jest sis? -Usłyszałam głos w telefonie.
-Znowu nic nie kupiłeś. Mówiłeś wczoraj, że zrobisz zakupy -powiedziałam.
-Przepraszam...Zapomniałem...
-Dobra mniejsza z tym. Zrób mi przelew na konto i pójdę zrobić jakieś zakupy.
-Oki. Poproś Kasa żeby z tobą pojechał autem -powiedział Alex i się rozłączył.
-Dam sobie radę sama -mruknęłam odkładając telefon.
Szybko zrobiłam sobie listę potrzebnych rzeczy. Poszłam do pokoju. Tam spakowałam do czarnej torebki, telefon, klucze i portfel z kartą. Zarzuciłam na siebie grubą szarą bluzę, ponieważ w tym roku październik był dość ciepły. Ubrałam jeszcze czarne trampki na koturnie i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę bramki, jednak gdy tylko ją otworzyłam ze swojego domu wyszła ruda małpa.
-Alex dzwonił, że musisz zrobić zakupy, a on jest w klubie -powiedział podchodząc do mnie.
-Dam sobie radę sama -powiedziałam.
-Nie przesadzaj. Wiem jak wygląda jego lodówka. Nie przyniesiesz tylu zakupów -powiedział.
-Niech ci będzie -fuknęłam.
Kastiel zaśmiał się i otworzył mi drzwi swojego czerwonego auta.
-Nagle stałeś się takim gentlemanem? -Zapytałam.
-Ludzie się zmienią -mruknął i odpalił silnik.
...
Kastiel pomógł mi z wniesieniem zakupów i rozpakowaniem ich, a ja zaproponowałam mu kawę i ciastka. Tak więc siedzieliśmy w salonie na kanapie i oglądaliśmy film.
-Może masz ochotę na spacer do parku? -Zaproponował chłopak.
-W sumie... -Mruknęłam.
Wyłączyliśmy telewizor i poszliśmy do niego wziąć Demona. Pies ucieszył się na mój widok i skoczył na mnie.
-Demon złaź z niej! -Krzyknął Kastiel zabierając psa.
Wyszliśmy do parku. Ja z buntownikiem usiadłam na ławce, a owczarek biegał sobie wolno.
Uniosłam głowę i spojrzałam w niebo. Po chwili usłyszałam głośne westchnięcia Kastiela. Popatrzyłam na chłopaka pytającym wzrokiem.
-Stało się coś? -Zapytałam.
-Nie... -odpowiedział.
-Ale...
-Nic mi nie jest. Nie martw się. Po prostu Roza chcę abyśmy zagrali na imprezie Halloween`owej.
-No to zagrajcie. Jesteście świetni -powiedziałam.
-W dwójkę trudno będzie zagrać. Ja na gitarze, a Lys śpiewa... Do tego perkusistę trzeba znaleźć i jakąś dziewczynę na wokal.
-Przecież Armin gra w te gry. Na pewno będzie umiał grać. A Roza całkiem nieźle śpiewa -powiedziałam.
-Roza jest od strojów. Nie chcemy żeby śpiewała -powiedział i popatrzył na mnie.
Jego srebrne tęczówki po raz kolejny doprowadzały mnie do szału. Wzrok chłopaka sprawiał, że moje serce zaczęło bić szybciej.
-Wolimy ciebie. Doskonale śpiewasz -powiedział chłopak. -I jesteś dobra z różnych języków.
-Nie, ja się do tego nie nadaje -zaprzeczyłam szybko.
-Przesadzasz. Masz doskonały głos. Zgódź się chociaż na jedną próbę.
-Ale tylko jedną!
Czerwonowłosy uśmiechnął się szeroko, a moje serce znowu zabiło szybciej.
-Jutro o dwunastej u mnie -powiedział chłopak.
-Na co ja się godzę -mruknęłam.
-Demon chodź!
Pies szybko przybiegł do nas i po chwili wracaliśmy do domu.
Czemu serce biło mi tak szybciej? Czemu gdy się uśmiecha sama mam taką chęć? Dlaczego jego oczy mnie hipnotyzują.
Nagle poczułam dotyk na ramionach i przede mną ujrzałam srebrne oczy i czerwone jak ogień kosmyki włosów.
