Rozdział II
"Rude małpy fajnie wyglądają w garniturze"
Rano wstałam z koszmarnym bólem głowy. Alex nadal leżał obok mnie. Dlatego po cichu wyszłam z łóżka i podeszłam do szafy.
Jak ja nienawidzę sukienek...
Wybrałam czarną sukienkę z koronką i wzięłam torebkę, tego samego koloru. Żeby nie obudzić brata poszłam do jego łazienki zabierając wszystkie potrzebne mi rzeczy.
Jak on otworzył drzwi?
Spojrzałam na zamek.
On ma kluczę?! W sumie co się dziwisz...W końcu jego dom xD
Wzięłam szybki prysznic, a ból głowy troszkę ustał. Strasznie chciało mi się pić, dlatego szybko się ubrałam i pomalowałam.Na nogi założyłam czarne buty na koturnie, które wcześniej wyjęłam z szafy i zeszłam do kuchni. Tam wypiłam dość dużo wody i zrobiłam sobie kanapkę, oraz wzięłam tabletkę. Spojrzałam na zegar, wskazywał on godzinę siódmą trzydzieści, czyli idealną do wyjścia. Zostawiłam jeszcze Alex`owi kartkę i wyszłam zakluczając drzwi.
Powolnym krokiem ruszyłam przez chodnik. Jednak nie było mi dane przejść daleko iż gdy przechodziłam obok sąsiedniego domu usłyszałam gwizdanie.
Proszę tylko nie...
-Kastiel! -Powiedziałam odwracając się.
W progu domu stała ruda małpa. Uśmiechnęłam się krzywo i ruszyłam dalej.
Czemu? Alex kurwa czemu?! Nie było innego domu?! I milszych znajomych?!
-Czekaj mała! -Usłyszałam za sobą.
-Mam imię i nie jest nim "mała"! -Odparłam przyśpieszając.
Chłopak jednak dogonił mnie i zrównał się krokiem.
-Oj no sory! Nie obrażaj się -powiedział czerwonowłosy.
Szłam dalej z dumnie podniesioną głową. Jednak chłopak wyprzedził mnie i złapał za ramiona.
-Nie obrażaj się Alice -powiedział uwodzicielskim głosem.
Zlustrowałam go wzrokiem. Kastiel miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę w spodniach, jednak lekko odstającą, a górne guziki miał rozpięte, kołnierzyk postawiony, a przez ramię przerzucił sobie marynarkę. Wyglądał zniewalająco.
Jaki on przystojny w garniturze...I ten uśmiech...Stop! Alice!
-Sory za tą "małą" -powiedział jeszcze raz.
-Oh! Dobra daj już spokój! Jest okej! -Powiedziałam i go wyminęłam.
Gdy tak stał przede mną i patrzył na mnie tymi swoimi szarymi oczkami, do tego z tym uśmiechem i w garniturze, miękłam. Chłopak zaśmiał się i ruszył razem ze mną.
-W ogóle to jak tam po imprezie? -Zapytał.
Od razu rozszerzyłam oczy.
Właśnie...Co się wczoraj działo? Zajęłam się bardziej koszmarem i szykowaniem do szkoły niż tym co robiłam na imprezie.
Schyliłam głowę i lekko przyśpieszyłam.
-Jest okej -powiedziałam kłamiąc.
Kompletnie nie pamiętałam poprzedniego wieczoru.
-A pamiętasz co robiłaś? -Zapytał.
-Oczywiście -znowu kłamstwo.
-Aha...Czyli pamiętasz to -powiedział i złapał mnie od tyłu za biodra przyciągając do siebie.
Szybko odepchnęłam jego ręce zaskoczona.
-Co ty robisz?! -Zapytałam wkurzona.
-Czyli nie pamiętasz -powiedział i przyśpieszył kroku.
Stałam chwilę na ulicy kompletnie zaskoczona i skołowana.
Co ja do cholery wczoraj robiłam?! Dobra zajmę się tym potem...Teraz do szkoły! Już!
Szybkim krokiem poszłam w kierunku liceum. Jednak już nie spostrzegłam Kastiela. Nie wiedziałam czy się cieszyć, czy smucić. Z tego co wywnioskowałam on pamiętał co się wczoraj działo... I mogło to być związane ze mną i nim.
Czułam palący ogień w miejscu gdzie mnie dotknął. Jednocześnie czułam też ciepło na policzkach gdy myślałam, że w sumie było to przyjemne. Jednak zaraz otrząsnęłam myśli i znalazłam się przed bramą krainy jednorożców (czyt.różowego liceum).
