wtorek, 24 listopada 2015

Kastiel x Alice

Rozdział X

 "Czas się zebrać w sobie!"

Kastiel

    Rzuciłem się na łóżko biorąc zdjęcie do ręki.
-I znowu spierdoliłem sprawę -mruknąłem.- Po chuja ją przytykałem do tych szafek?! Pierdole jaki ja głupi jestem!
Przewróciłem się na bok. Demon wskoczył na miejsce obok mnie.
-I co mały? Masz durnego pana -powiedziałem do psa.
Odłożyłem zdjęcie i podszedłem do szafy. Z jej dna wyciągnąłem pudło.
-Co my tu mamy? -szepnąłem.
Otworzyłem zakurzone pudło, a w środku zobaczyłem stare piosenki.
   Wyciągnąłem gruby plik kartek.
-Patrz Demon są nawet te, które pisałem z myślą o Alice -powiedziałem.
Zaśmiałem się lekko i chwyciłem gitarę.
-Pośpiewamy sobie trochę, te starocie.
Zacząłem powoli grać.
-Nie myśląc czemu i w jakim celi, na wschód wciąż kieruję się. Kochany cieniu, mój przyjacielu...-wyśpiewałem.
Miło było powspominać stare czasy.
-Serio miałem fazę na samuraje? -zaśmiałem się. -W sumie to było coś takiego. Myślałem, że gdy będę samurajem to odnajdę Alice i będę z nią na zawsze, że zawsze będę mógł ją obronić.
Mój uśmiech się poszerzył.
-Matko jaki ja jestem pojebany. Siedzę sam i gadam z psem o mojej miłości. Kastiel co się z tobą dzieje?
   Powoli i ostrożnie podszedłem do drzwi balkonu. Ukryłem się za zasłonkami i obserwowałem dziewczyny.

Alice

    Popatrzyłam nieśmiało na Sarę.
Ona mnie zrozumie...
-Chodzi o to, że... Chyba naprawdę kocham Kastiela. 
 Sara pisnęła głośno, a ja zakryłam uszy.
-Wiedziałam! O matko! Wy tak do siebie pasujecie! Aaaaa!
-Sara moje uszy!
Niebieskowłosa skakała po pokoju jak szalona.
-Sorki -nagle stanęła. -Ale w czym masz problem? Powiedz mu to!
-To nie jest takie proste...
-Ah mała...
Does he tell you he loves you when you least expect it?
Does he flutter your heart when he kisses your neck?
No scientist or biology , 
It's obvious
When he's holding me
It's only natural
That I'm so affected
Uśmiechnęłam się szeroko gdy zaczęła śpiewać swoją piosenkę. Po chwili dołączyłam do niej
- Oh, and my heart won't beat again
If I can't feel him in my veins
No need to question, I already know.
 Refren śpiewałyśmy razem. Głośno, przy czym obie tańczyłyśmy.
-Masz rację. Powiem mu to -wyszeptałam padając na łóżko.

Kastiel

  Ze zdziwieniem, ale i uśmiechem patrzyłem jak dziewczyny w pokoju zaczęły tańczyć.
-Moje dwie wariatki...
Muszę się jakoś zbliżyć do Alice...
Usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć...

Alice

   Z Sarą zaczęłyśmy jeść ciastka i pić kawę.
-Trzeba coś wymyślić żeby was zbliżyć. Tak żebyście byli tylko we dwójkę.
-Hm...
Zaczęłyśmy intensywnie myśleć, ale nic nam nie chciało wpaść do głowy. Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Za nimi ujrzałam Rozalię.
-Alice! -pisnęła.
-Co się stało Roza? -zapytałam.
-Nic. Chciałam tylko zaprosić ciebie i Sarę na moje urodziny.
-Skąd wiesz, że Sara jest u mnie?
-No bo byłam u Kasa i powiedział, że jest tutaj. Alice zamieniasz się w Su i przestajesz myśleć -powiedziała stukając mnie w czoło.
-Em...Masz rację. Wejdź.
-Nie, nie. Chciałam tylko to wam dać i lecę dalej. Papa!
    Dziewczyna podała mi dwie koperty i pobiegła dalej. Ja natomiast zamknęłam drzwi i wbiegłam do swojego pokoju.
-Mamy! Roza organizuje urodziny i zaprasza prawie wszystkich! Kas też będzie! -wykrzyknęłam.
Sara kolejny raz tego dnia pisnęła i zaczęłam skakać niemal do sufitu.
-Mamy go! Kiedy to?
-Czekaj...
Szybko otworzyłam kopertę z napisem Alice Angel.
-W sobotę. Trzeba będzie pojechać na zakupy -odpowiedziałam.
-Dużo roboty. Będzie trzeba zrobić z ciebie bóstwo.
Westchnęłam głęboko.
Musi się udać...

