Rozdział XI
"Japierdole jak gorąco! "
Alice
Ubrana w czerwone, króciutkie spodenki i długi, miękki sweter tego samego koloru, zeszłam do kuchni. Włosy miałam spięte w wysoki kucyk, a na nogach białe stopki.
-Kocham cię Sara -mruknęłam, gdy weszłam do salonu.
Niebieskowłosa zaśmiała się melodyjnie. Chłopcy siedzieli przy stole i jedli już słodkości, a ja dosiadłam się do nich.
-Proszę -powiedziała Sara dając mi talerz naleśników.
-Kocham cię miśka.
Spojrzałam na Kastiela, a ten uśmiechnął się. Jego oczy tak pięknie świeciły i wpatrywały się we mnie. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, ale nic co dobre nie trwa długo.
-Właśnie Alice -tak, to właśnie Sara przerwała ten romantyczny moment.- Rozalia dzwoniła. Pytała czy możemy jej dziś zrobić zakupy, bo ona nie da rady. Mówiła, że wpadnie dać nam listę i kasę.
-No okej. A kiedy?
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Nie ważne. Otworzę -mruknęłam.
Pognałam do holu i otworzyłam Rozalii.
-Hej. Wielkie dzięki, że zrobicie te zakupy. Mama robi mi awantury o oceny. Naprawdę wam to wynagrodzę...
-Roza nie ma sprawy. Daj tą listę -przerwałam jej z uśmiechem.
-Trzymaj. A tu masz kasę. Lecę. Do jutra!
Białowłosa zniknęła w błyskawicznym tempie. Zaśmiałam się i wróciłam do kuchni.
-O kurwa... -powiedziałam siadając do stołu i rozwijając listę.
-Co? -zapytał Kas.
Pokazałam mu na pół metrowy papier z listą zakupów.
-Pierdole -jęknęła Sara.
-Nie doniesiemy tego -dodałam.
-Podwiozę was -powiedział buntownik i wrócił do żarcia.- Ale chce piwo
-Spoko -odparłam.
-Napić się z tobą -dodał.
-Jutro będziesz pił ze mną co tylko będziesz chciał.
Wystawiłam chłopakowi język i wzięłam się za jedzenie.
...
Z rodzeństwem Wolf weszłam do sklepu.
-To co? Najpierw warzywa, owce, przekąski -zaczęłam.
-Później soki, alkohol -dodała Sara.
-A na końcu duperele -zakończył Kas.
-To do boju! -skwitowałam.
Kastiel prowadził wózek, Sara wrzucała składniki, a ja odhaczałam rzeczy, które już mieliśmy.
-Seksownie wyglądasz w dżinsach i tym sweterku -wyszeptał mi Kas do ucha.
Moje ciało zadrżało, a tętno przyśpieszyło. Zrobiło mi się strasznie gorąco.
-Z pazurkiem i seksapilem, ale jednocześnie niewinnie -zakończył.
Chłopak podgryzł płatek moje ucha i pojechał dalej. Pokręciłam głową i ruszyłam dalej.
W końcu przyszedł czas na procenty.
-To ja idę po szampany, Kas po wódkę, a ty wina -zarządziła Sara.
Ruszyłam do dobrze znanych mi półek. Wybrałam kilka win i chwyciłam je.
-Jakaś grubsza impreza? -usłyszałam za sobą głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś chłopaka w blond włosach.
-Nie twój interes -odparłam.
-Kocica -mruknął i zlustrował mnie wzrokiem.
Pierdolę...
Ruszyłam do wózka, żeby odłożyć wina, a chłopak szedł za mną.
-Odwal się -powiedziałam.
Ani Kastiela, ani Sary nie było przy wózku. Odłożyłam wina i wróciłam z powrotem po więcej.
Nieznajomy zaczął coraz bardziej mnie denerwować.
-Jestem Dake -powiedział.
-Nie potrzebne mi to do życia -odparłam biorąc kolejne wina.
Schyliłam się po jeszcze jedno i poczułam klapsa w tyłek. Zalała mnie czysta złość. Już miałam przywalić idiocie i powiedzieć co o nim myślę, jednak ktoś mnie wyprzedził. Przed oczami błysnęła mi czerwona czupryna.