Mówiłam, że jakaś staruszka ma obsesje na punkcie różu...
Weszłam do środka budynku, jednak nie zauważyłam tam żywej duszy.
Co jest?!
Nagle usłyszałam bieg. Za mną pojawił się jakiś blondyn.
-Em..Przepraszam wiesz gdzie jest pokój gospodarzy? -Zapytałam.
-Yyy...Tak oczywiście. Jestem główny gospodarz Nataniel. Z tego co wnioskuję jesteś nową uczennicą Alice Angel? -Zapytał zatrzymując się.
-Tak. Miło mi -powiedziałam wyciągając do niego rękę.
-Mi również -odparł ściskając ją.- Chodź więc złożyć papiery i idziemy na apel.
-A właśnie gdzie on jest? Nie widzę żywej duszy -powiedziałam wchodząc za nim do ładnie urządzonego pomieszczenia.
-Apele odbywają się na sali gimnastycznej. Taki budynek na prawo od wejścia -odparł blondyn. -Tak więc masz potrzebne papiery?
-Em...Tak! Proszę.
Wyjęłam z torebki papiery i podałam chłopakowi. On uśmiechnął się życzliwie i włożył je do teczki.
-Brakuje zdjęcia -powiedział Nataniel.
-Proszę -powiedziałam dając mu małe zdjęcie.
-No to wszystko mamy. A teraz chodź na apel -powiedział z uśmiechem.
Wyszłam z gabinetu. Blondyn zamknął drzwi i ruszyliśmy w kierunki sali. Chłopak cały czas uśmiechał się przyjacielsko. A ja czułam się trochę speszona.
...
Nareszcie apel skończył się, a my mieliśmy rozejść się do klas. Tam miało odbyć się spotkanie z wychowawcami.
-Alice jesteś ze mną w klasie, więc może pozwolisz się odprowadzić? -Zapytał blondyn po apelu.-Oki.
Po pierwszych dziesięciu minutach zrozumiałam, że jest strasznym lizusem. Ze sztucznym uśmiechem na twarzy poszłam razem z chłopakiem.
Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem, a Nataniel poszedł siedzieć z jakąś brunetką. Westchnęłam ciężko i zaczęłam patrzeć w okno. Nagle ktoś usiadł obok mnie. Popatrzyłam na przybysza.
-Spadaj do swojej klasy ruda małpo -powiedziałam na powrót odwracając wzrok.
-Jestem w swojej klasie -odparł.
Nawet nie patrząc na niego wiedziałam, że ma ten swój uśmieszek na twarzy.
-To będzie długi rok -jęknęłam i schowałam twarz w dłonie.
Chłopak prychnął.
Nareszcie nauczyciel zaszczycił nas swoją obecnością.
-Witam was. Doskonale mnie znacie jesteśmy już rok w klasie. Tak więc sprawdzę obecność i rozdam plany.
-Nadal nic nie pamiętasz? -wyszeptał Kas.
-Panna Alice Angel? -Wyczytał mnie nauczyciel.
-Obecna! -Odpowiedziałam.
-Jesteś naszą nową uczennicą, więc może pójdź na środek i przedstaw się klasie? -Zapytał grzecznie.
Już go nie lubię.
Posłusznie wstałam i poszłam pod tablicę obok nauczyciela. Na szczęście teraz nie musiałam odpowiadać Kasowi.
-Nazywam się Alice Angel -powiedziałam i już chciałam wracać, jednak zatrzymał mnie belfer.
-Skąd pochodzisz? Opowiedz coś o sobie...
Nienawidzę tego...
-Mam siedemnaście lat. Przyjechałam z Katowic. Lubię muzykę -powiedziałam i szybko pognałam do ławki.
Kastiel zaśmiał się cicho i oberwał ode mnie w ramię.
-Odpowiesz na moje pytanie? -Zapytał.
Poczułam jego ciepły oddech na karku.
-Jakie znowu pytanie?
-Pamiętasz wczorajszą noc?
To brzmi strasznie dwuznacznie! Co ja kurwa wczoraj robiłam?! >.<
-Może ci przypomnę -powiedział. Chciałam mu przerwać jednak nie dał mi. -Za dużo wypiłaś i zaczęłaś tańczyć jak dzika. Podszedłem do ciebie i złapałem za biodra tak jak rano. Ty nadal tańczyłaś, a ja po chwili odwróciłem cie przodem. Chciałaś tańczyć dalej, jednak powstrzymałem cię. Przerzuciłem przez ramię i zaniosłem do pokoju, a tam trochę otrzeźwiałaś.
Ja...O kurwa...
