Rozdział IX
"Serce bijące z prędkością światła"
Alice
Cały weekend spędziłyśmy z chłopcami bawiąc się jak dawniej. W niedzielne popołudnie wróciłyśmy do domów. Sara mówiła, że Kastielowi udało się wszystko załatwić i od następnego dnia mogła chodzić z nami do liceum. Z uśmiechem pożegnałam przyjaciółkę i z walizką przekroczyłam próg domu.
Na wejściu zaatakował mnie Alex, przytulając mocno i czule.
-Jeszcze raz wyjedziesz zostawiając tylko małą karteczkę, a zakopię cię żywcem -powiedział z wyrzutem.
-Skoro tak się martwiłeś to dlaczego nie dzwoniłeś? -zapytałam.
-Czepiasz się szczegółów.
Brat wziął ode mnie walizkę, a ja szybko się rozebrałam i poszłam do salonu.
-Alex! Nie było mnie dwa dni! Dwa pierdolone dni, a ty zrobiłeś z tego mieszkania burdel! -wykrzyknęłam.
Wszędzie były rozsypane chipsy, okruszki, butelki po piwie. W kuchni nie było zresztą lepiej. Na blacie kuchennym leżały kartony po pizzy, a sosy lały się po blacie niczym krew i skapywały na kafelki.
-Sprzątasz sam! -powiedziałam stanowczo i poszłam do swojego pokoju.
Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam się uczyć leżąc na łóżku.
Jak kurwa przez dwa dni można zrobić taki bałagan?! Ah...
O dwudziestej postanowiłam zejść na dół aby zrobić kolację. Gdy tylko moja stopa przekroczyła próg salonu, oczy rozszerzyły się do wielkości monet.
-Sam tego nie posprzątałeś -powiedziałam stanowczo.
Doskonale wiedziałam, że Alex nie był zdolny w tak krótkim czasie posprzątać wielki bałagan.
-Ja mu pomogłem -powiedział Kas opierający się o framugę drzwi łączących salon z kuchnią.
Na jego widok serce mimowolnie zabiło mi szybciej. Jednak oprócz fali gorąca i szybkiego rytmu bicia, poczułam również ukłucie bólu.
-Nadal to nie jest możliwe -stwierdziłam odwracając wzrok od buntownika.
Nagle do pokoju wbiegła Sara.
-Alice oni kazali mi sprzątać ten syf -wyżaliła się.
Przytuliłam wystraszoną dziewczynę.
-Pójdź do mojego pokoju. Zaraz się nimi zajmę -odparłam.
Niczym błyskawica zerwałam się biegiem za chłopakami. Alex wbiegł do kuchni, dlatego ruszyłam za nim. Mój szalony brat wpadł na idiotyczny pomysł. Wyskoczył przez otwarte okno kuchenne tuż nad zlewem. Wyglądał niczym skoczek, który właśnie chciał wylądować w wodzie. Zapomniał jednak o jednej rzeczy. Stał tam drewniany stół, który roztrzaskał w drobny mak. Rozległ się jego jęk bólu, a ja zaśmiałam się promiennie i ruszyłam za Kasem.
-Gdzie jesteś? -powiedziałam do siebie stając w przedpokoju.
-Bliżej niż myślisz -usłyszałam aksamitny głos przy uchu.
Po chwili zostałam pociągnięta do łazienki i zamknięta w niej, w niezmiernych ciemnościach.
-To nie jest śmieszne Kas -powiedziałam próbując wybadać gdzie jest chłopak.
-Tylko tak mogę z tobą porozmawiać kotku -odparł chłopak i zapalił światło.
-Nie mamy o czym -powiedziałam odwracając głowę w bok.
-Owszem mamy.
Jego stanowczy ton głosu powodował u mnie drżenie na całym ciele. Dlatego zgodziłam się porozmawiać.
