Rozdział I
"Nienawidzę przeprowadzki!!!"
Gorąc...Słońce świeci wysoka na niebo. Lekkie białe chmurki pokrywając niebo niczym wata cukrowa. Właśnie tego pięknego dnia miałam się wyprowadzić do brata Alex`a, który mieszkał w małym miasteczku niedaleko jeziora.
Powodem wyprowadzki była moja matka, która miała mnie w dupie. Uznałam, że nic mnie tu nie trzyma, dlatego pomyślałam, że zacznę życie od nowa i zamieszkam u brata na jakimś zadupiu.
Mój tata prowadził dobrze prosperującą firmę. dlatego byliśmy mega bogaci, jakby tego było mało, mój dziadek w spadku przepisał nam ogromny pałac, który był dziedziczony z pokolenia na pokolenie. Dlatego byliśmy jedną z dwóch najbogatszych rodzin w mieście.
I tu się zaczynają moje problemy. Dzięki naszemu "bogactwu" nikt mnie nie lubi. No dobra...Przesadzam...Jest kilka osób które mnie lubi, ale z łatwością wymienię ich na palcach jednej ręki.
W każdym razie wyprowadzam się. Stoję przed ogromnym domem i uśmiecham się blado. Szofer zabiera ostatnią walizkę.
-Panienko czas jechać -mówi i kłania się nisko.
-Tak wiem... Już wsiadam -odpowiadam.
Po raz ostatni omiatam wzrokiem wielką posesję i wsiadam do czarnej limuzyny.
Oczywiście nie mówiłam znajomym o moim wyjeździe nie chciałam ich martwić. Musiałam zacząć życie od nowa. Bez potyczek i reszty. A to oznaczało, że musiałam się wyprowadzić. Nic nie trzymało mnie w tym mieście. A zwłaszcza nie rodzina. No może oprócz taty. On przynajmniej interesował się nami. Robił przelewy o przyjeżdżał kiedy się dało. A matka cały czas wydawała jego pieniądze i w ogóle się nami nie interesowała.
A wracając do przeprowadzki... Po kilku godzinach jazdy w limuzynie (nie wiem po co to...) dotarłam pod dom brata. Od razu przed dom wyszedł Alex.
-Alice! -Krzyknął brat i mnie przytulił.
-Alex... -Wyszeptałam.
Szofer odstawił moje bagaże i pudła na chodnik, a ja z bratem wnieśliśmy je do domu.
-Zawsze tyle tych ciuchów miałaś mała? -Zapytał gdy wszystko stało na górze przed moim pokojem.
-Wiesz...Sara lubi zakupy...
Brat objął mnie ramieniem.
-A teraz niespodzianka. Twój pokój -powiedział Alex.
Brunet otworzył czarne drzwi z białymi wzrokami. Ujrzałam ogromny pokój. Po prawej stronie była ogromna szafa z lustrem i białe regały z książkami, płytami, wierzą i innymi pierdółkami. Po lewej zaraz przy ścianie stało czarne biurko, a za nim ogromne czarne łóżko, na które prowadziły białe schodki.Obok łóżka była czarno-biała szafka nocna, a naprzeciw szafy drzwi na balkon i okno zasłonięte szarymi zasłonkami. Przy drzwiach do balkonu znajdowały się drzwi do łazienki. tapety w pokoju były w czarno-białe pasy, a podłoga z ciemnych paneli.
-Alex jesteś wielki! -Powiedziałam zadowolona i uwiesiłam się na szyi brata.
Ten objął mnie w talii i przytulił mocno.
-Dobra rozpakuj się mała. Jutro jest rozpoczęcie roku -powiedział brat i wyszedł.
Od razu rzuciłam się na łóżko testując jego miękkość.
-Idealne -powiedziałam.
Przewróciłam się na plecy i patrzyłam w biały sufit.
Poukładajmy sobie wszystko... Wyjechałam i zostawiłam całą paczkę... Matka jak zwykle miała mnie w dupie i nawet nie przyszła się pożegnać... Będę mieszkała z Alex`em i chodziła do szkoły, której nazwa jest tak idiotyczna, że szkoda mówić. Hehe...Na pewno prowadzi ją jakaś gruba staruszka w różowych ciuszkach, która ma kota albo psa bo żaden mężczyzna jej nie chce! Hahaha! No dobra Alice koniec obijania...
Szybko wstałam z łóżka i podeszłam do walizek. Rozpakowałam wszystkie ubrania, a później wzięłam się za pudła z pierdółkami.
Usłyszałam ciche, ale stanowcze pukanie do drzwi.
-Proszę -powiedziałam układając książki na półce.
-Zapomniałem ci powiedzieć, że dziś wpadnie do mnie paru znajomych i robię imprezkę. Nie będzie ci to przeszkadzać? -Zapytał.
-Jeszcze się mnie pytasz? Pewnie, że nie -odparłam.-O której wpadną?
-Koło dziewiętnastej.
-Kupiłeś wszystko?
-Dbasz o moją imprę? -Zapytał opierając się o framugę.
-Wiesz, że lubię imprezy.
-Nic się nie zmieniłaś -powiedział uśmiechając się.
