sobota, 26 grudnia 2015

Special na Święta :* II

Alice

   Jak zwykle obudziła mnie moja gosposia Aniela.
-Panienko Alice dzisiaj święta -powiedziała.
Posłusznie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam czekała już na mnie wanna napełniona ciepłą wodą z ogromną ilością piany. Na szafce leżały ubrania jakie miałam ubrać. Nie miałam najmniejszego zamiaru ich zakładać, jak zawsze.
   Ściągnęłam ubrania i weszłam do ciepłej wody. Zatopiłam się w myślach.
Hm...To już pięć lat jak pojechał i nas zostawił... Nadal nie mogę o tym zapomnieć. Katuję się wspomnieniami. Po nocach męczą mnie koszmary. Piętnastolatka myśląca o przyjacielu z dzieciństwa... Zresztą trudno o nim nie myśleć gdy na szafce leży nasze zdjęcie z moich urodzin. W szafie mam pudełko z naszymi listami i wspomnieniami... Zresztą Sara w domu też ma pełno rzeczy. Został jego pokój, trochę ubrań, książki... Wszystko mi o nim przypomina... Czemu on to zrobił? Czemu zranił mnie i Sarę? Chociaż w sumie... Ona tak nie rozpacza... Nie płacze gdy o nim mówię. Nie rozkleja się tak jak ja. Nawet teraz płaczę.
   Wytarłam słone łzy, które spływały po moich policzkach.
Czemu ją to nie obchodzi? A może tak dobrze to maskuje? Hm...
Dokładnie się umyłam i wyszłam z wanny. Wysuszyłam moje czerwone jak ogień włosy.
Mój symbol protestu...
Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do garderoby. Zabrałam czarną, rozkloszowaną sukienkę z morelową wstążką w pasie i czarne botki na koturnie. Szybko ubrałam się i pomalowałam. Włosy wyprostowałam i związałam w wysokiego kucyka.
   Wyszłam z łazienki.
-Chcę zostać sama -powiedziałam.
An ukłoniła się i wyszła. Ja natomiast usiadłam na wielkim łóżku. Była dopiero godzina dwunasta. Szybko ubrałam kurtkę i poszłam do Sary.
-Dzień dobry jest Sara?
W drzwiach ogromnej posesji stała kobieta mająca czterdzieści lat, mama Sary i... Kastiela.
-Tak. Wejdź Alice -powiedziała z uśmiechem.
Ściągnęłam kurtkę.
-Jest u siebie w pokoju -powiedziała kobieta.
   Szybko wbiegłam po schodach i stanęłam przed drzwiami pokoju przyjaciółki. Już chciałam otworzyć drzwi gdy usłyszałam głos dziewczyny.
-Znowu nie dotrzymujesz obietnicy! -Krzyknęła zła Sara.
Zatrzymałam rękę i stanęłam w bezruchu.
-Jesteś okropny! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
Usłyszałam jak niebieskowłosa czymś rzuca.
   Weszłam do pokoju i udawałam, że nic nie słyszałam.
-Hej -powiedziałam z uśmiechem.
-O jejku jak ty mega ładnie wyglądasz! -Pisnęła dziewczyna. - A ja bez makijażu.
-To chodź uszykujemy cię -powiedziałam.
Szybko wybrałyśmy dziewczynie niebieską sukienkę, krótszą z przodu, a dłuższą z tyłu. I zrobiłyśmy niebieski makijaż. A jej niebieskie włosy spięłyśmy fikuśnie 
     Usłyszałyśmy ciche pukanie do drzwi.
-Proszę -powiedziałyśmy razem i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Do pokoju weszła mama Sary.
-Jak wy pięknie wyglądacie dziewczyny -powiedziała kobieta.
-Dziękujemy -powiedziałam.
-Chciałam ci powiedzieć Alice, że twój brat już przyjechał -powiedziała kobieta.
-Jak wspaniale. To ja już pójdę. Do widzenia. Pa Sara.
Szybko pobiegłam do domu.
   Otworzyłam masywne drzwi i ujrzałam mojego brata.
-Alex! -Krzyknęłam.