-Nie rozumiem, dlaczego mi nie wierzysz. Moje uczucia do ciebie zawsze były czymś więcej niż przyjaźnią. Kocham cię Alice i zawsze tak było. Nigdy nie chciałem ciebie skrzywdzić, ani opuszczać. Dobrze wiesz, że to nie była moja wina. Zawsze chciałem abyś była szczęśliwa i bezpieczna, ze mną... Wiesz, że zdenerwowałem się na Nataniela i Kentina, ale...Gospodarzyny nienawidzę i byłem zazdrosny. To ja chciałem z tobą tańczyć. Byłem wciekły, że ode mnie uciekłaś, a z nim tańczyłaś. Później napatoczył się Kentin, który oberwał za niewinność. Wiem, że źle zrobiłem, ale to wszystko było dlatego, że ciebie kocham.
Powoli z każdym jego słowem miękłam. Odwróciłam do niego twarz, a moje nogi stały się niczym wata. Spojrzenie szarych tęczówek Kastiela wywoływało fale ciepła. Jego słowa były dla mnie takie miłe.
I dlaczego ja ci nie wierzyłam? Przecież ty zawsze byłeś taki kochany....Dlaczego ciągle wypierałam to uczucie z serca? Te fale gorąca...Rumieńce... Ciepło w brzuchu....
Kas podszedł do mnie i złapał moją dłoń patrząc w oczy.
-Kocham cię maleńka. Nie oczekuję niczego, chcę tylko żebyś się na mnie nie wkurzała. Gdy się do mnie nie odzywasz mam ochotę rozjebać wszystko...Nawet piekło -powiedział ze swoim cwanym uśmiechem na ustach.
-Przyjmuję przeprosiny -odparłam z uśmiechem.
Czerwonowłosy uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie, a następnie podniósł okręcając dookoła.
-Wariat -wyszeptałam.
-Z miłości do ciebie.
Wyszliśmy razem z łazienki, a w salonie siedział Alex z Sarą śmiejąc się w najlepsze.
-Wypierdalaj naprawiać stolik -powiedziałam do brata.
-Zrobię to jutro.
-Alex!
-Dobra, dobra.
Wszyscy zaśmiali się, a brunet poszedł na taras.
-Dobra mała chodź do domu. Jutro szkoła -powiedział Kastiel do Sary.
-Co to za cuda? Ruda małpa martwi się szkołą? -zapytałam z uśmiechem.
-Ktoś musi mi zapewnić alibi -odparł.
-Ja ci dam alibi -wtrąciła Sara i uderzyła Kasia w tył głowy.
...
Wbiegłam do szkoły cała zdyszana. Została mi niecała minuta, dlatego omijając wszystkich pobiegłam do szafki. O mało nie zabiłam się na śliskiej podłodze, gdy hamowałam moimi czarnymi koturnami. Oczywiście los obdarzył mnie wyjątkowym szczęściem (czyt. kurewskim pechem), ponieważ jak na złość nie mogłam otworzyć kluczem szafki.
-Daj -usłyszałam przyjemny baryton przy uchu.
Za mną stał Kastiel. Złapał moją dłoń i spokojnie otworzył szafkę, a ja szybko wsadziłam kurtkę do niej i wyciągnęłam czarne trampki.
-Dzięki wielkie. Ile zostało do dzwonka? -zapytałam zdejmując obuwie.
Oczywiście znowu prawie upadłam, ale pomińmy proszę ten fakt.
-Trzydzieści sekund. Spokojnie maleńka, dasz radę -odparł uśmiechając się cwanie.
-Nigdy nie mów do mnie maleńka -warknęłam.
Kas zaśmiał się, a ja zarzuciłam torbę na ramię i zamknęłam szafkę. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę klasy, ignorując czerwonowłosego.
Dosłownie wbiegłam do klasy i zajęłam miejsce na jej końcu równo z dzwonkiem. Kas nie przejął się nim i wszedł dopiero po chwili, a zaraz za nim nauczyciel, który przywitał się z nami, a my usiedliśmy. Oczywiście buntownik musiał zająć miejsce obok mnie.
-I po co się tak spieszyć?- zapytał szeptem.
-Zamknij się!
-Milutka...
Całą lekcje ignorowałam srebrne oczy Kasa na swoim ciele.