Wszystko sobie przypomniałam. Dokładnie pamiętałam jak ocierałam się o chłopaka i chciałam więcej, ale on był na tyle trzeźwy i miał na tyle silną wolę, że bezpiecznie odstawił mnie do pokoju.
-I jak? Zdziwiona? -Zapytał.
-Pani Angel i panie Wolf skoro tak dobrze się państwu rozmawia to proszę zostać jutro po lekcjach -powiedział nauczyciel.
Super...Dzięki Kas!
Nauczyciel gadał jeszcze z pięć minut, a później mogliśmy rozejść się do domów.
-Idziesz ze mną? -Zapytał Kastiel.
-Po co?
-Bo mieszkasz obok mnie?
-W sumie...Logiczne...
Wyszliśmy razem z klasy, a później ze szkoły.
-Kas! -Usłyszeliśmy krzyk.
Odwróciłam się. W naszą stronę biegł białowłosy chłopak ubrany w strój, jak mi się zdaje z epoki wiktoriańskiej. Jednak nie dam sobie ręki uciąć, ponieważ nigdy nie chciało mi się słuchać na lekcjach.
Kastiel uśmiechnął się cwanie i zaczekał na chłopaka.
-Co chcesz Lys? -Zapytał i przybił z nim żółwika.
-Roza cię wszędzie szuka. Mówi, że ma coś ważnego i... -W tym momencie oczy chłopaka powędrowały na mnie. -Przepraszam za moją niegrzeczność. Nazywam się Lysander, jestem przyjacielem Kastiela. Miło mi...
Chłopak ujął moją dłoń i ucałował patrząc w oczy, a ja lekko się zaczerwieniłam.
-Alice...Mój brat przyjaźni się z Kasem.
-Jesteś siostrą Alex`a?
-Tak -odparłam z uśmiechem.
-To czego chciała Roza? -Przerwał nam Kas.
-Coś z tobą uzgodnić. Czeka na ciebie w piwnicy -odparł Lysander.
-Ona to zawsze sobie coś wymyśli...Mała zaczekaj tu. Zaraz wrócę -powiedział buntownik.
-Mówiłam ci, że...
-Tak, tak wiem Alice.
Białowłosy zaśmiał się melodyjnie.
-Może usiądziemy na ławce i zaczekamy na niego? -Zaproponował.
-No... Spoko -odparłam.
Popatrzyłam dokładniej na chłopaka. W jego ubiorze dominowała czerń z zielenią. Włosy na pierwszy rzut oka białe, jednak teraz dopiero zauważyłam, że końcówki grzywki miał czarne. Oczy... To na nie zwróciłam największą uwagę. Prawe oko było złociste niczym miód. Jeszcze ładniejsze od oczu Nataniela, jednak lewe w kolorze zieleni. Dodawało to chłopakowi wielkiego uroku.
Szybko przestałam się patrzeć na chłopaka, aby nie uznał mnie za dziwną.
-Długo tu jesteś? Wcześniej cię nie widziałem... -Powiedział nagle Lysadner.
-Przyjechałam wczoraj.
-Kastiela poznałaś na pewno na imprezie brata.
-Ym...Tak. Ty też tam byłeś? -Zapytałam.
-Nie...Musiałem pomóc mojemu bratu, Leo w sklepie.
-Dużo starszy?
-Mieszkam z nim, a dużo starszy nie jest.
-Długo znasz Kastiela?
-Od gimnazjum.
-Nie wiem jak z nim wytrzymujesz... Jest mega arogancki i w ogóle.
-Z tego co mi wiadomo był inny. Kiedyś bardziej otwarty... Ale później się zmienił. W gimnazjum przyszedł w takim stanie jakim jest teraz. Sam do dziś nie wiem jak to się stało, że jesteśmy przyjaciółmi. Kas maskował swoje uczucia, ale nigdy nie umiał ich ukryć w muzyce. Pisał teksty...O pewnej dziewczynie, którą kochał. W jego śpiewie, graniu...Było tyle emocji. W końcu zwierzył mi się. Bardzo mu jej brakuje. Do dziś w domu ma jej zdjęcie na szafce nocnej.
Pokiwałam głową.
Kastiel miły... Może to naprawdę jest on? Nie...to zbieg okoliczności...
-Skoro śpiewa i gra to powinien to rozwijać...
-I rozwija. Razem mamy zespół. On zazwyczaj gra, a ja śpiewam. Kas nie za bardzo lubi to robić, ale czasami coś tam zaśpiewa...