-Ej mała słuchasz ty mnie? -Zapytał Kastiel.
Nasze twarzy dzieliło dziesięć centymetrów. Z zaskoczenia otworzyłam szerzej oczy.
-Ja...ja...-Zaczęłam się jąkać.
Zaczerwieniłam się lekko i szybko odwróciłam głowę. Ściągnęłam ze swoich ramion jego ręce i ruszyłam dalej.
-Sorki, zamyśliłam się -powiedziałam.
Chłopak lekko zdezorientowany poszedł za mną.
-Pamiętaj o tej jutrzejszej próbie -powiedział chłopak gdy byliśmy przy mojej bramie.
-Spoko będę pamiętać -odparłam.
Przytuliłam się z chłopakiem na pożegnanie i jak zawsze dałam mu buziaka w policzek. Kastiel jak zwykle wyszczerzył zęby i poszedł do siebie.
Alex`a nadal nie było w domu, dlatego poszłam do swojego pokoju. Włączyłam muzykę i zaczęłam odrabiać lekcje. Gdy już skończył tortury (czyt.pracę domową) zeszłam do kuchni zrobić jedzenie. Tam włączyłam wierzę i wsadziłam swoją ulubioną płytę z różnymi kawałkami. Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc pierwsze nuty i zaczęłam robić kolację (albo obiad, jak kto woli) tańcząc w pomieszczeniu. Wywijałam biodrami i podśpiewywałam piosenkę pod nosem. Gdy wkładałam pieczeń do piekarnika poczułam czyjeś ręce na biodrach. Wyprostowałam się szybko i odwróciłam do "napastnika". Jak się okazało była nim ruda małpa.
-Co tu robisz baranie?! -Warknęłam i zamknęłam piekarnik odsuwając się od chłopaka.
-Przyszedłem z Alex`em. Poszedł się przebrać -odpowiedział chłopak opierając się o blat stołu kuchennego.
Westchnęłam głęboko i pomyślałam o dłoniach Kastiela na moim ciele. Nie wiedziałam, dlaczego chłopak to robił. Sądziłam iż była to dla niego niewinna zabawa.
Ale skoro to wiem, to dlaczego...Moje serce bije tak szybko?
Szybko otrząsnęłam się z myśli i wróciłam do sprzątania kuchni, tym razem bez tańczenia. Przy tych prostych czynnościach ciągle czułam na sobie wzrok czerwonowłosego chłopaka. W końcu jednak do kuchni wszedł mój brat.
-Moja kochana siostrzyczko! -Powiedział tuląc mnie do siebie i dając buziaka w policzek.
-Kochana bo sprzątam w domu i robię jeść -odparłam.
-Czepiasz się -powiedział podchodząc do lodówki.- Ale piwa nie kupiłaś.
-Nie będziesz tyle pił. Wiem, że i tak w klubie pijesz -powiedziałam wyciągając talerze.
-Oj tam oj tam -mruknął.
Westchnęłam głośno.
-Dobra Alex dzisiaj będzie bez picia -powiedział Kastiel. -A właśnie mała!
-Nie jestem...
-Tak, tak wiem. Alice potrzebuję pomocy w chemii -przerwała mi małpa.
-To idź do pani -powiedziałam wychodząc w kuchni.
Zmierzyłam w kierunku salonu, a chłopak poszedł za mną.
-Alice no proszę - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek.
Spojrzałam w srebrne tęczówki Kastiela. Było w nich widać powagę, chłopakowi naprawdę zależało na pomocy. Uśmiechnęłam się do niego.
-Dobrze -zgodziłam się.
-To chodź do ciebie -powiedział.
-Najpierw obiad -odparłam.
-Dasz mi nawet jeść? -Zapytał z żartem.
-I tak zawsze tu się stołujesz. Sam nie umiesz nic ugotować -odparłam.
-Akurat tego nie można mu zarzucić. Gotuje jak zawodowy kucharz -powiedział Alex.- Gdy siedziałaś w tym pałacu on mi tu gotował.
Uśmiechnęłam się do brata i poszłam wyciągnąć pieczeń.
-Jakim pałacu? -Zapytał Kastiel.
-Tak zawsze mówiliśmy na nasz dom -wytłumaczył Alex.