...
   Tego dnia wstałam wcześniej. Wzięłam prysznic i umyłam włosy, a następnie je wysuszyłam. Lekko zakręciłam moje kosmyki. Zrobiłam sobie lekki makijaż i w bieliźnie podeszłam do szafy. W końcu wzięłam czarne rajstopy, krótkie spodenki, białą koszulę i czarny komin. Koszulę wsadziłam do spodni i podwinęłam jej rękawy, zarzucił torbę na ramię i zeszłam do kuchni ubierając biżuterię. 
   Na dole unosił się przyjemny zapach kawy i tostów. Z uśmiechem weszłam do kuchni.
-Kochany jesteś -powiedziałam do brata i dałam mu buziaka w policzek.
-Coś ty dziś taka miła?
-Mamy wspaniały dzień.
-Tak, jasne... Jedz i do szkoły.
Przede mną pojawił się talerz z ciepłymi tostami i kubek kawy. Moja komórka rozbrzmiała w pomieszczeniu, a ja szybko odebrałam.
-Tak? -Zapytałam.
-Po lekcjach musimy jechać na zakupy. Trzeba kupić prezent dla Rozy i poszukać jakiejś kiecki.
-No okej. 
-Idziemy razem do szkoły?
-Tak, pewnie. Będę za kwadrans.
    Rozłączyłam się i popatrzyłam na Alex`a kocimi oczkami.
-Braciszku...
-Wiedziałem, że za tą dobrocią się coś kryje. Co chcesz mała żmijo?
-Pfy! Chciałam iść z Sarą po szkole do centrum, bo Roza zaprosiła nas na urodziny.
-Masz swoją kartę.
-No, ale tato jeszcze nie przelał kasy -jęknęłam.
-Ah...Ile chcesz?
-No tak z trzy stówki?
-Zabije cię -jęknął.
Pomimo protestów chłopak dał mi pieniądze. Pocałowałam go w policzek i poszłam umyć zęby, a następnie wyszłam z domu.

Kastiel

    Sara odkąd wróciła od Alice była cały czas jakaś, taka szczęśliwa i podekscytowana. Pytała się mnie czy jadę na imprezę do Rozy, a ja odpowiedziałem, że oczywiście. Nie mógłbym przegapić okazji żeby popatrzeć na Alice, która wywija swoimi smukłymi biodrami.
    Następnego dnia poszedłem z nią i Alice do szkoły.
-Ej Kas idę z Alice po lekcjach do galerii- oznajmiła nagle Sara.
-Po co? -zapytałem.
-Przecież trzeba kupić Rozalii jakiś prezent.
-I oczywiście ja mam być twoim sponsorem?
-No w końcu to prezent od nas oboje.
Siostra wystawiła mi język, a ja dałem jej dwieście złotych.
-A sukienka?
-Masz mnóstwo w szafie.
-Kassi!
-Za to Kasii nie ma.
-Ej no!
-Kurwa masz!
Dałem jej jeszcze stówkę, a ta pocałowała mnie w policzek.
-Tak, tak. Jestem dobry gdy daje ci hajs -mruknąłem.
   Usłyszałem cichy śmiech Sary i Alice. Wyciągnąłem papierosa, bo mała mnie zdenerwowała.
-Ile razy mówiłam ci, że masz nie palić?! -jęknęła niebieskowłosa.
Alice jak na zdenerwowanie jej wyciągnęła swoje fajki i odpaliła jedną seksownie zaciągając się dymem.
Ona wszystko robi seksownie...
-I ty Brutusie przeciw mnie -jęknęła moja siostra.
Zaśmiałem się z czerwonowłosą i przybiłem żółwika.

Alice

    Po lekcjach szybko podeszłam do szafki, żeby Sara nie musiała długo na mnie czekać. Gdy już ubierałam buty podbiegła do mnie Rozalia.
-Jak ty możesz biegać na takich obcasach? -zapytałam.
-Normalnie. Ale mniejsza z tym! Potrzebna mi jest pomoc twoja i Sary!
-Kiedy?
-W sobotę przed imprezą. Od rana. Chodzi o to, że ta impreza będzie w domku zimowym Lysa i Leo. Będzie ognisko i wg. Ale trzeba będzie wszystko przygotować. A nie ma kto mi pomóc i potrzebuję waszej pomocy.
-No okej pomożemy ci, ale same nie dojedziemy...
-Nie ma problemu. Leo obiecał pożyczyć mi samochód. Niedawno zrobiłam prawko, ale spoko damy radę. Tylko muszę mieć kogoś do pomocy.
Z jej ust słowa leciały z prędkością światła, a ja ledwo nadążałam.
-Okej to ci pomożemy nie ma sprawy.
-Dobra to szczegóły napiszę ci w Sms-ie.
-Dobra. To do zobaczenia -pożegnałam się, zakładając kurtkę.
    Szybko pobiegłam przed wejście od szkoły.
Przed chwilą pytałam się Rozy jak może biegać na takich obcasach, a sama biegam na koturnach. Chociaż na koturnach jest łatwiej. Pierdole! Będę teraz rozważała w czym łatwiej się biega? 
-No nareszcie! -powiedziała Sara.
-Oj no nie narzekaj! Rozalia mnie zatrzymała. Powiem ci wszystko po drodze. A teraz szybko na autobus!

...

   Przymierzałam chyba setną sukienkę, ale i tak nie była taka jaką chciałam. 
-Dobra przymierz jeszcze tą -powiedziała Sara.
Weszłam do przebieralni po raz kolejny i jęknęłam głośno. Ubrałam na siebie czarno-różową sukienkę i przejrzałam się w lustrze. Góra byłą czarna, bez ramiączek, a dół różany. Wyglądało to delikatnie.
-Jest boska -wyszeptałam.
-Pokaż się -usłyszałam głos Sary.
Wyszłam z przymierzalni i pokazałam się dziewczynie.
-Prześlicznie ci w niej. Jest zdecydowanie najlepsza -skomentowała.
-Mi też się podoba.
Sara wybrała tą samą, ale niebieską.
     Zadowolone poszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni. prezent dla Rozalii kupiłyśmy już wcześniej. Rozsiadłyśmy się wygodnie i zamówiłyśmy latte.
-Roza chciała żebyśmy w sobotę pojechały z nią rano i pomogły w przygotowaniach domku. Mówiła, że nas zawiezie.Mogłybyśmy się u niej uszykować. Zgodzisz się? -zapytałam.
-Tak, pewnie. Będzie zabawnie -odparła z uśmiechem.
Dostałyśmy zamówienia i zaczęłyśmy rozmawiać.
-A tak właściwie jak tam z Lysem? -zapytałam.
-Wiesz jaki on jest...Cichy i w ogóle. Mało rozmawiamy -wyżaliła się mieszając kawę.
-Tobie też trzeba coś wymyślić żeby was spiknąć.
-Żeby to było takie proste- mruknęła.
-Razem z Rozą coś wymyślimy!
-Moja kochana!

