środa, 30 grudnia 2015

Podsumowanie roku 2015 ^^

Nadszedł koniec roku, dlatego postanowiłam zrobić małe podsumowanie ;)
Jest to stan z dnia 30 grudnia, godziny 21:30
Ekhem! (xD) Tak, więc zaczynajmy:

Łączna liczba postów: 115
Rozdziały "Księżniczki Luny": 24
Rozdziały "Kastiel x Alice": 12
One-shot`y: 15
Posty informacyjne: 45
Bohaterowie: 9
Nominacje do Libster Blog Award: 5
Życzenia: 3
Speciale: 2

Łączna liczba wyświetleń: 36 240
Średnia w miesiącu: 3 020
Średnia na dzień: 99 (w przybliżeniu)
Łączna liczba komentarzy: 393

Dziękuję wam bardzo za ten rok :)
Uważam, że bym o w miarę dobry, zważywszy iż zaczynałam pracę na poważnie z blogiem.
Jest to któryś już mój blog z kolei,
jednak jak najbardziej udany.
Jest moją perełką, a wy szlifierami xD
Nie...To brzmi oklepanie :P
W każdym razie dziękuję wam, że jesteście
Powodzenia w Nowym Roku :*

Życzenia na Nowy Rok :*

W nadchodzącym roku 2016, chciałam abyście byli:
 szczęśliwi, radośni, zdrowia, nadal czytali mojego bloga;)
Mieli szczęście :)
Żeby ten rok był lepszy od poprzedniego
Mam też nadzieję, że w tym roku blog rozrośnie się i przybędzie nam czytelników, i również że mnie nie opuścicie ;)
Jeszcze raz wszystkiego dobrego <3

No to na Nowy Rok ja złoże życzenia :*
Tak żeby Alice nie narzekała :P

Tak, więc miśki~!
Chcemy aby rok 2016 był dla was pełen:
radości, miłości, szczęścia, miłości...
Oj Roza powiedz po prostu, że seksu :P
Kastiel ja cię błagam...
O seks? Zawsze i wszędzie kocie :*
Ja pieprze! Kastiel...!
Spadajcie! Teraz jest moje pięć minut! 
Idźcie się kłócić gdzie indziej :P
Niech nowy rok będzie dla was lepszy,
bez kłótni i smutków :)
Pełen optymizmu 
Niech przyjaciele was nie opuszczą, bo to oni są naszą siłą napędową :)
Jakie piękne słowa Rozalio :)
Dzięki Lysiu ;*
Więc od całej naszej ekipy...
   Wszystkiego co najlepsze! <3

  

Nominacja do LBA

Cieszę się, że mogę zakończyć rok 2015 tak pięknym akcentem.
Zostałam nominowana przez Wiktorię Airotkiw do LBA :)
Oczywiści chcę jej serdecznie podziękować za docenienie pracy :)
Miło wiedzieć, że wszyscy doceniacie to co robię ;)
O matko...Nigdy nie jestem w tym dobra. 

Lećcie z tym koksem!
No to czytaj jak takiś mądry :P
Niedoczekanie twoje :*
Sama sobie czytaj
Nic tylko walnąć...
Alice daj już spokój. Czytacie na zmianę.
Sorki Kami :(
Ta, sory mała
Ja ci dam mała! 
Alice zaczynasz

1.Gdzie chcesz pojechać na wakację?
Z chęcią znowu pojadę do Dębca nad jezioro. Taka mała miejscowość w województwie Wielkopolskim. Niedaleko Kościana.

2. Ah...Twoja ulubiona pora roku? 
Więcej werwy Kasiu :P
Ja nie żadna Kasia :P
Pffy...
A wracając do pytania... Lato, zdecydowanie.

3. W jakim miesiącu masz urodziny?
W maju :)

4. Masz rodzeństwo?
Tak, dwójkę braci.
 Chyba dwójkę małp :P

5. Ulubione zwierzę? Dlaczego? 
Konie. Tak jakoś zawsze je lubiłam. 
Ją takie bajkowe ^^
Zakręcona :P
Przynajmniej nie drętwa i gburowata :*

6. Ulubiony kolor?
Nie mam jednego. Moje ulubione kolory to czarny, czerwony, biały, szary, niebieski i fioletowy :D
Mówiłem, że dziwna :P
Jeszcze jeden raz, a nie pocałujesz Alice!

7. Kiedy dorośniesz chcesz się wyprowadzić z Polski? Uzasadnij.
Nie mam takiego zamiaru. Wolę nasze państwo. Zresztą nie potrafię mówić w innych językach.

8. Jaki jest twój ulubiony przedmiot szkolny?
Zdecydowanie chemia. To mój konik :)
Wariatka do kwadratu :P
No i koniec! Nie całujesz Alice w następnym rozdziale!
NIE!!!

9. Grasz na jakimś instrumencie? Jeżeli nie, chcesz się nauczyć? Na czym?
Na niczym nie gra. Chcę się nauczyć grać na gitarze.
Przynajmniej jedna mądra rzecz jakiej chcesz :P
Wkurzasz coraz bardziej!

10. Planujesz rozdziały, czy piszesz od razu?
Jest to różne, ale w większej części piszę od razu. 
Tak powstają wszystkie śmieszne scenki. 

11. Czemu prowadzisz bloga?
Kocham pisać.

No to dobrnęliśmy do końca :)
Ja za to chcę nominować:
3. NATI

Pytania ;)
1. Masz zwierzątko? Jak tak, to jaki.
2. Jakiej muzyki słuchasz?
3. Jest rzecz, którą kochasz robić? (oprócz pisania)
4. Twój ulubiony przedmiot w szkole?
5. Jak lubisz spędzać wolny czas?
6. Masz jakieś opowiadania które piszesz do "szufladki"?
7. Twoja ulubiona książka?
8. Jak często sprawdzasz bloggera?
9. Jakie potrawy lubisz jeść na święta?
10. Twoja ulubiona tematyka opowiadań/książek?
11. Zadowolona z nominacji? xD

Jeszcze raz życzę wam dobrego nowego roku :)

Postanowienie Nowo Roczne

Hej moi kochani :*
Chciałam zrobić małe postanowienie noworoczne odnośnie bloga :)
I chciałam abyście wszyscy je widzieli :)
 1. Zrealizować plan pracy
 2. Skończyć "Kastiel x Alice"
 3. Zacząć pisać drugą część "Księżniczki Luny"
4. Dobić 100 tysięcy wyświetleń (Damy radę?)
Pewnie, że dadzą! Są świetni!
Alice daj Kamili to napisać.
No dobrze... Przepraszam Kami :)
Okej, nie ma sprawy. I tak już wszystko napisałam xD
 No to chyba wszystko :) 
Dziękuję jeśli ktoś to przeczytał :*

