Rozdział IV
"Pakt z diabłem przypieczętowany krwią..."
Cassandra
Gdy Ethan miał już włączyć film przypomniało mi się, że jestem w ubraniach Rozy. Szybko przeprosiłam kuzyna i pobiegłam do swojego pokoju. Szybko przebrałam się w białe, krótkie, koronkowe spodenki, crop top i szare zakolanówki. Włosy rozczesałam i zmyłam makijaż. Uśmiechnięta zeszłam na dół.
-Już jestem, sorki -oznajmiłam, wskakując na kanapę.
-No spoko, spoko. A właściwie to kogo to były ubrania? Bo chyba nie twoje, nie? -zapytał kuzyn, włączając film.
-Taaa...Strasznie padało rano i byłam mega przemoczona. Rozalia dała mi swoje jakieś ubrania, które miała w szafce.
-No tak...To było w jej stylu. Wszystko na wierzchu.
-Nie podobają ci się takie dziewczyny? -droczyłam się.
-Jakoś niezbyt.
Ethan wsadził sobie garść popcornu do buzi, To był ewidentny koniec rozmowy. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i zaczęłam wkręcać w film. Po dwóch godzinach dobrego seansu jak zwykle siedzieliśmy przez chwilę ciszy. Film pomimo, że oglądany przez nas tyle razy zawsze nas wkręcał. Nie umieliśmy się oderwać od telewizora.
W końcu jednak odezwaliśmy się do siebie. Oczywiście zaraz skończyło się to śmiechem, jak większość rzeczy jakie robiliśmy.
-To co dalej? -zapytał Ethan i spojrzał na zegarek.- Jest dziesiąta...
-Jutro szkoła -jęknęłam.
-To może...Małe wagary?
-A z wielką chęcią.
-Wiem, że tobie to na rękę -zaśmiał się.
Przytuliłam mocno kuzyna, a ten się zaśmiał i usadził na swoich kolanach.
-W takim razie co chcesz robić maleńka?
Udałam, że się zastanawiam. Od zawsze wyglądało to u mnie śmiesznie (i tak miało wyglądać), dlatego i tym razem Ethan uśmiechał się szeroko pokazując swoje śliczne ząbki. Chwila...Czy ja powiedziałam, że ma śliczne ząbki? Oj trudno.
-Zróbmy magiczne lody! -wykrzyknęłam.
Brunet zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
-W takim razie zapraszam księżniczkę do krainy jednorożców! -wykrzyknął chłopak i wziął mnie na ręce.
Nie powiem zaskoczył mnie, ale było to urocze. Prze krótką drogę do kuchni Ethan nucił pod nosem, a ja zwijałam się ze śmiechu. W końcu kuzyn posadził mnie na blacie kuchennym i stanął pomiędzy moimi nogami.
-A więc królowo krainy jednorożców jak zrobić magiczne lody? Jestem na każdy rozkaz waszej wysokości -powiedział z łobuzerskim uśmiechem i skłonił się.
Powstrzymałam się od śmiechu i wzięłam drewnianą łyżkę do zupy. Zamachałam nią, a następnie dotknęłam nią ramienia Ethan`a.
-Ser jednorożcu wyjmij lody z lodówki, a resztą zajmie się królowa. Jednak najpierw musi otrzymać zapłatę -powiedziałam, dalej tłumiąc śmiech.
-Tak jest wasza wysokość!
Brunet wstał z ziemi i ściągnął mnie z blatu kuchennego, a następnie ucałował w czoło. Później wyciągnął lody, które ja ozdobiłam bitą śmietaną, posypką, czekoladą, owocami i ciastkami.
-A dupa rośnie -powiedziałam, gdy siedzieliśmy po turecku na blacie kuchennym.
-Nic nam się nie stanie. Jak zjemy to przejdziemy się na spacer -odparł Ethan.
-Jest prawie jedenasta, a ty chcesz iść na spacer? -zaśmiałam się.
