Rozdział XIII
"Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz..."
AliceSzłam szkolnym korytarzem zaspana. Usłyszałam szybki stuk obcasów, a chwilę później poczułam ciężar na szyi i barkach.
-Rozalia błagam cię! -jęknęłam.- Wszystko mnie boli!
-Oj tam, oj tam -powiedziała jak zawsze radosna białowłosa.
-Skąd ty masz tyle energii? -zapytałam, ruszając dalej szkolnym korytarzem.
Przyjaciółka uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi.
-Gdzie Sara? -zapytałam.
-Mówiła, że jakiś jej przyjaciel dzwonił w pilnej sprawie i jedzie do niego.
Zeke? Czemu nie dzwonił do mnie?
Poszłyśmy na polski. Oczywiście rozkojarzyłam się, a pani Majewska wzięła mnie do tablicy. Dostałam jedynkę, którą nie za bardzo się przejęłam.
Kastiel
W szkole Alice była jakaś nieobecna i rozkojarzona. Podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu.
-Hej kotek. Ignorujesz mnie? -zapytałem, uśmiechając się łobuzersko.
-Nie. Po prostu Roza mówiła mi, że Zeke dzwonił dziś do Sary. Zastanawiam się czemu nie do mnie...
-Oj maleńka. Może nie chciał cię martwić.
Pięknie kłamiesz...
Po lekcjach odprowadziłem czerwonowłosą pod same drzwi.
-Nie chcesz wejść? -zapytała.
-Nie, muszę coś załatwić. Zobaczymy się jutro w szkole. Pa maleńka -powiedziałem, dałem jej buziaka w policzek i odszedłem.
Otworzyłem drzwi swojego domu, a po rozebraniu zadzwoniłem do siostry.
-No hej! O której przyjeżdżacie? -zapytałem.
-Będziemy jak się ściemni. Nie chcę żeby Alice nas zobaczyła -odpowiedział głos po drugiej stronie.
-Okej. To ja przyszykuje pokój.
-Dobra. Ja kończę. Pójdę z chłopakami jeszcze na miasto żeby coś kupić.
-O to kup coś do żarcia, bo lodówka prawie pusta.
-Między innymi idę też po to. Dobra pa braciszku~!
-Do zobaczenia zmoro.
Usłyszałem jeszcze tylko prychnięcie dziewczyny, a później rozłączyłem się.
No to maleńka będzie miała niespodziankę...
Alice
Wchodząc do domu poczułam zapach pizzy i skierowałam się do salonu. W nim siedział mój brat. Nogi miał na stole, włosy roztrzepane. Ubrany był w dziurawe dresy i poplamioną, starą koszulkę. Na stole oprócz pizzy leżało piwo.
-Jeszcze wielkiego brzucha ci potrzeba. Nie dziwię się, że nie masz dziewczyny -powiedziałam śmiejąc się.
-Nie mam z własnej woli.
-No chyba kurwa nie z mojej! Wziąłbyś się za szukanie i podrywanie. Jakiś sojuszników muszę mieć.
-Ah...Kobiety.
Pokręciłam głową i poszłam do pokoju odłożyć torbę. Przebrałam rurki na krótkie spodenki i zeszłam na dół. Usiadłam obok brata i wzięłam kawałek pizzy.
-Wygląda na to, że spędzam wieczór z tobą. Kas ma coś do załatwienia, a Sara pojechała do Zeke`a -oznajmiłam bratu.
-Do Zeke`a? Po co?
-Gdybym ja jeszcze wiedziała. Roza mówiła mi, że Zeke zadzwonił do Sary i ona do niego pojechała, ale dlaczego to nie wiem. Zastanawiałam się czemu nie zadzwonił też do mnie.
-Hm...Dziwne... A co do wieczoru... Dziś muszę iść do klubu. Przepraszam mała.
-No okej. Idź się już zacznij doprowadzać do normalnego stanu.
Alex zaśmiał się i dał mi buziaka w policzek. Następnie wstał z kanapy i poszedł na górę.
Westchnęłam głośno i sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer białowłosej.
-Hej Roza. Alex idzie dziś do klubu. Przyjdziesz wieczorem? -zapytałam.
-Tak, pewnie! Będę za godzinę! Do zobaczenia!
-Papa!
...
Alex wszedł do salonu, gdy na niego spojrzałam uśmiechnęłam się szeroko. Miał czarne, obcisłe spodnie, biało- czarną koszulę w kratę, czarne conversy i skórzaną, czarną kurtkę.