sobota, 26 grudnia 2015

Special na Święta :* II

Alice

   Jak zwykle obudziła mnie moja gosposia Aniela.
-Panienko Alice dzisiaj święta -powiedziała.
Posłusznie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam czekała już na mnie wanna napełniona ciepłą wodą z ogromną ilością piany. Na szafce leżały ubrania jakie miałam ubrać. Nie miałam najmniejszego zamiaru ich zakładać, jak zawsze.
   Ściągnęłam ubrania i weszłam do ciepłej wody. Zatopiłam się w myślach.
Hm...To już pięć lat jak pojechał i nas zostawił... Nadal nie mogę o tym zapomnieć. Katuję się wspomnieniami. Po nocach męczą mnie koszmary. Piętnastolatka myśląca o przyjacielu z dzieciństwa... Zresztą trudno o nim nie myśleć gdy na szafce leży nasze zdjęcie z moich urodzin. W szafie mam pudełko z naszymi listami i wspomnieniami... Zresztą Sara w domu też ma pełno rzeczy. Został jego pokój, trochę ubrań, książki... Wszystko mi o nim przypomina... Czemu on to zrobił? Czemu zranił mnie i Sarę? Chociaż w sumie... Ona tak nie rozpacza... Nie płacze gdy o nim mówię. Nie rozkleja się tak jak ja. Nawet teraz płaczę.
   Wytarłam słone łzy, które spływały po moich policzkach.
Czemu ją to nie obchodzi? A może tak dobrze to maskuje? Hm...
Dokładnie się umyłam i wyszłam z wanny. Wysuszyłam moje czerwone jak ogień włosy.
Mój symbol protestu...
Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do garderoby. Zabrałam czarną, rozkloszowaną sukienkę z morelową wstążką w pasie i czarne botki na koturnie. Szybko ubrałam się i pomalowałam. Włosy wyprostowałam i związałam w wysokiego kucyka.
   Wyszłam z łazienki.
-Chcę zostać sama -powiedziałam.
An ukłoniła się i wyszła. Ja natomiast usiadłam na wielkim łóżku. Była dopiero godzina dwunasta. Szybko ubrałam kurtkę i poszłam do Sary.
-Dzień dobry jest Sara?
W drzwiach ogromnej posesji stała kobieta mająca czterdzieści lat, mama Sary i... Kastiela.
-Tak. Wejdź Alice -powiedziała z uśmiechem.
Ściągnęłam kurtkę.
-Jest u siebie w pokoju -powiedziała kobieta.
   Szybko wbiegłam po schodach i stanęłam przed drzwiami pokoju przyjaciółki. Już chciałam otworzyć drzwi gdy usłyszałam głos dziewczyny.
-Znowu nie dotrzymujesz obietnicy! -Krzyknęła zła Sara.
Zatrzymałam rękę i stanęłam w bezruchu.
-Jesteś okropny! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
Usłyszałam jak niebieskowłosa czymś rzuca.
   Weszłam do pokoju i udawałam, że nic nie słyszałam.
-Hej -powiedziałam z uśmiechem.
-O jejku jak ty mega ładnie wyglądasz! -Pisnęła dziewczyna. - A ja bez makijażu.
-To chodź uszykujemy cię -powiedziałam.
Szybko wybrałyśmy dziewczynie niebieską sukienkę, krótszą z przodu, a dłuższą z tyłu. I zrobiłyśmy niebieski makijaż. A jej niebieskie włosy spięłyśmy fikuśnie 
     Usłyszałyśmy ciche pukanie do drzwi.
-Proszę -powiedziałyśmy razem i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Do pokoju weszła mama Sary.
-Jak wy pięknie wyglądacie dziewczyny -powiedziała kobieta.
-Dziękujemy -powiedziałam.
-Chciałam ci powiedzieć Alice, że twój brat już przyjechał -powiedziała kobieta.
-Jak wspaniale. To ja już pójdę. Do widzenia. Pa Sara.
Szybko pobiegłam do domu.
   Otworzyłam masywne drzwi i ujrzałam mojego brata.
-Alex! -Krzyknęłam.
Brat odwrócił się do mnie z wielkim uśmiechem i wystawił ręce.
-Alice -wyszeptał.
Wpadłam mu w ramiona, a on uścisnął mnie mocno.
-Tęskniłam -powiedziałam.
-Ja też maleńka -odparł chłopak.
-Urosłeś -powiedziałam odsuwając się od niego.
-Ty też.
-Mam koturny.
-Że co masz?
Westchnęłam głośno i wskazałam buty. Ten popatrzył na mnie dziwnie i po chwili uśmiechnął się szeroko.
   Po kwadransie siedzieliśmy u niego na łóżku i rozmawialiśmy.
-A matka? -Zapytał w pewnym momencie chłopak.
-Od rana jej nie ma. Jeździ po sklepach, kosmetyczkach i innych.
-Mogła by się w końcu pohamować.
-Doskonale to wiem...
   Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a po chwili do pokoju wszedł Ludwik, służący Alex`a.
-Moją państwo gości -powiedział i ukłonił się nisko.
-Jak to gości? My? -Zapytałam zdziwiona.
-Chodź zobaczyć -odparł Alex tak samo zadziwiony jak ja.
Zeszliśmy po schodach nie odzywając się do siebie. Na dole była chyba cała służba domu, która rozstępowała się przed nami.
   W końcu dotarliśmy do drzwi i osoby, która tam stała. Był to wysoki mężczyzna z czarnymi jak kruk włosami i kocimi, zielonymi oczami. W czarnym garniturze.
-Tato...-Powiedziałam z łzami w oczach.
-Córeczko -odparł i wystawił ręce.
Podbiegłam do niego i przytuliłam się mocno. Mężczyzna odwzajemnił uścisk.
-Synu -powiedział.
Przytuliliśmy się do niego.
-A gdzie moja żona? -Zapytał patrząc na służbę.
-Mama od rana chodzi po sklepach -powiedziałam.
Tata westchnął głośno.
-Chcę porozmawiać z moimi dziećmi w salonie, dlatego proszę o rozejście się i dokończenie przygotowań do Wigilii -powiedział tato donośnym głosem.
   Po pięciu minutach siedzieliśmy w trójkę w salonie.
-Wziąłem sobie wolne żeby być z wami podczas świąt -powiedział ojciec.
-To świetnie tato -powiedziałam.
-Wiecie, że was kocham. Ale niestety praca nie pozwala mi na to aby się z wami częściej widywać -zaczął.- Myślałem, że matka będzie się wami należycie opiekować, ale jak widać myliłem się. Wiem, że pieniądze, które wam wysyłam nie dadzą wam szczęścia, ale chcę żebyście mieli wszystko co będzie wam potrzebne.
-Tato to nie twoja wina -przerwałam mu.
-Alice nigdy mnie przy was nie ma. Jedynie rozmawiam z wami przez telefon. Nigdy nie mam czasu z wami porozmawiać. Nie ma mnie przy was w waszych najważniejszych momentach...
-Ale tato...
-Alice... To zawsze Alex cię pocieszał i słuchał, a nie ja. Wtedy z Kastielem... Alex specjalnie przyjechał z internatu, a ja nawet nie mogłem wziąć sobie dnia wolnego żeby przylecieć i cie wysłuchać, przytulić i pocieszyć. Jesteś moją kochaną córkę, a ja nie mam dla ciebie czasu. Zresztą dla Alex`a też. Nigdy nie mogę mu w niczym pomóc. Jedyne co umiem robić to wysyłać wam pieniądze...
-Tato! Ty przynajmniej tego żałujesz. Nie to co matka! Ona ma to gdzieś! Nigdy nie spytała się jak w szkole, czy mam znajomych. A po wyjeździe Kastiela... Darła się na mnie, że tylko siedzę w pokoju i przynoszę wstyd. Ciągle miała pretensje. Gdy zafarbowałam włosy narzekała, dawała mi kary...
   Po policzkach zaczęły płynąc mi łzy. Ojciec przytulił mnie mocno w geście pocieszenia.
-Obiecuję, że bardziej się wami zainteresuje -wyszeptał mężczyzna.
Rozmawialiśmy jeszcze pół godziny, a później poszliśmy szykować się na wigilię. Oczywiście ja byłam już gotowa, dlatego siedziałam w pokoju przeglądając stare zdjęcia. Siedziałam na podłodze i grzebałam w szarych kartonach.
   W pewnym momencie usłyszałam pukanie w szybę. Odwróciłam głowę w stronę szkła. Za przeźroczystą cieczą był Zeke. Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam chłopakowi okno.
-Czyś ty zdurniał? -Zapytałam ze śmiechem.
-Na twoim punkcie? Owszem -odparł chłopak wchodząc.
Zaśmiałam się i przytuliłam do chłopaka.
-Nie jest ci zimno? Mamy środek zimy, a ty jesteś tylko w bluzie -powiedziałam.
-Myśl o tobie mnie rozgrzewa -odparł chłopak.
-Wariujesz -skomentowałam próbując ujarzmić go.
-Na twoim punkcie, z każdym dniem coraz bardziej.
-Zeke...
-Przepraszam...Rzeczywiście, przesadziłem.
-Okej...
-To co robisz, księżniczko zamknięta w wieży?
   Pokazałam mu swoje kartony i kartki leżące na ziemi.
-Przeglądam zdjęcia i wspominam dawne czasy -powiedziałam z powrotem siadając na wykładzinie.
Zeke usiadł obok mnie i zaczął przeglądać zdjęcia. W końcu znalazł takie sprzed roku. Na balu kiedy tańczył ze mną.
-Wyglądałaś wtedy przepięknie. Zresztą ty zawsze jesteś piękna -powiedział uśmiechając się pod nosem.
-Przesadzasz... -odparłam.
-Moje zdanie jest inne.
   Westchnęłam głośno i położyłam się na wykładzinie.
-A tobie co? -Zapytał Zeke.
-Nic...
-Zagadkowe to nic...O proszę! Alice naga!
-Co?! -Wykrzyknęłam zrywając się do siadu.
Wyrwałam chłopakowi moje zdjęcie.
To, to zdjęcie które Alex zrobił mi dwa lata temu... 
-Idiota! -Krzyknęłam na chłopaka czerwieniąc się.
-Skąd to zdjęcie?- Zapytał rozbawiony.
-To...Alex zrobił mi je dwa lata temu. Wbiegł mi do łazienki i je zrobił. Tak dla jaj. Ostro się na niego wtedy wkurzyłam, ale w końcu uznaliśmy, że zostawimy to zdjęcie żeby się pośmiać -wytłumaczyłam.
-Zawsze byłaś urodzajna -skomentował.