-Oczywiście! Dzisiaj pełnia muszę wyć do księżyca.
-Pomińmy fakt, że nie ma pełni , a księżyc wygląda teraz jak rogalik.
-Ciii...Niszczysz mi marzenia.
No tak, nie jesteśmy normalną rodziną, ale to już chyba było widać na początku.
W końcu jednak odezwaliśmy się do siebie. Oczywiście zaraz skończyło się to śmiechem, jak większość rzeczy jakie robiliśmy.
-To co dalej? -zapytał Ethan i spojrzał na zegarek.- Jest dziesiąta...
-Jutro szkoła -jęknęłam.
-To może...Małe wagary?
-A z wielką chęcią.
-Wiem, że tobie to na rękę -zaśmiał się.
Przytuliłam mocno kuzyna, a ten się zaśmiał i usadził na swoich kolanach.
-W takim razie co chcesz robić maleńka?
Udałam, że się zastanawiam. Od zawsze wyglądało to u mnie śmiesznie (i tak miało wyglądać), dlatego i tym razem Ethan uśmiechał się szeroko pokazując swoje śliczne ząbki. Chwila...Czy ja powiedziałam, że ma śliczne ząbki? Oj trudno.
-Zróbmy magiczne lody! -wykrzyknęłam.
Brunet zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
-W takim razie zapraszam księżniczkę do krainy jednorożców! -wykrzyknął chłopak i wziął mnie na ręce.
Nie powiem zaskoczył mnie, ale było to urocze. Prze krótką drogę do kuchni Ethan nucił pod nosem, a ja zwijałam się ze śmiechu. W końcu kuzyn posadził mnie na blacie kuchennym i stanął pomiędzy moimi nogami.
-A więc królowo krainy jednorożców jak zrobić magiczne lody? Jestem na każdy rozkaz waszej wysokości -powiedział z łobuzerskim uśmiechem i skłonił się.
Powstrzymałam się od śmiechu i wzięłam drewnianą łyżkę do zupy. Zamachałam nią, a następnie dotknęłam nią ramienia Ethan`a.
-Ser jednorożcu wyjmij lody z lodówki, a resztą zajmie się królowa. Jednak najpierw musi otrzymać zapłatę -powiedziałam, dalej tłumiąc śmiech.
-Tak jest wasza wysokość!
Brunet wstał z ziemi i ściągnął mnie z blatu kuchennego, a następnie ucałował w czoło. Później wyciągnął lody, które ja ozdobiłam bitą śmietaną, posypką, czekoladą, owocami i ciastkami.
-A dupa rośnie -powiedziałam, gdy siedzieliśmy po turecku na blacie kuchennym.
-Nic nam się nie stanie. Jak zjemy to przejdziemy się na spacer -odparł Ethan.
-Jest prawie jedenasta, a ty chcesz iść na spacer? -zaśmiałam się.
-Oczywiście! Dzisiaj pełnia muszę wyć do księżyca.
-Pomińmy fakt, że nie ma pełni , a księżyc wygląda teraz jak rogalik.
-Ciii...Niszczysz mi marzenia.
No tak, nie jesteśmy normalną rodziną, ale to już chyba było widać na początku.
...
Po zjedzeniu lodów poszłam do pokoju się przebrać. Przyznam, że lody jedliśmy dość długo ze względu na ciągłe napady śmiechu. Tak, więc gdy w końcu doczłapałam się do swojego pokoju i zamknęłam w nim, od razu podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki z przetarciami na kolanach, czarną bokserkę i szarą bluzę. Na nogach zasznurowałam trampki i zbiegłam niczym sarna po schodach. Rozejrzałam się za Ethan`em. Jednak nie zauważyłam go, dlatego wbiegłam na górę. Stanęłam przed jego drzwiami i gdy już chciałam wchodzić, chłopak otworzył drzwi. Oczywiście wpadłam na niego, co skutkowało uderzeniem w jego klatę.