-A teraz przeprosisz tą panią prostaku! -warknął Kastiel, łapiąc blondynka za włosy.
-Prze...praszam -wyjęczał tamten.
Z nosa leciała mu krew.
-Spierdalaj!
Kastiel podszedł do mnie i zabrał wina.
-Nic ci nie zrobił? -zapytał z troską.
-Nie, spoko. Miałam zamiar dać mu w ryj, ale nie chciałam powodować krwotoku -zaśmiałam się.
-Nikt nie będzie cię klepał w tyłek. Ty nie szkapa -powiedział Kastiel.
Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam jeszcze kilka win. Zanieśliśmy wszystko do wózka, a później wzięliśmy jeszcze piwa do drugiego wózka.
Z zakupami podeszliśmy do kasy i zapłaciliśmy. Kastiel ledwo zapakował wszystko do auta. W drodze powrotnej musiałam siedzieć z przodu. Chłopak co jakiś czas dotykał mojego kolana, gdy zmieniał biegi. Wywoływało to u mnie dreszcze, jednak starałam się o tym nie myśleć, żeby się nie rumienić. Patrzyłam cały czas przez okno.
Gdy mieliśmy parkować, Sara wyszła żeby otworzyć garaż.
Kastiel odwrócił się do tyłu i złapał mój zagłówek, a rękę przez przypadek dał na kolano. Spojrzałam na niego zdziwiona. Chłopak również na mnie patrzył.
-S-sorki -powiedział i wrócił do parkowania.
I znowu to serce! Kurwa będę miała jeszcze coś z nim...
Wnieśliśmy zakupy do domu rodzeństwa.
-Dobra to ja lecę. Sara bądź gotowa na rano -powiedziałam i udałam się w kierunku drzwi.
Dobiegł do mnie Demon. Pogłaskałam owczarka i podszedł Kastiel.
-A chciałem cię jutro zabrać na tą imprezę -powiedział ze cwanym uśmiechem, opierając się o ścianę.
-Biedna ruda małpa.
-Bardzo.
Patrzyliśmy się na siebie w ciszy. Uśmiech czerwonowłosego stał się delikatny, a oczy przymknięte.
-To...Ja już idę. Do zobaczenia jutro na imprezie -powiedziałam szybko i wyszłam.
To szybkie bicie serca...Gorąco...Kręci mi się w głowie...Uspokój się! Jutro muszę wyznać mu uczucia!
Kastiel
Przez okno w salonie patrzyłem jak dziewczynę wsiadają do auta Rozalii. Chwilę wcześniej pomogłem jej zapakować wszystkie zakupy.
Dzisiaj ci wszystko powiem drugi raz. I zobaczymy co odpowiesz... Moja księżniczko.
-To co Demon? Idziemy na spacer?-zapytałem psa.
Owczarek zaszczekał i zamerdał ogonem. Zaśmiałem się lekko i zapiąłem psa.
Alice
Gdy dojechałyśmy do pięknego, dużego domu wniosłyśmy zakupy.
-Pokoi jest tylko pięć. Więc najbliżsi znajomi zostaną, a resztę odwiezie Leo, bo powiedział, że nie będzie pił -wytłumaczyła Rozalia.
-No dobra. To zabierajmy się za gotowanie -powiedziałam.
Poszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy wszystko szykować. Gdy ciasto się piekło przyzdobiłyśmy salon.
-Sara sprawdzisz ciasto? -zapytała Rozalia.
Dziewczyna pokiwała głową i poszła do kuchni.
-Trzeba ją w końcu spiknąć z Lysem!
-Wiem to!
-Puścimy wolną muzykę. Lys na pewno ja zaprosi do tańca. A później będą w jednym pokoju -powiedziała Roza.
Uśmiechnęłam się do niej.
Dołączyła do nas Sara.
-Wyciągnęłam je i postawiłam żeby się ostudziło -powiedziała niebieskowłosa.