...

   Postawiłam torbę na łóżku i zeszłam z Sarą na dół. Kastiel przyszedł do Alex`a, więc Sara też została. Razem mieliśmy oglądać film.
-No to co wybieracie dziewczyny? -zapytał Kastiel siadając na kanapie. 
Podeszłam do regału brat, gdzie miał wszystkie filmy i wybrałam pierwszy z brzegu. Podałam Kasowi, a on go odpalił. Sara siedziała już obok Alex`a, a ja usiadłam kawałek od niego. Kastiel zawsze siedział przy nim.
Tak Saro to takie dziecinne...Mam siedzieć obok niego. Na pewno coś się wydarzy...Ah...
Film był na tyle nudny, że w połowie zachciało mi się spać.
   Powoli traciłam kontakt ze światem, a moje oczy zamykały się.
-Chodź tu mała -wyszeptał Kastiel i położył moją głowę na swoim ramieniu.
Uśmiechnęłam się mimowolnie i zamknęłam oczy.

Kastiel

   Uśmiechnąłem się czując ciepło Alice na moim ramieniu.
Jak ja cię kocham maleńka...
Po pół godzinie film skończył się.
-Jeszcze jeden? -Zapytał Alex.
-Spoko. Wy wybierzcie, a ja położę ją do łóżka -odparłem.
Ostrożnie wziąłem dziewczynę na ręce i poszedłem do jej pokoju. Delikatnie położyłem czerwonowłosą na łóżku i gdy przykrywałem ta obróciła się na drugi bok i złapała moją rękę.
-Nie idź. Proszę zostań -wyszeptała sennie.
-Zostanę maleńka -odparłem.
Położyłem się obok dziewczyny i przykryłem nas kołdrą.
-Śpij piękna -wyszeptałem i przyciągnąłem ją do siebie pocałowałem w czoło.
Wtuliłem ją sobie do piersi i po chwili zasnąłem z Alice.

Alice

   Gdy się obudziłam nie czułam przyjemnego ciepła.
-Kurwa! -zaklęłam pod nosem.-A było tak miło!
Opadłam na poduszki, a z łazienki wyszedł Kastiel w samym czarnych spodniach.
-O! Obudziłaś się -powiedział wycierając włosy ręcznikiem.
    Wyglądał bosko. Na brzuchu rysowały się delikatne mięśnie, po których skapywały kropelki wody. Czarne spodnie idealnie do niego pasowały i oddawały jego tajemniczość. Ramiona świetnie zarysowane i mięśnie na rękach. Kastiel stał w moim pokoju niczym bóg, chłopak którego kochałam... Spojrzałam na jego twarz, ostre rysy, szare tęczówki, lekki rumieniec po ciepłym prysznicu i czerwone jak ogień, mokre włosy. Ich właściciel patrzył na mnie ze swoim cwanym uśmiechem.
-Nie patrz tak bo się zakochasz -powiedział zadziornie.
Za późno...
-Jakby było w czym -powiedziałam.
-A co nie jestem przystojny? -zapytał kładąc ręcznik na biurku.
-Ani trochę.
-Jesteś pewna.
-W stu procentach!
    Chłopak skoczył na mnie i zaczął mnie łaskotać. W końcu wylądowaliśmy na podłodze w dziwnej pozycji. Ja leżałam i marszczyłam brwi z bólu głowy, a Kastiel klęczał nade mną, z jedną nogą pomiędzy moimi, a ręce opierał niedaleko mojej głowy. Do tego koszulka podwinęła mi się i było widać cały brzuch.
-Dobra Kastiel złaź -powiedziałam.
Moje serce biło niewiarygodnie szybki rytm.
-A może ja nie chcę?
-Ale ja chcę!
No kurwa! Jest źle!
-Nie bulwersuj się tak -wyszeptał i schylił się podgryzając moje ucho.
Zadrżałam lekko pod wpływem pieszczoty. Chłopak to zauważył bo zaśmiał się cicho i zaczął jeździć nosem po mojej szyi.
-Ka...stiel...Przestań...-wyszeptałam zmieszana.
-Nie chcę...
    Moje ciało domagało się więcej, ale umysł mówił, że chłopak tylko się bawi.
Muszę to zatrzymać...
Położyłam ręce na klacie chłopaka.
-Kastiel dość -powiedziałam stanowczo
On się mną tylko zabawi...A później zostawi...
-Kastiel dosyć -głos zaczął mi się łamać.
Ręce zaczęły drgać, a do oczu naleciały łzy. Chłopak nosem był już na obojczyku.
-Dość! -krzyknęłam.
    Czerwonowłosy podniósł głowę, jego oczy były szeroko rozwarte. Zdziwił się niemiłosiernie. Wykorzystałam chwilę tej nieuwagi i wyrwałam się z jego klatki. Pobiegłam do mojej łazienki i zamknęłam się w niej. Powstrzymałam głośny szloch wsadzając sobie ręcznik do buzi. Wybuchłam i tyle. Z moich oczy leciały kaskady łez.
-Alice! Alice co ci jest! Przepraszam! Nie chciałem! Wybacz mi! Otwórz drzwi!- dobijał się Kastiel.
-Idź stąd -wyszeptałam.
-Alice... Proszę otwórz. Co ci się stało?
-Nic! Idź stąd!
    Kolejna fala szlochu przeszła przeze mnie. Usłyszałam głośny dźwięk otwieranych drzwi, a później rozmowy i spokojny głos Sary.
-Alice otwórz mi -powiedziała.
Wstałam i trzęsącą się ręką przekręciłam zamek w drzwiach. Dziewczyna weszła szybko i zamknęła je z powrotem.  Od razu poczułam jej ramiona otulające moje ciało.
-Będzie dobrze...Co on zrobił? -wyszeptała.
Dziewczyna odkręciła kran.
-Wyszedł spod prysznica i się zagapiłam. Walnął swoim tekstem i potem zaczęliśmy się łaskotać. W końcu upadliśmy na podłogę. I zaczął mnie łaskotać nosem po szyi i nie chciał przestać... A ja nie chcę żeby się ze mną przespał, a później zostawił jak resztę...Nie chcę!
      Znowu zaczęłam płakać, a Sara przytuliła mnie.
-On wtedy chciał zatopić smutki po tym, że nigdy cię nie zobaczy. Alice...Ja...On przyjeżdżał do nas...Ale ja zawsze zabraniałam mu spotkać się z tobą, bo nie chciałam żebyś cierpiała. Wiem, że nie powinnam...
-Stój. Dobrze, że mu zabraniałaś. Wtedy nie byłam na to gotowa. Na pewno wydarłabym się na niego i pierdolnęła, a później bym żałowała... Ale boję się, że on pobawi się mną i zostawi. A wtedy nie będę miała go w ogóle.
-Nie będzie tak. Jestem tego pewna.
     Uśmiechnęłam się do niej i wytarłam łzy.
-A teraz dość płakania. Wykąp się i chodź na dół. Zrobię naleśniki -powiedziała Sara.
Pokiwałam jej głową. Dziewczyna wyszła, a ja zamknęłam się i wskoczyłam do wanny.