Brat odwrócił się do mnie z wielkim uśmiechem i wystawił ręce.
-Alice -wyszeptał.
Wpadłam mu w ramiona, a on uścisnął mnie mocno.
-Tęskniłam -powiedziałam.
-Ja też maleńka -odparł chłopak.
-Urosłeś -powiedziałam odsuwając się od niego.
-Ty też.
-Mam koturny.
-Że co masz?
Westchnęłam głośno i wskazałam buty. Ten popatrzył na mnie dziwnie i po chwili uśmiechnął się szeroko.
   Po kwadransie siedzieliśmy u niego na łóżku i rozmawialiśmy.
-A matka? -Zapytał w pewnym momencie chłopak.
-Od rana jej nie ma. Jeździ po sklepach, kosmetyczkach i innych.
-Mogła by się w końcu pohamować.
-Doskonale to wiem...
   Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a po chwili do pokoju wszedł Ludwik, służący Alex`a.
-Moją państwo gości -powiedział i ukłonił się nisko.
-Jak to gości? My? -Zapytałam zdziwiona.
-Chodź zobaczyć -odparł Alex tak samo zadziwiony jak ja.
Zeszliśmy po schodach nie odzywając się do siebie. Na dole była chyba cała służba domu, która rozstępowała się przed nami.
   W końcu dotarliśmy do drzwi i osoby, która tam stała. Był to wysoki mężczyzna z czarnymi jak kruk włosami i kocimi, zielonymi oczami. W czarnym garniturze.
-Tato...-Powiedziałam z łzami w oczach.
-Córeczko -odparł i wystawił ręce.
Podbiegłam do niego i przytuliłam się mocno. Mężczyzna odwzajemnił uścisk.
-Synu -powiedział.
Przytuliliśmy się do niego.
-A gdzie moja żona? -Zapytał patrząc na służbę.
-Mama od rana chodzi po sklepach -powiedziałam.
Tata westchnął głośno.
-Chcę porozmawiać z moimi dziećmi w salonie, dlatego proszę o rozejście się i dokończenie przygotowań do Wigilii -powiedział tato donośnym głosem.
   Po pięciu minutach siedzieliśmy w trójkę w salonie.
-Wziąłem sobie wolne żeby być z wami podczas świąt -powiedział ojciec.
-To świetnie tato -powiedziałam.
-Wiecie, że was kocham. Ale niestety praca nie pozwala mi na to aby się z wami częściej widywać -zaczął.- Myślałem, że matka będzie się wami należycie opiekować, ale jak widać myliłem się. Wiem, że pieniądze, które wam wysyłam nie dadzą wam szczęścia, ale chcę żebyście mieli wszystko co będzie wam potrzebne.
-Tato to nie twoja wina -przerwałam mu.
-Alice nigdy mnie przy was nie ma. Jedynie rozmawiam z wami przez telefon. Nigdy nie mam czasu z wami porozmawiać. Nie ma mnie przy was w waszych najważniejszych momentach...
-Ale tato...
-Alice... To zawsze Alex cię pocieszał i słuchał, a nie ja. Wtedy z Kastielem... Alex specjalnie przyjechał z internatu, a ja nawet nie mogłem wziąć sobie dnia wolnego żeby przylecieć i cie wysłuchać, przytulić i pocieszyć. Jesteś moją kochaną córkę, a ja nie mam dla ciebie czasu. Zresztą dla Alex`a też. Nigdy nie mogę mu w niczym pomóc. Jedyne co umiem robić to wysyłać wam pieniądze...
-Tato! Ty przynajmniej tego żałujesz. Nie to co matka! Ona ma to gdzieś! Nigdy nie spytała się jak w szkole, czy mam znajomych. A po wyjeździe Kastiela... Darła się na mnie, że tylko siedzę w pokoju i przynoszę wstyd. Ciągle miała pretensje. Gdy zafarbowałam włosy narzekała, dawała mi kary...
   Po policzkach zaczęły płynąc mi łzy. Ojciec przytulił mnie mocno w geście pocieszenia.
-Obiecuję, że bardziej się wami zainteresuje -wyszeptał mężczyzna.