Alex wyszedł z pokoju, a ja spojrzałam na zegarek. Była godzina piętnasta.
Szybko się z tym uwinę i przyszykuję na imprezę. Ostatnie pudło...
Jak się okazało w ostatnim pudełku były zdjęcia. Wszystkie schowałam do szufladki na dole regału, jednak przy ostatnim się zatrzymałam.
Było to zdjęcie przedstawiające mnie i czarnowłosego chłopca na jednym z bali. Chłopak przytulał mnie od tyłu i uśmiechał się szeroko. Był on w garniturze. Ja natomiast byłam w złotej sukni. Uśmiechałam się, lecz na mojej twarzy gościł rumieniec. Miałam wtedy dziesięć lat. Z tego co pamiętam to zdjęcie zostało wykonane dzień przed wyjazdem chłopaka.
-Kastiel... -wyszeptałam z łzami w oczach.
Szybko otarłam ciecz, a zdjęcie postawiłam na szafce nocnej.
Czarnowłosy chłopak był moim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. Traktowałam go jak brata, jak drugiego Alex`a. Byliśmy nierozłączni. Jego rodzina była tak samo nadziana jak moja. Kastiel miał ogromna rezydencję naprzeciw mnie. Mięliśmy podobne charaktery i buntowaliśmy się rodzicom. Jednak dzień po balu z okazji moich urodzin wyjechał. Dowiedziałam się o tym przypadkiem. Przez służbę...Do dziś doskonale pamiętam ten dzień...
Przy czarnej limuzynie stał Kastiel i czekał aż szofer załaduje jego rzeczy.
-Kastiel! -Krzyknęłam.
Chłopak odwrócił się, a ja ujrzałam jego smutne i zaskoczone spojrzenie. Szybko podbiegłam do chłopaka zdyszana.
-Nie zostawiaj mnie! -Krzyknęłam płacząc.
Ręce miałam zawieszone na jego szyi. Chłopak objął mnie a tali.
-Przepraszam Alice -wyszeptał. -Obiecuję...Że kiedyś wrócę...Obiecuję!
Chłopak odsunął mnie od siebie i wytarł łzy z mojej twarzy.
-Kastiel wsiadaj! -Powiedział stanowczo jego tata.
-Żegnaj... -wyszeptał chłopak i dał mi buziaka w policzek.
-Kastiel... -wyszeptałam.
Czarnowłosy wsiadł do limuzyny i zaczął odjeżdżać. Jak idiotka puściłam się biegiem za autem, a gdy było za daleko upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Po chwili poczułam ciepły uścisk. Była to Sara, siostra Kastiela.
-Mi też go będzie brakowało -powiedziała.
Razem płakałyśmy na wjeździe do rezydencji i po chwili przyszła mama rodzeństwa. Ona również płakała.
-Chodźcie dziewczynki do środka -powiedziała pomagając nam wstać.
Kobieta przytuliła nas i razem weszłyśmy do ich domu.
Po wyjeździe przyjaciela zamknęłam się w sobie. Nawet Sara nie była w stanie mnie pocieszyć. Całymi dniami siedziałam w swoim wielkim pokoju sama. Sama pośród luksusów. Siedziałam na parapecie okna i patrzyłam przez nie mając nadzieję, że zobaczę jak czarnowłosy biegnie do mnie. Jednak tak się nie działo. Nie chciałam jeść, ani pić.
I wtedy pojawił się mój brat. Przyjechał z internatu. Spędziłam godzinę na płakaniu w jego koszulę. Brat wyciągnął mnie z doła. Otworzyłam się. Zaczęłam jeść, pić, chodzić do szkoły. Cały czas rozmawiałam z Sarą. W gimnazjum poznałam moją paczkę. Przefarbowałam się na czerwień, a Sara na niebieski. Zaczęłam nawet uczyć się tańca na rurze. W pierwszej klasie liceum zaczęłam palić i pić. Pustkę w sercu zastępowałam wszystkim co się dało. Żeby tylko nie myśleć o przyjacielu.
Dopiero po paru latach uświadomiłam sobie dlaczego Kastiel wyjechał. Sara mi o tym opowiedziała. Ojciec Kasa był strasznym flirciarzem, a czasami nawet bił żonę. Jej to się nie spodobało i wyrzuciła go z domu. Jednak oni dali decyzję dzieciom. Oboje mieli wybrać z którym zostają. Kastiel zawsze miał ogromną więź z ojcem, dlatego z nim pojechał.
-Mała otwórz! To pewnie znajomy! -Krzyknął mój brat.
-Oki!
Podeszłam do drzwi i przekręciłam zamek. Otworzyłam je. W progu stał wysoki chłopak w czarnych spodniach, koszulce z logiem mojego ulubionego zespołu oraz skórzanej ramonesce. Jego twarz okalały średnie czerwone włosy, a szare oczy patrzyły na mnie zdziwione.
-Co chcesz? -Zapytałam niezbyt miło.
-Ja do Alex`a, a ty kto? Kolejna jego niunia? -Zapytał wchodząc.
Na malinowych ustach kwitł mu szyderczy uśmiech.
-Żadna niunia tylko jego siostra baranie! -Odparłam.