Kastiel

   Siedziałem na łóżku Alice i czekałem na nią. Chciałem ją przeprosić.
Za bardzo się narwałem, ale nie mogę wytrzymać dłużej...Chcę całować jej pięknie i słodkie usta. Chcę ją chronić. Trzymać w ramionach...Żeby była tylko moja. Moja małą, kochana, słodka, urocza, piękna Alice kochała mnie. Ale nie! Trzeba wszystko kurwa spierdolić przez swoją głupotę!
   Usłyszałem skrzypnięcie drzwi i ujrzałem Alice obwiniętą w biały ręcznik. Na mój widok jej oczy rozwarły się szerzej.
-Alice ja...
-Chcę się ubrać. Porozmawiamy później -odparła chłodno.
Podszedłem do niej i stanąłem naprzeciw. Jej chude palce zacisnęły się mocniej na miękkim ręczniku.
-Alice. Przepraszam. Nie chciałem żebyś się wystraszyła. Naprawdę... Kocham cię i nie chcę zęby stała ci się krzywda. Nie chcę cię ranić -wyszeptałem.
Przytuliłem dziewczynę mocno.
-Wybaczam ci -wyszeptała.
-Przebierz się i widzimy się na dole -powiedziałem i wyszedłem.


~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisanie idzie mi bardzo wolno...Staram się pisać rzeczy już na grudzień, bo wtedy będzie najwięcej pracy :/
Matko jakaś masakra :( Szkołą i  w ogóle. Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie :)

A zapomniałabym Rozalia chciała coś powiedzieć ;)
O matko dziękuję ci Kamiluś za życzenia :* Zresztą całej mojej paczce. Kocham was miśki~ :* 

Ja również dokładam się do podziękowań :)
A tak w ogóle Kamiluś to mało mnie ostatnio w postach :( 


Oj Rozalio to się zmieni :*

Roza przesadzasz...
Siwa lubi dramatyzować (przytula Alice od tyłu)
A ty co?
Ja? Nic...Tulę cię :* 
Dobra nie ważne...Do zobaczenia w następnym poście kochani :*

niedziela, 22 listopada 2015

Urodzinki Lysia :*

Lysandrze nasz kochany~!
Dziś twoje urodziny :) Z tego powodu życzymy ci:
 

Zdrowia, szczęścia, radości, miłości z Sarą (wiem, ze ci się podoba :P), dużo weny i sukcesów w zespole, mocnej głowy do alkoholu :) oraz długiej znajomości z paczuszką :*
No, a teraz od reszty:

Alice:
Dużo zdrowia, szczęścia, radości bo rzadko cię widzę z odpałami. 
Żebyś więcej pił, znalazł miłość życia BO JEST BLISKO!
Ekhem!
Weny i pomysłowości oraz rozrośnięcia się zespołu :*
http://36.media.tumblr.com/934071e415fca47c0f3a33161535cad9/tumblr_nk7afczrZp1sgjah3o1_1280.jpg
U Rozy :*
 
Kastiel:
No to super seksi laski :D
Która jest blisko!
Nie jesteś seksi :P Cycki za małe :*
Nie mówię o sobie :P
Czyli przyznajesz, że jesteś mało seksowna?
A pierdol się!
Z tobą zawsze :*
 Ah!       
Hajsu, kariery, trzymania tego głosu, spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze :P
 https://secure.static.tumblr.com/b5053af9b19edd5ceb78fd8b6ebedf9a/alku8lc/bpPn7jz82/tumblr_static_filename_640_v2.png