Zauważyłam Kastiela, który wychodził ze szkoły i to wyraźnie zdenerwowany. Za nim szła jakaś białowłosa dziewczyna i ciągle coś mówiła, a on odpowiadał "Nie". Po chwili oboje dotarli do nas.
-Rozalio daj mu na razie spokój -powiedział Lysander patrząc na dziewczynę.
-Ale...
-Daj spokój! Nie ma nawet mowy! -Powiedział zły Kas.
-Ale..
-Rozalio -powiedział stanowczo Lys.
Dziewczyna wystawiła im język i spojrzała na mnie.
-O hej! Jestem Rozalia -powiedziała entuzjastycznie.
-Em...Alice -odparłam uśmiechając się.
-Alice jest siostrą Alex`a -wytłumaczył Lys. -A Rozalio to dziewczyna mojego brata, o którym ci wcześniej wspominałem.
-Dobra na dziś koniec tego poznawania. Idziesz? -Zwrócił się do mnie buntownik.
-Idę -odpowiedziałam.
-Do zobaczenia Alice -powiedział Lys i znów pocałował moją rękę.
-Do jutra. Mam nadzieję, że ze mną usiądziesz -dodała Roza.
-Pewnie. Do jutra -powiedziałam do nich i poszłam razem z Kasem.
Chłopak nadal był zdenerwowany na dziewczynę. Z kieszeni spodni wyciągnął papierosy i zapalniczkę.
W sumie...Też bym zapaliła...
Wyciągnęłam z czarnej torebki paczkę papierosów i wzięłam jednego do ust, a następnie odpaliłam.
-Nie myślałem, że palisz -powiedział Kas i się zaciągnął.
-A co myślałeś? Że jestem grzeczną, poukładaną dziewczynką? -Powiedziałam wypuszczając dym z płuc.
-Może, niekoniecznie. Po wczorajszych tańcach.
I znowu ten jego głupi uśmieszek...
Westchnęłam ciężko.
Nie powiem...Wczoraj było dość miło. Ah! Co ja pieprzę?! To przez to, że piłam...Dlatego mi się podobało...Nie ma mowy żebym była zainteresowana Kastielem. Na razie mam dosyć chłopaków... Po tym co zrobił Zeke...
-A ty nad czym myślisz? -Zapytał buntownik.
-Nie twój interes.
-Nagle taka opryskliwa -mruknął chłopak.
-Sorki...
-Nie ma za co...
Po pięciu minutach spaceru w ciszy byliśmy pod naszymi domami.
-Mała! Powiedz Alex`owi, że przyjdę jak się przebiorę i wyprowadzę Demona! -Krzyknął Kas gdy byłam przy swojej furtce.
Pokiwałam głową i weszłam na teren domu. Otworzyłam drzwi i od razu zdjęłam buty.
-Wróciłam! -Krzyknęłam.
-Hej sis! -Usłyszałam krzyk Alex`a z kuchni.
Poszłam w kierunku głosu brata.
Alex stał przy kuchence i robił obiad. Przytuliłam się do niego i popatrzyłam co gotuje.
-Mmm...Spaghetti -mruknęłam.
-Ładnie wyglądasz -powiedział lustrując mnie wzrokiem.
-Dzięki -powiedziałam i pocałowałam go w policzek. -Idę się przebrać. A właśnie! Kas ma przyjść jak się ogarnie i psa wyprowadzi.
-Spoko. Zawołam jak się skończy robić.
-Chyba jak ty skończysz -powiedziałam śmiejąc się.
Szybko pobiegłam na górę i wyciągnęłam z szafki mega krótkie czarno -białe spodenki w motylki i czarną bluzkę na ramiączkach. Włosy rozczesałam i splotłam w warkocz. Makijaż zmyłam i zeszłam do kuchni.
-Akurat zrobiłem -powiedział mój brat i podał mi talerz.
-Dzięki -powiedziałam.
W tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi i mój brat poszedł otworzyć drzwi.
-Smacznego -usłyszałam głos Kasa.
-Dzięki -powiedziałam i zaczęłam jeść.
Alex nałożył potrawę sobie i Kasowi, a później razem jedliśmy.
...
Padłam na łóżko i od razu chwyciłam telefon.
Jaki on jest durny! Czy musi komentować każdy mój ruch?!
Spojrzałam na wyświetlacz.
Hm...Trzy nowe wiadomości... Mamy teraz piętnastą... Chyba zmienię kartę...
Nie pewnie otworzyłam po kolei wiadomości.
Czemu wyjechałaś? Tęsknimy za tobą... Proszę cię wróć... Ash.