-No nareszcie wyglądasz normalnie, a nie tak poważnie -powiedziałam.
-Oj grabisz sobie.
Wystawiłam mu język i wyszczerzyłam zęby. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Czyli jednak nie będziesz sama -westchnął mój braciszek.
Puściłam mu oczko i poszła otworzyć drzwi. Oczywiście stała w nich białowłosa.
-Hej~!
-Hejka. Wchodź.
Rozalia weszła i zaczęła zdejmować buty i kurtkę.
-Cześć Roza -powiedział Alex i uśmiechnął się szeroko.
-Hejka, hejka. Aleś się dziś odstawił -powiedziała trzymając ręce na biodrach.
Brunet westchnął głośno.
-Dobra ja lecę. Nie czekaj na mnie -powiedział i dał mi buziaka w policzek.- No i nie rozwalcie domu, ale nie zróbcie mnie wujkiem.
Zaśmiałyśmy się, a chłopak wyszedł z domu.
Spojrzałam znacząco na Rozalię.
-Tak w sumie...To nie ma żadnego alko w domu... Alex barek ma zamknięty na klucz, a ja nic nie kupiłam. Trzeba by iść do sklepu -powiedziałam.
-Ah! Mogłaś powiedzieć to bym się nie rozbierała!
-I tak muszę się uszykować. Chodź do mnie.
Zeke
Ucieszyłem się, gdy Sara przystała na mój plan. Wiedziałem, że będzie to dla niej i Kastiela nie komfortowa sytuacja. Jednak oboje zgodzili się. Spakowałem walizkę i poszedłem z nią do Rafael`a tak jak się umówiliśmy. Niebieskowłosa przyjechała koło jedenastej. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy w dwójkę, a później przyszedł Ash narzekając, że musiał tak wcześnie wstawać. Oczywiście Rafael przytulił go do siebie. Byli uroczą parą. Naprawdę się kochali i wytrzymali wiele kłótni i rozstań.
Po południu Sara zadzwoniła do Kastiela. Pojechaliśmy na zakupy. Oczywiście Ash był zadowolony, a ja z Rafą. No cóż... Przeklinaliśmy pod nosem i w myślach. Jednak myśl, że już niedługo zobaczę z powrotem Alice, zadowalała mnie.
Już niedługo znowu się zobaczymy... I tym razem odbiorę cię Kastielowi...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziś rozdział jest krótszy, bo brak mi weny. Ostatnio jest mega urwanie głowy. Dlatego postanowiłam zawiesić bloga do końca stycznia. Chcę żebyście nie uznawali tego w sumie za zawieszenie, ale ja mój taki urlop?
Ostatnio gubię się w akcji, muszę sobie wszystko poukładać w głowie i ogarnąć. Nie chcę żeby przez moją pamięć i wg opowiadanie się zepsuło. Obiecuje, że wrócę w pierwszym tygodniu lutego :)
Mam nadzieję, że nie będziecie źli :)
Kocham was <3
-No nareszcie wyglądasz normalnie, a nie tak poważnie -powiedziałam.
-Oj grabisz sobie.
Wystawiłam mu język i wyszczerzyłam zęby. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Czyli jednak nie będziesz sama -westchnął mój braciszek.
Puściłam mu oczko i poszła otworzyć drzwi. Oczywiście stała w nich białowłosa.
-Hej~!
-Hejka. Wchodź.
Rozalia weszła i zaczęła zdejmować buty i kurtkę.
-Cześć Roza -powiedział Alex i uśmiechnął się szeroko.
-Hejka, hejka. Aleś się dziś odstawił -powiedziała trzymając ręce na biodrach.
Brunet westchnął głośno.
-Dobra ja lecę. Nie czekaj na mnie -powiedział i dał mi buziaka w policzek.- No i nie rozwalcie domu, ale nie zróbcie mnie wujkiem.
Zaśmiałyśmy się, a chłopak wyszedł z domu.
Spojrzałam znacząco na Rozalię.
-Tak w sumie...To nie ma żadnego alko w domu... Alex barek ma zamknięty na klucz, a ja nic nie kupiłam. Trzeba by iść do sklepu -powiedziałam.
-Ah! Mogłaś powiedzieć to bym się nie rozbierała!
-I tak muszę się uszykować. Chodź do mnie.