Czy ja coś założyłam nie tak?
Spojrzałam na siebie. Miałam zwykłe czarne rurki, czarną koszulkę z logiem ulubionego zespołu i biało-szarą bejsbolówkę. Pokręciłam głową i usłyszałam długo wyczekiwany dzwonek. Spakowałam książki i wyszłam z sali razem z Kastielem.
Na korytarzu ujrzałam Sarę. Dziewczyna była w czarnych rajstopach, koturnach, krótkich spodenkach i niebieskiej bokserce, a na to miała czarny, dłuższy sweterek. Włosy spięła w koka, a oczy podkreśliła kreską.
-Alice! -krzyknęłam uradowana.
Podbiegła do mnie i spojrzała na mnie karcącym wzrokiem.
-Jak ty mogłaś się nie pomalować?! -krzyknęła i nim się obejrzałam ciągnęła mnie w stronę łazienki.
Zdążyłam tylko ujrzeć cwany uśmiech Kastiela.
-Nie miałam czasu. Wstałam o siódmej trzydzieści -odparłam do dziewczyny, gdy ta malowała mi brwi.
-Dlatego masz mnie.
Dziewczyna szybko zrobiła mi makijaż i przed dzwonkiem wyszłyśmy z łazienki. O ścianę stał oparty Kastiel.
-Ile można się szykować? -mruknął.
-To i tak było szybko -powiedziała Sara.
Zaśmiałam się lekko, a na usta czerwonowłosego wkradł się delikatny uśmiech.
Kastiel
Śmiech Alice koił moje uszy. Był niczym odgłos dzwoneczków, powiewających na wietrze.
Jak ja cię kocham maleńka...Znowu mnie zmieniasz....Czemu praktycznie tylko tobie to się udaje? Dlaczego chcę być dla ciebie idealny?
-Dobra chodźcie na lekcje. Szkoda, że nie jesteś z nami w klasie -powiedziała Alice do Sary.
-Już wystarczająco długo widzę Kasa. Chociaż te parę godzin w szkole odpocznę -odparła zadziornie.
-Ty mała...-zacząłem ją łaskotać, ale niebieskowłosa szybko się odsunęła i pobiegła na lekcję.
Razem z czerwonowłosą dziewczyną poszedłem na następną lekcję.
Alice
Gdy wszystkie lekcje się skończyły poszłam do swojej szafki po ubrania. Spokojnie otworzyłam drzwiczki i wyciągnęłam swoje buty.
-Jest dziś Alex w domu?- usłyszałam głos Kasa.
A ty znowu o moim bracie...Ah...
-Raczej nie. Wydaje mi się, że siedzi w klubie -odparłam wkładając trampki do szafki.
-Alice! Kas! Ruszcie się! -krzyknęła Sara z drugiego końca korytarza.
Czerwonowłosy zrobił face palma.
-Z nią nie da się być szarą myszką -mruknęłam.
-Ty szarą myszką? Ciekawe kiedy -powiedział buntownik z cwanym uśmieszkiem.
-Zauważ, że nie mam dużo znajomych i lepiej żeby tak zostało.
-Stajesz się aspołeczna.
-No ciekawe. Powiedział Pan nie zbliżajcie się bo was zgwałcę.
Chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią i po chwili byłam przyszpilona do szafki.
-Skoro się do mnie zbliżyłaś do muszę cię zgwałcić -wyszeptał mi do ucha i lekko je podgryzł.
Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
Od kiedy dobrowolne oddanie to gwałt? Matko Alice o czym ty myślisz?! >.<
Moje serce wybijało szybki rytm.
-To jak z tym gwałtem? -dopytywał Kas.
-Uspokój się -wyszeptałam.
-A może ja nie chcę?
-Ile razy mam wam mówić żebyście nie robili takich rzeczy publicznie?! -wykrzyknęła Sara tuż przy nas.
Po raz pierwszy cieszę się, że jest taka wścibska.
-Narzekasz młoda -syknął buntownik i puścił mnie.
Odetchnęłam z ulgą, a moje serce zwolniło rytmu.