-Licz się ze słowami mała.
-Nie nazywaj mnie małą, ruda małpo!
-Ty...!
-Widzę, że już się poznaliście! -Przerwał nam Alex. -Jak widzisz Kas to moja młodsza siostra Alice.
Popatrzyłam na chłopaka zdziwiona.
Kas? Czyli Kastiel...Nie! To nie on! Wiesz ile Kastieli jest na świecie? Idiotka!
-I co się lampisz? -Zapytał chłopak.
-Po to mam oczy.
Czerwonowłosy zmierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu. Na chwilę zatrzymał swój wzrok na moich piersiach. Spojrzałam na niego gniewnie, a ten uśmiechnął się łobuzersko.
-Tylko się nie zabijcie -powiedział mój brat i wrócił do kuchni.
-Co ty tam właściwie robisz? -Zapytałam idąc za bratem i kompletnie ignorując rudą małpę.
-Nic...Ja.. Tylko.. -powiedział speszony chłopak.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam wielki syf. Cała podłoga była w czymś różowym.
-Co to jest? -Zapytałam na skraju wytrzymałości.
-Sok mi się wylał...
-Na całą kurwa podłogę?! Alex kurwa! Przynieś mi mop i wiadro!
-Nie mam!
-To co ty kurwa masz w tym domu?!
-Zawsze gosposia myje podłogi szmatą...
-To przynieś mi szmatę i wypierdalaj stąd!
Po chwili chłopak przyniósł to co chciałam. Zanurzyłam ścierkę w wodzie i na kolanach zaczęłam myć podłogę. Nagle usłyszałam za sobą gwizd. O framugę drzwi stał oparty Kastiel.
-Spieprzaj -powiedziałam.
Chłopak jednak dalej stał, a ja nie miałam zamiaru psuć sobie nerwów. Po prostu dalej myłam podłogę.
Gdy skończyłam myć podłogę zaczęli się schodzić znajomi mojego brata. Alex zapoznawał mnie z niektórymi, jednak nie wyglądali na normalnych. Po kilku kieliszkach Alex wyciągnął mnie na parkiet, a później zostawił samą, dlatego dalej tańczyłam. Kręciłam biodrami i podnosiłam ręce nad głową. Alkohol kompletnie na mnie działał.
-Nie ładnie tak kusić innych -wyszeptał mi ktoś do ucha.
Tajemniczy chłopak złapał mnie za biodra, a ja dalej tańczyłam. Ocierałam się o jego kroczę, a on przytulał mnie do siebie. Po chwili jednak nieznajomy obrócił mnie do siebie przodem.
Zaskoczona patrzyłam w szare tęczówki Kastiela, który stał przede mną.
-I co teraz zrobisz? -Wyszeptał mi zmysłowo do ucha.
Uśmiechnęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Potańczę sobie z tobą -odparłam.
Chłopak uśmiechnął się.
-Za dużo wypiłaś. Chodź lepiej do pokoju -powiedział chłopak.
-Nie.
-Skoro nie po dobroci...to po złości...
Chłopak przerzucił mnie przez swoje ramię.
-Kastiel puść mnie! -Krzyczałam.
-Nie! Jutro mi za to podziękujesz!
-Ty...Ruda małpo!
Buntownik otworzył drzwi do mojego pokoju, a później zamknął je za nami.
-Chcę się bawić! -Krzyknęłam bijąc go po plecach.
Chłopak rzucił mnie na łóżko i przyparł mnie do niego. Swoje ręce trzymał po obu stronach mojej głowy. Jedną nogę miał między moimi nogami, a druga poza nimi. Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
-Dalej chcesz się...bawić? -Wyszeptał.
W odpowiedzi jeszcze bardziej otworzyłam oczy.
-Tak myślałem -powiedział chłopak i zszedł ze mnie. -Do jutra...
Dopiero teraz otrzeźwiałam.
Co ja robiłam? Kurczę! Naprawdę za dużo wypiłam!
Zabrałam moją piżamę składającą się z czarnych spodenek, który były tak samo krótkie jak majtki i do tego czarna, miękka bluzka. Poszłam się umyć, ubrałam się w piżamę i z torebki wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Otworzyłam drzwi od balkonu i usiadłam na barierce odpalając papierosa. Bardzo się ściemniło, a na niebo gwiazdy jasno świeciły swoim blaskiem.
-Pierdole -powiedziałam zgaszając fajkę.
Papierosy i zapalniczkę położyłam na szafce nocnej. Zamknęłam jeszcze drzwi na zasuwkę, w razie czego i położyłam się spać.
W każdym razie wyprowadzam się. Stoję przed ogromnym domem i uśmiecham się blado. Szofer zabiera ostatnią walizkę.
-Panienko czas jechać -mówi i kłania się nisko.
-Tak wiem... Już wsiadam -odpowiadam.
Po raz ostatni omiatam wzrokiem wielką posesję i wsiadam do czarnej limuzyny.