Zeke
Ucieszyłem się, gdy Sara przystała na mój plan. Wiedziałem, że będzie to dla niej i Kastiela nie komfortowa sytuacja. Jednak oboje zgodzili się. Spakowałem walizkę i poszedłem z nią do Rafael`a tak jak się umówiliśmy. Niebieskowłosa przyjechała koło jedenastej. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy w dwójkę, a później przyszedł Ash narzekając, że musiał tak wcześnie wstawać. Oczywiście Rafael przytulił go do siebie. Byli uroczą parą. Naprawdę się kochali i wytrzymali wiele kłótni i rozstań.
Po południu Sara zadzwoniła do Kastiela. Pojechaliśmy na zakupy. Oczywiście Ash był zadowolony, a ja z Rafą. No cóż... Przeklinaliśmy pod nosem i w myślach. Jednak myśl, że już niedługo zobaczę z powrotem Alice, zadowalała mnie.
Już niedługo znowu się zobaczymy... I tym razem odbiorę cię Kastielowi...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziś rozdział jest krótszy, bo brak mi weny. Ostatnio jest mega urwanie głowy. Dlatego postanowiłam zawiesić bloga do końca stycznia. Chcę żebyście nie uznawali tego w sumie za zawieszenie, ale ja mój taki urlop?
Ostatnio gubię się w akcji, muszę sobie wszystko poukładać w głowie i ogarnąć. Nie chcę żeby przez moją pamięć i wg opowiadanie się zepsuło. Obiecuje, że wrócę w pierwszym tygodniu lutego :)
Mam nadzieję, że nie będziecie źli :)
Kocham was <3
O rany. Pod koniec przeszły mnie ciarki. Ostatnie zdania takie... brak mi słów. Ale rozdział jak na brak weny wyszedł nawet niezły.
OdpowiedzUsuńI tym razem odbiorę cię Kastielowi...
OdpowiedzUsuńCo?! Będzie ciekawie.
Jak na brak weny rozdział mega.
Doo końca stycznia.. ehh!
cóż rozumiem Cię.
Więc życzę ci dużo weny, cierpliwości, i dobrego urlopu żebyś wróciła do nas z nowymi pomysłami!♥ ;))
Pozdrawiam i powodzenia<3 :*
"I tym razem odbiorę cię Kastielowi" jak to przeczytałam to już wiem, że Zeke będzie nie lubianą przeze mnie postacią ;-; Czekam na następny rozdział i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńO ten gnojek, jak on może lekceważyć Kastiela?! Jak pójdzie tak dalej to wróci do domu ze złamanym nosem (i nie tylko). Osobiście nie lubię Zeke'a, a teraz to przeciągnął strunę. Mam nadzieję że urlop ci się uda i wrócisz do wprawy. Ja osobiście podsyłam wiadro, taczkę, a nawet ciężarówkę weny, życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńO matko wszyscy nie lubią mojego Zeke'usia :(
OdpowiedzUsuńA to postać która miała być lubiana ;(
Mam nadzieję, że z czasem go polubicie xD
Osobiście wszystkim dziękuję za wenę i w ogóle.
Jak to 'odbiorę'!? :C Zeke... już nie lubię gościa ._. xd chociaż już wcześniej za nim nie przepadałam ;| No to życzę weny i udanej przerwy c;
OdpowiedzUsuńA niech tylko spróbuje rozwalić związek Alice i Kasa! Zabiję typa!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to fajniutki :)
Czytając to absolutnie nie przypuszczałam, że brak ci weny. Rozdział jest genialny. Jakaś niespodzianka urodzinowa dla Alice się szykuje czy jak? ^^
OdpowiedzUsuńA Zeke... ,,I tym razem odbiorę cię Kastielowi" PF, pomarzyć sobie może, ja się na to nie zgadzam XD (TYLKO NIE TO, PLZ), Alice i Kastiel to tak cudowna para <3 Czekam na next, kochana! Życzę weny, jak najlepszej formy w pisaniu, że tak powiem. <3
Ach ta końcówka ,,I odbiorę cię Kastielowi" Hmmmm...spodobało mi się.
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Ciekawie i pomysłowo, aż trudno uwierzyć, że brak ci weny.
Ps. Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na mojego bloga:
Adres: zpk13.blogspot.com
Pozdrawiam i mam nadzieję, że wpadniesz, poczytasz i jak coś skomentujesz.:*
Życzę weny i czasu!
Grrr. Na koniec przeszły mnie ciarki. Rozdział super... Gratuluje takiego braku weny.
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://uwiezionasercem.blogspot.com/
Pozdrawiam!