-Z-Zeke!
Czułam jak z każdą chwilą robię coraz bardziej czerwona.
-Oj no już się tak nie czerwień -powiedział chłopak tuląc mnie do siebie.-Dobra ja lecę do rodzinki. Wesołych świąt kociaku.
Czarnowłosy puścił mi oczko i wyskoczył przez okno. Zaśmiałam się pod nosem.
   Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę -powiedziałam.
Przez szparę w drzwiach wyjrzał Alex.
-Chodź na Wigilię -powiedział.
Złożyłam zdjęcia i razem z bratem zeszłam do salonu. Siedziała tam "mama" i tato.
-Chodźcie kochani do stołu -powiedział mężczyzna.
Uśmiechnęłam się promiennie i razem z Alex`em podeszłam do stołu.
To będą wspaniałe święta...

~~~~~~~~~~~~~~~
A oto drugi special na święta ;) Taki przedstawiający zwyczajne święta Alice ;) Mam nadzieję, że się spodobał :)

czwartek, 24 grudnia 2015

Special na Święta :* I

Alice

   Obudziłam się wcześnie rano. Trzeba było przygotować dom na przyjazd gości. W ciągu ostatnich kilku dni strasznie dużo się napracowałam. Trzeba było wysprzątać cały dom, zacząć trochę gotować... A Alex`a jak zwykle nie było w domu. Cały czas musiał jeździć do klubu, dlatego sama z Sarą musiałam robić porządki dwa dni wcześniej. Chłopcy natomiast mieli za zadanie ozdobić dom, jeździć na zakupy i kupić prezenty świąteczne.
   Szybko ubrałam się w czerwone spodenki i białą bokserkę z koronką na plecach. W domu było bardzo ciepło, dlatego mogłam sobie pozwolić na takie ubranie. Włosy związałam w gruby warkocz. Przemyłam twarz i założyłam kapcie. Poszłam obudzić Sarę.
-Ej wstawaj! Trzeba ugotować resztę rzeczy -powiedziałam.
-Yhy...-Mruknęła.
-Sara!
Ściągnęłam z dziewczyny kołdrę i wywaliłam ją na podłogę.
-Ała! Przecież mogłaś mnie uszkodzić! -wykrzyknęła dziewczyna.
-Chodź bo inaczej nie zdążysz się uszykować -zagroziłam jej.
-O nie! Dobra szybko!
 
...

   Sara szybko doprowadziła się do porządku i zaczęłyśmy gotować. Szybko wstawiłyśmy pieczeń do piekarnika, ugotowałyśmy makaron i wstawiłyśmy pierogi.
-Kolejne święta razem -powiedziała Sara.
-Masz rację -odparłam. 
Niebieskowłosa zaśmiała się melodyjnie.
-Cieszę się, że jesteśmy razem -wyszeptała dziewczyna.
-Ja też... -odparłam.
   Po chwili usłyszałyśmy jak ktoś wchodzi do domu. Sara dalej stała przy garnkach, a ja wycierając ręce w ścierkę wyszłam na korytarz. W nim stał Kastiel... Chłopak któremu oddałam moje serce. Czarnowłosy uśmiechnął się szeroko i zdjął kurtkę oraz buty.
-Cześć kochanie -powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Hej -odparłam.
Chłopak zlustrował mnie wzrokiem i mruknął uśmiechając się.
-Co? -zapytałam patrząc na siebie.
-Brakuje jeszcze gromadki dzieci i będziesz wyglądała jak prawdziwa pani domu -odparł chłopak.
-Osz ty! -powiedziałam i uderzyłam go w ramię.
-No dobra wyluzuj! Taką właśnie chcę mieć żonę.
Kastiel przyciągnął mnie do siebie, obejmując w talii i pocałował. 
   Uśmiechnęłam się do niego.
-Gdzie chłopcy? -zapytałam wchodząc do kuchni.
-Zeke, Ash i Rafa pojechali przywieźć od Rozy jedzenie -powiedział podjadając kawałek ciasta.
Uderzyłam go ścierką w rękę i spojrzałam karcącym spojrzeniem.
-Naprawdę muszę ci się oświadczyć -powiedział chłopak.
-Ej brat, chcę szybko zostać ciotką -skomentowała Sara, tym samym przypominając, że tu jest.
-Nie przejmuj się mała, będzie dobrze -odparł chłopak i przytulił ją.
   Do domu weszli chłopcy, a ja z Kasem zabrałam od nich uszka, krokiety i ciasta.
-Jedzenia jak dla kompanii wojskowej -skomentował Zeke.
-Przy was to wszystko zniknie w ciągu kwadransa -odparła Sara.
-Dobra dosyć gadania chłopcy. Idźcie rozłożyć stół i przygotujcie go -przerwałam im.
Wszyscy jęknęli, ale posłusznie wykonali moje polecenie.
-Dzwoniłaś do Rozy i powiedziałaś co ma kupić? -zapytała szeptem Sara.
-Tak, nie martw się -odparłam.
   Z Sarą nie miałyśmy czasu na zakupy z powodu przygotować. Dlatego kwestię naszego ubioru i zakupu prezentów dla chłopców zostawiłyśmy Rozalii, która była wniebowzięta.

...

   O osiemnastej przyjechała Rozalia. Chłopcy poszli się przygotować do Kasa. Wszyscy mieli zebrać się u mnie o dwudziestej. Szybko wzięłyśmy prysznic, a następnie w samej bieliźnie weszłyśmy do pokoju.
-Lepiej zasłonię zasłonki -powiedziałam patrząc na drzwi od balkonu.
Chłopców na szczęście nie było w pokoju u Kasa, ale później mogli nas podglądać.
   Rozalia wręczyła nam pudełka z strojami jakie kazałyśmy jej kupić. Otworzyłam moje pudełko i zobaczyłam piękną sukienkę. Góra była bez ramiączek w kolorze czarnym, a dół łososiowy z tyłu dłuższy, z przodu krótszy. Sara miała niebieską sukienkę, również dłuższą z tyłu, a krótszą z przodu. Bez ramiączek z marszczeniem na biuście i niebieskie szpilki. A Rozalia białą sukienkę z czarną kokardką na biodrach i białe szpilki.
-Roza jesteś wielka! -wykrzyknęłam razem z Sarą.
Przytuliłyśmy się i po chwili byłyśmy ubrane w nasze kreacje. Rozalia pomalowała po kolei Sarę, mnie i siebie.
   Założyłyśmy biżuterię i poszłyśmy podłożyć prezenty pod choinkę. Wyłożyłyśmy potrawy i po chwili weszli chłopcy. Stanęłyśmy w korytarzu i powitałyśmy ich.
-Wow! -jęknęli wszyscy.
Zaśmiałyśmy się i poszłyśmy dać im buziaki w policzki. Gdy witałam się z Kastielem przyciągnął mnie do siebie.
-Muszę cię dziś pilnować -wyszeptał i podgryzł lekko moje ucho.
Wszyscy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść rozmawiając i śmiejąc się.

Kastiel

   Nie mogłem oderwać wzroku od Alice. Jej blond włosy były zakręcone, a usta tak różane, że miałem ochotę całować ją do końca życia. Wyglądała zniewalająco. Położyłem jej rękę na udzie, a gdy spojrzała na mnie uśmiechnąłem się szeroko.
-To czas na prezenty! -powiedziała Rozalia wstając.- Sara, Alice chodźcie!
-Przepraszamy was na chwilę -powiedziałam razem z Sarą.

Alice

    W pokoju szybko przebrałyśmy się w stroje Śnieżynek. Powoli zeszłyśmy po schodach śmiejąc się.
 Chłopcy gdy nas zobaczyli zaczęli bić brawa i gwizdać. Razem podeszłyśmy do choinki. I zaczęłyśmy dawać chłopcom prezenty. Gdy wzięłam prezent dla Kastiela, podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Po pokoju rozległo się głośne "Ooo...". A Kastiel uśmiechnął się szeroko. Chłopak jedną ręką objął mnie w talii, a drugą rozpakował prezent. Na widok czerwonych kajdanek i paczki gumek oraz durex`a uśmiechnął się szeroko, a wszyscy zaczęli się śmiać. 
Rozalia ma świetne pomysły...
Później usiadłyśmy na krzesłach, a chłopcy wręczali nam prezenty. 
-Na trzy wszystkie -powiedziała Sara.
Z Rozą kiwnęłyśmy głową.
-Raz -powiedziałam.
-Dwa -dodała Roza.
-Trzy! -krzyknęła Sara.
   W równym czasie otworzyłyśmy pudełka. W moim znajdował się "strój śnieżynki" i karteczka. Wzięłam papier do ręki i przeczytałam piękne pismo Kastiela.
Dla mojej najukochańszej dziewczyny i mam nadzieję przeszłej narzeczonej.
Popatrzyłam na chłopaka. Ten uśmiechnął się i klęknął przede mną. W ręce trzymał małe pudełeczko z pięknym pierścionkiem. Z zaskoczenia otworzyłam oczy szeroko. Usłyszałam piski Rozy i Sary.
-Alice Angel czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? -zapytał czarnowłosy.
Z zachwytu otworzyłam usta.
-Oczywiście, że tak. 
Mój narzeczony założył mi pierścionek na palec, a ja rzuciłam się mu w ramiona. Kastiel objął mnie w talii i pocałował długo i namiętnie. Wszyscy zaczęli bić brawa. Roza i Sara podeszły do nas i zaczęły nawijać jak katarynki, o tym jak to się cieszą. Lysander i Leo odciągnęli je.
-To co, powodzenia na nowej drodze życia -powiedział Zeke. -Dbaj o nią Kas.
-W ciągu ostatnich paru lat zaskoczyłeś mnie stary -powiedział Rafa. -Nie myślałem, że będziesz miał dziewczynę, a co dopiero żonę.
-Gratulacje kochani -dodał Lys.
-Zrób jej krzywdę albo zrań ją, a cię zabiję -powiedział Alex. -Moja mała siostrzyczka ma narzeczonego, a ja nawet dziewczyny nie mam. To nie fair!
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
   Rozmawialiśmy i bawiliśmy się do pierwszej w nocy. Później wszyscy rozjechali się do domów. Sara poszła spać do domu Kasa z Lysem, a chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Alex o dziwo tylko się śmiał, a ja uwiesiłam się na szyi narzeczonego.
-Kocham cię -powiedział chłopak.
-Ja ciebie też -odparłam.
Buntownik pocałował mnie i rzucił na łóżko, a potem... Chyba wiecie co się stało i nie muszę wam tłumaczyć xD

