Rozdział X
"Czas się zebrać w sobie!"
KastielRzuciłem się na łóżko biorąc zdjęcie do ręki.
-I znowu spierdoliłem sprawę -mruknąłem.- Po chuja ją przytykałem do tych szafek?! Pierdole jaki ja głupi jestem!
Przewróciłem się na bok. Demon wskoczył na miejsce obok mnie.
-I co mały? Masz durnego pana -powiedziałem do psa.
Odłożyłem zdjęcie i podszedłem do szafy. Z jej dna wyciągnąłem pudło.
-Co my tu mamy? -szepnąłem.
Otworzyłem zakurzone pudło, a w środku zobaczyłem stare piosenki.
Wyciągnąłem gruby plik kartek.
-Patrz Demon są nawet te, które pisałem z myślą o Alice -powiedziałem.
Zaśmiałem się lekko i chwyciłem gitarę.
-Pośpiewamy sobie trochę, te starocie.
Zacząłem powoli grać.
-Nie myśląc czemu i w jakim celi, na wschód wciąż kieruję się. Kochany cieniu, mój przyjacielu...-wyśpiewałem.
Miło było powspominać stare czasy.
-Serio miałem fazę na samuraje? -zaśmiałem się. -W sumie to było coś takiego. Myślałem, że gdy będę samurajem to odnajdę Alice i będę z nią na zawsze, że zawsze będę mógł ją obronić.
Mój uśmiech się poszerzył.
-Matko jaki ja jestem pojebany. Siedzę sam i gadam z psem o mojej miłości. Kastiel co się z tobą dzieje?
Powoli i ostrożnie podszedłem do drzwi balkonu. Ukryłem się za zasłonkami i obserwowałem dziewczyny.
Alice
Popatrzyłam nieśmiało na Sarę.
Ona mnie zrozumie...
-Chodzi o to, że... Chyba naprawdę kocham Kastiela.
Sara pisnęła głośno, a ja zakryłam uszy.
-Wiedziałam! O matko! Wy tak do siebie pasujecie! Aaaaa!
-Sara moje uszy!
Niebieskowłosa skakała po pokoju jak szalona.
-Sorki -nagle stanęła. -Ale w czym masz problem? Powiedz mu to!
-To nie jest takie proste...
-Ah mała...
Does he tell you he loves you when you least expect it?
Does he flutter your heart when he kisses your neck?
No scientist or biology ,
It's obvious
When he's holding me
It's only natural
That I'm so affected
Uśmiechnęłam się szeroko gdy zaczęła śpiewać swoją piosenkę. Po chwili dołączyłam do niej
- Oh, and my heart won't beat again
If I can't feel him in my veins
No need to question, I already know.
Refren śpiewałyśmy razem. Głośno, przy czym obie tańczyłyśmy.
-Masz rację. Powiem mu to -wyszeptałam padając na łóżko.
Kastiel
Ze zdziwieniem, ale i uśmiechem patrzyłem jak dziewczyny w pokoju zaczęły tańczyć.
-Moje dwie wariatki...
Muszę się jakoś zbliżyć do Alice...
Usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć...
Alice
Z Sarą zaczęłyśmy jeść ciastka i pić kawę.
-Trzeba coś wymyślić żeby was zbliżyć. Tak żebyście byli tylko we dwójkę.
-Hm...
Zaczęłyśmy intensywnie myśleć, ale nic nam nie chciało wpaść do głowy. Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Za nimi ujrzałam Rozalię.
-Alice! -pisnęła.
-Co się stało Roza? -zapytałam.
-Nic. Chciałam tylko zaprosić ciebie i Sarę na moje urodziny.
-Skąd wiesz, że Sara jest u mnie?
-No bo byłam u Kasa i powiedział, że jest tutaj. Alice zamieniasz się w Su i przestajesz myśleć -powiedziała stukając mnie w czoło.
-Em...Masz rację. Wejdź.
-Nie, nie. Chciałam tylko to wam dać i lecę dalej. Papa!
Dziewczyna podała mi dwie koperty i pobiegła dalej. Ja natomiast zamknęłam drzwi i wbiegłam do swojego pokoju.
-Mamy! Roza organizuje urodziny i zaprasza prawie wszystkich! Kas też będzie! -wykrzyknęłam.
