Rozdział 7
Rose
Przez ten tydzień szkolny naprawdę zaprzyjaźniłam się z Emily. Do tego nauczyciele oznajmili, że nagle zaproponowano im wycieczkę z nami, nad morze. Na poniedziałek mieliśmy przynieść zgody i pieniądze, a w następny poniedziałek byśmy wyjeżdżali, wszyscy się bardzo cieszyliśmy. Z Emily ciągle o tym rozmawiałyśmy. Zresztą jak reszta uczniów. Natomiast Lysander stał się bardziej " śmiały"? Dzisiaj miał przyjść do mnie na film, ponieważ Daniel wyjechał na dwa dni w sprawach służbowych. Miał nam załatwić jakiś koncert.
Od razu po szkole przyszedł do mnie Lysander.
- Zrobię popcorn i wezmę coś do picia, a ty wybierz film. Są w szafce pod telewizorem - oznajmiłam i weszłam do kuchni.
Szybko zrobiłam popcorn, zaniosłam go na stół i wróciłam po piwa, sok i szklanki.
-Ostatnio masz proble z piciem -zażartował Lys.
-Troszkę -odpowiedziałam.
Usiedliśmy na sofie, a Lys włączył film. Podciągnęłam nogi pod brodę. Oczywiście jak to chłopak, wybrał jakiś denny horror.
Wbrew temu co myślałam, film był straszny, co chwila zasłaniałam twarz poduszką.
-Chodź -zachęcił mnie Lys.
Od razu przyjęłam propozycję i wtuliłam się w chłopaka. Lys natomiast objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Serce szybciej mi zabiło. Zresztą Lysowi też. Słyszałam każde jego uderzenie. Zaśmiałam się cicho.
-Co? -Zapytał Lys patrząc mi w oczy.
-Serce szybko ci bije - odpowiedziałam.
Jego oczy hipnotyzowały. Jedno złociste jak miód, a drugie ni to niebieskie ni to zielone. Naturalnie pięknie.
-Masz piękne oczy - powiedział Lys.
-Ty też - ożywiłam się.
Nagle przerwał nam krzyk z telewizora i odskoczyliśmy od siebie.
-Wypijmy to piwo -zaproponowałam.
Może na coś się odważę...
Lysander
Po trzech wypitych piwach razem z Rose zaczęliśmy się wygłupiać. W pewnym momencie wylądowaliśmy na podłodze, łaskocząc się. Zatrzymałem się, a dziewczyna była pode mną. Dotknęła mojego policzka dłonią, a ja odgarnąłem jej włosy z twarzy.
-Kocham twoje oczy -powiedziała Rose.
-A ja kocham ciebie -odpowiedziałem.
Dziewczyna zarumieniła się i po chwili powiedziała:
-Ja ciebie chyba też.
Uśmiechnąłem się i ją pocałowałem. Dziewczyna odwzajemniła pieszczotę. Po chwili podniosłem ją i wstaliśmy. Rose pchnęła mnie na kanapę i usiadła mi na kolanach całując.
-Marzyłam o tym - powiedziała wtulając się w mój tors.
-Ja też księżniczko - odpowiedziałem głaszcząc jej włosy.
-Chcę żeby było tak zawsze -powiedziała i ziewnęła.
Po chwili Rose zasnęła, a ja zaniosłem ją na górę.
-Nie idź Lys -usłyszałem jej szept gdy chciałem wychodzić.
-Zgaszę światła i wrócę -odpowiedziałem.
Jak powiedziałem tak zrobiłem. I zasnęliśmy obejmując się.
Rose
Obudziły mnie promienie słońca. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Głowa trochę mnie bolała. W końcu wypiłam trzy piwa. O dziwo pamiętałam wszystko co się działo.
Ja pierniczę!
Szybko popatrzyłam na swoje ciało. Zasnęłam w ciuchach. Omiotłam spojrzeniem cały pokój, nie było w nim nikogo. Dlatego powoli zeszłam na dół. Czułam przyjemną woń wydobywającą się z kuchni, dlatego zmierzyłam w tamtym kierunku.
Weszłam do kuchni i ujrzałam Lysandra pochylającego się nad kuchenką natomiast przy stole siedział Daniel i popijał kawę.
-Dzień dobry -powiedzieli chłopcy.
-Dobry -odpowiedziałam siadając naprzeciw Daniela.-Załatwiłeś coś?
-No...-Przeciągnął.- Nie ma żadnych. Jeszcze tydzień temu byli gotowi się pozabijać, a dziś...Nic.
Dziwne...
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Natychmiast wstałam i pobiegłam do wejścia otworzyć.
-Panna Rose Angel? -Zapytał wysoki, młody chłopak.
-Tak -odpowiedziałam z zawahaniem.
-To dla Pani -powiedział chłopak i wręczył mi wielki bukiet białych róż.
-Od kogo?
-Nie wiem, miałem dostarczyć. Proszę podpisać.
Zabrałam kwiaty i poszłam do kuchni.
-Od kogo? -Zapytał Daniel.
-Nie wiem...
Popatrzyłam na Lysandra.
-Nie moja zasługa. Bylem cały czas tutaj -odpowiedział unosząc ręce do góry.