Sara:
O matko teraz ja?
Ah...
No to Lysandrze
Co tak poważnie?
Kas odpierdol się od niej bo ona się denerwuje! W ogóle to spierdalaj!
Dzięki Alice :*
Tak, więc Lys... Z okazji twoich urodzin wszystkiego co najlepsze :)
Spełnienia marzeń, wielkiej kariery, kasy, zdrowia, szczęścia
i czego tylko zapragniesz koch...Ko...Ko...Kochliwy marzycielu.  Ekhem!
   Nieźle wybrnęłą xD








Rozalia:
Oj Lysio :* Mój kochany bracie :)
Dużo zdrowia, szczęścia, radości, utrzymania tak dobrego stylu oraz głosu.
Dalszej kariery muzycznej, żebyś nigdy nas nie zostawił i wytrzymał dalej z nami.
Szalonych imprez, alkoholu. 
Oraz pięknej dziewczyny! Która JEST TAK BLISKO!
ZRÓB TEN JEBANY PIERWSZY KROK!
No kurwa właśnie!
Sam bym chciał to zobaczyć :D 
No to wszystkiego naj :)

Widzę cię tak z pewną osóbką, jasne?


Leo:
 Bracie dużo zdrowia, szczęścia, radości, pieniędzy.
Oraz pięknej wybranki serca.
 Jest blisko!
Bardzo blisko!
Tak, więc spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze :)
 



 Alex:
Stary kurwa, ale to szybko!
Wszystkiego najlepszego!
Dużo hajsu, seksu, szczęścia, seksu, alkoholu, seksu...
Z tą właściwą osobą!
Która jest BLISKO!
Cicho wy tam!
Trzymania z tym swoim głosem. Wiesz żeby przez jęki w czasie seksu głos ci się nie pogorszył ;)
A tylko by kurwa spróbował :P
 Wszystkiego naj! 
   













czwartek, 19 listopada 2015

Sweet :*

Kogo tak jak mnie podnieca 28 odcinek? >·< matko to takie słodkie >·< tak musiałam się z wami tym podzielić :* w niedzielę życzenia dla lysia :* a we wtorek post :)

sobota, 14 listopada 2015

Urodzinki Rozy :*


Postanowiłam dawać życzenia na urodziny postaci z opowiadania, żeby na blogu zawsze coś się działo ;) Piszcie w komentarzach, czy się wam podoba :)

Mamy dziś 14 listopada, a w opowiadaniu ustaliłam, że są to urodzinki Rozalii :)
Dlatego wszystkiego najlepszego nasza solenizantko (która nie istniejesz xD)
Zdrowia, szczęścia, radości, miłości z Leo, ślubu z nim, kasy na ciuchy i zachowania znajomości z całą paczką :)
Więc to z mojej strony tyle ;)
A teraz reszta:

Alice:
O matko moja kochana to twoja hot 18 :*
Wiesz, że nie lubię składania życzeń, ale...
Chcę żebyś zawsze była szczęśliwa i radosna, pełna energii i optymizmu. 
Dużo kreatywności, zdrowia, miłości z Leo (Ale z umiarem. Nie chcę być ciocią ;) Na razie :P )
Żebyś nigdy nas nie opuściła, nie złościła się na mnie.
No i wszystkiego co najlepsze! Dużo alkoholu! :* <3
Kocham cię miśka :*
Tak, wiem zabijesz mnie :P Twoje zdjęcia po pijaku <3

 
 Lysiu:
 Rozalio to twoje osiemnaste urodziny i chciałbym ci życzyć przede wszystkim zdrowia i szczęścia :)
Mam nadzieję, że wasza miłość z Leo będzie kwitła jak pąki wiśni na wiosnę.
Chcę abyś nigdy nas nie zostawiała i była dalej taka zakręcona, chociaż mogłabyś przystopować.
Lys bo w mordę dostaniesz! Przesadzasz!
Dobrze, dobrze Alice. Wracając do życzeń to wszystkiego co zapragniesz i spełnienia marzeń.
 
Apropo miłości :*
 Sara:
Matko moje kochanie seksi 18 wybiła! :*
Tak dużo rzeczy do napisania od czego zacząć? Ale się ekscytuję!
Spokojnie Saro ;)
(On wcale mnie nie uspokoił  >.<)
Moja kochana wszystkiego co najlepsza. Dużo seksu z twoim seksiakiem <3 Ja za to chcę być ciocią :P
Saro spokojnie xD
Sarcia przesadzasz. W tym wieku?!
Przynajmniej ślub będzie szybciej xD   
Kastiel na ciebie zaraz będzie kolej! 
Spokojnie maleńka co się tak pienisz? :*
Ty ruda małpo jak ja cię...
Spadać mi stąd! Teraz ja składam życzenia! Idźcie flirtować gdzie indziej!
Sara! >.<
No dobra chodź kocie :*
Ah...
Dobra ignorując ich to...
Dużo hajsu i pomysłów na nowe ciuszki :* Więcej szalonych imprez :)
Hektolitry alkoholu! xD
No i wszystkiego co tylko zechcesz miśka :*
Kochana miśka :*
         


 Kastiel:
Teraz twoja kolej, ruda małpo...
Dobra skarbie później się pomiziamy :*
Ty...
Seksiaku? :3 Tak wiem :*
Kastiel składaj życzenia, a nie podnoś ciśnienie Alice!
Dzięki Lys :)
No dobra... 
No to Siwa życzę ci hajsu, w chuj dużo alko, mega dużo seksu i to takiego ostrego żebyś następnego dnia nie wstała :*
Kastiel kurwa!
Nie martw się Alice ty też dostaniesz :* Ale ode mnie, a nie od Leo <3 :* 
Oszaleję!
Tak, jestem taki dobry maleńka :* Oszalejesz z podniecenia :*
Życzenia małpiszonie! 
Oj no...
Bo ci obiadu nie zrobię!
O kurwa! No dobra Siwa... Szczęścia, zdrowia, mega udanych imprez i czego twoja chora fantazja zapragnie xD
Tak, ale bez ubrań :*
       