Oczywiście nie mówiłam znajomym o moim wyjeździe nie chciałam ich martwić. Musiałam zacząć życie od nowa. Bez potyczek i reszty. A to oznaczało, że musiałam się wyprowadzić. Nic nie trzymało mnie w tym mieście. A zwłaszcza nie rodzina. No może oprócz taty. On przynajmniej interesował się nami. Robił przelewy o przyjeżdżał kiedy się dało. A matka cały czas wydawała jego pieniądze i w ogóle się nami nie interesowała.
A wracając do przeprowadzki... Po kilku godzinach jazdy w limuzynie (nie wiem po co to...) dotarłam pod dom brata. Od razu przed dom wyszedł Alex.
-Alice! -Krzyknął brat i mnie przytulił.
-Alex... -Wyszeptałam.
Szofer odstawił moje bagaże i pudła na chodnik, a ja z bratem wnieśliśmy je do domu.
-Zawsze tyle tych ciuchów miałaś mała? -Zapytał gdy wszystko stało na górze przed moim pokojem.
-Wiesz...Sara lubi zakupy...
Brat objął mnie ramieniem.
-A teraz niespodzianka. Twój pokój -powiedział Alex.
Brunet otworzył czarne drzwi z białymi wzrokami. Ujrzałam ogromny pokój. Po prawej stronie była ogromna szafa z lustrem i białe regały z książkami, płytami, wierzą i innymi pierdółkami. Po lewej zaraz przy ścianie stało czarne biurko, a za nim ogromne czarne łóżko, na które prowadziły białe schodki.Obok łóżka była czarno-biała szafka nocna, a naprzeciw szafy drzwi na balkon i okno zasłonięte szarymi zasłonkami. Przy drzwiach do balkonu znajdowały się drzwi do łazienki. tapety w pokoju były w czarno-białe pasy, a podłoga z ciemnych paneli.
-Alex jesteś wielki! -Powiedziałam zadowolona i uwiesiłam się na szyi brata.
Ten objął mnie w talii i przytulił mocno.
-Dobra rozpakuj się mała. Jutro jest rozpoczęcie roku -powiedział brat i wyszedł.
Od razu rzuciłam się na łóżko testując jego miękkość.
-Idealne -powiedziałam.
Przewróciłam się na plecy i patrzyłam w biały sufit.
Poukładajmy sobie wszystko... Wyjechałam i zostawiłam całą paczkę... Matka jak zwykle miała mnie w dupie i nawet nie przyszła się pożegnać... Będę mieszkała z Alex`em i chodziła do szkoły, której nazwa jest tak idiotyczna, że szkoda mówić. Hehe...Na pewno prowadzi ją jakaś gruba staruszka w różowych ciuszkach, która ma kota albo psa bo żaden mężczyzna jej nie chce! Hahaha! No dobra Alice koniec obijania...
Szybko wstałam z łóżka i podeszłam do walizek. Rozpakowałam wszystkie ubrania, a później wzięłam się za pudła z pierdółkami.
Usłyszałam ciche, ale stanowcze pukanie do drzwi.
-Proszę -powiedziałam układając książki na półce.
-Zapomniałem ci powiedzieć, że dziś wpadnie do mnie paru znajomych i robię imprezkę. Nie będzie ci to przeszkadzać? -Zapytał.
-Jeszcze się mnie pytasz? Pewnie, że nie -odparłam.-O której wpadną?
-Koło dziewiętnastej.
-Kupiłeś wszystko?
-Dbasz o moją imprę? -Zapytał opierając się o framugę.
-Wiesz, że lubię imprezy.
-Nic się nie zmieniłaś -powiedział uśmiechając się.
Alex wyszedł z pokoju, a ja spojrzałam na zegarek. Była godzina piętnasta.
Szybko się z tym uwinę i przyszykuję na imprezę. Ostatnie pudło...
Jak się okazało w ostatnim pudełku były zdjęcia. Wszystkie schowałam do szufladki na dole regału, jednak przy ostatnim się zatrzymałam.
Było to zdjęcie przedstawiające mnie i czarnowłosego chłopca na jednym z bali. Chłopak przytulał mnie od tyłu i uśmiechał się szeroko. Był on w garniturze. Ja natomiast byłam w złotej sukni. Uśmiechałam się, lecz na mojej twarzy gościł rumieniec. Miałam wtedy dziesięć lat. Z tego co pamiętam to zdjęcie zostało wykonane dzień przed wyjazdem chłopaka.
-Kastiel... -wyszeptałam z łzami w oczach.
Szybko otarłam ciecz, a zdjęcie postawiłam na szafce nocnej.
Czarnowłosy chłopak był moim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. Traktowałam go jak brata, jak drugiego Alex`a. Byliśmy nierozłączni. Jego rodzina była tak samo nadziana jak moja. Kastiel miał ogromna rezydencję naprzeciw mnie. Mięliśmy podobne charaktery i buntowaliśmy się rodzicom. Jednak dzień po balu z okazji moich urodzin wyjechał. Dowiedziałam się o tym przypadkiem. Przez służbę...Do dziś doskonale pamiętam ten dzień...
~~*~~
Do pokoju weszła moja pokojówka Aniela.
-An...Gdzie jest Kastiel? -Zapytałam.
-Panicz Kastiel? Zdaje mi się, że już wyjeżdża -powiedziała kobieta.
-Jak to wyjeżdża?!-Zapytałam wystraszona.