-Dobra koniec gadania chodźcie jeść -powiedziałam nakładając jedzenie na talerze.
Uniosłam głowę i spojrzałam w niebo. Po chwili usłyszałam głośne westchnięcia Kastiela. Popatrzyłam na chłopaka pytającym wzrokiem.
-Stało się coś? -Zapytałam.
-Nie... -odpowiedział.
-Ale...
-Nic mi nie jest. Nie martw się. Po prostu Roza chcę abyśmy zagrali na imprezie Halloween`owej.
-No to zagrajcie. Jesteście świetni -powiedziałam.
-W dwójkę trudno będzie zagrać. Ja na gitarze, a Lys śpiewa... Do tego perkusistę trzeba znaleźć i jakąś dziewczynę na wokal.
-Przecież Armin gra w te gry. Na pewno będzie umiał grać. A Roza całkiem nieźle śpiewa -powiedziałam.
-Roza jest od strojów. Nie chcemy żeby śpiewała -powiedział i popatrzył na mnie.
Jego srebrne tęczówki po raz kolejny doprowadzały mnie do szału. Wzrok chłopaka sprawiał, że moje serce zaczęło bić szybciej.
-Wolimy ciebie. Doskonale śpiewasz -powiedział chłopak. -I jesteś dobra z różnych języków.
-Nie, ja się do tego nie nadaje -zaprzeczyłam szybko.
-Przesadzasz. Masz doskonały głos. Zgódź się chociaż na jedną próbę.
-Ale tylko jedną!
Czerwonowłosy uśmiechnął się szeroko, a moje serce znowu zabiło szybciej.
-Jutro o dwunastej u mnie -powiedział chłopak.
-Na co ja się godzę -mruknęłam.
-Demon chodź!
Pies szybko przybiegł do nas i po chwili wracaliśmy do domu.
Czemu serce biło mi tak szybciej? Czemu gdy się uśmiecha sama mam taką chęć? Dlaczego jego oczy mnie hipnotyzują.
Nagle poczułam dotyk na ramionach i przede mną ujrzałam srebrne oczy i czerwone jak ogień kosmyki włosów.
-Ej mała słuchasz ty mnie? -Zapytał Kastiel.
Nasze twarzy dzieliło dziesięć centymetrów. Z zaskoczenia otworzyłam szerzej oczy.
-Ja...ja...-Zaczęłam się jąkać.
Zaczerwieniłam się lekko i szybko odwróciłam głowę. Ściągnęłam ze swoich ramion jego ręce i ruszyłam dalej.
-Sorki, zamyśliłam się -powiedziałam.
Chłopak lekko zdezorientowany poszedł za mną.
-Pamiętaj o tej jutrzejszej próbie -powiedział chłopak gdy byliśmy przy mojej bramie.
-Spoko będę pamiętać -odparłam.
Przytuliłam się z chłopakiem na pożegnanie i jak zawsze dałam mu buziaka w policzek. Kastiel jak zwykle wyszczerzył zęby i poszedł do siebie.
Alex`a nadal nie było w domu, dlatego poszłam do swojego pokoju. Włączyłam muzykę i zaczęłam odrabiać lekcje. Gdy już skończył tortury (czyt.pracę domową) zeszłam do kuchni zrobić jedzenie. Tam włączyłam wierzę i wsadziłam swoją ulubioną płytę z różnymi kawałkami. Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc pierwsze nuty i zaczęłam robić kolację (albo obiad, jak kto woli) tańcząc w pomieszczeniu. Wywijałam biodrami i podśpiewywałam piosenkę pod nosem. Gdy wkładałam pieczeń do piekarnika poczułam czyjeś ręce na biodrach. Wyprostowałam się szybko i odwróciłam do "napastnika". Jak się okazało była nim ruda małpa.
-Co tu robisz baranie?! -Warknęłam i zamknęłam piekarnik odsuwając się od chłopaka.
-Przyszedłem z Alex`em. Poszedł się przebrać -odpowiedział chłopak opierając się o blat stołu kuchennego.
Westchnęłam głęboko i pomyślałam o dłoniach Kastiela na moim ciele. Nie wiedziałam, dlaczego chłopak to robił. Sądziłam iż była to dla niego niewinna zabawa.
Ale skoro to wiem, to dlaczego...Moje serce bije tak szybko?