~~~~~~~~~~~~~~
No...Świąteczny rozdział napisany ;) Mam nadzieję, że się wam spodobał :*
Musicie wiedzieć kochani, że Kamilka pisała to w październiku i listopadzie, bo w grudniu nie miałaby czasu ;*
Czasami nie wysypiała się i rwała sobie włosy, że nie dodaje wam postów :(
Jej blond włoski z lekko czarnymi odrostami na tym ucierpiały...

Podoba mi się ta wersja
Ja? Twoją narzeczoną? Przecież ty nie wytrzymasz tyle ze mną ;*
Przekonamy się piękna <3
Ej no nie całujcie mi się tu :P      

środa, 23 grudnia 2015

Życzenia na Boże Narodzenie :*

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia chciałam wam złożyć życzenia.
Chcę abyście spędzili ten czas miło i spokojnie, w rodzinnym gronie. 
W szczęściu, zdrowiu i pomyślności. 
Bez pecha i nieszczęść. 
Smacznych potraw :)
Udanych prezentów :)
Aby nie było zimno (ja nie lubię zimna)
Po prostu wszystkiego co najlepsze :*

A tak oprócz życzeń to małe info ;)
Przez trzy dni świąt dam wam dwa  Speciale ;) 
Mam nadzieję, że się wam spodobają :*

O matko...Jak zwykle ja mam gadać za wszystkich.
W takim razie...
Z okazji Świąt chcemy życzyć czytelnikom:
Aby zawsze byli szczęśliwi,
spędzili miło ten czas,
z rodziną i nawet swoimi miłościami,
aby zapomnieli o kłótniach...
I tak będę cię droczył kocie ;*
Kas przymknij się!
Wracając do życzeń:
Po prostu wszystkiego dobrego.
A naszej Kamilce życzymy weny, bo ostatnio kiepsko jej idzie.
Cały czas narzeka, że jest do dupy bo nie umie się zorganizować.
Więcej pewności siebie kochana :*   
Jeszcze raz wszystkiego naj :* 

środa, 16 grudnia 2015

Kastiel x Alice

Rozdział XII

"Co się wczoraj działo..."

Alice

    Obudziłam się z okropnym bólem głowy. W gardle miałam pustynię. Potwornie chciało mi się pić. Powoli usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Byłam w przytulnym pokoju. Wiedziałam, że był to domek letniskowy Rozalii. Tyle zapamiętałam z poprzedniego wieczoru. Ale ni chuja nie wiedziałam czemu byłam tylko w majtkach i za dużej koszulce, bez stanika! Rozejrzałam się i w kącie ujrzałam mój stanik, a na podłodze sukienkę.
-Co tu się kurwa działo? -wyszeptałam.
Cała się trzęsłam.
-Gdzie jest Kas? Co ja zrobiłam?
    Mój głos drżał, byłam bliska płaczu. Moją rozpacz przerwało skrzypienie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam czerwonowłosego chłopaka.
-Dzień dobry kochanie- powiedział z uśmiechem.
Spojrzałam na niego przerażona.
-Kacyk męczy? Przyniosłem ci wodę.
-Kas...-zaczęłam powoli. -Co się wczoraj działo?
Na samą myśl, że mogłam kochać się z chłopakiem dostałam rumieńców, ale i się zezłościłam. Nie chciałam mieć swojego pierwszego razu w taki sposób.
     Chłopak podszedł i usiadł obok mnie.
-Graliśmy w butelkę. Upiłyście się, a Siwa przydzieliła nam pokoje. Zaniosłem Cię i położyłem na łóżku...
-Ty idioto! Kochałeś się ze mną po pijaku!
Uderzyłam chłopaka w tors, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nim zdążyłam wykonać kolejne uderzenie, buntownik zatrzymał moją rękę.
-Alice...uspokój się. Nie kochaliśmy się. Byłaś pijana. Nie chciałbym tego w taki sposób.
-To dlaczego mam na sobie twoją koszulkę i jestem bez stanika? -zapytałam z rumieńcem.
-Nie chciałem żebyś sobie zniszczyła sukienkę i żeby nie było ci niewygodnie. Dlatego dałem ci swoją koszulkę. A gdy byłaś pijana uznałaś, że jest ci wygodnie i zdjęłaś biustonosz.
Zrobiło mi się strasznie głupio, że fałszywie oskarżyłam chłopaka.
-Kastiel...Ja...przepraszam- wyszeptałam.
-Oj maleńka.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Kocham Cię słońce -wyszeptał w moje włosy.
-Ja Ciebie też.
     Kas pocałował mnie. Wplątałam ręce w jego włosy i przyciągnęłam go bliżej. Chłopak pogłębił nasz pocałunek i zjechał swoimi rękami to moich bioder. Po chwili zaczęłam badać opuszkami placów tors buntownika. Ten za to wsadził dłonie pod moją koszulkę i zaczął nimi wodzić po brzuchu i plecach. Po dłużej chwili oderwaliśmy się do siebie zdyszani. Uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka.
-Kas...Ty wiesz, że ja tam w plecaku miałam ubrania na zmianę?
-Nie podoba ci się moja koszulka? -zapytał.
-Mogłabym ją nosić cały czas. A teraz sorki, idę się przebrać.
   Posłałam chłopakowi buziaka i wbiegłam do łazienki, zgarniając po drodze plecak. Wyciągnęłam krótkie, czarne spodenki i świeżą bieliznę. Miałam zamiar chodzić w koszulce Kasa. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i lekko pomalowałam. Wyszłam z łazienki, z szerokim uśmiechem. Kastiel zasnął czekając na mnie. Podeszłam do szafki nocnej i napiłam się sporej ilości wody, a gdy ukoiłam pragnienie, po cichu weszłam na łóżko i usiadłam na umięśnionym brzuchu buntownika.
   Schyliłam się i pocałowałam go namiętnie. Chłopak obudził się i uśmiechnął łobuzerski, a następnie zsunął swoje ręce na moje pośladki.
-Mogę być tak budzony codziennie -wyszeptał.
-Na przyjemności trzeba sobie zasłużyć. Chodź teraz na śniadanie, bo padam!
Czerwonowłosy zaśmiał się i nim zdążył mnie zatrzymać, zsunęłam się z łóżka i ruszyłam do kuchni. Tam siedziała już Rozalia.
-Apap jest na stole, woda w lodówce -powiedziała dziewczyna.
Uśmiechnęłam się szeroko i dałam jej buziaka w policzek. Białowłosa robiła naleśniki. wzięłam lek, a do kuchni zszedł Kastiel.
-Kochana kuchareczka -mruknął Kas i zabrał mi butelkę wody.
Zakręciło mi się w głowie i usiadłam.
-Nic ci nie jest?- zapytał z troską chłopak.
-Nie...
Oczywiście mijało się to z prawdą. Po chwili poczułam nieprzyjemne uczucie w brzuchu i zerwałam się biegiem do toalety.
     Ledwo dobiegłam i schyliłam się nad muszlą, a cała zawartość mojego żołądka wyleciała wodospadem. Poczułam jak ktoś zbiera mi włosy sprzed twarzy, ale zignorowałam to bo moim ciałem wstrząsnął dreszcz i kolejna fala wymiocin wyleciała ze mnie.
-Wyjdź stąd -rozkazałam kaszląc i krztusząc się.
Rzyg...
-Nie ma mowy.
-Jestem żałosna wyjdź!
Rzyg...Łzy ściekały po moich policzkach, a gardło paliło.
-W zdrowiu i chorobie...
Rzyg...
-Ślubu nie mamy!
-Przesadzasz.
Kastiel nawet w takiej sytuacji umiał obrócić wszystko w żart.
    Kiedy w moim żołądku nie było już nic, wyplułam ślinę i odetchnęłam. Z pomocą buntownika wstałam i wypłukałam usta.
-Idę umyć zęby -mruknęłam i powlekłam się na górę.
Czerwonowłosy cały czas mnie obserwował.
-Co w tym ciekawego? -zapytałam gdy po raz piąty myłam zęby.
-Patrzę czy nic ci się nie stanie.
Chłopak podszedł i objął mnie od tyłu.Wypłukałam zęby ostatni raz. Czułam się upokorzona. Mój chłopak widział moją słabość. Kas obrócił mnie do siebie przodem, a ja nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Oczywiście on to zauważył. Lekko, acz stanowczo uniósł mój podbródek.
-Kocham cię taką jaka jesteś. I nie obrzydzi mnie nic. Wymioty to normalna rzecz. Wczoraj nieźle popiłaś. Zresztą ja tak miałem więcej razy.
Ukochany pocałował mnie, a następnie dał buziaka w czoło.
-Chodź. Roza zrobiła ci miętę - wyszeptał.
Buntownik złapał mnie za rękę.
-Czekaj.
     Szybko rozczesałam włosy i spięłam je w kucyk, a następnie zeszłam z Kasem na dół. Białowłosa uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Wszyscy zdążyli zejść na dół.
-Nieźle wczoraj popiłyście. Nosiliśmy was na rękach -skomentował Leo.
-Alexy i Armin też dali czadu -dodał Kas.
-Ta...Armin chodził po domu i szukał konsoli. Wszedł do mnie i Sary. Ledwo go wyrzuciłem -mruknął poeta.
-A Alexy dobierał się do Kentina -dopowiedział Leo. -Trudno było go odciągnąć.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a niebieskowłosy i brunet zarumienili się.
-Dobra to sprzątamy i jedziemy do domu -przerwała Rozalia.
-Skarbie zostańmy tu dziś. Nie mam ochoty jeździć w tą i z powrotem. Chłopaki do jutra wywietrzeją i pojedziemy razem -jęknął Leo.
Wszyscy się zgodzili z wielką chęcią. Postanowiliśmy przewietrzyć nasze puste głowy.