 Leo:
Kochanie przyszła pora na mnie :)
W dniu twoich wspaniałych 18 urodzin chcę życzyć ci wszystkiego co najlepsze.
Aby twoje usta były ciągle takie słodkie, skóra taka gładka, buzia dalej piękna bez makijażu, biodra takie smukłe, ubiór przepiękny.
Abyś nigdy mnie nie opuściła i zawsze kochała.
Żeby wszystko w życiu ci się ułożyło.
Szczęścia, radości, utrzymania takich wspaniałych przyjaciół...
Leo ty się dobrze czujesz? My wspaniali? 
Oj Alice przesadzasz. Jesteście cudowni...
Kolejny wariat xD
Spełnienia marzeń oraz wszystkiego co zapragniesz najmilsza :*
I love you <3



 Alex:
No Roza... Matko jak wy wszyscy szybko się starzejecie xD
Oczywiście życzę ci dużo hajsu, imprez, radości, szczęścia i czego tam będziesz chciała :)
Miłości z Leo i spełnienia marzeń.
Serio? Tylko na tyle cię stać?
Siora czepiasz się :P
Zamiast Alex`a ja dam :*
 

 Alexy:
Moja mała wariatko! 
Nie taka mała na tych szpilkach :P
Czepiasz się szczegółów :P
Wszystkiego najlepszego!
Nowej kolekcji twoich ulubionych projektantów :* Szczęścia, radości, seksu, zdrowia, seksu, hajsu, seksu...
  Coś dużo tego seksu xD
Jedyny mądry!
Kastiel!
Spokój, teraz kolej Alexy`ego.
Dzięki Lys ;)
No ogółem wszystkiego co tylko zapragniesz księżniczko i dużo więcej :P 
Najlepszego!      
Nasze odpały :P
 










wtorek, 10 listopada 2015

Kastiel x Alice

Rozdział IX

"Serce bijące z prędkością światła"


Alice

    Cały weekend spędziłyśmy z chłopcami bawiąc się jak dawniej. W niedzielne popołudnie wróciłyśmy do domów. Sara mówiła, że Kastielowi udało się wszystko załatwić i od następnego dnia mogła chodzić z nami do liceum. Z uśmiechem pożegnałam przyjaciółkę i z walizką przekroczyłam próg domu.
    Na wejściu zaatakował mnie Alex, przytulając mocno i czule.
-Jeszcze raz wyjedziesz zostawiając tylko małą karteczkę, a zakopię cię żywcem -powiedział z wyrzutem.
-Skoro tak się martwiłeś to dlaczego nie dzwoniłeś? -zapytałam.
-Czepiasz się szczegółów.
Brat wziął ode mnie walizkę, a ja szybko się rozebrałam i poszłam do salonu.
-Alex! Nie było mnie dwa dni! Dwa pierdolone dni, a ty zrobiłeś z tego mieszkania burdel! -wykrzyknęłam.
Wszędzie były rozsypane chipsy, okruszki, butelki po piwie. W kuchni nie było zresztą lepiej. Na blacie kuchennym leżały kartony po pizzy, a sosy lały się po blacie niczym krew i skapywały na kafelki.
-Sprzątasz sam! -powiedziałam stanowczo i poszłam do swojego pokoju.
Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam się uczyć leżąc na łóżku.
Jak kurwa przez dwa dni można zrobić taki bałagan?! Ah...
   O dwudziestej postanowiłam zejść na dół aby zrobić kolację. Gdy tylko moja stopa przekroczyła próg salonu, oczy rozszerzyły się do wielkości monet.
-Sam tego nie posprzątałeś -powiedziałam stanowczo.
Doskonale wiedziałam, że Alex nie był zdolny w tak krótkim czasie posprzątać wielki bałagan.
-Ja mu pomogłem -powiedział Kas opierający się o framugę drzwi łączących salon z kuchnią.
Na jego widok serce mimowolnie zabiło mi szybciej. Jednak oprócz fali gorąca i szybkiego rytmu bicia, poczułam również ukłucie bólu.
-Nadal to nie jest możliwe -stwierdziłam odwracając wzrok od buntownika.
Nagle do pokoju wbiegła Sara.
-Alice oni kazali mi sprzątać ten syf -wyżaliła się.
Przytuliłam wystraszoną dziewczynę.
-Pójdź do mojego pokoju. Zaraz się nimi zajmę -odparłam.
    Niczym błyskawica zerwałam się biegiem za chłopakami. Alex wbiegł do kuchni, dlatego ruszyłam za nim. Mój szalony brat wpadł na idiotyczny pomysł. Wyskoczył przez otwarte okno kuchenne tuż nad zlewem. Wyglądał niczym skoczek, który właśnie chciał wylądować w wodzie. Zapomniał jednak o jednej rzeczy. Stał tam drewniany stół, który roztrzaskał w drobny mak. Rozległ się jego jęk bólu, a ja zaśmiałam się promiennie i ruszyłam za Kasem.
-Gdzie jesteś? -powiedziałam do siebie stając w przedpokoju.
-Bliżej niż myślisz -usłyszałam aksamitny głos przy uchu.
Po chwili zostałam pociągnięta do łazienki i zamknięta w niej, w niezmiernych ciemnościach.
-To nie jest śmieszne Kas -powiedziałam próbując wybadać gdzie jest chłopak.
-Tylko tak mogę z tobą porozmawiać kotku -odparł chłopak i zapalił światło.
-Nie mamy o czym -powiedziałam odwracając głowę w bok.
 -Owszem mamy.
   Jego stanowczy ton głosu powodował u mnie drżenie na całym ciele. Dlatego zgodziłam się porozmawiać.
-Nie rozumiem, dlaczego mi nie wierzysz. Moje uczucia do ciebie zawsze były czymś więcej niż przyjaźnią. Kocham cię Alice i zawsze tak było. Nigdy nie chciałem ciebie skrzywdzić, ani opuszczać. Dobrze wiesz, że to nie była moja wina. Zawsze chciałem abyś była szczęśliwa i bezpieczna, ze mną... Wiesz, że zdenerwowałem się na Nataniela i Kentina, ale...Gospodarzyny nienawidzę i byłem zazdrosny. To ja chciałem z tobą tańczyć. Byłem wciekły, że ode mnie uciekłaś, a z nim tańczyłaś. Później napatoczył się Kentin, który oberwał za niewinność. Wiem, że źle zrobiłem, ale to wszystko było dlatego, że ciebie kocham.
Powoli z każdym jego słowem miękłam. Odwróciłam do niego twarz, a moje nogi stały się niczym wata. Spojrzenie szarych tęczówek Kastiela wywoływało fale ciepła. Jego słowa były dla mnie takie miłe.
I dlaczego ja ci nie wierzyłam? Przecież ty zawsze byłeś taki kochany....Dlaczego ciągle wypierałam to uczucie z serca? Te fale gorąca...Rumieńce... Ciepło w brzuchu....
   Kas podszedł do mnie i złapał moją dłoń patrząc w oczy.
-Kocham cię maleńka. Nie oczekuję niczego, chcę tylko żebyś się na mnie nie wkurzała. Gdy się do mnie nie odzywasz mam ochotę rozjebać wszystko...Nawet piekło -powiedział ze swoim cwanym uśmiechem na ustach.
-Przyjmuję przeprosiny -odparłam z uśmiechem.
Czerwonowłosy uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie, a następnie podniósł okręcając dookoła.
-Wariat -wyszeptałam.
-Z miłości do ciebie.
Wyszliśmy razem z łazienki, a w salonie siedział Alex z Sarą śmiejąc się w najlepsze.
-Wypierdalaj naprawiać stolik -powiedziałam do brata.
-Zrobię to jutro.
-Alex!
-Dobra, dobra.
    Wszyscy zaśmiali się, a brunet poszedł na taras.
-Dobra mała chodź do domu. Jutro szkoła -powiedział Kastiel do Sary.
-Co to za cuda? Ruda małpa martwi się szkołą? -zapytałam z uśmiechem.
-Ktoś musi mi zapewnić alibi -odparł.
-Ja ci dam alibi -wtrąciła Sara i uderzyła Kasia w tył głowy.