Szybko otrząsnęłam się z myśli i wróciłam do sprzątania kuchni, tym razem bez tańczenia. Przy tych prostych czynnościach ciągle czułam na sobie wzrok czerwonowłosego chłopaka. W końcu jednak do kuchni wszedł mój brat.
-Moja kochana siostrzyczko! -Powiedział tuląc mnie do siebie i dając buziaka w policzek.
-Kochana bo sprzątam w domu i robię jeść -odparłam.
-Czepiasz się -powiedział podchodząc do lodówki.- Ale piwa nie kupiłaś.
-Nie będziesz tyle pił. Wiem, że i tak w klubie pijesz -powiedziałam wyciągając talerze.
-Oj tam oj tam -mruknął.
Westchnęłam głośno.
-Dobra Alex dzisiaj będzie bez picia -powiedział Kastiel. -A właśnie mała!
-Nie jestem...
-Tak, tak wiem. Alice potrzebuję pomocy w chemii -przerwała mi małpa.
-To idź do pani -powiedziałam wychodząc w kuchni.
Zmierzyłam w kierunku salonu, a chłopak poszedł za mną.
-Alice no proszę - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek.
Spojrzałam w srebrne tęczówki Kastiela. Było w nich widać powagę, chłopakowi naprawdę zależało na pomocy. Uśmiechnęłam się do niego.
-Dobrze -zgodziłam się.
-To chodź do ciebie -powiedział.
-Najpierw obiad -odparłam.
-Dasz mi nawet jeść? -Zapytał z żartem.
-I tak zawsze tu się stołujesz. Sam nie umiesz nic ugotować -odparłam.
-Akurat tego nie można mu zarzucić. Gotuje jak zawodowy kucharz -powiedział Alex.- Gdy siedziałaś w tym pałacu on mi tu gotował.
Uśmiechnęłam się do brata i poszłam wyciągnąć pieczeń.
-Jakim pałacu? -Zapytał Kastiel.
-Tak zawsze mówiliśmy na nasz dom -wytłumaczył Alex.
-Dobra koniec gadania chodźcie jeść -powiedziałam nakładając jedzenie na talerze.
Kastiel
Po zjedzonej kolacji Alice poszła do swojego pokoju wziąć książki. Alex natomiast chciał wyjść na miasto.
-Pilnuj jej -powiedział wychodząc.
-Spoko stary -odparłem.
Zamknąłem drzwi za przyjacielem i poszedłem do pokoju dziewczyny, ponieważ długo nie schodziła na dół.
-Alice? -Powiedziałem pukając do drzwi.
Jednak nikt mi nie odpowiedział.
-Alice?! Jesteś tam? Nic ci nie jest?
Nadal nic. Żadnego choćby małego głosu.
-Wchodzę!
Otworzyłem czarne drzwi z białymi wzorami i wszedłem do czarno-białego pokoju. Rozejrzałem się dokładnie. Po prawej stronie była ogromna szafa z lustrem i białe regały z książkami, płytami, wierzą i innymi pierdółkami. Po lewej zaraz przy ścianie stało czarne biurko, a za nim ogromne czarne łóżko, na które prowadziły białe schodki.Obok łóżka była czarno-biała szafka nocna, a naprzeciw szafy drzwi na balkon i okno zasłonięte szarymi zasłonkami. Tymi samymi, które obserwowałem dzień w dzień.
Przejrzałem dokładnie pokój i wszedłem kawałek dalej. Na podłodze obok łóżka leżała czerwonowłosa dziewczyna.
-Kurwa! -Przekląłem głośno. -Alice otwieraj oczy!
Bez zastanowienia wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu. Słyszałem dokładnie jej cichy oddech.
Co się stało?!
Zacząłem lekko szturchać dziewczynę.
-Alice...Alice wstawaj! Otwórz oczy!
Dziewczyna nie reagowała. Szybko wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem do Alex`a.
-Ej Stary Alice zemdlała! Słabo oddycha i nie mogę jej obudzić -powiedziałem na jednym tchu.
-W jej pokoju na biurku będzie biało pudełko z tabletkami -odparł szybko chłopak.
W błyskawicznym tępię wbiegłem po schodach i do pokoju dziewczyny. Spojrzałem na czarne biurko. Rzeczywiście leżało tam opakowanie.