Kastiel

    Ubrałem spodnie i bluzkę z poprzedniego dnia. Zszedłem do salonu. Była tam Alice. Miała na sobie czarne rajstopy, krótkie spodenki w tym samym kolorze, bluzkę i dłuższy sweter. Włosy spięła w koka, było widać jej blond odrosty.
-Chyba trzeba iść do fryzjera, co? -zapytałem obejmując ją od tyłu.
-Ano trzeba -westchnęła.
-Lubiłem cię w blond włosach -wyszeptałem jej do ucha.
-Chcesz to mogę się przefarbować na blond, ale czerwone końcówki zostają -odparła i odwróciła się do mnie przodem zarzucając mi ręce na szyję.
Pochyliłem się i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
-Dobra dość miziania! Idziemy na spacer -usłyszeliśmy rozradowany głos mojej siostry.
Odsunąłem się od dziewczyny i spojrzałem za siebie. Stali tam wszyscy. Niektórzy zdziwieni, inni lekko uśmiechnięci.
-Wy...Jesteście ze sobą? -zapytał Armin.
-Za bardzo się spiliście -powiedziałem.
      Rozalia naskoczyła na naszą dwójkę z masą pytań, na które odpowiadaliśmy. Wszyscy zaczęli nam gratulować i w ogóle. Moja siostra i Siwa skakały ze szczęścia.
-No dobra to chodźcie na spacer -zawtórował Lysander.
Dziewczyny spojrzały na niego wściekłym spojrzeniem. Znając je chciały się wypytać o resztę szczegółów. Jednak nie przeszkadzało mi to. Były to jedynie dziewczyny, a najważniejsze było to, że nareszcie byłem z Alice. Kobietą którą kochałem najbardziej na świecie.


~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej moi kochani :) Dziś tak krócej no bo święta i nie ma czasu. Ale na święta dam wam 2 speciale :*
Naprawdę przepraszam. I po raz drugi przypominam, że Krzysiu nic nikomu nie zrobi, a ja tego dopilnuję misiaki :*
Do następnego posta :*

czwartek, 10 grudnia 2015

Urodziny Leo :*

No i kolejne urodzinki :*
Dziś mamy dziesiąty grudnia czyli urodzinki Leosia :*
Z tej okazji wszystkiego co dobre!
Szczęścia, radość, miłości z Rozą <3
I czego sobie tylko zażyczysz :*

 Rozalia:
Oczywiście muszę jako pierwsza złożyć mojemu skarbeczkowi życzenia ;*
Mój ukochany życzę ci wszystkiego co w życiu najlepsze :)
Dalej tak świetnego gustu, rozwoju sklepu. 
Radości i szczęścia w życiu :*
Obyś dalej był taki dobry w łóżku <3
Roza...
No nieźle mała...
Kastiel siedź cicho!  
Wracając do życzeń...
Kocham cię najbardziej na świecie <3
Proszę nie zostawiaj mnie nigdy :*
  
  
Alice:
 Dobra to zaczynam ja ;)
Wszystkiego co najlepsze! 
Miłości i szczęścia z Rozalią :*
Powodzenia ze sklepem i ubraniami :)
Dużo imprez i hajsu ;) 
Przy Rozie się przyda :P
Kas!
W każdym razie życzę ci Leigh wszystkiego co dobre :) 

  


 Kastiel:
No stary...
Dużo hajsu, zabawy i seksu z Rozą :P
Najlepszych alkoholi i imprez :)
Ogółem wszystkiego co tylko chcesz...
Aleś się wysilił...
Małą przesadzasz...
  
Nasze laseczki :*
 Sara:
Leo wszystkiego co najlepsze! :3
Szczęścia z Rozalią i mega dużo miłości <3
Dużo pieniędzy i szczęścia, bo bez tego życie nie ma sensu... 
Tu masz rację Saro :)
D-dzięki Lys... 
W każdym razie spełnienia marzeń :)

 


Lysander:
Bracie w dniu urodzin życzę ci wszystkiego co najlepsze :)
Spełnienia marzeń, pieniędzy, rozrostu sklepu, 
miłości i szczęścia z Rozalią.
Doskonale wiem, ze kochasz ją nad życie i nigdy nie zostawisz :)
Wszystkiego najlepszego :)
 


 Alex:
Oj stary!
Wszystkiego co najlepsze :)
Seksu, hajsu, więcej hajsu i jeszcze więcej hajsu no i seksu też xD
Dużo alkoholu i powodzenia ze sklepem.
Miłości z Rozą (czyt. seksu) xD
Czy ty wszystkim musisz życzyć dużo seksu?
Sam nie rucham to niech inni poruchają :P
HAHAHAHAHAHAHA!
Japierdolę!
Dobra idź pierdol Kasa, ale raczej on ciebie, a ja składam życzenia :P
Śpisz na wycieraczce!
      Ah... Dobra nie ważne...
W każdym razie wszystkiego co najlepsze stary ;) 
 


 Oprócz Lea za 3 dni ma urodziny jeszcze jedna osoba. Tym razem prawdziwa.
Jest to bardzo ważna dla mnie osoba. 
Zawsze przy mnie jest i pomaga mi w ciężkich chwilach. 
Pociesza mnie i ociera moje łzy.
Przytula i daje szczęście oraz mnie kocha :)
Ma na imię Krzysiu i jest moim ukochanym <3
Wszystkiego najlepszego kochanie :*
Kocham cię całym sercem i nikomu nie oddam <3 Jesteś dla mnie całym światem i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie :*
Proszę nie zostawiaj mnie i zawsze przy mnie bądź :*
Chcę żebyś zawsze był uśmiechnięty i miał siłę ze mną wytrzymać,
dalej miał taką dobrą cierpliwość do moich odpałów,
jak i załamań psychicznych :3
Spełnienia marzeń i szczęścia <3
Kocham cię :*