Sara kolejny raz tego dnia pisnęła i zaczęłam skakać niemal do sufitu.
-Mamy go! Kiedy to?
-Czekaj...
Szybko otworzyłam kopertę z napisem Alice Angel.
-W sobotę. Trzeba będzie pojechać na zakupy -odpowiedziałam.
-Dużo roboty. Będzie trzeba zrobić z ciebie bóstwo.
Westchnęłam głęboko.
Musi się udać...
...
Tego dnia wstałam wcześniej. Wzięłam prysznic i umyłam włosy, a następnie je wysuszyłam. Lekko zakręciłam moje kosmyki. Zrobiłam sobie lekki makijaż i w bieliźnie podeszłam do szafy. W końcu wzięłam czarne rajstopy, krótkie spodenki, białą koszulę i czarny komin. Koszulę wsadziłam do spodni i podwinęłam jej rękawy, zarzucił torbę na ramię i zeszłam do kuchni ubierając biżuterię.
Na dole unosił się przyjemny zapach kawy i tostów. Z uśmiechem weszłam do kuchni.
-Kochany jesteś -powiedziałam do brata i dałam mu buziaka w policzek.
-Coś ty dziś taka miła?
-Mamy wspaniały dzień.
-Tak, jasne... Jedz i do szkoły.
Przede mną pojawił się talerz z ciepłymi tostami i kubek kawy. Moja komórka rozbrzmiała w pomieszczeniu, a ja szybko odebrałam.
-Tak? -Zapytałam.
-Po lekcjach musimy jechać na zakupy. Trzeba kupić prezent dla Rozy i poszukać jakiejś kiecki.
-No okej.
-Idziemy razem do szkoły?
-Tak, pewnie. Będę za kwadrans.
Rozłączyłam się i popatrzyłam na Alex`a kocimi oczkami.
-Braciszku...-Wiedziałem, że za tą dobrocią się coś kryje. Co chcesz mała żmijo?
-Pfy! Chciałam iść z Sarą po szkole do centrum, bo Roza zaprosiła nas na urodziny.
-Masz swoją kartę.
-No, ale tato jeszcze nie przelał kasy -jęknęłam.
-Ah...Ile chcesz?
-No tak z trzy stówki?
-Zabije cię -jęknął.
Pomimo protestów chłopak dał mi pieniądze. Pocałowałam go w policzek i poszłam umyć zęby, a następnie wyszłam z domu.
Kastiel
Sara odkąd wróciła od Alice była cały czas jakaś, taka szczęśliwa i podekscytowana. Pytała się mnie czy jadę na imprezę do Rozy, a ja odpowiedziałem, że oczywiście. Nie mógłbym przegapić okazji żeby popatrzeć na Alice, która wywija swoimi smukłymi biodrami.
Następnego dnia poszedłem z nią i Alice do szkoły.
-Ej Kas idę z Alice po lekcjach do galerii- oznajmiła nagle Sara.
-Po co? -zapytałem.
-Przecież trzeba kupić Rozalii jakiś prezent.
-I oczywiście ja mam być twoim sponsorem?
-No w końcu to prezent od nas oboje.
Siostra wystawiła mi język, a ja dałem jej dwieście złotych.
-A sukienka?
-Masz mnóstwo w szafie.
-Kassi!
-Za to Kasii nie ma.
-Ej no!
-Kurwa masz!
Dałem jej jeszcze stówkę, a ta pocałowała mnie w policzek.
-Tak, tak. Jestem dobry gdy daje ci hajs -mruknąłem.
Usłyszałem cichy śmiech Sary i Alice. Wyciągnąłem papierosa, bo mała mnie zdenerwowała.
-Ile razy mówiłam ci, że masz nie palić?! -jęknęła niebieskowłosa.
Alice jak na zdenerwowanie jej wyciągnęła swoje fajki i odpaliła jedną seksownie zaciągając się dymem.
Ona wszystko robi seksownie...
-I ty Brutusie przeciw mnie -jęknęła moja siostra.
Zaśmiałem się z czerwonowłosą i przybiłem żółwika.