-To panienka o niczym nie wie? -Zapytała pokojówka.
-Nie!-Odparłam wybiegając z pokoju.
Biegłam ile sił w nogach. Za wszelką cenę chciałam dopiec do domu przyjaciela i wiedzieć, że to kłamstwo. Że An tylko to sobie wymyśliła. Jednak gdy wybiegłam przed dom, a później jezdnię i wbiegłam na wyjazd chłopaka, przekonałam się, że to nie były wymysły An.Przy czarnej limuzynie stał Kastiel i czekał aż szofer załaduje jego rzeczy.
-Kastiel! -Krzyknęłam.
Chłopak odwrócił się, a ja ujrzałam jego smutne i zaskoczone spojrzenie. Szybko podbiegłam do chłopaka zdyszana.
-Nie zostawiaj mnie! -Krzyknęłam płacząc.
Ręce miałam zawieszone na jego szyi. Chłopak objął mnie a tali.
-Przepraszam Alice -wyszeptał. -Obiecuję...Że kiedyś wrócę...Obiecuję!
Chłopak odsunął mnie od siebie i wytarł łzy z mojej twarzy.
-Kastiel wsiadaj! -Powiedział stanowczo jego tata.
-Żegnaj... -wyszeptał chłopak i dał mi buziaka w policzek.
-Kastiel... -wyszeptałam.
Czarnowłosy wsiadł do limuzyny i zaczął odjeżdżać. Jak idiotka puściłam się biegiem za autem, a gdy było za daleko upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Po chwili poczułam ciepły uścisk. Była to Sara, siostra Kastiela.
-Mi też go będzie brakowało -powiedziała.
Razem płakałyśmy na wjeździe do rezydencji i po chwili przyszła mama rodzeństwa. Ona również płakała.
-Chodźcie dziewczynki do środka -powiedziała pomagając nam wstać.
Kobieta przytuliła nas i razem weszłyśmy do ich domu.
Po wyjeździe przyjaciela zamknęłam się w sobie. Nawet Sara nie była w stanie mnie pocieszyć. Całymi dniami siedziałam w swoim wielkim pokoju sama. Sama pośród luksusów. Siedziałam na parapecie okna i patrzyłam przez nie mając nadzieję, że zobaczę jak czarnowłosy biegnie do mnie. Jednak tak się nie działo. Nie chciałam jeść, ani pić.
I wtedy pojawił się mój brat. Przyjechał z internatu. Spędziłam godzinę na płakaniu w jego koszulę. Brat wyciągnął mnie z doła. Otworzyłam się. Zaczęłam jeść, pić, chodzić do szkoły. Cały czas rozmawiałam z Sarą. W gimnazjum poznałam moją paczkę. Przefarbowałam się na czerwień, a Sara na niebieski. Zaczęłam nawet uczyć się tańca na rurze. W pierwszej klasie liceum zaczęłam palić i pić. Pustkę w sercu zastępowałam wszystkim co się dało. Żeby tylko nie myśleć o przyjacielu.
Dopiero po paru latach uświadomiłam sobie dlaczego Kastiel wyjechał. Sara mi o tym opowiedziała. Ojciec Kasa był strasznym flirciarzem, a czasami nawet bił żonę. Jej to się nie spodobało i wyrzuciła go z domu. Jednak oni dali decyzję dzieciom. Oboje mieli wybrać z którym zostają. Kastiel zawsze miał ogromną więź z ojcem, dlatego z nim pojechał.
~~*~~
Uśmiechnęłam się blado patrząc na zdjęcie.
-Nic...Idę się szykować -powiedziałam.
Wzięłam prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy. Zrobiłam sobie makijaż i w ręczniku podeszłam do szafy. Bez zastanowienia wyciągnęłam czarne rajstopy, trampki w tym samym kolorze. Do tego czarne, krótkie spodenki i czerwoną bokserkę. Dobrałam bieliznę i poszłam się ubrać. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
-Gotowa -powiedziałam patrząc w lustro, a następnie na zegarek. -I jeszcze pół godziny.
Wzięłam wyciszoną komórkę. Miałam pięć nieodebranych połączeń od Sary i kilka Sms`ów.
Siema idziemy dziś na miasto?
Ej! Alice chłopaki się pytają czy idziemy z nimi na imprezę?
Gdzieś ty wyjechała?! Byłam z paczką przed chwilą po ciebie. Mówią, że wyjechałaś. Czemu nic nam nie mówiłaś?!
Odbierz do cholery ten pieprzony telefon!
Od ciszyłam telefon, włożyłam go do tylnej kieszeni spodni i zeszłam na dół. Mój brat przygotował wszystko. Wóda, piwo i inne trunki. Do tego chipsy i słodycze.
-Alex gdzie jesteś?- Zawołałam.
-W kuchni sis! -Odkrzyknął.
Nim zdążyłam zrobić krok zadzwonił dzwonek do drzwi.-Mała otwórz! To pewnie znajomy! -Krzyknął mój brat.
-Oki!