Zostałam oddelegowana do złożenia życzeń od całej ekipy :)
Krzysiu dużo zdrowia, szczęścia i radości, hajsu i wszystkiego co chcesz.
Obyś dalej wspierał naszą Kamilkę,
bo bez ciebie byłaby w ciągłym dołku i nic nie pisała.
Oczywiście dziękujemy ci również za podsuwanie jej wielu zboczonych pomysłów :P
Gdyby nie wasza znajomość nie byłaby tak zboczona <3 
Mamy nadzieję, że nie zostawisz naszej Kamilki,
a nawet może kiedyś będziesz z nią :P
No to wszystkiego co najlepsze~!
Ej no ja też coś chciałem dodać!
To się streszczaj!
Stary ode mnie jeszcze tak:
Dużo seksu i niezłych dup :)
Wątpię abyś kochał tylko Kamilę :P
Kas!
Dobra, dobra...
W każdym razie i tak dużo seksu, chociaż jeszcze za młody :P
To seksu za kilka lat xD
Oj Kasiu :P
Krzysiu~ Dużo zdrowia i radości! 
Oraz żebyś pokochał całym sercem naszą Kamilkę :)
Wbrew temu, że udaje przed wami twardą, wcale taka nie jest...
Płacze w nocy, ale nic wam nie mówi, bo nie chce was martwić.
I odpuść jej niektóre rzeczy :) Wiesz jakie :P
Ona ciebie naprawdę kocha <3
Bądź dla niej dobry ^^

     


  

wtorek, 8 grudnia 2015

Kastiel x Alice

Rozdział XI

"Japierdole jak gorąco! "

Alice
   
   Ubrana w czerwone, króciutkie spodenki i długi, miękki sweter tego samego koloru, zeszłam do kuchni. Włosy miałam spięte w wysoki kucyk, a na nogach białe stopki.
-Kocham cię Sara -mruknęłam, gdy weszłam do salonu.
Niebieskowłosa zaśmiała się melodyjnie. Chłopcy siedzieli przy stole i jedli już słodkości, a ja dosiadłam się do nich.
-Proszę -powiedziała Sara dając mi talerz naleśników.
-Kocham cię miśka.
Spojrzałam na Kastiela, a ten uśmiechnął się. Jego oczy tak pięknie świeciły i wpatrywały się we mnie. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, ale nic co dobre nie trwa długo.
-Właśnie Alice -tak, to właśnie Sara przerwała ten romantyczny moment.- Rozalia dzwoniła. Pytała czy możemy jej dziś zrobić zakupy, bo ona nie da rady. Mówiła, że wpadnie dać nam listę i kasę.
-No okej. A kiedy?
    Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Nie ważne. Otworzę -mruknęłam.
Pognałam do holu i otworzyłam Rozalii.
-Hej. Wielkie dzięki, że zrobicie te zakupy. Mama robi mi awantury o oceny. Naprawdę wam to wynagrodzę...
-Roza nie ma sprawy. Daj tą listę -przerwałam jej z uśmiechem.
-Trzymaj. A tu masz kasę. Lecę. Do jutra!
Białowłosa zniknęła w błyskawicznym tempie. Zaśmiałam się i wróciłam do kuchni.
-O kurwa... -powiedziałam siadając do stołu i rozwijając listę.
-Co? -zapytał Kas.
Pokazałam mu na pół metrowy papier z listą zakupów.
-Pierdole -jęknęła Sara.
-Nie doniesiemy tego -dodałam.
-Podwiozę was -powiedział buntownik i wrócił do żarcia.- Ale chce piwo
-Spoko -odparłam.
-Napić się z tobą -dodał.
-Jutro będziesz pił ze mną co tylko będziesz chciał.
Wystawiłam chłopakowi język i wzięłam się za jedzenie.

...

    Z rodzeństwem Wolf weszłam do sklepu.
-To co? Najpierw warzywa, owce, przekąski -zaczęłam.
-Później soki, alkohol -dodała Sara.
-A na końcu duperele -zakończył Kas.
-To do boju! -skwitowałam.
Kastiel prowadził wózek, Sara wrzucała składniki, a ja odhaczałam rzeczy, które już mieliśmy. 
-Seksownie wyglądasz w dżinsach i tym sweterku -wyszeptał mi Kas do ucha.
Moje ciało zadrżało, a tętno przyśpieszyło. Zrobiło mi się strasznie gorąco.
-Z pazurkiem i seksapilem, ale jednocześnie niewinnie -zakończył.
Chłopak podgryzł płatek moje ucha i pojechał dalej. Pokręciłam głową i ruszyłam dalej.
    W końcu przyszedł czas na procenty.
-To ja idę po szampany, Kas po wódkę, a ty wina -zarządziła Sara.
Ruszyłam do dobrze znanych mi półek. Wybrałam kilka win i chwyciłam je.
-Jakaś grubsza impreza? -usłyszałam za sobą głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś chłopaka w blond włosach.
-Nie twój interes -odparłam.
-Kocica -mruknął i zlustrował mnie wzrokiem.
Pierdolę...
 Ruszyłam do wózka, żeby odłożyć wina, a chłopak szedł za mną.
-Odwal się -powiedziałam.
Ani Kastiela, ani Sary nie było przy wózku. Odłożyłam wina i wróciłam z powrotem po więcej. 
    Nieznajomy zaczął coraz bardziej mnie denerwować.
-Jestem Dake -powiedział.
-Nie potrzebne mi to do życia -odparłam biorąc kolejne wina.
Schyliłam się po jeszcze jedno i poczułam klapsa w tyłek. Zalała mnie czysta złość. Już miałam przywalić idiocie i powiedzieć co o nim myślę, jednak ktoś mnie wyprzedził. Przed oczami błysnęła mi czerwona czupryna.
-A teraz przeprosisz tą panią prostaku! -warknął Kastiel, łapiąc blondynka za włosy.
-Prze...praszam -wyjęczał tamten.
Z nosa leciała mu krew.
-Spierdalaj!
Kastiel podszedł do mnie i zabrał wina.
-Nic ci nie zrobił? -zapytał z troską.
-Nie, spoko. Miałam zamiar dać mu w ryj, ale nie chciałam powodować krwotoku -zaśmiałam się.
-Nikt nie będzie cię klepał w tyłek. Ty nie szkapa -powiedział Kastiel.
Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam jeszcze kilka win. Zanieśliśmy wszystko do wózka, a później wzięliśmy jeszcze piwa do drugiego wózka. 
     Z zakupami podeszliśmy do kasy i zapłaciliśmy. Kastiel ledwo zapakował wszystko do auta. W drodze powrotnej musiałam siedzieć z przodu. Chłopak co jakiś czas dotykał mojego kolana, gdy zmieniał biegi. Wywoływało to u mnie dreszcze, jednak starałam się o tym nie myśleć, żeby się nie rumienić. Patrzyłam cały czas przez okno.
    Gdy mieliśmy parkować, Sara wyszła żeby otworzyć garaż.
Kastiel odwrócił się do tyłu i złapał mój zagłówek, a rękę przez przypadek dał na kolano. Spojrzałam na niego zdziwiona. Chłopak również na mnie patrzył.
-S-sorki -powiedział i wrócił do parkowania.
I znowu to serce! Kurwa będę miała jeszcze coś z nim...
Wnieśliśmy zakupy do domu rodzeństwa.
-Dobra to ja lecę. Sara bądź gotowa na rano -powiedziałam i udałam się w kierunku drzwi.
Dobiegł do mnie Demon. Pogłaskałam owczarka i podszedł Kastiel.
-A chciałem cię jutro zabrać na tą imprezę -powiedział ze cwanym uśmiechem, opierając się o ścianę.
-Biedna ruda małpa.
-Bardzo.
     Patrzyliśmy się na siebie w ciszy. Uśmiech czerwonowłosego stał się delikatny, a oczy przymknięte.
-To...Ja już idę. Do zobaczenia jutro na imprezie -powiedziałam szybko i wyszłam.
To szybkie bicie serca...Gorąco...Kręci mi się w głowie...Uspokój się! Jutro muszę wyznać mu uczucia!
 Kastiel

    Przez okno w salonie patrzyłem jak dziewczynę wsiadają do auta Rozalii. Chwilę wcześniej pomogłem jej zapakować wszystkie zakupy.
Dzisiaj ci wszystko powiem drugi raz. I zobaczymy co odpowiesz... Moja księżniczko.
-To co Demon? Idziemy na spacer?-zapytałem psa.
Owczarek zaszczekał i zamerdał ogonem. Zaśmiałem się lekko i zapiąłem psa.