-To dobrze. Zostało nam jeszcze tylko ustawić alkohol i rozstawić sprzęt. Znaczy chłopcy obiecali przyjechać wcześniej i się tym zająć-dodałam.
-Dziękuję wam dziewczyny!
-Nie ma za co-odparłam z Sarą.
...
Z Sarą założyłyśmy nasze sukienki i czekałyśmy na Rozalię.W końcu dziewczyna wyszła. Była w
fioletowej sukience z marszczeniem w talii i na biuście. Tył sukienki był dłuższy, a przód krótszy. (dop.autorki: Przepraszam, ale nie mogłam znaleźć koloru fioletowego :( )
-Rozalio wyglądasz przepięknie -powiedziałam.
-Bosko!
Usłyszałyśmy warkot silnika, który po chwili zgasł.
-Alice idź otwórz, bo
ty masz już makijaż, muszę
pomalować Sarę -zarządziła Roza.
-Tak jest pani solenizantko -odparłam i zbiegłam na dół.
Otworzyłam drewniane drzwi, a w nich ujrzałam dobrze znanego mi czerwonowłosego chłopaka.
-Hejka, gdzie reszta? -zapytałam wpuszczając go.
-Lys niedługo przyjedzie z Leo, a reszta z Alex`em -odpowiedział.
Pokiwałam głową.
-Mam gitarę i głośniki, zaraz to podłączymy.
Pomogłam chłopakowi wnieść sprzęt. Kas zaczął wszystko ustawiać, a ja oparłam się o sofę i patrzyłam na niego. Miał na sobie swoje czarne spodnie, trampki i czerwoną koszulę, lekko rozpiętą.
-Hej Kas! -powiedziała Rozalia schodząca ze schodów razem z Sarą.
-Siema bracie!
-Cześć dziewczyny! Głośniki są okej, chłopaki zaraz przywiozą resztę...
Chłopakowi przerwał dzwonek do drzwi. Uśmiechnięta Rozalia poszła otworzyć razem z Sarą.
-Pięknie wyglądasz -powiedział buntownik i podszedł do mnie.
-Dziękuję -wyszeptałam.
Chłopak złapał mnie w talii i pochylił się do mojego ucha.
-Muszę cię dziś pilnować -wyszeptał.
Jego ciepły oddech muskał moje ucho i szyję, a ciało zastygło. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie.
-Kastiel ja...-wyszeptałam.
-Ej Stary chodź nam pomóż! -usłyszeliśmy krzyk Alexy`ego.
-Później porozmawiamy -powiedział Kas.
Czerwonowłosy musnął mój policzek swoimi wargami i odszedł.
Dotknęłam miejsca pocałunku i uśmiechnęłam się.
Powiem mu to dzisiaj!
Kastiel
I znowu się wyrwałem. Dobrze, że Lys mnie zawołał. Na pewno chciała powiedzieć żebym tak nie robił. Ale z drugiej strony to dlaczego tak drży, gdy się do niej zbliżam? Dobra skup się na tych instrumentach!
Z chłopakami sprawdziliśmy cały sprzęt.
-Ej chłopcy możecie rozpalić ognisko? -zapytała Roza.
-Już się robi! -powiedział Alexy z entuzjazmem.
Podszedł do mnie Lysander i położył rękę na ramieniu.
-Możemy pogadać? -zapytał.
-Tak pewnie. Chłopaki my zaraz przyjdziemy -odparłem.
Odszedłem kawałek dalej z poetą. Była godzina siedemnasta i się ściemniało.
-Chodzi o Sarę. Chcę jej powiedzieć co czuję, ale boję się, że mnie odrzuci -wyznał białowłosy.
-Niepotrzebnie się martwisz. Widzisz jak się przy tobie zachowuje. Powinieneś jej to powiedzieć. Okazać...-odpowiedziałem.
-Może...A co z tobą i Alice?
-Chcę jej to dzisiaj powiedzieć. Nie mogę dłużej żyć i nie wiedzieć co ona o mnie sądzi. Za kogo mnie ma...
-Damy radę -zaśmiał się Lys.
-Dobra chodź impreza zaraz się zacznie.