...

     Wbiegłam do szkoły cała zdyszana. Została mi niecała minuta, dlatego omijając wszystkich pobiegłam do szafki. O mało nie zabiłam się na śliskiej podłodze, gdy hamowałam moimi czarnymi koturnami. Oczywiście los obdarzył mnie wyjątkowym szczęściem (czyt. kurewskim pechem), ponieważ jak na złość nie mogłam otworzyć kluczem szafki. 
-Daj -usłyszałam przyjemny baryton przy uchu. 
Za mną stał Kastiel. Złapał moją dłoń i spokojnie otworzył szafkę, a ja szybko wsadziłam kurtkę do niej i wyciągnęłam czarne trampki.
-Dzięki wielkie. Ile zostało do dzwonka? -zapytałam zdejmując obuwie.
Oczywiście znowu prawie upadłam, ale pomińmy proszę ten fakt.
-Trzydzieści sekund. Spokojnie maleńka, dasz radę -odparł uśmiechając się cwanie.
-Nigdy nie mów do mnie maleńka -warknęłam.
Kas zaśmiał się, a ja zarzuciłam torbę na ramię i zamknęłam szafkę. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę klasy, ignorując czerwonowłosego. 
    Dosłownie wbiegłam do klasy i zajęłam miejsce na jej końcu równo z dzwonkiem. Kas nie przejął się nim i wszedł dopiero po chwili, a zaraz za nim nauczyciel, który przywitał się z nami, a my usiedliśmy. Oczywiście buntownik musiał zająć miejsce obok mnie.
-I po co się tak spieszyć?- zapytał szeptem.
-Zamknij się!
-Milutka...
    Całą lekcje ignorowałam srebrne oczy Kasa na swoim ciele.
Czy ja coś założyłam nie tak?
Spojrzałam na siebie. Miałam zwykłe czarne rurki, czarną koszulkę z logiem ulubionego zespołu i biało-szarą bejsbolówkę. Pokręciłam głową i usłyszałam długo wyczekiwany dzwonek. Spakowałam książki i wyszłam z sali razem z Kastielem. 
    Na korytarzu ujrzałam Sarę. Dziewczyna była w czarnych rajstopach, koturnach, krótkich spodenkach i niebieskiej bokserce, a na to miała czarny, dłuższy sweterek. Włosy spięła w koka, a oczy podkreśliła kreską.
-Alice! -krzyknęłam uradowana.
Podbiegła do mnie i spojrzała na mnie karcącym wzrokiem.
-Jak ty mogłaś się nie pomalować?! -krzyknęła i nim się obejrzałam ciągnęła mnie w stronę łazienki.
Zdążyłam tylko ujrzeć cwany uśmiech Kastiela.
-Nie miałam czasu. Wstałam o siódmej trzydzieści -odparłam do dziewczyny, gdy ta malowała mi brwi.
-Dlatego masz mnie.
Dziewczyna szybko zrobiła mi makijaż i przed dzwonkiem wyszłyśmy z łazienki. O ścianę stał oparty Kastiel. 
-Ile można się szykować? -mruknął.
-To i tak było szybko -powiedziała Sara.
Zaśmiałam się lekko, a na usta czerwonowłosego wkradł się delikatny uśmiech.