 Alice

   Gdy dojechałyśmy do pięknego, dużego domu wniosłyśmy zakupy.
-Pokoi jest tylko pięć. Więc najbliżsi znajomi zostaną, a resztę odwiezie Leo, bo powiedział, że nie będzie pił -wytłumaczyła Rozalia.
-No dobra. To zabierajmy się za gotowanie -powiedziałam.
Poszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy wszystko szykować. Gdy ciasto się piekło przyzdobiłyśmy salon.
-Sara sprawdzisz ciasto? -zapytała Rozalia.
Dziewczyna pokiwała głową i poszła do kuchni.
-Trzeba ją w końcu spiknąć z Lysem!
-Wiem to!
-Puścimy wolną muzykę. Lys na pewno ja zaprosi do tańca. A później będą w jednym pokoju -powiedziała Roza.
Uśmiechnęłam się do niej.
    Dołączyła do nas Sara.
-Wyciągnęłam je i postawiłam żeby się ostudziło -powiedziała niebieskowłosa.
-To dobrze. Zostało nam jeszcze tylko ustawić alkohol i rozstawić sprzęt. Znaczy chłopcy obiecali przyjechać wcześniej i się tym zająć-dodałam.
-Dziękuję wam dziewczyny!
-Nie ma za co-odparłam z Sarą.

...

    Z Sarą założyłyśmy nasze sukienki i czekałyśmy na Rozalię.W końcu dziewczyna wyszła. Była w fioletowej sukience z marszczeniem w talii i na biuście. Tył sukienki był dłuższy, a przód krótszy. (dop.autorki: Przepraszam, ale nie mogłam znaleźć koloru fioletowego :( )
-Rozalio wyglądasz przepięknie -powiedziałam.
-Bosko!
Usłyszałyśmy warkot silnika, który po chwili zgasł.
-Alice idź otwórz, bo ty masz już makijaż, muszę pomalować Sarę -zarządziła Roza.
-Tak jest pani solenizantko -odparłam i zbiegłam na dół.
    Otworzyłam drewniane drzwi, a w nich ujrzałam dobrze znanego mi czerwonowłosego chłopaka.
-Hejka, gdzie reszta? -zapytałam wpuszczając go.
-Lys niedługo przyjedzie z Leo, a reszta z Alex`em -odpowiedział.
Pokiwałam głową.
-Mam gitarę i głośniki, zaraz to podłączymy.
Pomogłam chłopakowi wnieść sprzęt. Kas zaczął wszystko ustawiać, a ja oparłam się o sofę i patrzyłam na niego. Miał na sobie swoje czarne spodnie, trampki i czerwoną koszulę, lekko rozpiętą.
-Hej Kas! -powiedziała Rozalia schodząca ze schodów razem z Sarą.
-Siema bracie!
-Cześć dziewczyny! Głośniki są okej, chłopaki zaraz przywiozą resztę...
Chłopakowi przerwał dzwonek do drzwi. Uśmiechnięta Rozalia poszła otworzyć razem z Sarą.
-Pięknie wyglądasz -powiedział buntownik i podszedł do mnie.
-Dziękuję -wyszeptałam.
Chłopak złapał mnie w talii i pochylił się do mojego ucha.
-Muszę cię dziś pilnować -wyszeptał.
Jego ciepły oddech muskał moje ucho i szyję, a ciało zastygło. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie.
-Kastiel ja...-wyszeptałam.
-Ej Stary chodź nam pomóż! -usłyszeliśmy krzyk Alexy`ego.
-Później porozmawiamy -powiedział Kas.
Czerwonowłosy musnął mój policzek swoimi wargami i odszedł.
     Dotknęłam miejsca pocałunku i uśmiechnęłam się.
Powiem mu to dzisiaj!

Kastiel

    I znowu się wyrwałem. Dobrze, że Lys mnie zawołał. Na pewno chciała powiedzieć żebym tak nie robił. Ale z drugiej strony to dlaczego tak drży, gdy się do niej zbliżam? Dobra skup się na tych instrumentach!
Z chłopakami sprawdziliśmy cały sprzęt.
-Ej chłopcy możecie rozpalić ognisko? -zapytała Roza.
-Już się robi! -powiedział Alexy z entuzjazmem.
Podszedł do mnie Lysander i położył rękę na ramieniu.
-Możemy pogadać? -zapytał.
-Tak pewnie. Chłopaki my zaraz przyjdziemy -odparłem.
   Odszedłem kawałek dalej z poetą. Była godzina siedemnasta i się ściemniało.
-Chodzi o Sarę. Chcę jej powiedzieć co czuję, ale boję się, że mnie odrzuci -wyznał białowłosy.
-Niepotrzebnie się martwisz. Widzisz jak się przy tobie zachowuje. Powinieneś jej to powiedzieć. Okazać...-odpowiedziałem.
-Może...A co z tobą i Alice?
-Chcę jej to dzisiaj powiedzieć. Nie mogę dłużej żyć i nie wiedzieć co ona o mnie sądzi. Za kogo mnie ma...
-Damy radę -zaśmiał się Lys.
-Dobra chodź impreza zaraz się zacznie.
    Ruszyliśmy w stronę domku. Powoli zjeżdżali się goście. Z domku wybiegła Alice. Jej sukienkę rozwiewał wiatr, a pofalowane włosy latały.
-Kas chodź! Sara cię szuka, bo chciała dać prezent Rozie -powiedziała.
Podbiegłem do niej i weszliśmy do domu. Po chwili znalazłem siostrę. Razem z nią, Alex`em i Alice poszliśmy dać prezenty wariatce. Dziewczyny złożył jej życzenia, a ja z Alex`em tylko się dołożyliśmy.

Alice

   Impreza w końcu się zaczęła. Wszyscy złożyli i dali prezenty białowłosej, a później poszliśmy do ogniska. Wszyscy piliśmy i się śmialiśmy. Wszyscy rozmawiali.
To nie był dobry pomysł wychodzić bez kurtki...Zimno się zrobiło...
Poczułam miękką tkaninę na ramionach.
-Widzę, że chcesz być chora -powiedział Kastiel i usiadł obok mnie.
-Dzięki, nie będzie ci zimno? -zapytałam patrząć na niego.
Miał tylko cienką koszulę.
-Nie -odparł pijąc piwo.
-Ej dobra w chuj pizga! Chodźcie do środka! -oznajmiła Roza.
Zaśmiałam się. Wstałam i spojrzałam na Kastiela.
-Nie idziesz? -zapytałam.
-Ktoś musi zgasić ognisko -odparł z cwanym uśmiechem.
Poszłam z resztą do domu.
-Chłopaki niedługo będą śpiewać -oznajmiła Rozalia tańcząc z nami.
-Ej Alice zaśpiewajmy później my -powiedziała z entuzjazmem Sara.
Zgodziłam się.
    Zauważyłam, że Kastiel i Lysander wrócili.
Niech zwróci na mnie uwagę...
Zaczęłam śmialej tańczyć. Moje biodra kołysały się w rytm muzyki, a ręce powędrowały nad głowę. Uchwyciłam spojrzenie buntownika. Czerwonowłosy uśmiechał się łobuzersko i ruszył w moją stronę. Podszedł i objął mnie w talii.
-Ale ty się robisz niegrzeczna na imprezach -wyszeptał.
-To źle?
-Mi tam się podoba.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i zaczęliśmy razem tańczyć. Jego szare oczy przyglądały mi się, a ja uśmiechałam się zadziornie.
    Nagle muzyka zmieniła się na wolną, a Kastiel wtulił mnie w swój tors. Byłam tak blisko niego, ze mogłam usłyszeć mocne i szybkie bicie serca. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego oczy. Nasze twarzy dzieliły centymetry.
No pocałuj mnie!
-Mogę coś spróbować? -wyszeptał.
Kiwnęłam głową, a chłopak dotknął mojego policzka i już zbliżał się do mojej twarzy, gdy usłyszałam głos pewnej idiotki.
-Ej Kas chłopaki się szukają!
Oczywiście! Była to nasza szkolna dziwka Su.
Zajebie kiedyś tą pierdoloną sukę!
Kastiel zabijał czarnowłosą wzrokiem.
-Idź lepiej bo będą się niecierpliwić -powiedziałam uśmiechając się słabo.
Chłopak popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem i poszedł do chłopaków, którzy czekali już.