-Masz je? -Zapytał brat dziewczyny.
-Tak, ale jak mam jej to dać do cholery?!
-Wylej na nią wodę to zawsze działa -wytłumaczył chłopak.
Szybko wbiegłem do kuchni po szklankę i butelkę wody. Przełączyłem na głośno mówiący i nalałem wody do szklanki, a następnie wylałem na dziewczynę.
-Alice! -Krzyknąłem.
Czerwonowłosa powoli otworzyła oczy.
-Co się...?
-Weź tą tabletkę szybko! -Rozkazałem wpychając jej w dłonie nową szklankę wody i tabletkę.
Ona szybko wykonała polecenie.
Przytuliłem ją z całej siły.
-Czyś ty oszalała?! Wiesz jak się bałem?! -Wybuchłem.
-Ja...Przepraszam...Zapomniałam dziś jej wziąć bo się spieszyłam... -Powiedziała dziewczyna.
-Idiotka -wyszeptałem.
Naprawdę martwiłem się o dziewczynę. Znałem ją od miesiąca, a zdawało się, że znamy się wiele lat. Była dla mnie ważna. Inna niż wszystkie dziewczyny...Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zawsze uśmiechnięta, ale zadziorna i stanowcza. Umiała wygarnąć i powiedzieć co myśli na głos. Nie obchodziły ją konsekwencje tego. Łatwo się dogadywała z innymi, nawet ze Srajtanielem. Do tego przepięknie śpiewała. Miała w sobie dużo seksapilu i urody. Przypominała mi inną Alice, przyjaciółkę z dzieciństwa. Dziewczynkę mieszkającą obok, w blond włosach i wiecznym uśmiechu na twarzy. Niestety wiedziałem, że nie może to być ona. Tamta Alice kochała innego i nie chciała mnie znać.
Alice odwzajemniła mój uścisk, a ja po chwili ją puściłem, przypominając sobie o Alex`ie.
-Sytuacja opanowana -powiedziałem uśmiechając się lekko.
-To dobrze. Wrócę szybciej -odparł chłopka.
Rozłączyłem się i popatrzyłem na dziewczynę.
-Nawet nie pytaj. I tak ci nie powiem na co to tabletki -szybko powiedziała.
-Nie chcę wiedzieć na co są. Chcę żebyś o nich nie zapominała. Dobra na dziś dość. Idź spać pouczysz mnie jutro -powiedziałem.
-Ale...
-Nie ma ale! Zemdlałaś i masz iść odpoczywać.
-Kas...
-Tak?
-Dziękuję -powiedziała dziewczyna.
-Nie ma za co -odparłem głaskając ją po włosach.
Alice szybko pobiegła do swojego pokoju żeby się przebrać, a ja postanowiłem z nią zostać do póki nie wróci Alex. Wszedłem do jej pokoju i położyłem się na czarnym łóżku.
Alice
Cała zarumieniona weszłam do łazienki. Szybko się rozebrałam i wzięłam ciepły prysznic. Następnie ubrałam się w króciutkie spodenki z motylkami i czarną koszulkę. Powoli wyszłam z łazienki i zobaczyłam Kastiela leżącego na moim łóżku.
-Co tu robisz? -Zapytałam łapiąc się za próg drzwi, ponieważ nadal było mi słabo.
-Leżę?
-A tak poważnie?
-Zemdlałaś, więc pomyślałem, że posiedzę dopóki Alex nie przyjdzie.
-Nie jestem dzieckiem -odparłam wkładając ubrania do szafy.
-Ale jesteś osłabiona.
Prychnęłam i związałam włosy w kitkę.
-Oj no nie przesadzaj, jestem twoim przyjacielem, nie? -Powiedział chłopak.
-Yhy...
Zgasiłam światło i wskoczyłam pod kołdrę. Poczułam się mega senna. Ostatnie co pamiętam to ramiona Kastiela obejmujące mnie i przyjemne ciepło. Uśmiechnęłam się i po chwili zasnęłam.
...
Gdy obudziłam się rano usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Kastiela już nie było. Razem z nim odeszło przyjemne ciepło i poczucie bezpieczeństwa.
Ah! Alice! O czym ty myślisz?!