Ruszyliśmy w stronę domku. Powoli zjeżdżali się goście. Z domku wybiegła Alice. Jej sukienkę rozwiewał wiatr, a pofalowane włosy latały.
-Kas chodź! Sara cię szuka, bo chciała dać prezent Rozie -powiedziała.
Podbiegłem do niej i weszliśmy do domu. Po chwili znalazłem siostrę. Razem z nią, Alex`em i Alice poszliśmy dać prezenty wariatce. Dziewczyny złożył jej życzenia, a ja z Alex`em tylko się dołożyliśmy.
Alice
Impreza w końcu się zaczęła. Wszyscy złożyli i dali prezenty białowłosej, a później poszliśmy do ogniska. Wszyscy piliśmy i się śmialiśmy. Wszyscy rozmawiali.
To nie był dobry pomysł wychodzić bez kurtki...Zimno się zrobiło...
Poczułam miękką tkaninę na ramionach.
-Widzę, że chcesz być chora -powiedział Kastiel i usiadł obok mnie.
-Dzięki, nie będzie ci zimno? -zapytałam patrząć na niego.
Miał tylko cienką koszulę.
-Nie -odparł pijąc piwo.
-Ej dobra w chuj pizga! Chodźcie do środka! -oznajmiła Roza.
Zaśmiałam się. Wstałam i spojrzałam na Kastiela.
-Nie idziesz? -zapytałam.
-Ktoś musi zgasić ognisko -odparł z cwanym uśmiechem.
Poszłam z resztą do domu.
-Chłopaki niedługo będą śpiewać -oznajmiła Rozalia tańcząc z nami.
-Ej Alice zaśpiewajmy później my -powiedziała z entuzjazmem Sara.
Zgodziłam się.
Zauważyłam, że Kastiel i Lysander wrócili.
Niech zwróci na mnie uwagę...
Zaczęłam śmialej tańczyć. Moje biodra kołysały się w rytm muzyki, a ręce powędrowały nad głowę. Uchwyciłam spojrzenie buntownika. Czerwonowłosy uśmiechał się łobuzersko i ruszył w moją stronę. Podszedł i objął mnie w talii.
-Ale ty się robisz niegrzeczna na imprezach -wyszeptał.
-To źle?
-Mi tam się podoba.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i zaczęliśmy razem tańczyć. Jego szare oczy przyglądały mi się, a ja uśmiechałam się zadziornie.
Nagle muzyka zmieniła się na wolną, a Kastiel wtulił mnie w swój tors. Byłam tak blisko niego, ze mogłam usłyszeć mocne i szybkie bicie serca. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego oczy. Nasze twarzy dzieliły centymetry.
No pocałuj mnie!
-Mogę coś spróbować? -wyszeptał.
Kiwnęłam głową, a chłopak dotknął mojego policzka i już zbliżał się do mojej twarzy, gdy usłyszałam głos pewnej idiotki.
-Ej Kas chłopaki się szukają!
Oczywiście! Była to nasza szkolna dziwka Su.
Zajebie kiedyś tą pierdoloną sukę!
Kastiel zabijał czarnowłosą wzrokiem.
-Idź lepiej bo będą się niecierpliwić -powiedziałam uśmiechając się słabo.
Chłopak popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem i poszedł do chłopaków, którzy czekali już.
Kastiel
Miałem ochotę zajebać Su na miejscu.
Ta idiotka! Pierdolę jaka ona jest głupia! Suka! Byłem tak blisko...
Chwyciłem gitarę i spojrzałem na Lysa. Alexy wyłączył muzykę, a ja z Lysem zaczęliśmy grać. Widziałem jak Sara z Alice i Rozalią stały blisko. Spojrzałem na czerwonowłosą i puściłem jej oczko. Muzyka wydobyła się z instrumentów, a ja po chwili zacząłem śpiewać:
-Time to listen to my confession.
I'm much less than I
wanted to be, wanted to be.
You shine a light on my dark side, but you
Don't care what you see.
Overjoyed.
Over you.
Overnight.
But that's what you do.
Cały czas patrzyłem na Alice. Jej usta układały się w uśmiechu, a policzki stały się lekko czerwone. Podszedłem do dziewczyny i złapałem ją za rękę.