Podeszłam do drzwi i przekręciłam zamek. Otworzyłam je. W progu stał wysoki chłopak w czarnych spodniach, koszulce z logiem mojego ulubionego zespołu oraz skórzanej ramonesce. Jego twarz okalały średnie czerwone włosy, a szare oczy patrzyły na mnie zdziwione.
-Co chcesz? -Zapytałam niezbyt miło.
-Ja do Alex`a, a ty kto? Kolejna jego niunia? -Zapytał wchodząc.
Na malinowych ustach kwitł mu szyderczy uśmiech.
-Żadna niunia tylko jego siostra baranie! -Odparłam.
-Licz się ze słowami mała.
-Nie nazywaj mnie małą, ruda małpo!
-Ty...!
-Widzę, że już się poznaliście! -Przerwał nam Alex. -Jak widzisz Kas to moja młodsza siostra Alice.
Popatrzyłam na chłopaka zdziwiona.
Kas? Czyli Kastiel...Nie! To nie on! Wiesz ile Kastieli jest na świecie? Idiotka!
-I co się lampisz? -Zapytał chłopak.
-Po to mam oczy.
Czerwonowłosy zmierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu. Na chwilę zatrzymał swój wzrok na moich piersiach. Spojrzałam na niego gniewnie, a ten uśmiechnął się łobuzersko.
-Tylko się nie zabijcie -powiedział mój brat i wrócił do kuchni.
-Co ty tam właściwie robisz? -Zapytałam idąc za bratem i kompletnie ignorując rudą małpę.
-Nic...Ja.. Tylko.. -powiedział speszony chłopak.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam wielki syf. Cała podłoga była w czymś różowym.
-Co to jest? -Zapytałam na skraju wytrzymałości.
-Sok mi się wylał...
-Na całą kurwa podłogę?! Alex kurwa! Przynieś mi mop i wiadro!
-Nie mam!
-To co ty kurwa masz w tym domu?!
-Zawsze gosposia myje podłogi szmatą...
-To przynieś mi szmatę i wypierdalaj stąd!
Po chwili chłopak przyniósł to co chciałam. Zanurzyłam ścierkę w wodzie i na kolanach zaczęłam myć podłogę. Nagle usłyszałam za sobą gwizd. O framugę drzwi stał oparty Kastiel.
-Spieprzaj -powiedziałam.
Chłopak jednak dalej stał, a ja nie miałam zamiaru psuć sobie nerwów. Po prostu dalej myłam podłogę.
Gdy skończyłam myć podłogę zaczęli się schodzić znajomi mojego brata. Alex zapoznawał mnie z niektórymi, jednak nie wyglądali na normalnych. Po kilku kieliszkach Alex wyciągnął mnie na parkiet, a później zostawił samą, dlatego dalej tańczyłam. Kręciłam biodrami i podnosiłam ręce nad głową. Alkohol kompletnie na mnie działał.
-Nie ładnie tak kusić innych -wyszeptał mi ktoś do ucha.
Tajemniczy chłopak złapał mnie za biodra, a ja dalej tańczyłam. Ocierałam się o jego kroczę, a on przytulał mnie do siebie. Po chwili jednak nieznajomy obrócił mnie do siebie przodem.
Zaskoczona patrzyłam w szare tęczówki Kastiela, który stał przede mną.
-I co teraz zrobisz? -Wyszeptał mi zmysłowo do ucha.
Uśmiechnęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Potańczę sobie z tobą -odparłam.
Chłopak uśmiechnął się.
-Za dużo wypiłaś. Chodź lepiej do pokoju -powiedział chłopak.
-Nie.
-Skoro nie po dobroci...to po złości...
Chłopak przerzucił mnie przez swoje ramię.
-Kastiel puść mnie! -Krzyczałam.
-Nie! Jutro mi za to podziękujesz!
-Ty...Ruda małpo!
Buntownik otworzył drzwi do mojego pokoju, a później zamknął je za nami.
-Chcę się bawić! -Krzyknęłam bijąc go po plecach.
Chłopak rzucił mnie na łóżko i przyparł mnie do niego. Swoje ręce trzymał po obu stronach mojej głowy. Jedną nogę miał między moimi nogami, a druga poza nimi. Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
-Dalej chcesz się...bawić? -Wyszeptał.
W odpowiedzi jeszcze bardziej otworzyłam oczy.
-Tak myślałem -powiedział chłopak i zszedł ze mnie. -Do jutra...
Dopiero teraz otrzeźwiałam.
Co ja robiłam? Kurczę! Naprawdę za dużo wypiłam!
Zabrałam moją piżamę składającą się z czarnych spodenek, który były tak samo krótkie jak majtki i do tego czarna, miękka bluzka. Poszłam się umyć, ubrałam się w piżamę i z torebki wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Otworzyłam drzwi od balkonu i usiadłam na barierce odpalając papierosa. Bardzo się ściemniło, a na niebo gwiazdy jasno świeciły swoim blaskiem.
-Pierdole -powiedziałam zgaszając fajkę.
Papierosy i zapalniczkę położyłam na szafce nocnej. Zamknęłam jeszcze drzwi na zasuwkę, w razie czego i położyłam się spać.
~~*~~
Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam czyste niebo .Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozglądnęłam dookoła. Byłam w jakiejś kamienicy. Nagle zauważyłam Sarę przechodzącą obok kamieniczki.