Alice
Po lekcjach szybko podeszłam do szafki, żeby Sara nie musiała długo na mnie czekać. Gdy już ubierałam buty podbiegła do mnie Rozalia.
-Jak ty możesz biegać na takich obcasach? -zapytałam.
-Normalnie. Ale mniejsza z tym! Potrzebna mi jest pomoc twoja i Sary!
-Kiedy?
-W sobotę przed imprezą. Od rana. Chodzi o to, że ta impreza będzie w domku zimowym Lysa i Leo. Będzie ognisko i wg. Ale trzeba będzie wszystko przygotować. A nie ma kto mi pomóc i potrzebuję waszej pomocy.
-No okej pomożemy ci, ale same nie dojedziemy...
-Nie ma problemu. Leo obiecał pożyczyć mi samochód. Niedawno zrobiłam prawko, ale spoko damy radę. Tylko muszę mieć kogoś do pomocy.
Z jej ust słowa leciały z prędkością światła, a ja ledwo nadążałam.
-Okej to ci pomożemy nie ma sprawy.
-Dobra to szczegóły napiszę ci w Sms-ie.
-Dobra. To do zobaczenia -pożegnałam się, zakładając kurtkę.
Szybko pobiegłam przed wejście od szkoły.
Przed chwilą pytałam się Rozy jak może biegać na takich obcasach, a sama biegam na koturnach. Chociaż na koturnach jest łatwiej. Pierdole! Będę teraz rozważała w czym łatwiej się biega?
-No nareszcie! -powiedziała Sara.
-Oj no nie narzekaj! Rozalia mnie zatrzymała. Powiem ci wszystko po drodze. A teraz szybko na autobus!
...
Przymierzałam chyba setną sukienkę, ale i tak nie była taka jaką chciałam.
-Dobra przymierz jeszcze tą -powiedziała Sara.
Weszłam do przebieralni po raz kolejny i jęknęłam głośno. Ubrałam na siebie czarno-różową sukienkę i przejrzałam się w lustrze. Góra byłą czarna, bez ramiączek, a dół różany. Wyglądało to delikatnie.
-Jest boska -wyszeptałam.
-Pokaż się -usłyszałam głos Sary.
Wyszłam z przymierzalni i pokazałam się dziewczynie.
-Prześlicznie ci w niej. Jest zdecydowanie najlepsza -skomentowała.
-Mi też się podoba.
Sara wybrała tą samą, ale niebieską.
Zadowolone poszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni. prezent dla Rozalii kupiłyśmy już wcześniej. Rozsiadłyśmy się wygodnie i zamówiłyśmy latte.
-Roza chciała żebyśmy w sobotę pojechały z nią rano i pomogły w przygotowaniach domku. Mówiła, że nas zawiezie.Mogłybyśmy się u niej uszykować. Zgodzisz się? -zapytałam.
-Tak, pewnie. Będzie zabawnie -odparła z uśmiechem.
Dostałyśmy zamówienia i zaczęłyśmy rozmawiać.
-A tak właściwie jak tam z Lysem? -zapytałam.
-Wiesz jaki on jest...Cichy i w ogóle. Mało rozmawiamy -wyżaliła się mieszając kawę.
-Tobie też trzeba coś wymyślić żeby was spiknąć.
-Żeby to było takie proste- mruknęła.-Jest boska -wyszeptałam.
-Pokaż się -usłyszałam głos Sary.
Wyszłam z przymierzalni i pokazałam się dziewczynie.
-Prześlicznie ci w niej. Jest zdecydowanie najlepsza -skomentowała.
-Mi też się podoba.
Sara wybrała tą samą, ale niebieską.
Zadowolone poszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni. prezent dla Rozalii kupiłyśmy już wcześniej. Rozsiadłyśmy się wygodnie i zamówiłyśmy latte.
-Roza chciała żebyśmy w sobotę pojechały z nią rano i pomogły w przygotowaniach domku. Mówiła, że nas zawiezie.Mogłybyśmy się u niej uszykować. Zgodzisz się? -zapytałam.
-Tak, pewnie. Będzie zabawnie -odparła z uśmiechem.
Dostałyśmy zamówienia i zaczęłyśmy rozmawiać.
-A tak właściwie jak tam z Lysem? -zapytałam.