Szybko ubrałam się w czarne rurki i czerwoną bluzę. Włosy rozczesałam i związałam w kucyk. Zeszłam do kuchni, a tam siedział Alex popijając kawę. Jak zwykle miał na sobie czarne, obcisłe spodnie i włożoną w nie białą koszulę. Włosy były lekko nastroszone.
-Hej sis -powiedział.
-Hej -odparłam niemrawo.
-Pamiętaj dziś o tabletce. Kastiel naprawdę się wczoraj martwił. Gdy przyszedłem spał obok ciebie. Nie miałem serca go budzić. Ale rano szybko poszedł do domu -powiedział Alex uśmiechając się. - Nigdy nie widziałem żeby tak się o kogoś martwił. Wczoraj jak do mnie dzwonił był mega roztrzęsiony. No nic lecę do klubu. Wrócę wieczorem. Pa.
Brat założył czarną marynarkę, dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Usiadłam na krześle zbierając myśli. Moje serce biło jak szalone.
Kas...Się o mnie martwił? Jak to możliwe? Przecież on... O nikogo się nie martwi...
Potrząsnęłam głową i szybko zrobiłam sobie śniadanie. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. "Kastiel". Odebrałam i przystawiłam do ucha.
-Hej maleńka jak się czujesz? -Zapytał.
-No już dużo lepiej. Dziękuję za wczorajszą pomoc -powiedziałam popijając sok.
-Nie ma za co. Dla ciebie wszystko.
Od razu się zaczerwieniłam.
-Pamiętaj o tabletce. Nie chcę żeby stała ci się krzywda. Właśnie. Pamiętasz o próbie?
-Jakiej probie?
-No zespołu. Dzisiaj o dwunastej u mnie.
-A no tak. Zapomniałam. Przepraszam. Będę nie bój się. Wezmę swoją gitarę jak coś -powiedziałam.
-Dobrze, ale się nie przemęczaj.
-Nic mi nie będzie. Dobra w każdym razie później pouczę cię chemii.
-Nie musisz.
-Ale chcę. Dobra idę się ogarnąć i przygotować -odparłam.
Rozłączyłam się i dokończyłam śniadanie oraz wzięłam tabletkę. Szybko spięłam fikuśnie włosy. Spakowałam gitarę w futerał, w kieszeń spodni schowałam telefon, klucze i papierosy. Nagle na coś nadepnęłam. Spojrzałam pod nogi i schyliłam się. Na podłodze leżało zdjęcie moje i Kastiela. Stłuczone... Uśmiechnęłam się smutnie. Przypomniałam sobie poprzedni wieczór.
Ah! Alice! O czym ty myślisz?!
Szybko ubrałam się w czarne rurki i czerwoną bluzę. Włosy rozczesałam i związałam w kucyk. Zeszłam do kuchni, a tam siedział Alex popijając kawę. Jak zwykle miał na sobie czarne, obcisłe spodnie i włożoną w nie białą koszulę. Włosy były lekko nastroszone.
-Hej sis -powiedział.
-Hej -odparłam niemrawo.
-Pamiętaj dziś o tabletce. Kastiel naprawdę się wczoraj martwił. Gdy przyszedłem spał obok ciebie. Nie miałem serca go budzić. Ale rano szybko poszedł do domu -powiedział Alex uśmiechając się. - Nigdy nie widziałem żeby tak się o kogoś martwił. Wczoraj jak do mnie dzwonił był mega roztrzęsiony. No nic lecę do klubu. Wrócę wieczorem. Pa.
Brat założył czarną marynarkę, dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Usiadłam na krześle zbierając myśli. Moje serce biło jak szalone.
Kas...Się o mnie martwił? Jak to możliwe? Przecież on... O nikogo się nie martwi...
Potrząsnęłam głową i szybko zrobiłam sobie śniadanie. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. "Kastiel". Odebrałam i przystawiłam do ucha.
-Hej maleńka jak się czujesz? -Zapytał.
-No już dużo lepiej. Dziękuję za wczorajszą pomoc -powiedziałam popijając sok.
-Nie ma za co. Dla ciebie wszystko.
Od razu się zaczerwieniłam.
-Pamiętaj o tabletce. Nie chcę żeby stała ci się krzywda. Właśnie. Pamiętasz o próbie?
