Rozdział IX
„Słodkiego kłamstwa nadszedł czas...”
Cassandra
W ciągu tygodnia szkolnego cała szkoła wiedziała, że
"jestem" z Kasem. Wszyscy o tym huczeli. Każda dziewczyna patrzyła na
mnie z wyrzutem i wrogością. Jednak na całą szkołą była jedna, której
przeszkadzało to najbardziej. Na każdej przerwie mordowała mnie wzrokiem, a jej
imię było Amber. Siostra Nataniela, pusta blond dziwka.
Na początku tylko się gapiła, jednak w piątek, gdy zbierałam się do domu, ta sucz podeszła do mnie. Chciała chyba być taka samo efektowna jak puste laski z filmów, do których się upodobniała i huknęła ręka o szafkę obok mnie. Jednak nie wyszło jej to tak pięknie jak na filmach, bo zaraz przyciągnęła rękę do piersi i zaczęła piszczeć, że ją boli. Zaśmiałam się sie i prychnęłam, pakując ostatnie rzeczy do szafki.
-Słuchaj mnie ty zdziro! -Zaczęła swoim piskliwym i irytującym głosikiem. -Kastiel jest mój. Nie będziesz mu dawać dupy, jasne?! On jest mój!
Przekręciłam oczami i zamknęłam szafkę.
-Spadaj- powiedziałam, odwracając się.
Ruszyłam pewnym siebie krokiem przez korytarz.
-Ostrzegam Cię! Jeśli do poniedziałku się od niego nie odpierdolisz to będziesz miała przejebane!
-Jak na razie to panienka Amber będzie miała przechlapane za używanie takiego słownictwa- usłyszałam głos dyrektorki.
-Ale to nie...
Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam ze szkoły. Na parkingu jak zawsze czekał na mnie buntownik.
-Co tak długo? -Zapytał, podając mi kask.
-Długa historia.
Chłopak jak zawsze nie drążył tematu, tylko odpalił motor i ruszył.
Na początku tylko się gapiła, jednak w piątek, gdy zbierałam się do domu, ta sucz podeszła do mnie. Chciała chyba być taka samo efektowna jak puste laski z filmów, do których się upodobniała i huknęła ręka o szafkę obok mnie. Jednak nie wyszło jej to tak pięknie jak na filmach, bo zaraz przyciągnęła rękę do piersi i zaczęła piszczeć, że ją boli. Zaśmiałam się sie i prychnęłam, pakując ostatnie rzeczy do szafki.
-Słuchaj mnie ty zdziro! -Zaczęła swoim piskliwym i irytującym głosikiem. -Kastiel jest mój. Nie będziesz mu dawać dupy, jasne?! On jest mój!
Przekręciłam oczami i zamknęłam szafkę.
-Spadaj- powiedziałam, odwracając się.
Ruszyłam pewnym siebie krokiem przez korytarz.
-Ostrzegam Cię! Jeśli do poniedziałku się od niego nie odpierdolisz to będziesz miała przejebane!
-Jak na razie to panienka Amber będzie miała przechlapane za używanie takiego słownictwa- usłyszałam głos dyrektorki.
-Ale to nie...
Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam ze szkoły. Na parkingu jak zawsze czekał na mnie buntownik.
-Co tak długo? -Zapytał, podając mi kask.
-Długa historia.
Chłopak jak zawsze nie drążył tematu, tylko odpalił motor i ruszył.
~~*~~
Siedziałam
z Kasem na łóżku i jadłam z nim pizzę.
-Jutro mamy próbę- powiedział.
-Pamiętam, jeszcze nie jest ze mną tak źle, żeby zapomnieć.
Kas zaśmiał się i sprzedał mi sójkę w bok.
-Ty wredoto- powiedziałam, wystawiając język.
Buntownik nie mógł przepuścić takiej okazji i od razu lekko mi go przygryzł, a następnie pocałował. Uśmiechnęłam się lekko, gdy odsunął się. Kas dał mi buziaka w czoło, a następnie wrócił do konsumowania swojego kawałka fast-food'a.
-Jutro mamy próbę- powiedział.
-Pamiętam, jeszcze nie jest ze mną tak źle, żeby zapomnieć.
Kas zaśmiał się i sprzedał mi sójkę w bok.
-Ty wredoto- powiedziałam, wystawiając język.
Buntownik nie mógł przepuścić takiej okazji i od razu lekko mi go przygryzł, a następnie pocałował. Uśmiechnęłam się lekko, gdy odsunął się. Kas dał mi buziaka w czoło, a następnie wrócił do konsumowania swojego kawałka fast-food'a.
Resztę
wieczoru siedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i niczym jak zawsze, oglądając
filmy i śmiejąc się. Z każdym dniem czułam jak coraz bardziej zaprzyjaźniałam
się z Kasem. Poznawałam go i jego zachowania bardziej. Chłopak coraz bardziej
otwierał się wobec mnie. Oczywiście ja miałam tak samo. Ufałam mu i widziałam w
nim wielkie wsparcie. Stał się dla mnie bardzo ważny i potrzebny mi. Pomagał
zapomnieć mi o stracie rodziców. Nie spodziewałam się, że buntownik stanie się
moim najlepszym przyjacielem, seksfriendem i wsparciem.