Kastiel

    Miałem ochotę zajebać Su na miejscu.
Ta idiotka! Pierdolę jaka ona jest głupia! Suka! Byłem tak blisko...
Chwyciłem gitarę i spojrzałem na Lysa. Alexy wyłączył muzykę, a ja z Lysem zaczęliśmy grać. Widziałem jak Sara z Alice i Rozalią stały blisko. Spojrzałem na czerwonowłosą i puściłem jej oczko. Muzyka wydobyła się z instrumentów, a ja po chwili zacząłem śpiewać:
-Time to listen to my confession.
I'm much less than I
 wanted to be, wanted to be.
You shine a light on my dark side, but you
Don't care what you see.
Overjoyed.
Over you.
Overnight.
But that's what you do.
Cały czas patrzyłem na Alice. Jej usta układały się w uśmiechu, a policzki stały się lekko czerwone. Podszedłem do dziewczyny i złapałem ją za rękę.
-Why don't you lock me up with joy and kisses?
Lock me up with love?
Chain me to your heart's desire
I don't want you to stop
Lock me in and hold this moment, never get enough
Ain't no way I'm ever breaking free
Lock me up -wyśpiewałem prosto w jej oczy.
Jej policzki stały się równie czerwone co włosy.
    Wróciłem do zespołu, jednak nadal patrzyłem na Alice. Gdy piosenka się skończyła usłyszałem brawa.


Alice

   Czułam się wspaniale gdy Kastiel śpiewał tylko dla mnie. Szybko zapomniałam o zażenowaniu spowodowanym wzrokiem wszystkich gości. Razem z Sarą wzięłyśmy mikrofony. Muzyka rozbrzmiała, a ja skupiłam się na niej i...czerwonowłosemu, który stał blisko.
-You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing
I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much -wyśpiewałam pierwsza.
Czerwonowłosy uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oczko. Spojrzałam ukradkiem na Sarę. Śpiewała dla Lysandra, który stał osłupiały.
-So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for? -wyśpiewałyśmy we dwie.


Kastiel

   Zadziorna i odważna jak zawsze...Anioł...
Patrzyłem na jej uśmiech gdy śpiewała. Jej brązowe oczy były skierowane tylko na mnie.
Jeśli chcesz żebym cię kochał, to to zrobię...
Gdy piosenka się skończyła wtopiłem się w tłum. Cały czas z ukrycia obserwowałem ukochaną. Gdy zaczęła tańczyć, podszedłem do niej od tyłu. Objąłem jej szczupłą talię i przytuliłem do siebie. Alice zadrżała i nie przestawała kręcić biodrami.
-Kocica -wyszeptałem.
Dziewczyna zaśmiała się i zeszła do parteru, a gdy stała z powrotem odwróciła się do mnie i zarzuciła ręce na szyję. Tańczyłem z dziewczyną patrząc w jej czekoladowe tęczówki.
-Musimy porozmawiać -powiedziałem gdy piosenka się skończyła.
Dziewczyna kiwnęła głową i poszła do kuchni, a ja za nią.
-Słucham -powiedziała opierając się o blat.
    Podszedłem bliżej i objąłem ją w talii.
-Mówiłem ci to już ostatnio, ale powiem jeszcze raz. Kocham cię. I to jak wariat. Jesteś dla mnie wszystkim Alice. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię całym sercem. Alice...Kochasz mnie? Będziesz moja dziewczyną?- zapytałem patrząc jej w oczy.
Dziewczyna powoli otwierała i zamykała usta. Spuściłem wzrok na podłogę i zabrałem ręce z talii dziewczyny.
-Okej, rozumiem. Zapomnij o tym...
Czerwonowłosa nie pozwoliła mi dokończyć. Wpiła się w moje usta. W pierwszej chwili byłem zaskoczony, jednak w kolejne objąłem ją i mocno przyciągnąłem do siebie aby być bliżej. Po dłuższej chwili odsunęliśmy się zdyszani. Dziewczyna wplątała rękę w moje włosy.
-Jak mogłabym o tym zapomnieć? Kocham cię Kastiel i chcę być z tobą -wyszeptała anielskim głosem.
-Alice... -wyszeptałem.
Przytuliłem dziewczynę mocno, a ona wtuliła się w moją koszulę.
     Pocałowałem moją wybrankę z delikatnością.
-Nigdy nie myślałem, że się zgodzisz.
-Nigdy nie myślałam, że się zapytasz.
Wystawiłem jej język, a ona się uśmiechnęła.
-Kocham cię nad życie mała -wyszeptałem jej do ucha.
-Ja ciebie też -odparła wtulając się mocniej.
     Złapałem jej delikatną rączkę i wróciłem z nią na salę. Wszyscy grali w butelkę, dlatego my też się dołączyliśmy. Pierwsza kręciła Rozalia, wypadło na Armina.
-Pytanie, od ciebie boje się wyzwań -odparł chłopak.
-Kurwa...No dobra. To... Ideał dziewczyny...
-Ładna, grająca w gry -odparł.
-Oczywiste! -zaśmiała się Alice.
-Dobra Armiś kręć~ -powiedziała Roza.
Czarnowłosy zakręcił. Tym razem wypadło na moją dziewczynę.
Jak to pięknie brzmi...
-Wyzwanie -powiedziała bez krępacji.
-No dobra! To się zabawimy! Pocałuj Kasa...
-Nic prostszego!
-Ale tak namiętnie! Najlepiej na nim usiądź!
    Czerwonowłosa zaśmiała się i jednym ruchem wpiła w moje usta. Ręce wplątała we włosy, a ja nie byłem jej dłużny. Jej krwiste kosmyki przeplatały się pomiędzy moimi palcami. Dziewczyna jednym zwinnym ruchem przewróciła mnie na podłogę, nie przerywając pocałunku i usiadła na mnie okrakiem. Usłyszałem głośny krzyk zadowolenia reszty sali.
Jaka kocica! Podoba mi się!
Po chwili Alice zeszła ze mnie i spojrzała z wyższością na Armina.
-Ostra z ciebie laska! Kręcisz!
Gra rozkręcała się, a każdy z nas coraz więcej pił. W końcu Leo odwiózł gości po kolei, pomógł mu Alex, który wrócił do domu. Zostaliśmy z Alexym, Kentinem, Arminem, Lysem, Rozalią, Leo i oczywiście Sarą.
-No...dobra -powiedziała pijana Roza.- To ja śpię z Leo, Lys z Sarą, Kentin z Alexym, Alice z Kasiem, a Armiś sam! Koniec kropka!
Wszyscy byli zmęczeni i zgodzili się bez protestów. Mi oczywiście bardzo się to podobało. Mogłem być z Alice.
    Gdy odwróciłem się żeby spojrzeć na buntowniczkę, ta spała na kanapie.
-No pięknie -wyszeptałem.
Zabrałem dziewczynę na ręce. Obok niej leżała Sarą, którą wziął Lys.
-Przynajmniej nie będą na razie złe na Rozę -zaśmiałem się.
Miałem mocną głowę do alkoholu i nie upiłem się, Lys również. Poeta spojrzał rozmarzony na moją siostrę. Zaśmiałem się i niosąc Alice, poszedłem na piętro. Pomału i delikatnie położyłem ukochaną na łóżku.
-Pierdole, te wasze szpilki -wyszeptałem.
Zdjąłem z nóg dziewczyny buty.
-Kurczę...Będzie ci tak gorąco...
Wybiegłem z domu i otworzyłem auto. Wyciągnąłem z plecaka jedną z moich koszulek i szybko pobiegłem z powrotem do pokoju. Alice była przewrócona na drugi bok.
-Ah...Nie zabijaj mnie rano -jęknąłem.
Rozpiąłem zamek dziewczyny i obróciłem ją na plecy, a następnie delikatnie zdjąłem sukienkę.  Ujrzałem szczupły brzuch dziewczyny. Jej ciało było przepiękne. Krągłe piersi, wcięcie w talii i okrągłe biodra. Posadziłem dziewczynę, a ta obudziła się.
-Misiu? -wyszeptała.
-Cii...ubieram się w moją koszulkę żeby w nocy nie było Ci zimno, ani za ciepło.
-Kochany jesteś...przytulisz mnie jak się położysz?
-Tak, tak.
Szybko ubrałem jej koszulkę. Położyłam się obok, a Alice nadal siedziała.
-Kładź się kochanie- powiedziałem.
-Stanik uciska!
Czerwonowłosa nieudolnie rozpięła biustonosz i rzuciła go w kąt pokoju.
-Żeby rano nie było, że cię rozbierałem- zastrzegłem.
-Yhy...
Niewinna istotka (dop.autorki; ta jasne. Jeszcze da Ci popalić, niech się tylko rozkręce) położyła się i wtuliła we mnie. Zdjąłem koszulę i przytuliłem ją z powrotem.
-Dobranoc mała...


~~~~~~~~~~
I kolejny rozdział pisany z lekkim (czyt. cholernie dużym) oporem.