-Wiesz jaki on jest...Cichy i w ogóle. Mało rozmawiamy -wyżaliła się mieszając kawę.
-Tobie też trzeba coś wymyślić żeby was spiknąć.
-Razem z Rozą coś wymyślimy!
-Moja kochana!
...
Postawiłam torbę na łóżku i zeszłam z Sarą na dół. Kastiel przyszedł do Alex`a, więc Sara też została. Razem mieliśmy oglądać film.
-No to co wybieracie dziewczyny? -zapytał Kastiel siadając na kanapie.
Podeszłam do regału brat, gdzie miał wszystkie filmy i wybrałam pierwszy z brzegu. Podałam Kasowi, a on go odpalił. Sara siedziała już obok Alex`a, a ja usiadłam kawałek od niego. Kastiel zawsze siedział przy nim.
Tak Saro to takie dziecinne...Mam siedzieć obok niego. Na pewno coś się wydarzy...Ah...
Film był na tyle nudny, że w połowie zachciało mi się spać.
Powoli traciłam kontakt ze światem, a moje oczy zamykały się.
-Chodź tu mała -wyszeptał Kastiel i położył moją głowę na swoim ramieniu.
Uśmiechnęłam się mimowolnie i zamknęłam oczy.
Kastiel
Uśmiechnąłem się czując ciepło Alice na moim ramieniu.
Jak ja cię kocham maleńka...
Po pół godzinie film skończył się.
-Jeszcze jeden? -Zapytał Alex.
-Spoko. Wy wybierzcie, a ja położę ją do łóżka -odparłem.
Ostrożnie wziąłem dziewczynę na ręce i poszedłem do jej pokoju. Delikatnie położyłem czerwonowłosą na łóżku i gdy przykrywałem ta obróciła się na drugi bok i złapała moją rękę.
-Nie idź. Proszę zostań -wyszeptała sennie.
-Zostanę maleńka -odparłem.
Położyłem się obok dziewczyny i przykryłem nas kołdrą.
-Śpij piękna -wyszeptałem i przyciągnąłem ją do siebie pocałowałem w czoło.
Wtuliłem ją sobie do piersi i po chwili zasnąłem z Alice.
Alice
Gdy się obudziłam nie czułam przyjemnego ciepła.
-Kurwa! -zaklęłam pod nosem.-A było tak miło!
Opadłam na poduszki, a z łazienki wyszedł Kastiel w samym czarnych spodniach.
-O! Obudziłaś się -powiedział wycierając włosy ręcznikiem.
Wyglądał bosko. Na brzuchu rysowały się delikatne mięśnie, po których skapywały kropelki wody. Czarne spodnie idealnie do niego pasowały i oddawały jego tajemniczość. Ramiona świetnie zarysowane i mięśnie na rękach. Kastiel stał w moim pokoju niczym bóg, chłopak którego kochałam... Spojrzałam na jego twarz, ostre rysy, szare tęczówki, lekki rumieniec po ciepłym prysznicu i czerwone jak ogień, mokre włosy. Ich właściciel patrzył na mnie ze swoim cwanym uśmiechem.
-Nie patrz tak bo się zakochasz -powiedział zadziornie.
Za późno...
-Jakby było w czym -powiedziałam.
-A co nie jestem przystojny? -zapytał kładąc ręcznik na biurku.
-Ani trochę.
-Jesteś pewna.
-W stu procentach!
Chłopak skoczył na mnie i zaczął mnie łaskotać. W końcu wylądowaliśmy na podłodze w dziwnej pozycji. Ja leżałam i marszczyłam brwi z bólu głowy, a Kastiel klęczał nade mną, z jedną nogą pomiędzy moimi, a ręce opierał niedaleko mojej głowy. Do tego koszulka podwinęła mi się i było widać cały brzuch.
-Dobra Kastiel złaź -powiedziałam.
Moje serce biło niewiarygodnie szybki rytm.
-A może ja nie chcę?
-Ale ja chcę!
No kurwa! Jest źle!
-Nie bulwersuj się tak -wyszeptał i schylił się podgryzając moje ucho.
Zadrżałam lekko pod wpływem pieszczoty. Chłopak to zauważył bo zaśmiał się cicho i zaczął jeździć nosem po mojej szyi.