Przepraszam, że się darłam na ciebie przez Sms`a :( Nie chciałam żebyś się obrażała...Ale proszę wróć do nas... Nie zostawiaj nas ;( Czemu nic nie powiedziałaś? Mogłaś powiedzieć...Chodzi o Kastiela? Chcesz go znaleźć? Trzymaj się Miśka :* Sara
Wiem, że ciebie nie namówię do powrotu...To twoja decyzja...Ale proszę powiedz nam dlaczego wyjechałaś... Wszyscy tu tęsknimy i nie rozumiemy dlaczego nas zostawiłaś... Może to nie najlepszy moment, ani forma, ale Alice... Wiesz, że nadal ciebie kocham i będę kochał. Czy to przez to wyjechałaś? Tęsknię :* Zeke
Każda wiadomość miała trochę prawdy. Chciałam znaleźć Kastiela, ale stresowało mnie uczucie Zeke`a.
-Ah! Nie wiem co robić! -Jęknęłam i odłożyłam telefon na szafkę nocną.
Z torebki wyciągnęłam paczkę papierosów i wychodząc na balkon odpaliłam jednego.
Kurczę...Chciałabym im odpisać, ale to sprawi więcej bólu mi i im. Lepiej żebym po prostu do nich nie pisała. Wiem, że mogą mnie znienawidzić, ale tak będzie lepiej. Nie mogę do nich wrócić jak gdyby nigdy nic. Po prostu będę żyłą tutaj i tyle...
Weszłam do pokoju i podeszłam do regału. Wyciągnęłam pierwszą lepszą książkę i kładąc się na łóżku zaczęłam ją czytać. Aż w końcu zasnęłam.
Oto jest drugi rozdział tak żeby umilić wam pierwsze dni w szkole. Teraz rozdziały będą się pojawiały na pewno tylko w weekendy, rzadziej w tygodniu... Wiecie szkoła i wg. Chciałabym się przyłożyć w tym roku i poprawić swoje oceny :) Tak, więc bardzo was przepraszam moi kochani.
I jest rozdzialik! Kurcze Kastiel w tym rozdziale jest bardzo wkurzający i jakbym mogła trzepnęłabym go w tą pustą łepetyne!
OdpowiedzUsuńNie musisz przepraszać za to że rozdziały będą rzadko bo to normalne! Długość jest odpowiednia więc nawet jak wrzucisz rozdział raz na miesiąc i bedą tej długości jak zwykle to extra! Każdy twój rozdział traktuję jak lizak który dostałam od mamy w wieku 5 lat ^^.
Pozdrawiam i życzę weny :*
Dziękuję za bardzo miłe słowa :) obecnie uczę się biologii i pomyślałam, że wejdę na blogera zobaczyć czy kto to już przeczytał ;) w każdym razie pozdrawiam i dziękuję za tą wenę :*
OdpowiedzUsuńHa! Rozdział to jest dowalony, tak jak tytuł, który między Bogiem, a prawdą, no ma sens. Małpa w gajerku zawsze nieźle wygląda. Kas taki Kastielowaty, podoba mi się. Ale i tak wolę blondy XD *uśmiech od ucha do ucha*
OdpowiedzUsuńNo co jeszcze... nie mogę powiedzieć, że rozdział świetny, bo mijałabym się z prawdą.
Jest ZAJEBISTY.
No, wiadomo, szkoła. Odwieczny wróg twórczości i kreatywności. Aż szkoda gadać. No nic! Trzeba to przeżyć, jeszcze zależy, jaka klasa.
No cóż. Życzę dużo weny, wysyłam od groma ciastek i mlesia, co byś się nie przesłodziła :D
Pozdrawiam,
Toksyna 23-10
Ps. Masz na playliście openingi z Ao No Exorcist! Będę Cię za nie po odpustach chwaliła! :D
Wielkie dzięki. Cistka mam akurat obok siebie xD wczoraj dostawa przyszła :) a tak na marginesie mogłabyś dawać rozdziały częściej niż raz na miesiąc? XD
UsuńPozdrawiam i wysyłam wenę razem z ciastkami bo ostatnio mleko xD
Bardzo mi się podoba to opowiadanie. Dziewczyna budująca się,paląca,czerwone włosy. Taka prawie ja ^^ tylko mam czarne włosy i do ramion a ubiór taki sam ale lubie czytać takie rzeczy. Trochę dziwne jak na dziewczyne jak ja :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo motywacji i żebyś nie przestała pisać. :*
Buntująca*
OdpowiedzUsuńŚwietny! Naprawdę. Nie bd soę rozpisywała,bo lecę czytać dalej
OdpowiedzUsuń