-Why don't you lock me up with joy and kisses?
Lock me up with love?
Chain me to your heart's desire
I don't want you to stop
Lock me in and hold this moment, never get enough
Ain't no way I'm ever breaking free
Lock me up -wyśpiewałem prosto w jej oczy.
Jej policzki stały się równie czerwone co włosy.
Wróciłem do zespołu, jednak nadal patrzyłem na Alice. Gdy piosenka się skończyła usłyszałem brawa.
Alice
Czułam się wspaniale gdy Kastiel śpiewał tylko dla mnie. Szybko zapomniałam o zażenowaniu spowodowanym wzrokiem wszystkich gości. Razem z Sarą wzięłyśmy mikrofony.
Muzyka rozbrzmiała, a ja skupiłam się na niej i...czerwonowłosemu, który stał blisko.
-
You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing
I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much -wyśpiewałam pierwsza.
Czerwonowłosy uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oczko. Spojrzałam ukradkiem na Sarę. Śpiewała dla Lysandra, który stał osłupiały.
-So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for? -wyśpiewałyśmy we dwie.
Kastiel
Zadziorna i odważna jak zawsze...Anioł...
Patrzyłem na jej uśmiech gdy śpiewała. Jej brązowe oczy były skierowane tylko na mnie.
Jeśli chcesz żebym cię kochał, to to zrobię...
Gdy piosenka się skończyła wtopiłem się w tłum. Cały czas z ukrycia obserwowałem ukochaną. Gdy zaczęła tańczyć, podszedłem do niej od tyłu. Objąłem jej szczupłą talię i przytuliłem do siebie. Alice zadrżała i nie przestawała kręcić biodrami.
-Kocica -wyszeptałem.
Dziewczyna zaśmiała się i zeszła do parteru, a gdy stała z powrotem odwróciła się do mnie
i zarzuciła ręce na szyję. Tańczyłem z dziewczyną patrząc w jej czekoladowe tęczówki.
-Musimy porozmawiać -powiedziałem gdy piosenka się skończyła.
Dziewczyna kiwnęła głową i poszła do kuchni, a ja za nią.
-Słucham -powiedziała opierając się o blat.
Podszedłem bliżej i objąłem ją w talii.
-Mówiłem ci to już ostatnio, ale powiem jeszcze raz. Kocham cię. I to jak wariat. Jesteś dla mnie wszystkim Alice. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię całym sercem. Alice...Kochasz mnie? Będziesz moja dziewczyną?- zapytałem patrząc jej w oczy.
Dziewczyna powoli otwierała i zamykała usta. Spuściłem wzrok na podłogę i zabrałem ręce z talii dziewczyny.
-Okej, rozumiem. Zapomnij o tym...
Czerwonowłosa nie pozwoliła mi dokończyć. Wpiła się w moje usta. W pierwszej chwili byłem zaskoczony, jednak w kolejne objąłem ją i mocno przyciągnąłem do siebie aby być bliżej. Po dłuższej chwili odsunęliśmy się zdyszani. Dziewczyna wplątała rękę w moje włosy.
-Jak mogłabym o tym zapomnieć? Kocham cię Kastiel i chcę być z tobą -wyszeptała anielskim głosem.
-Alice... -wyszeptałem.
Przytuliłem dziewczynę mocno, a ona wtuliła się w moją koszulę.
Pocałowałem moją wybrankę z delikatnością.
-Nigdy nie myślałem, że się zgodzisz.
-Nigdy nie myślałam, że się zapytasz.
Wystawiłem jej język, a ona się uśmiechnęła.
-Kocham cię nad życie mała -wyszeptałem jej do ucha.
-Ja ciebie też -odparła wtulając się mocniej.
Złapałem jej delikatną rączkę i wróciłem z nią na salę. Wszyscy grali w butelkę, dlatego my też się dołączyliśmy. Pierwsza kręciła Rozalia, wypadło na Armina.
-Pytanie, od ciebie boje się wyzwań -odparł chłopak.
-Kurwa...No dobra. To... Ideał dziewczyny...