Rozmawialiśmy jeszcze pół godziny, a później poszliśmy szykować się na wigilię. Oczywiście ja byłam już gotowa, dlatego siedziałam w pokoju przeglądając stare zdjęcia. Siedziałam na podłodze i grzebałam w szarych kartonach.
   W pewnym momencie usłyszałam pukanie w szybę. Odwróciłam głowę w stronę szkła. Za przeźroczystą cieczą był Zeke. Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam chłopakowi okno.
-Czyś ty zdurniał? -Zapytałam ze śmiechem.
-Na twoim punkcie? Owszem -odparł chłopak wchodząc.
Zaśmiałam się i przytuliłam do chłopaka.
-Nie jest ci zimno? Mamy środek zimy, a ty jesteś tylko w bluzie -powiedziałam.
-Myśl o tobie mnie rozgrzewa -odparł chłopak.
-Wariujesz -skomentowałam próbując ujarzmić go.
-Na twoim punkcie, z każdym dniem coraz bardziej.
-Zeke...
-Przepraszam...Rzeczywiście, przesadziłem.
-Okej...
-To co robisz, księżniczko zamknięta w wieży?
   Pokazałam mu swoje kartony i kartki leżące na ziemi.
-Przeglądam zdjęcia i wspominam dawne czasy -powiedziałam z powrotem siadając na wykładzinie.
Zeke usiadł obok mnie i zaczął przeglądać zdjęcia. W końcu znalazł takie sprzed roku. Na balu kiedy tańczył ze mną.
-Wyglądałaś wtedy przepięknie. Zresztą ty zawsze jesteś piękna -powiedział uśmiechając się pod nosem.
-Przesadzasz... -odparłam.
-Moje zdanie jest inne.
   Westchnęłam głośno i położyłam się na wykładzinie.
-A tobie co? -Zapytał Zeke.
-Nic...
-Zagadkowe to nic...O proszę! Alice naga!
-Co?! -Wykrzyknęłam zrywając się do siadu.
Wyrwałam chłopakowi moje zdjęcie.
To, to zdjęcie które Alex zrobił mi dwa lata temu... 
-Idiota! -Krzyknęłam na chłopaka czerwieniąc się.
-Skąd to zdjęcie?- Zapytał rozbawiony.
-To...Alex zrobił mi je dwa lata temu. Wbiegł mi do łazienki i je zrobił. Tak dla jaj. Ostro się na niego wtedy wkurzyłam, ale w końcu uznaliśmy, że zostawimy to zdjęcie żeby się pośmiać -wytłumaczyłam.
-Zawsze byłaś urodzajna -skomentował.
-Z-Zeke!
Czułam jak z każdą chwilą robię coraz bardziej czerwona.
-Oj no już się tak nie czerwień -powiedział chłopak tuląc mnie do siebie.-Dobra ja lecę do rodzinki. Wesołych świąt kociaku.
Czarnowłosy puścił mi oczko i wyskoczył przez okno. Zaśmiałam się pod nosem.
   Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę -powiedziałam.
Przez szparę w drzwiach wyjrzał Alex.
-Chodź na Wigilię -powiedział.
Złożyłam zdjęcia i razem z bratem zeszłam do salonu. Siedziała tam "mama" i tato.
-Chodźcie kochani do stołu -powiedział mężczyzna.
Uśmiechnęłam się promiennie i razem z Alex`em podeszłam do stołu.
To będą wspaniałe święta...

~~~~~~~~~~~~~~~
A oto drugi special na święta ;) Taki przedstawiający zwyczajne święta Alice ;) Mam nadzieję, że się spodobał :)

5 komentarzy:

  1. Cudowny.... :) Smutno mi się zrobiło że Kasa nie ma :( Ale naprawdę cudowny rozdział Świąteczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny. Przyjemnie się czyta. :)
    To wspomnienie z jakichś wcześniejszych świąt Alice czy po prostu coś w stylu one-shota, co nie stało się w prawdziwym opowiadaniu? XD Ja i te moje pytania, wątpliwości. Wybacz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to wspomnienia Alice. Tak teoretycznie to się to wydarzyło. XD

      Usuń