-Nic ci nie jest?- zapytał chłopak, odsuwając mnie od siebie.- Przepraszam.
-Jest okej, nie masz za co przepraszać.
Uśmiechnęłam się promiennie, na co kuzyn odpowiedział mi tym samym.
-W takim razie zapraszam księżniczkę krainy różoffych jednorożców na spacer -powiedział Ethan i skłonił się teatralnie.
Brunet otworzył mi drzwi, a ja dygnęłam i wyszłam przed dom,
-Nie wiem co nam odpierdala po tym jednym piwie -zaśmiał się ser jednorożec.
-Też nie wiem. zachowujemy się jak dzieci -powiedziałam.- Ale powiem ci, że raz na jakiś czas przyda się taka odmiana. Nie chcę czuć się dorosła. Wolę powrócić do czasów, gdy byłam dzieckiem. Wtedy wszystko było takie proste... Nie skomplikowane. A teraz? Jest tyle obowiązków, zadań, problemów...
-Masz rację. Ten czas tak szybko leci. Zaraz koniec szkoły, studia, praca, a później śmierć.
-Nie chcę tego. Nie chcę też żyć wiecznie, bo to byłoby nudne, ale... Ethan...ja...Ja boję się śmierci. Boję się tego kiedy nadejdzie. Najgorsza jest ta pierdolona niewiedza. Nie wiesz czy umrzesz ze starości, czy ktoś cię postrzeli czy będziesz miał jakiś wypadek.
-Maleńka nie płacz -powiedział kuzyn obejmując mnie.
Zdziwiona dotknęłam swojej twarzy. Rzeczywiście miałam mokre policzki. Szybko starłam łzy.
-Zawsze, gdy o tym myślę zaczynam płakać... To jest takie mega przykre.
-Spokojnie maleńka. Zadbam aby twoje życie było zajebiste.
-Kocham cię Ethan -wyszeptałam i przytuliłam się do bruneta.
~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę inaczej, Zero Kasa duuuużo Ethan`a xD
Rozdział niesprawdzany, mam nadzieję, że się podoba :*
Uśmiechnęłam się promiennie, na co kuzyn odpowiedział mi tym samym.
-W takim razie zapraszam księżniczkę krainy różoffych jednorożców na spacer -powiedział Ethan i skłonił się teatralnie.
Brunet otworzył mi drzwi, a ja dygnęłam i wyszłam przed dom,
-Nie wiem co nam odpierdala po tym jednym piwie -zaśmiał się ser jednorożec.
-Też nie wiem. zachowujemy się jak dzieci -powiedziałam.- Ale powiem ci, że raz na jakiś czas przyda się taka odmiana. Nie chcę czuć się dorosła. Wolę powrócić do czasów, gdy byłam dzieckiem. Wtedy wszystko było takie proste... Nie skomplikowane. A teraz? Jest tyle obowiązków, zadań, problemów...
-Masz rację. Ten czas tak szybko leci. Zaraz koniec szkoły, studia, praca, a później śmierć.
-Nie chcę tego. Nie chcę też żyć wiecznie, bo to byłoby nudne, ale... Ethan...ja...Ja boję się śmierci. Boję się tego kiedy nadejdzie. Najgorsza jest ta pierdolona niewiedza. Nie wiesz czy umrzesz ze starości, czy ktoś cię postrzeli czy będziesz miał jakiś wypadek.
-Maleńka nie płacz -powiedział kuzyn obejmując mnie.
Zdziwiona dotknęłam swojej twarzy. Rzeczywiście miałam mokre policzki. Szybko starłam łzy.
-Zawsze, gdy o tym myślę zaczynam płakać... To jest takie mega przykre.
-Spokojnie maleńka. Zadbam aby twoje życie było zajebiste.
-Kocham cię Ethan -wyszeptałam i przytuliłam się do bruneta.
~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę inaczej, Zero Kasa duuuużo Ethan`a xD
Rozdział niesprawdzany, mam nadzieję, że się podoba :*