niedziela, 10 lipca 2016

Zagubiona IV

Rozdział IV

"Pakt z diabłem przypieczętowany krwią..."

Cassandra

Gdy Ethan miał już włączyć film przypomniało mi się, że jestem w ubraniach Rozy. Szybko przeprosiłam kuzyna i pobiegłam do swojego pokoju. Szybko przebrałam się w białe, krótkie, koronkowe spodenki, crop top i szare zakolanówki. Włosy rozczesałam i zmyłam makijaż. Uśmiechnięta zeszłam na dół.
-Już jestem, sorki -oznajmiłam, wskakując na kanapę.
-No spoko, spoko. A właściwie to kogo to były ubrania? Bo chyba nie twoje, nie? -zapytał kuzyn, włączając film.
-Taaa...Strasznie padało rano i byłam mega przemoczona. Rozalia dała mi swoje jakieś ubrania, które miała w szafce.
-No tak...To było w jej stylu. Wszystko na wierzchu.
-Nie podobają ci się takie dziewczyny? -droczyłam się.
-Jakoś niezbyt.
Ethan wsadził sobie garść popcornu do buzi, To był ewidentny koniec rozmowy. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i zaczęłam wkręcać w film. Po dwóch godzinach dobrego seansu jak zwykle siedzieliśmy przez chwilę ciszy. Film pomimo, że oglądany przez nas tyle razy zawsze nas wkręcał. Nie umieliśmy się oderwać od telewizora.
W końcu jednak odezwaliśmy się do siebie. Oczywiście zaraz skończyło się to śmiechem, jak większość rzeczy jakie robiliśmy.
-To co dalej? -zapytał Ethan i spojrzał na zegarek.- Jest dziesiąta...
-Jutro szkoła -jęknęłam.
-To może...Małe wagary?
-A z wielką chęcią.
-Wiem, że tobie to na rękę -zaśmiał się.
Przytuliłam mocno kuzyna, a ten się zaśmiał i usadził na swoich kolanach.
-W takim razie co chcesz robić maleńka?
Udałam, że się zastanawiam. Od zawsze wyglądało to u mnie śmiesznie (i tak miało wyglądać), dlatego i tym razem Ethan uśmiechał się szeroko pokazując swoje śliczne ząbki. Chwila...Czy ja powiedziałam, że ma śliczne ząbki? Oj trudno.
-Zróbmy magiczne lody! -wykrzyknęłam.
Brunet zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
-W takim razie zapraszam księżniczkę do krainy jednorożców! -wykrzyknął chłopak i wziął mnie na ręce.
Nie powiem zaskoczył mnie, ale było to urocze. Prze krótką drogę do kuchni Ethan nucił pod nosem, a ja zwijałam się ze śmiechu. W końcu kuzyn posadził mnie na blacie kuchennym i stanął pomiędzy moimi nogami.
-A więc królowo krainy jednorożców jak zrobić magiczne lody? Jestem na każdy rozkaz waszej wysokości -powiedział z łobuzerskim uśmiechem i skłonił się.
Powstrzymałam się od śmiechu i wzięłam drewnianą łyżkę do zupy. Zamachałam nią, a następnie dotknęłam nią ramienia Ethan`a.
-Ser jednorożcu wyjmij lody z lodówki, a resztą zajmie się królowa. Jednak najpierw musi otrzymać zapłatę -powiedziałam, dalej tłumiąc śmiech.
-Tak jest wasza wysokość!
Brunet wstał z ziemi i ściągnął mnie z blatu kuchennego, a następnie ucałował w czoło. Później wyciągnął lody, które ja ozdobiłam bitą śmietaną, posypką, czekoladą, owocami i ciastkami.
-A dupa rośnie -powiedziałam, gdy siedzieliśmy po turecku na blacie kuchennym.
-Nic nam się nie stanie. Jak zjemy to przejdziemy się na spacer -odparł Ethan.
-Jest prawie jedenasta, a ty chcesz iść na spacer? -zaśmiałam się.
-Oczywiście! Dzisiaj pełnia muszę wyć do księżyca.
-Pomińmy fakt, że nie ma pełni , a księżyc wygląda teraz jak rogalik.
-Ciii...Niszczysz mi marzenia.
No tak, nie jesteśmy normalną rodziną, ale to już chyba było widać na początku.

...