Całą trójką ruszyliśmy w stronę domu. Kastiel cały czas spoglądał na mnie co bardzo krępowało.
-Ej Alice -powiedziała Sara wyrywając mnie z zamyślenia.-Mogę przyjść żebyś mnie pouczyła fizyki?
-Em...Tak pewnie.
-A ja co pies? -zapytał Kastiel.
-Ty nie umiesz fizyki -odparła dziewczyna i wystawiła chłopakowi język.
Kastiel
Śmiech Alice koił moje uszy. Był niczym odgłos dzwoneczków, powiewających na wietrze.
Jak ja cię kocham maleńka...Znowu mnie zmieniasz....Czemu praktycznie tylko tobie to się udaje? Dlaczego chcę być dla ciebie idealny?
-Dobra chodźcie na lekcje. Szkoda, że nie jesteś z nami w klasie -powiedziała Alice do Sary.
-Już wystarczająco długo widzę Kasa. Chociaż te parę godzin w szkole odpocznę -odparła zadziornie.
-Ty mała...-zacząłem ją łaskotać, ale niebieskowłosa szybko się odsunęła i pobiegła na lekcję.
Razem z czerwonowłosą dziewczyną poszedłem na następną lekcję.
Alice
Gdy wszystkie lekcje się skończyły poszłam do swojej szafki po ubrania. Spokojnie otworzyłam drzwiczki i wyciągnęłam swoje buty.
-Jest dziś Alex w domu?- usłyszałam głos Kasa.
A ty znowu o moim bracie...Ah...
-Raczej nie. Wydaje mi się, że siedzi w klubie -odparłam wkładając trampki do szafki.
-Alice! Kas! Ruszcie się! -krzyknęła Sara z drugiego końca korytarza.
Czerwonowłosy zrobił face palma.
-Z nią nie da się być szarą myszką -mruknęłam.
-Ty szarą myszką? Ciekawe kiedy -powiedział buntownik z cwanym uśmieszkiem.
-Zauważ, że nie mam dużo znajomych i lepiej żeby tak zostało.
-Stajesz się aspołeczna.
-No ciekawe. Powiedział Pan nie zbliżajcie się bo was zgwałcę.
Chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią i po chwili byłam przyszpilona do szafki.
-Skoro się do mnie zbliżyłaś do muszę cię zgwałcić -wyszeptał mi do ucha i lekko je podgryzł.
Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
Od kiedy dobrowolne oddanie to gwałt? Matko Alice o czym ty myślisz?! >.<
Moje serce wybijało szybki rytm.
-To jak z tym gwałtem? -dopytywał Kas.
-Uspokój się -wyszeptałam.
-A może ja nie chcę?
-Ile razy mam wam mówić żebyście nie robili takich rzeczy publicznie?! -wykrzyknęła Sara tuż przy nas.
Po raz pierwszy cieszę się, że jest taka wścibska.
-Narzekasz młoda -syknął buntownik i puścił mnie.
Odetchnęłam z ulgą, a moje serce zwolniło rytmu.
Całą trójką ruszyliśmy w stronę domu. Kastiel cały czas spoglądał na mnie co bardzo krępowało.
-Ej Alice -powiedziała Sara wyrywając mnie z zamyślenia.-Mogę przyjść żebyś mnie pouczyła fizyki?
-Em...Tak pewnie.
-A ja co pies? -zapytał Kastiel.
-Ty nie umiesz fizyki -odparła dziewczyna i wystawiła chłopakowi język.
...
Po zrobieniu kawy i wsypaniu ciastek do miski wraz z Sarą usiadłyśmy na moim łóżku.
-To czego nie rozumiesz? -zapytałam.
-Przecież wszystko rozumiem. Chciałam z tobą pogadać bez Kasa. Widzę, że coś cię męczy -powiedziała Sara.
-To nic takiego -mruknęłam cicho.
Dziewczyna zawsze wiedziała co mi dolega.
-Ściemniać to MY, a nie NAS. Mów o co chodzi.
Zaśmiałam się cicho.