-Ka...stiel...Przestań...-wyszeptałam zmieszana.
-Nie chcę...
Moje ciało domagało się więcej, ale umysł mówił, że chłopak tylko się bawi.
Muszę to zatrzymać...
Położyłam ręce na klacie chłopaka.
-Kastiel dość -powiedziałam stanowczo
On się mną tylko zabawi...A później zostawi...
-Kastiel dosyć -głos zaczął mi się łamać.
Ręce zaczęły drgać, a do oczu naleciały łzy. Chłopak nosem był już na obojczyku.
-Dość! -krzyknęłam.
Czerwonowłosy podniósł głowę, jego oczy były szeroko rozwarte. Zdziwił się niemiłosiernie. Wykorzystałam chwilę tej nieuwagi i wyrwałam się z jego klatki. Pobiegłam do mojej łazienki i zamknęłam się w niej. Powstrzymałam głośny szloch wsadzając sobie ręcznik do buzi. Wybuchłam i tyle. Z moich oczy leciały kaskady łez.
-Alice! Alice co ci jest! Przepraszam! Nie chciałem! Wybacz mi! Otwórz drzwi!- dobijał się Kastiel.
-Idź stąd -wyszeptałam.
-Alice... Proszę otwórz. Co ci się stało?
-Nic! Idź stąd!
Kolejna fala szlochu przeszła przeze mnie. Usłyszałam głośny dźwięk otwieranych drzwi, a później rozmowy i spokojny głos Sary.
-Alice otwórz mi -powiedziała.
Wstałam i trzęsącą się ręką przekręciłam zamek w drzwiach. Dziewczyna weszła szybko i zamknęła je z powrotem. Od razu poczułam jej ramiona otulające moje ciało.
-Będzie dobrze...Co on zrobił? -wyszeptała.
Dziewczyna odkręciła kran.
-Wyszedł spod prysznica i się zagapiłam. Walnął swoim tekstem i potem zaczęliśmy się łaskotać. W końcu upadliśmy na podłogę. I zaczął mnie łaskotać nosem po szyi i nie chciał przestać... A ja nie chcę żeby się ze mną przespał, a później zostawił jak resztę...Nie chcę!
Znowu zaczęłam płakać, a Sara przytuliła mnie.
-On wtedy chciał zatopić smutki po tym, że nigdy cię nie zobaczy. Alice...Ja...On przyjeżdżał do nas...Ale ja zawsze zabraniałam mu spotkać się z tobą, bo nie chciałam żebyś cierpiała. Wiem, że nie powinnam...
-Stój. Dobrze, że mu zabraniałaś. Wtedy nie byłam na to gotowa. Na pewno wydarłabym się na niego i pierdolnęła, a później bym żałowała... Ale boję się, że on pobawi się mną i zostawi. A wtedy nie będę miała go w ogóle.
Film był na tyle nudny, że w połowie zachciało mi się spać.
Powoli traciłam kontakt ze światem, a moje oczy zamykały się.
-Chodź tu mała -wyszeptał Kastiel i położył moją głowę na swoim ramieniu.
Uśmiechnęłam się mimowolnie i zamknęłam oczy.
Kastiel
Uśmiechnąłem się czując ciepło Alice na moim ramieniu.
Jak ja cię kocham maleńka...
Po pół godzinie film skończył się.
-Jeszcze jeden? -Zapytał Alex.
-Spoko. Wy wybierzcie, a ja położę ją do łóżka -odparłem.
Ostrożnie wziąłem dziewczynę na ręce i poszedłem do jej pokoju. Delikatnie położyłem czerwonowłosą na łóżku i gdy przykrywałem ta obróciła się na drugi bok i złapała moją rękę.
-Nie idź. Proszę zostań -wyszeptała sennie.
-Zostanę maleńka -odparłem.
Położyłem się obok dziewczyny i przykryłem nas kołdrą.
-Śpij piękna -wyszeptałem i przyciągnąłem ją do siebie pocałowałem w czoło.
Wtuliłem ją sobie do piersi i po chwili zasnąłem z Alice.
Alice
Gdy się obudziłam nie czułam przyjemnego ciepła.
-Kurwa! -zaklęłam pod nosem.-A było tak miło!