Po zjedzeniu lodów poszłam do pokoju się przebrać. Przyznam, że lody jedliśmy dość długo ze względu na ciągłe napady śmiechu. Tak, więc gdy w końcu doczłapałam się do swojego pokoju i zamknęłam w nim, od razu podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki z przetarciami na kolanach, czarną bokserkę i szarą bluzę. Na nogach zasznurowałam trampki i zbiegłam niczym sarna po schodach. Rozejrzałam się za Ethan`em. Jednak nie zauważyłam go, dlatego wbiegłam na górę. Stanęłam przed jego drzwiami i gdy już chciałam wchodzić, chłopak otworzył drzwi. Oczywiście wpadłam na niego, co skutkowało uderzeniem w jego klatę. 
-Nic ci nie jest?- zapytał chłopak, odsuwając mnie od siebie.- Przepraszam.
-Jest okej, nie masz za co przepraszać.
Uśmiechnęłam się promiennie, na co kuzyn odpowiedział mi tym samym.
-W takim razie zapraszam księżniczkę krainy różoffych jednorożców na spacer -powiedział Ethan i skłonił się teatralnie.
Brunet otworzył mi drzwi, a ja dygnęłam i wyszłam przed dom,
-Nie wiem co nam odpierdala po tym jednym piwie -zaśmiał się ser jednorożec.
-Też nie wiem. zachowujemy się jak dzieci -powiedziałam.- Ale powiem ci, że raz na jakiś czas przyda się taka odmiana. Nie chcę czuć się dorosła. Wolę powrócić do czasów, gdy byłam dzieckiem. Wtedy wszystko było takie proste... Nie skomplikowane. A teraz? Jest tyle obowiązków, zadań, problemów...
-Masz rację. Ten czas tak szybko leci. Zaraz koniec szkoły, studia, praca, a później śmierć.
-Nie chcę tego. Nie chcę też żyć wiecznie, bo to byłoby nudne, ale... Ethan...ja...Ja boję się śmierci. Boję się tego kiedy nadejdzie. Najgorsza jest ta pierdolona niewiedza. Nie wiesz czy umrzesz ze starości, czy ktoś cię postrzeli czy będziesz miał jakiś wypadek.
-Maleńka nie płacz -powiedział kuzyn obejmując mnie.
Zdziwiona dotknęłam swojej twarzy. Rzeczywiście miałam mokre policzki. Szybko starłam łzy.
-Zawsze, gdy o tym myślę zaczynam płakać... To jest takie mega przykre.
-Spokojnie maleńka. Zadbam aby twoje życie było zajebiste.
-Kocham cię Ethan -wyszeptałam i przytuliłam się do bruneta.

~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę inaczej, Zero Kasa duuuużo Ethan`a xD
Rozdział niesprawdzany, mam nadzieję, że się podoba :*