-Sara! -Krzyknęłam biegnąc w stronę dziewczyny.
Ta jednak nie odwróciła się. Podbiegłam do niej i złapałam ja za ramię. Jednak moja ręka przenikała przez nie.
-Co jest?! -Krzyknęłam.-Sara słyszysz mnie?! To ja! Alice!
Znikąd usłyszałam czyjś bieg. Nim się zorientowałam, a Sara zdążyła odwrócić tajemniczy mężczyzna w czerni podbiegł do niej. Następnie złapał ją od tyłu i zamknął usta ręką.
-Bądź grzeczna -wysyczał oprych.
Chciałam go odepchnąć od dziewczyny jednak ręka znowu przenikała ich ciała. Musiałam patrzeć jak tajemniczy mężczyzna zdziera z mojej przyjaciółki ubrania i gwałci ją w kamieniczce. Sara płakała i krzyczała, jednak oprawca był silniejszy. W moich oczach również poczułam ciecz. Skuliłam się po ścianie i zaczęłam płakać.
-Proszę...Zostaw ją -wyszeptałam łkając. -Proszę...Błagam...Zostaw ją! Zostaw! Zostaw!!!
-Sara! -Krzyknęłam biegnąc w stronę dziewczyny.
Ta jednak nie odwróciła się. Podbiegłam do niej i złapałam ja za ramię. Jednak moja ręka przenikała przez nie.
-Co jest?! -Krzyknęłam.-Sara słyszysz mnie?! To ja! Alice!
Znikąd usłyszałam czyjś bieg. Nim się zorientowałam, a Sara zdążyła odwrócić tajemniczy mężczyzna w czerni podbiegł do niej. Następnie złapał ją od tyłu i zamknął usta ręką.
-Bądź grzeczna -wysyczał oprych.
Chciałam go odepchnąć od dziewczyny jednak ręka znowu przenikała ich ciała. Musiałam patrzeć jak tajemniczy mężczyzna zdziera z mojej przyjaciółki ubrania i gwałci ją w kamieniczce. Sara płakała i krzyczała, jednak oprawca był silniejszy. W moich oczach również poczułam ciecz. Skuliłam się po ścianie i zaczęłam płakać.
-Proszę...Zostaw ją -wyszeptałam łkając. -Proszę...Błagam...Zostaw ją! Zostaw! Zostaw!!!
~~*~~
Poczułam silne ręce na moich ramionach.
-Alice! Alice obudź się! -Usłyszałam krzyk.
Otworzyłam oczy i zachłysnęłam się powietrzem. Byłam w moim pokoju, a to co widziałam przed chwilą było snem.
-Co się stało? Alice czemu płaczesz? -Zapytał mój brat.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej i wtuliłam w ciepłe, bezpieczne ramiona brata.
-To był tylko sen...Uspokój się -szeptał mój brat głaszcząc mnie po włosach.
-Ona...On...On ją... -mówiłam przez łzy.
-Co ci się śniło?
-Że Sara szła ulicą...Ja do niej podbiegłam...Ale ona...moja ręka przenikała przez nią...Ona mnie nie widziała...Nie słyszała...nagle nadbiegł ktoś...Był cały na czarno...On...On ją zaszedł od tyłu...Zaciągnął do uliczki...I zgwałcił... A ja nie mogłam nic zrobić! Stałam tam i patrzyłam jak on robi jej krzywdę! Jak ona płacze!
Brat przytulił mnie mocniej i dalej uciszał. Łzy nie chciały przestać lecieć. Spływały jak woda z kranu. Szybkim ciurkiem...bez opamiętania...Krztusiłam się nimi...
-To tylko sen. Uspokój się...Jeśli chcesz to zostanę z tobą -powiedział chłopak.
Pokiwałam głową i spojrzałam na zegar. Wskazywał on czwartą nad ranem. Położyłam się, a Alex przytulił mnie do siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Z okazji iż dzisiaj jest 31 sierpnia czyli dzień blogów daję wam dziś nowy rozdział "Kastiel x Alice" ;) No...A jutro 1 września ( czyt. dzień męki) i idziemy do szkoły (czyt. zakład gdzie zabijają marzenia dzieci/ miejsce wyżywania się na dzieciach/ psychiatryk/ więzienie...). Nie wiem jak wy, ale tam się nie cieszę... Może jedynie na sprawdzian z chemii :* Uwielbiam ją i jest moim konikiem <3
W każdym razie życzę wam powodzenia w nadchodzącym roku szkolny (czyt. roku męki/ skazania/ zabójstwa/ śmierci..). Abyście mieli w miarę dobre oceny i nie kiblowali jak nasza ruda małpa xD
Z okazji iż dzisiaj jest 31 sierpnia czyli dzień blogów daję wam dziś nowy rozdział "Kastiel x Alice" ;) No...A jutro 1 września ( czyt. dzień męki) i idziemy do szkoły (czyt. zakład gdzie zabijają marzenia dzieci/ miejsce wyżywania się na dzieciach/ psychiatryk/ więzienie...). Nie wiem jak wy, ale tam się nie cieszę... Może jedynie na sprawdzian z chemii :* Uwielbiam ją i jest moim konikiem <3
W każdym razie życzę wam powodzenia w nadchodzącym roku szkolny (czyt. roku męki/ skazania/ zabójstwa/ śmierci..). Abyście mieli w miarę dobre oceny i nie kiblowali jak nasza ruda małpa xD
Rozdział super!!! Niby podobne do tego poprzedniego opowiadania, a jednak inne. Będę czekać na next!😽
OdpowiedzUsuńPs. Życzę Ci miłego (w miarę możliwości) powrotu do szkoły (czyt.istnej męczarni takich biednych i bezbronnych ludzi jak my, które nie mogą nic z tym zrobić) i żeby było jak najlepiej w tym roku.