-Ładna, grająca w gry -odparł.
-Oczywiste! -zaśmiała się Alice.
-Dobra Armiś kręć~ -powiedziała Roza.
Czarnowłosy zakręcił. Tym razem wypadło na moją dziewczynę.
Jak to pięknie brzmi...
-Wyzwanie -powiedziała bez krępacji.
-No dobra! To się zabawimy! Pocałuj Kasa
...
-Nic prostszego!
-Ale tak namiętnie! Najlepiej na nim usiądź!
Czerwonowłosa zaśmiała się i jednym ruchem wpiła w moje usta. Ręce wplątała we włosy, a ja nie byłem jej dłużny. Jej krwiste kosmyki przeplatały się pomiędzy moimi palcami. Dziewczyna jednym zwinnym ruchem przewróciła mnie na podłogę, nie przerywając pocałunku i usiadła na mnie okrakiem. Usłyszałem głośny krzyk zadowolenia reszty sali.
Jaka kocica! Podoba mi się!
Po chwili Alice zeszła ze mnie i spojrzała z wyższością na Armina.
-Ostra z ciebie laska! Kręcisz!
Gra rozkręcała się, a każdy z nas coraz więcej pił. W końcu Leo odwiózł gości po kolei, pomógł mu Alex, który wrócił do domu. Zostaliśmy z Alexym, Kentinem, Arminem, Lysem, Rozalią, Leo i oczywiście Sarą.
-No...dobra -powiedziała pijana Roza.- To ja śpię z Leo, Lys z Sarą, Kentin z Alexym, Alice z Kasiem, a Armiś sam! Koniec kropka!
Wszyscy byli zmęczeni i zgodzili się bez protestów. Mi oczywiście bardzo się to podobało. Mogłem być z Alice.
Gdy odwróciłem się żeby spojrzeć na buntowniczkę, ta spała na kanapie.
-No pięknie -wyszeptałem.
Zabrałem dziewczynę na ręce. Obok niej leżała Sarą, którą wziął Lys.
-Przynajmniej nie będą na razie złe na Rozę -zaśmiałem się.
Miałem mocną głowę do alkoholu i nie upiłem się, Lys również. Poeta spojrzał rozmarzony na moją siostrę. Zaśmiałem się i niosąc Alice, poszedłem na piętro. Pomału i delikatnie położyłem ukochaną na łóżku.
-Pierdole, te wasze szpilki -wyszeptałem.
Zdjąłem z nóg dziewczyny buty.
-Kurczę...Będzie ci tak gorąco...
Wybiegłem z domu i otworzyłem auto. Wyciągnąłem z plecaka jedną z moich koszulek i szybko pobiegłem z powrotem do pokoju. Alice była przewrócona na drugi bok.
-Ah...Nie zabijaj mnie rano -jęknąłem.
Rozpiąłem zamek dziewczyny i obróciłem ją na plecy, a następnie delikatnie zdjąłem sukienkę. Ujrzałem szczupły brzuch dziewczyny. Jej ciało było przepiękne. Krągłe piersi, wcięcie w talii i okrągłe biodra. Posadziłem dziewczynę, a ta obudziła się.
-Misiu? -wyszeptała.
-Cii...ubieram się w moją koszulkę żeby w nocy nie było Ci zimno, ani za ciepło.
-Kochany jesteś...przytulisz mnie jak się położysz?
-Tak, tak.
Szybko ubrałem jej koszulkę. Położyłam się obok, a Alice nadal siedziała.
-Kładź się kochanie- powiedziałem.
-Stanik uciska!
Czerwonowłosa nieudolnie rozpięła biustonosz i rzuciła go w kąt pokoju.
-Żeby rano nie było, że cię rozbierałem- zastrzegłem.
-Yhy...
Niewinna istotka (dop.autorki; ta jasne. Jeszcze da Ci popalić, niech się tylko rozkręce) położyła się i wtuliła we mnie. Zdjąłem koszulę i przytuliłem ją z powrotem.
-Dobranoc mała...
~~~~~~~~~~
I kolejny rozdział pisany z lekkim (czyt. cholernie dużym) oporem.