Kastiel

   Śmiech Alice koił moje uszy. Był niczym odgłos dzwoneczków, powiewających na wietrze.
Jak ja cię kocham maleńka...Znowu mnie zmieniasz....Czemu praktycznie tylko tobie to się udaje? Dlaczego chcę być dla ciebie idealny? 
-Dobra chodźcie na lekcje. Szkoda, że nie jesteś z nami w klasie -powiedziała Alice do Sary.
-Już wystarczająco długo widzę Kasa. Chociaż te parę godzin w szkole odpocznę -odparła zadziornie.
-Ty mała...-zacząłem ją łaskotać, ale niebieskowłosa szybko się odsunęła i pobiegła na lekcję. 
Razem z czerwonowłosą dziewczyną poszedłem na następną lekcję. 

Alice

   Gdy wszystkie lekcje się skończyły poszłam do swojej szafki po ubrania. Spokojnie otworzyłam drzwiczki i wyciągnęłam swoje buty.
-Jest dziś Alex w domu?- usłyszałam głos Kasa.
 A ty znowu o moim bracie...Ah...
-Raczej nie. Wydaje mi się, że siedzi w klubie -odparłam wkładając trampki do szafki.
-Alice! Kas! Ruszcie się! -krzyknęła Sara z drugiego końca korytarza.
Czerwonowłosy zrobił face palma.
-Z nią nie da się być szarą myszką -mruknęłam.
-Ty szarą myszką? Ciekawe kiedy -powiedział buntownik z cwanym uśmieszkiem.
-Zauważ, że nie mam dużo znajomych i lepiej żeby tak zostało.
-Stajesz się aspołeczna.
-No ciekawe. Powiedział Pan nie zbliżajcie się bo was zgwałcę.
   Chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią i po chwili byłam przyszpilona do szafki.
-Skoro się do mnie zbliżyłaś do muszę cię zgwałcić -wyszeptał mi do ucha i lekko je podgryzł.
Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
Od kiedy dobrowolne oddanie to gwałt? Matko Alice o czym ty myślisz?! >.< 
Moje serce wybijało szybki rytm.
-To jak z tym gwałtem? -dopytywał Kas.
-Uspokój się -wyszeptałam.
-A może ja nie chcę?
-Ile razy mam wam mówić żebyście nie robili takich rzeczy publicznie?! -wykrzyknęła Sara tuż przy nas.
Po raz pierwszy cieszę się, że jest taka wścibska.
-Narzekasz młoda -syknął buntownik i puścił mnie.
Odetchnęłam z ulgą, a moje serce zwolniło rytmu.
   Całą trójką ruszyliśmy w stronę domu. Kastiel cały czas spoglądał na mnie co bardzo krępowało.
-Ej Alice -powiedziała Sara wyrywając mnie z zamyślenia.-Mogę przyjść żebyś mnie pouczyła fizyki?

-Em...Tak pewnie.
-A ja co pies? -zapytał Kastiel.
-Ty nie umiesz fizyki -odparła dziewczyna i wystawiła chłopakowi język.



...

   Po zrobieniu kawy i wsypaniu ciastek do miski wraz z Sarą usiadłyśmy na moim łóżku.
-To czego nie rozumiesz? -zapytałam.
-Przecież wszystko rozumiem. Chciałam z tobą pogadać bez Kasa. Widzę, że coś cię męczy -powiedziała Sara.
-To nic takiego -mruknęłam cicho.
Dziewczyna zawsze wiedziała co mi dolega.
-Ściemniać to MY, a nie NAS. Mów o co chodzi.
Zaśmiałam się cicho.
-No dobra. Bo chodzi o to, że...
 

~~~~~~~~~~~~
Że dowiecie się w następnym rozdziale xD
Po pierwsze wiem, że jestem wredna bo przerwałam w takim momencie xD Ale lubię was zainspirować do myślenia co będzie dalej ;)
A po drugie jak widzicie to jakoś słabo idzie z moim pisaniem... Cały tydzień i tylko tyle... :/ Kompletna masakra...
Po trzecie (tak dużo tego będzie xD) rozchorowałam się i tak jakoś kiepsko mi idzie to pisanie, ale przez kolejne dwa tygodnie będzie gorzej, bo będzie trzeba nadrobić zaległości :( Więc z góry przepraszam :(
Po czwarte nikt już do mnie nie pisze na maila (sara.wolf.slodki.flirt@gmail.com) i nikt nie chce one-shot`a...:/
Po piąte to chciałam dać reklamy na bloga z tego jakiegoś programu na blogerze, dzięki któremu można trochę zarobić, ale się zastanawiam czy warto i nie wiem o tym nic, więc jak ktoś może coś wie to niech napisze mi na mail`a. Byłabym bardzo wdzięczna ;)
No, a tak po za tym to mam nadzieje,  że rozdział się podobał i może być. W następnym rozdziale dowiemy się co trapi naszą Alice :) Komentujcie, polecajcie znajomym  wg... Dziękuję wam, że jesteście i czytanie te moje wypociny :*