-Jakiej probie?
-No zespołu. Dzisiaj o dwunastej u mnie.
-A no tak. Zapomniałam. Przepraszam. Będę nie bój się. Wezmę swoją gitarę jak coś -powiedziałam.
-Dobrze, ale się nie przemęczaj.
-Nic mi nie będzie. Dobra w każdym razie później pouczę cię chemii.
-Nie musisz.
-Ale chcę. Dobra idę się ogarnąć i przygotować -odparłam.
Rozłączyłam się i dokończyłam śniadanie oraz wzięłam tabletkę. Szybko spięłam fikuśnie włosy. Spakowałam gitarę w futerał, w kieszeń spodni schowałam telefon, klucze i papierosy. Nagle na coś nadepnęłam. Spojrzałam pod nogi i schyliłam się. Na podłodze leżało zdjęcie moje i Kastiela. Stłuczone... Uśmiechnęłam się smutnie. Przypomniałam sobie poprzedni wieczór.
~~*~~
Szybko weszłam do pokoju i chwyciłam książki i zeszyt. Spojrzałam na zdjęcie i odłożyłam książki na szafkę nocną. Wzięłam zdjęcie do ręki. Po raz kolejny przypomniało mi się wszystko.
-Dowiem się czy to ty -powiedziałam.
Wstałam z łóżka gwałtownie i od razu zakręciło mi się w głowie. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić upadłam i widziałam tylko ciemność.
~~*~~
Naprawie je...
Odłożyłam zdjęcie i poszłam do chłopaka. Kastiel otworzył mi drzwi i uśmiechnął się.
-Cześć -powiedział.
Chłopak przytulił mnie i dał mi buziaka.
-Hej...
Buntownik zaprosił mnie do środka. Byłam u niego wiele razy i wiedziałam, że miał tak samo bogate wnętrze jak ja.
-Lys zaraz przyjdzie -oznajmił chłopak.
Siupel ^^
OdpowiedzUsuńCo bym dodała? Trochę więcej opisów, ale rozumiem dlaczego jest tak a nie inaczej bo sama jestem w tym kiepska xD
Są akapity, orto okej, styl też niezły.
See you later!
PS. Rebel Love Song w Playlist'cie ^-^ Uwielbiam tą piosenkę!
UsuńPPS.I znów Kazik będzie z główną bohaterką...
Bo kocham Kasia xD
UsuńJezu, to takie słodkie jak on się o nią martwił.
OdpowiedzUsuńTak bardzo cudowny rozdział. ♥
Coś myślę, że Kastiel widział to zdjęcie, ale mogę tylko przypuszczać i insynuować. Chociaż fajnie byłoby jakby faktycznie tak się stało.
No cóż, pozdrawiam i życzę weny.
PS. Dostałaś ode mnie maila, jeśli będziesz miała chwilę to proszę żebyś przeczytała.
Całusy, xoo.
Dziękuję i zaraz przeczytam ;)
UsuńSprawdzałam pocztę 5 razy i nie mam maila :/ Nie wiem czemu...
UsuńJakbyś mogła jeszcze raz podać swojego maila, byłabym wdzięczna. Może ja coś pokićkałam :D.
UsuńBardzo fajny rozdział! Kastiel się martwił...sweet...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny!
Ps.Zapraszam:
http://jessica-w-slodkim-amorisie.blogspot.com
Wielkie dzięki :*
Usuńwreszcie <3 ja tu od zmysłów odchodziłam i depresji dostawałam :+ Super rozdział czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńCieszę się i zapraszam do pisania maili xD :*
Usuńi jeszcze mam pytanie :) czy chciałabyś aby ktoś pomógł ci pisać ? ponieważ jakoś mam wene i chęci do pomocy (które u mnie są żadko xD )
UsuńTak pewnie xD Przydałoby się :) Proszę napisz na maila to pogadamy
Usuńsara.wolf.slodki.flirt@gmail.com
okej :D to jutro napisze :)
OdpowiedzUsuńWieża* (jedyny błąd, który zauważyłam, ale przeszkadza mi on..
OdpowiedzUsuńA rozdział.. Przecudowny. Wow Kastiel taki świeetny <3 Kocham yo opowoadanie!