Ps2.(☺) Tylko przez to wszystko nie zapomnij o blogu!!!
Pozdrawiam i weny😉
Wielkie dzięki za miłe słowa. Właśnie idę do szkoły na próbę ponieważ moja kochana (czyt.nie kochająca mnie) mama postanowiła, że uczestniczę w apelu :( w każdym razie postaram się nie zapomnieć o blogu ;) na początku roku jako tako będzie dobrze, ale później nie zabijajcie mnie jak nie dodam posta ;( W każdym razie będę starała się was na bieżąco informować czy rozdział będzie. Jeśli będę miała jakieś kartkówki/ sprawdziany to będę wam o tym mówiła. Miłego ostatniego dnia wakacji :* Trzymaj się mocno <3 No i oczywiście powodzenia w szkole (czyt,psychiatryku) :*
UsuńJa Cię na pewno nie zabiję jak nie wstawisz posta ;) To oznaczałoby koniec tego cudownego bloga, a tego bym nie zniosła, dodatkowo wiedząc, że to moja wina. Najwyżej będę trochę zła, smutna i jeszcze bardziej wyczekująca rozdziału! ;*
UsuńSzczerze mówiąc bardziej spodobała mi się nowa wersja opowiadania. Powiedzmy, że zawarłaś w niej więcej szczegółów co strasznie podoba mi się w opowiadaniach. Alice coś świta ale nie jest pewna. No i dobrze. Jestem ciekawa w jaki sposób ona i Kastiel dowiedzą się, że stoją przed swoim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. Ale znając twoje opowiadania wiem, że wymyślisz coś mega ^^
OdpowiedzUsuńA co do szkoły idę do nowej i strasznie się stresuję ale chyba nie ma czym xd. A tak w ogóle to życzę Ci miłego powrotu do szkoły istnych męczarni itp. Nie wiem co będzie ze mną jeśli chodzi o przedmioty ścisłe w gimnazjum bo od zawsze ich nie nawidzę i po prostu nie trawię. Ale nie ominę tego no cóż zdarza się.
Dobra kończę swój monolog. Tak na koniec życzę ci powodzenia oraz weny, która myślę, że bardzo Ci się przyda jeśli chodzi o to opowiadanie i opowiadanie z Luną/Rose. Mam nadzieję że zostaniesz jeszcze na długo w sferze blogerek bo na prawdę takie skarby jak ty trzeba szlifować i dbać o nie :)
Jeszcze raz pozdrawiam i jeśli masz chwilę mogłabyś wpaść zapraszam :*
www.juliaamour.blogspot.com
A może w nowej szkole spotkasz takiego, czy ja wiem...Kastiela? Albo kogoś kto przypomina charakterem postać z gry? :)
UsuńNie ma się czym przejmować;)
Tak sobie wmawiam, że w liceum bądź gimnazjum spotkam takiego Lysandra albo Kastiela, haha. Miło byłoby nie powiem, że nie ^^
UsuńKurczę jak szłam do gimnazjum to miałam taką nadzieję xD Ale niestety, pierwszy rok zleciła teraz zaczynam drugi i nic...zero...:( jakaś masakra :( nawet nie ma żadnego fajnego chłopaka.
UsuńChociaż w sumie...zastanawiając się to ja i tak bym nie zagadała :( jestem tak nieśmiała, ze masakra :(
W każdym razie dziękuję za miłe słowa i wg :*
Na pierwszym roku gimnazjum sami debile, a jak zobaczyłam kto chodził wtedy do szóstej, a teraz to będzie pierwsza to się zqłamałam. Jeszcze gorszy rocznik. Mam jednak nadzieję, że może ktoś dojdzie do mojej szkoły i ta druga klasa gim zleci o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby to był taki Kastiel...<3
Ah...Marzenie ściętej głowy :(
UsuńZawsze trzeba mieć nadzieję ;*
UsuńChociażby taką malutką.
Nominowałam cię do LBA. Więcej szczegółów tutaj ♥:
OdpowiedzUsuńhttp://juliaamour.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-sami.html
O jejku! XD bardzo dziękuję :) To pierwszy raz gdy dostałam nominacje. To wiele dla mnie znaczy :*
UsuńMi się dużo bardziej podobał ten stary 1 rozdział. To zachowanie Kastiela mi się nie podoba.. ._. :(( Możliwe, że jest lepiej napisany, ale to, co się w nim dzieje mi się niezbyt podoba. :/
OdpowiedzUsuń