Kastiel
Siedzieliśmy
całą paczką w moim garażu, gdzie zawsze były próby. Lys i Roza Siedzieli na
kanapie, a ja z Cassie na kolanach na fotelu, naprzeciw nich. Każde z nas
trzymało w ręce piwo.
-W środę są zawody koszykarskie –powiedziałem.
-I co z tego? –Zapytała Cas i pociągnęła spory łyk piwa z
puszki.
-To, że twój chłopak
w nich gra –odparłem.
Lubiłem, a wręcz kochałem denerwować dziewczynę. Dokuczanie
jej było moim hobby. W momencie, gdy to powiedziałem maleńka zakrztusiła się
alkoholem.
-Jak to grasz? –Zapytała.- Mówiłeś, że trenujesz, a nie że
grasz w szkolnej drużynie.
-A tak jakoś zapomniało mi się dodać. I bez tej wiedzy na
mnie lecisz.
-Ty ruda małpo.
Cmoknąłem ją w usta, a następnie w rumiany policzek.
Czarnowłosa wyglądała naprawdę słodko,
gdy się denerwowała. Jej złość sprawiała mi radość.
-Jesteście
naprawdę uroczy –mruknęła Roza.
Zaśmiałem
się z dziewczyną, jednak było widać, że kłamanie nie jest jej na rękę.
Pochyliłem się nad jej uchem i chuchnąłem na nie.
-Wynagrodzę
ci to kłamanie dzisiaj jak pójdą –wyszeptałem.
Poczułem
jak dziewczyna lekko drgnęła, a ja uśmiechnąłem się lubieżnie. Podchwyciłem
jeszcze podekscytowany wzrok Rozalii i zarumienione policzki Lysa. Wiedziałem,
że mieli milion myśli, co mogłem powiedzieć dziewczynie, jednak nie obchodziło
mnie to.
Cassandra
Gdy tylko drzwi zamknęły się za
Rozalią i Lysandrem, czerwono włosy odwrócił się do mnie ze swoim łobuzerskim
uśmiechem wymalowanym na ustach.
-Nareszcie
poszli –mruknął.- Czas na nagrodę.
-Czyli
pizza i film? –Zażartowałam.
-Strzelaj
dalej –powiedział, powoli podchodząc do mnie.
-Hm… Nie
wiem, nie wiem –mruknęłam, przygryzając wargę.
Doskonale
wiedziałam, że ten gest działał na niego jak płachta na byka.
-Oj…
Maleńka ile razy mam ci mówić, że gdy tak robisz mam ochotę się na ciebie
rzucić?
-Naprawdę,
jakoś wypadło mi to z głowy.
Uśmiechnęłam
się, gdy chłopak stanął naprzeciw mnie i położył swoje ręce na moich biodrach.
-Nie dam
ci dzisiaj odpocząć- wyszeptał uwodzicielsko do mojego ucha.
Chciałam
mu odpowiedzieć, jednak on nie dał mi tego zrobić. Zachłannie wpił się w moje
usta, a ja nie byłam mu dłużna.
Zaczęłam lekko ciągnąc go za włosy,
a on swoimi rękami zjechał na mój tyłek i zaczął go ściskać. Westchnęłam w jego
usta z czego był zadowolony, ponieważ się uśmiechnął. Kas zjechał jedną ręką na
moje udo i podniósł je tak, że oplotłam go nogą. Natomiast drugą zaczął się
dobierać do moich spodenek. Napalona na niego zaczęłam pocierać wybrzuszenie w
jego spodniach, na co on cicho jęknął z aprobatą.
-Mam
ochotę rżnąć cię do nieprzytomności –wychrypiał mi do ucha.
-To może
spełnij tą ochotę.
-Nie
musisz powtarzać dwa razy.
Nim
zdążyłam cokolwiek powiedzieć Kastiel przerzucił mnie przez swoje ramię jak
worek ziemniaków i zaczął zmierzać do sypialni, klepiąc mnie w tyłek. Rzucił
mnie na łóżko i zwisł nade mną.
-Nakręcasz
mnie mała.
Uśmiechnęłam
się do niego, a on złożył szybki pocałunek na moich ustach. Ze swoimi gorącymi
pocałunkami przeniósł się na moją szyję. Po dziesięciu minutach nie miałam już
niczego na swoim ciele, a chłopak dalej całował moje ciało. Ściągnęłam z niego
koszulkę i spodnie. Gdy mieliśmy na sobie tylko majtki on otarł się o mnie i
oboje cicho jęknęliśmy.
-Zrób to
w końcu –warknęłam.
-Dwa razy
nie musisz prosić słońce.
~~~~~~
Rozdział kompletnie
mi się nie podoba, mogłam się bardziej postarać. Ale kompletnie zero weny i w
ogóle jakaś masakra ;C
Wybaczcie
kociaki :c
Snap:
sarcia_wolfy
Fb Słodki
Flirt Moja Wersja