wtorek, 5 lipca 2016

Pamiętnik Cassie I

No to hm...Od czego zacząć...Nigdy nie pisałam pamiętnika...Ah...Zachciało się siedemnastolatce pisać pamiętnik xD
No dobra...To może zacznę od wyglądu...Mam czarne włosy, jestem niska. Cztery kolczyki w prawym uchu i trzy w lewym...
Cóż...Moi rodzice...Zginęli w wypadku samochodowym. Stało się to niedawno. Em...Nie chciałam za bardzo o tym z kimś rozmawiać...Dlatego ciocia zaproponowała mi żebym pisała pamiętnik...To może zacznę od początku?
Było zwyczajne weekendowe popołudnie,które spędzałam u cioci Melissy razem z kuzynami Ian'em i Ethan'em. Czekałam aż rodzice przyjadą i dołączą się do nas. W pewnym momencie cały mój świat runął w gruzach. Zadzwonił telefon domowy cioci. Kobieta poszła odebrać, a ja dalej śmiałam się z kuzynami. I nagle do salonu wbiegła zapłakana ciocia. Całą trójką podbiegliśmy do kobiety. 
-Mamo, co się stało? -zapytał Ethan. -Oni...Twoi rodzice Cassie, mieli wypadek. Zmarli na miejscu -powiedziała ciocia przez łzy. 
Spojrzałam na nią niedowierzając. Byłam zszokowana. Momentalnie upadłam na kolana i zaczęłam szlochać. Poczułam na sobie silne ramiona Ethan"a, który tulił mnie do siebie. 
-Wypłacz się maleńka, wypłacz- szeptał mi do ucha. 
W ciągu ostatnich kilku tygodni Ethan strasznie mi pomógł. Dzięki niemu nie siedziałam płacząc. Na pogrzebie cały czas tulił mnie do siebie. Brunet zawsze się mną opiekował. Kochałam go za to. Był zawsze jak mój brat. Mogłam mu o wszystkim powiedzieć, a on zawsze znalazł jakieś rozwiązanie. Umiał wywołać szczery uśmiech na mojej twarzy i zawsze wiedział kiedy kłamałam albo byłam smutna.
No, a teraz? Teraz mieszkam z nimi i jest już lepiej. Staram się o tym zapomnieć i żyć normalnie. 
W słodkim amorisie poznałam kilka osób...Na przykład Kastiela...Jest wysoki, ma czerwone włosy. Hm...Taki szkolny bad boy xD Jest w nim coś takiego...Nie umiem tego opisać. Coś mnie do niego ciągnie. Niewiadoma mi siła. To tak jakby ktoś pchał nas ku sobie. Z jednej strony mi się to podoba, a z drugiej niezbyt. Nie kocham go, to wiem na pewno. Ale co to dokładnie jest? No kurwa nie wiem. I to mnie właśnie przytłacza. To, że nie wiem co dokładnie czuje do chłopaka. Irytuje mnie to! Wręcz rozpierdala od środka...
Dzisiaj...Dzisiaj prawie się pocałowaliśmy. Jednak przerwał mój telefon, dzwoniła ciocia Melissa. Sama nie wiem czy to dobrze, czy źle. 
Ah...! Czemu to życie jest takie pojebane?! Czemu wszystko nie jest proste i łatwe? Masakra... Dobra na dziś chyba dość tego wyżalania się. 
Do następnego wpisu? Em...chyba tak xD

~~~~~
I kolejny pamiętnik się ukazał ;)
Błagam was komentujcie, rozsylajcie linki. Przerażają mnie statystyki :C wcześniej posty nie miały poniżej top wyświetleń teraz ledwo 30 dobijaja :ccc

piątek, 1 lipca 2016

Pamiętnik Ethan'a I

No tak...Osiemnastoletni chłopak pisze pamiętnik na blogu. Chyba mnie pojebało...O chuj...No dobra kwestię mojego popierdolenia pominę. 
W takim razie może trochę wam się przedstawię...Jestem wysokim brunetem. Mam osiemnaście lat, jak już mówiłem. Gram w zespole i mam brata. 
Hm...Od niedawna wprowadziła się do nas moja kuzynka. Jej rodzice zginęli w wypadku, ale to pominę. Znam się z nią od najmłodszych lat. Moja mama była siostrą wujka. Często się widywaliśmy i jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Jest dla mnie jak siostra. Ale cóż...
Odkąd skończyłem szesnaście lat moja kuzynka...Strasznie mi się podoba...Tak wiem...Jestem pojebany i w ogóle. Mówcie sobie kurwa co chcecie...Ale ja naprawdę się w niej zakochałem. 
Odkąd to sobie uświadomiłem starałem się i niej zapomnieć. Spotykałem się z różnymi dziewczynami, jednak żadna nie była podobna do niej. No właśnie w tym tkwi sedno. Ciągle porównuję wszystkie dziewczyny do niej. W sumie to od tego zaczęło się moje zakochanie. Uświadomiłem to sobie na jednej randce. Momentalnie zacząłem się nudzić i porównywać dziewczynę do niej, a później zdałem sobie sprawę, że jestem zakochany.
Chujowo...
Chciałbym być przy niej zawsze. Być z nią, móc ją całować, przytulać, pomagać...W sumie teraz też ją przytulam, pomagam, ale to nie to samo...Mam już dość ciągłego bycia pomocnym kuzynem. Mam dość jej łez wywołanych przez tych frajerów. Gdy widzę jak ona płacze...To tak jakby ktoś rozdzierał mi serce...
Teraz jest dużo gorzej. Gdy widzę ją w domu...Mam ochotę powiedzieć jej co czuję...Ale nie mogę...To jest przytłaczające...
Hm...No dobra chyba wystarczająco się rozpisałem xD W takim razie do następnej notki ;)

~~~~~
Napisałam pierwszą część pamiętnika Ethan'a. Następnym razem pokaże się pamiętnik Cas. Mam nadzieję, że będzie się to wam podobało ;)