Daniel popatrzył to na niego to na mnie. Zalałam się rumieńcem, a brat uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
Włożyłam kwiaty do wazonu i razem z chłopcami zjadłam śniadanie. Lysander musiał wrócić do domu, a ja poszłam odrobić lekcję.
Piękne te kwiaty... Kocham białe róże...
Podeszłam do mojej wieży stereo i włączyłam muzykę. w pokoju rozbrzmiała muzyka mojego wokalu. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w piosenkę.
Nagle moje myśli zatrzymały się na Lysandrze.
Wczoraj się całowaliśmy... Ah... Kurczę ja go tak kocham. Ciekawe czy coś pamięta...
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Daniela.
-Rose! -Wykrzyknął.
Zbiegłam szybko na dół.
-Hm?
-Ktoś do ciebie -powiedział i podał mi słuchawkę telefonu.
-Tak słucham? -Zapytałam biorąc telefon.
-Hej to ja Emily! Masz ochotę na kino? -Zapytała.
-Em...Tak z wielką chęcią. Kiedy?
-Może dziś na wieczór? -Zapytała.
-Okej, może być.
-To będę około dziewiętnastej.
...
Poszłyśmy na jakieś romansidło, a potem zachciało nam się kawy, dlatego weszłyśmy do pobliskiej cukierni. Zamówiłyśmy po kawałku ciasta i duża kawę.
-W ogóle to jak u tego Lysia? -Zapytała nagle Emily.
Zamieszałam kawę ze spuszczoną głową.
-No...
- Opowiadaj. Coś się wydarzyło? -powiedziała z uśmiechem.
Odczekałam chwilę i w końcu wydusiłam.
-No całowaliśmy się wczoraj. Ale nie wiem czy on cokolwiek pamięta. Dziś kompletnie nic o tym nie wspominał.
-Czekaj bo zaczynasz od dupy strony. Od początku...
-No przyszedł do nas, wypiliśmy trochę i jakoś tak wyszło, że się uchlałam troszkę. Nie chciałam go wypuścić z pokoju, pocałowaliśmy się i w ogóle. To było mega dziwne. Pamiętam jakieś urywki...
Zrezygnowana westchnęłam.
-Nie przejmuj się. Dupa wołowa skoro umie cię pocałować tylko po pijaku. Cienias! Daj sobie z nim spokój -powiedziała.
Uśmiechnęłam się lekko.
...
Dzień był wyjątkowo ciepły. Nie wiedziałam w sumie co ze sobą zrobić. Trochę porysowałam, potem posłuchałam muzyki, pośpiewałam i zdziwiłam się, że było dopiero południe.
-Nie masz ochoty na ognisko? -Zapytał Daniel widząc iż nie mam co robić.
-Z wielką chęcią.
-To zaproś znajomych. Niech będą o czternastej -odparł idą do piwnicy.
Szybko poszłam na górę i zadzwoniłam do : Emily, Kasa, Lysandra, Alexego. Miał przyjść jeszcze brat Lysa z dziewczyną. Następnie spakowałam strój w razie czego, i jakieś potrzebne rzeczy do torby. zabrałam kosz piknikowy i narobiłam kanapek.
-Daniel rusz dupę do sklepu! -Zawołałam.
-Co chcesz z tego sklepu?! -Wydarł się gdy był już przy drzwiach.
-Jakieś picie, tylko nie kupuj za dużo alkoholu!
Chłopak zaśmiał się i wyszedł nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć. Prychnęłam i wzięłam się za pakowanie jakiegoś mięsa i rozmaitego jedzenia.
Kup chipsy, jakieś chrupki...- wysłałam sms'a Danielowi.
...
W drzwiach stał Lysander, Kastiel, Alexy, Emily i brat Lysa z dziewczyną.
Dziewczyna miała na imię Rozalia. Była wysoką, szczupłą białowłosą dziewczyną. Chodziła na wysokich szpilkach i miała piękną sukienkę.
Natomiast jej chłopak, Leo miał czarne włosy, był wysoki i przystojny. Cała trójka ( liczę z Lysandrem) była w strojach wiktoriańskich.
Pasują do siebie.
-Chodźcie -ponaglił nas Daniel.- Rose, Kastiel, Alexy i Emily jadą ze mną, a ty Lysandrze z bratem, dobrze?
Chłopak kiwnął głową i ruszyliśmy do aut.
Emily nie zadowolił fakt iż musiała zostawić swoje ukochane autko. Jednak w końcu przestała zrzędzić.
Po około pół godzinie dojechaliśmy do jeziora nieopodal. Zazwyczaj tam urządzaliśmy nasze ogniska. Chłopcy zaczęli rozpalać ognisko, a ja, Roza i Emily wzięłyśmy się za rozłożenie reszty rzeczy.
Zawsze lubiłam takie wspólne ogniska. Wszyscy się śmiali i dobrze bawili. Można było wskoczyć i pokąpać się i ogółem pośmiać. Jezioro nie było duże, ale i tak miało swoją "magię". Otaczał je las. Było kilka stolików z ławkami i parę miejsc na ogniska.
Świetnie się bawiliśmy. Daniel nawet nie kupił alkoholu tak jak prosiłam.