Opadłam na poduszki, a z łazienki wyszedł Kastiel w samym czarnych spodniach.
-O! Obudziłaś się -powiedział wycierając włosy ręcznikiem.
Wyglądał bosko. Na brzuchu rysowały się delikatne mięśnie, po których skapywały kropelki wody. Czarne spodnie idealnie do niego pasowały i oddawały jego tajemniczość. Ramiona świetnie zarysowane i mięśnie na rękach. Kastiel stał w moim pokoju niczym bóg, chłopak którego kochałam... Spojrzałam na jego twarz, ostre rysy, szare tęczówki, lekki rumieniec po ciepłym prysznicu i czerwone jak ogień, mokre włosy. Ich właściciel patrzył na mnie ze swoim cwanym uśmiechem.
-Nie patrz tak bo się zakochasz -powiedział zadziornie.
Za późno...
-Jakby było w czym -powiedziałam.
-A co nie jestem przystojny? -zapytał kładąc ręcznik na biurku.
-Ani trochę.
-Jesteś pewna.
-W stu procentach!
Chłopak skoczył na mnie i zaczął mnie łaskotać. W końcu wylądowaliśmy na podłodze w dziwnej pozycji. Ja leżałam i marszczyłam brwi z bólu głowy, a Kastiel klęczał nade mną, z jedną nogą pomiędzy moimi, a ręce opierał niedaleko mojej głowy. Do tego koszulka podwinęła mi się i było widać cały brzuch.
-Dobra Kastiel złaź -powiedziałam.
Moje serce biło niewiarygodnie szybki rytm.
-A może ja nie chcę?
-Ale ja chcę!
No kurwa! Jest źle!
-Nie bulwersuj się tak -wyszeptał i schylił się podgryzając moje ucho.
Zadrżałam lekko pod wpływem pieszczoty. Chłopak to zauważył bo zaśmiał się cicho i zaczął jeździć nosem po mojej szyi.
-Ka...stiel...Przestań...-wyszeptałam zmieszana.
-Nie chcę...
Moje ciało domagało się więcej, ale umysł mówił, że chłopak tylko się bawi.
Muszę to zatrzymać...
Położyłam ręce na klacie chłopaka.
-Kastiel dość -powiedziałam stanowczo
On się mną tylko zabawi...A później zostawi...
-Kastiel dosyć -głos zaczął mi się łamać.
Ręce zaczęły drgać, a do oczu naleciały łzy. Chłopak nosem był już na obojczyku.
-Dość! -krzyknęłam.
Czerwonowłosy podniósł głowę, jego oczy były szeroko rozwarte. Zdziwił się niemiłosiernie. Wykorzystałam chwilę tej nieuwagi i wyrwałam się z jego klatki. Pobiegłam do mojej łazienki i zamknęłam się w niej. Powstrzymałam głośny szloch wsadzając sobie ręcznik do buzi. Wybuchłam i tyle. Z moich oczy leciały kaskady łez.
-Alice! Alice co ci jest! Przepraszam! Nie chciałem! Wybacz mi! Otwórz drzwi!- dobijał się Kastiel.
-Idź stąd -wyszeptałam.
-Alice... Proszę otwórz. Co ci się stało?
-Nic! Idź stąd!
Kolejna fala szlochu przeszła przeze mnie. Usłyszałam głośny dźwięk otwieranych drzwi, a później rozmowy i spokojny głos Sary.
-Alice otwórz mi -powiedziała.
Wstałam i trzęsącą się ręką przekręciłam zamek w drzwiach. Dziewczyna weszła szybko i zamknęła je z powrotem. Od razu poczułam jej ramiona otulające moje ciało.
-Będzie dobrze...Co on zrobił? -wyszeptała.
Dziewczyna odkręciła kran.
-Wyszedł spod prysznica i się zagapiłam. Walnął swoim tekstem i potem zaczęliśmy się łaskotać. W końcu upadliśmy na podłogę. I zaczął mnie łaskotać nosem po szyi i nie chciał przestać... A ja nie chcę żeby się ze mną przespał, a później zostawił jak resztę...Nie chcę!
Znowu zaczęłam płakać, a Sara przytuliła mnie.