-No dobra. Bo chodzi o to, że...
~~~~~~~~~~~~
Że dowiecie się w następnym rozdziale xD
Po pierwsze wiem, że jestem wredna bo przerwałam w takim momencie xD Ale lubię was zainspirować do myślenia co będzie dalej ;)
A po drugie jak widzicie to jakoś słabo idzie z moim pisaniem... Cały tydzień i tylko tyle... :/ Kompletna masakra...
Po trzecie (tak dużo tego będzie xD) rozchorowałam się i tak jakoś kiepsko mi idzie to pisanie, ale przez kolejne dwa tygodnie będzie gorzej, bo będzie trzeba nadrobić zaległości :( Więc z góry przepraszam :(
Po czwarte nikt już do mnie nie pisze na maila (sara.wolf.slodki.flirt@gmail.com) i nikt nie chce one-shot`a...:/
Po piąte to chciałam dać reklamy na bloga z tego jakiegoś programu na blogerze, dzięki któremu można trochę zarobić, ale się zastanawiam czy warto i nie wiem o tym nic, więc jak ktoś może coś wie to niech napisze mi na mail`a. Byłabym bardzo wdzięczna ;)
No, a tak po za tym to mam nadzieje, że rozdział się podobał i może być. W następnym rozdziale dowiemy się co trapi naszą Alice :) Komentujcie, polecajcie znajomym wg... Dziękuję wam, że jesteście i czytanie te moje wypociny :*
*-* to jest piękne <3
OdpowiedzUsuń,,-No ciekawe. Powiedział Pan nie zbliżajcie się bo was zgwałcę.
Chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią i po chwili byłam przyszpilona do szafki.
-Skoro się do mnie zbliżyłaś do muszę cię zgwałcić -wyszeptał mi do ucha i lekko je podgryzł.'' - chyba wszyscy w domu usłyszeli mój pisk xd nie no, rozwalił mnie ,,Kastiel gwałciciel'' hahah. i nie waż mi się mówić, że źle piszesz! Pooozdrawiaam i czekam na neeext~! ;**
Hahaha sama śmiałam się pisząc to. Pomysł zupełnie z dupy xD Uznałam, że trzeba podtrzymać buntowniczość naszej Alice ;) Tak wg to dziękuję za miłe słowa :)
UsuńRównież pozdrawiam <3
Haha nie mogłam z momentu ,,kastiel gwałciciel" hah piszesz super i to co mówisz to nieprawda bo pisałaś super piszesz super i będziesz pisała super ! A co do one-shota to możesz napisać o lysandrze i su????
OdpowiedzUsuńJeśli dam radę xD napisz na maila szczegóły takie jak imię i wg... :*
Usuńsara.wolf.slodki.flirt@gmail.com
;*
,,-No ciekawe. Powiedział Pan nie zbliżajcie się bo was zgwałcę. Chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią i po chwili byłam przyszpilona do szafki.-Skoro się do mnie zbliżyłaś do muszę cię zgwałcić -wyszeptał mi do ucha i lekko je podgryzł.Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz.Od kiedy dobrowolne oddanie to gwałt? Matko Alice o czym ty myślisz?! >.< Moje serce wybijało szybki rytm.-To jak z tym gwałtem? -dopytywał Kas."
OdpowiedzUsuńHahahahaga, mega, epic, ja nie mg, hagahagag
Świetny rozdział! Kochaam. Kaaas <3
,,-No ciekawe. Powiedział Pan nie zbliżajcie się bo was zgwałcę. Chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią i po chwili byłam przyszpilona do szafki.-Skoro się do mnie zbliżyłaś do muszę cię zgwałcić -wyszeptał mi do ucha i lekko je podgryzł.Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz.Od kiedy dobrowolne oddanie to gwałt? Matko Alice o czym ty myślisz?! >.< Moje serce wybijało szybki rytm.-To jak z tym gwałtem? -dopytywał Kas."
OdpowiedzUsuńHahahahaga, mega, epic, ja nie mg, hagahagag
Świetny rozdział! Kochaam. Kaaas <3