-On wtedy chciał zatopić smutki po tym, że nigdy cię nie zobaczy. Alice...Ja...On przyjeżdżał do nas...Ale ja zawsze zabraniałam mu spotkać się z tobą, bo nie chciałam żebyś cierpiała. Wiem, że nie powinnam...
-Stój. Dobrze, że mu zabraniałaś. Wtedy nie byłam na to gotowa. Na pewno wydarłabym się na niego i pierdolnęła, a później bym żałowała... Ale boję się, że on pobawi się mną i zostawi. A wtedy nie będę miała go w ogóle.
Uśmiechnęłam się do niej i wytarłam łzy.
-A teraz dość płakania. Wykąp się i chodź na dół. Zrobię naleśniki -powiedziała Sara.
Pokiwałam jej głową. Dziewczyna wyszła, a ja zamknęłam się i wskoczyłam do wanny.
Kastiel
Siedziałem na łóżku Alice i czekałem na nią. Chciałem ją przeprosić.
Za bardzo się narwałem, ale nie mogę wytrzymać dłużej...Chcę całować jej pięknie i słodkie usta. Chcę ją chronić. Trzymać w ramionach...Żeby była tylko moja. Moja małą, kochana, słodka, urocza, piękna Alice kochała mnie. Ale nie! Trzeba wszystko kurwa spierdolić przez swoją głupotę!
Usłyszałem skrzypnięcie drzwi i ujrzałem Alice obwiniętą w biały ręcznik. Na mój widok jej oczy rozwarły się szerzej.
-Alice ja...
-Chcę się ubrać. Porozmawiamy później -odparła chłodno.
Podszedłem do niej i stanąłem naprzeciw. Jej chude palce zacisnęły się mocniej na miękkim ręczniku.
-Alice. Przepraszam. Nie chciałem żebyś się wystraszyła. Naprawdę... Kocham cię i nie chcę zęby stała ci się krzywda. Nie chcę cię ranić -wyszeptałem.
Przytuliłem dziewczynę mocno.
-Wybaczam ci -wyszeptała.
-Przebierz się i widzimy się na dole -powiedziałem i wyszedłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisanie idzie mi bardzo wolno...Staram się pisać rzeczy już na grudzień, bo wtedy będzie najwięcej pracy :/
Matko jakaś masakra :( Szkołą i w ogóle. Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie :)
A zapomniałabym Rozalia chciała coś powiedzieć ;)
O matko dziękuję ci Kamiluś za życzenia :* Zresztą całej mojej paczce. Kocham was miśki~ :*
Ja również dokładam się do podziękowań :)
A tak w ogóle Kamiluś to mało mnie ostatnio w postach :(
Oj Rozalio to się zmieni :*
Roza przesadzasz...
Siwa lubi dramatyzować (przytula Alice od tyłu)
A ty co?
Ja? Nic...Tulę cię :*
Dobra nie ważne...Do zobaczenia w następnym poście kochani :*
Boski rozdział *-* Nie no serio, Ostatnia scena oczywiście jedna z lepszych :* Uhuhuh, czekam na tą imprezę~! Pozdrawiam i życzę powodzenia w szkole :/ Bo ja też mam masakrę i beznadziejną klasę :'(
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :) Co do szkoły do zapiździej jak cholera xD W poniedziałki wracam po 16 bo mam japoński :3, a w środy po 17 bo uczę chemii. Masakra. Wracam i ciemno jak cholera. Już chyba nawet pogodziłam się z myślą, że ktoś może mnie zabić/ zgwałcić/porwać xD
UsuńBLAGAM PISZ NEXTA.BO NIE WYTRZYMAM
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńPs czytalam wiekszosc opowiadan z kastielem i twoje sa najlepsze
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Obiecuję niedługo dodać rozdział :)
UsuńKastiel.. Nie chciał przestać i te sprawy.. :/ To mi się nie spodobało, ale to nie znaczy, że uważam, że to błąd, że to napisałaś. Gdyby było idealnie, to byłoby nudno. A już później się dobrze zachował i wgl., więc no. Wybaczam mu oczywiście xD W końcu to Kastiel.. <3
OdpowiedzUsuńRozdział cuuudo(każdy twój rozdział jest cudowny)!