Rozdział 23
Kastiel
Zabrałem psy tak jak chciała Rose i wyszedłem z nimi.
Rose nadal nie chce mówić o tym co się wydarzyło, ani o tym jak się "odrodziła".
Zawołałem psy z powrotem i wróciłem z nimi. Daniel chodził po domu i czegoś szukał.
-Co zgubiłeś? -Zapytałem.
-Nie mogę znaleźć kluczy od samochodu -powiedział.
-Są w twoich drugich spodniach -odparłem. -Gdzie idziesz?
Mężczyzna był w garniturze, a to oznaczało, że miał ważne spotkanie.
-Jakiś gościu chcę żebyście zagrali.
-Ale Rose da radę?
-Jeszcze się pytasz. Na pewno da. Dobra lecę pa!
Chłopak szybko wyszedł z domu, a ja poszedłem do Rose. Dziewczyna leżała na łóżku. Uśmiechnąłem się pod nosem i położyłem się obok niej przytulając ja do siebie.
-Już wróciłeś? -Zapytała odwracając się do mnie przodem.
-Przed chwilą. Słyszałem, że jakiś gościu chce żebyśmy dla niego grali.
-A to jakiś właściciel klubu. Wiesz...Daniel chce żebym znowu wróciła na rynek...
-Ale jakoś nie widać żebyś była zadowolona -odparłem.
-Kiedyś śpiewałam, ponieważ to kochałam. Teraz ciągle te występy. Lubię to, ale nie daje już mi to takiej radości. Czuję się ptak w klatce, który śpiewa gdy mu każą.
-Przecież możesz śpiewać kiedy chcesz.
-Wiem, ale nie o to chodzi...
Przytuliłem dziewczynę mocniej i pocałowałem w czoło.
-Dasz radę -wyszeptałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała:
-Jak się cieszę, że cię mam.
Po chwili na łóżko wskoczyły psy, a my zasnęliśmy.
Daniel
Wróciłem do domu w bardzo złym humorze. Trzasnąłem drzwiami i opadłem na kanapę.
Kurwa! I co ja mam zrobić?! Między młotem, a kowadłem! Może zadzwonię do Sebastiana...
Szybko wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do przyjaciela.
-Hej Seba.
-Siema stary, stało się coś? -Zapytał zmartwiony chłopak.
-Słuchaj jest szansa żeby Luna powróciła do śpiewania, ale nie wiem co mam robić.
-No to mów.
-Otóż...
Rose
Obudziłam się pod wieczór. Kastiel już nie spał, a psy nadal leżały na łóżku. Wstałam z miękkiej pościeli i zeszłam do kuchni. Tam siedział Lysander z Kastielem i Danielem.
-Hej Lys -przywitałam chłopaka.
-Hej Rose. Jak się czujesz? -Zapytał chłopak.
-Bardzo dobrze. Dziękuję -odparłam i dodałam do brata: -Mógłbyś z nich nie robić alkoholików?
-Sami chcieli -odparł nalewając wódki.
Pokręciłam głową i nasypałam psom jeść.
-Właściwie o czym rozmawiacie? -Zapytałam patrząc na tęgą minę Kastiela.
Chłopcy spoważnieli, a brat kazał mi usiąść.
-Rose....Jest pewna propozycja -zaczął Daniel.- Pamiętasz jak wyjechaliśmy do Japonii gdy się rozwijałaś?
-No pamiętam. Miałam chyba mniej niż dziesięć lat -odpowiedziałam.
-Poznałaś tam chłopaka o imieniu Kou. Wtedy zaczynał swoją karierę. Teraz jest tam gwiazdą.
-To świetnie wiedziałam, że ma talent!
-Tak...Dzwonił jego manager. Kou chciałby abyś wyruszyła z nim w roczną trasę -powiedział Daniel spuszczając głowę.
Przez chwilę nie mogły do mnie dotrzeć jego słowa, jednak po chwili powiedziałam:
-To doskonale! Zrobimy wielką karierę! Wszyscy będą rozpoznawać chłopców i..
-Nie rozumiesz mnie Rose. On chce wyruszyć w trasę tylko z tobą. Ma swoją własną kapelę. Grają w niej jego bracia. Albo ty albo nikt -odparł brat,
Smutek zalał moją twarz. Spuściłam głowę na dół i powiedziałam hardo:
-Skoro tak to nie jadę.
-Rose to niepowtarzalna szansa, żeby Luna znowu stanęła na samym szczycie! -Powiedział Lysander.
-Nigdzie nie jadę bez was! Nie ma mowy!
-Nie pierdol! -Krzyknął zły Kastiel uderzając o stół.- To jest kariera jaką każdy chciałby mieć! W każdym państwie do jakiego pojedziecie będziecie gwiazdami! Musisz tam pojechać!
-Ale Kastiel... Nie zostawię was...
-Nami się nie przejmuj. Zostaniemy tu i będzie jak dawniej. Pojedź z nim.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nie wyobrażałam sobie zostawienia Kastiela i całej kapeli.
-Kiedy on chce jechać? -Zapytałam próbując opanować głos.
-Za tydzień -odparł Daniel.
-Kurwa!
Nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko wybiegłam z domu nie przejmując się niczym. Biegłam przed siebie myśląc o trasie.
Dopiero co prawie straciłam życie...Nie chcę ich zostawiać. Nie teraz! Ale będę mogła znowu wrócić na scenę...Wtedy wrócę i razem będziemy grać dalej. Kastiel... Zostawić wszystko...Po raz kolejny...
Stanęłam na chwilę. Rozejrzałam się dookoła. dobiegłam do budynku liceum. Zaśmiałam się pod nosem i usiadłam na ławce stojącej na dziedzińcu.
Tutaj zazwyczaj siedzi Kas...
Kastiel
Gdy dziewczyna wybiegła z domu uderzyłem po raz kolejny w stół.
-To jej decyzja nie denerwuj się Kas -uspokajał mnie Lysander.
-Kurwa ona wyjedzie! Co mam zrobić?! -Krzyknąłem.
-Czekać...
-Nie umiem...Nie chcę żeby mnie zostawiała -powiedziałem.
-Kastiel będzie dobrze. Ona wróci -powiedział Daniel.
-A co jeśli tam kogoś znajdzie?
-Kurwa jego mać! Kastiel ogarnij się w końcu! Wóda źle działa ci na mózg! -Krzyknął Lysander.- Czy ty nie widzisz idioto jak ona na ciebie patrzy?! Jak o tobie mówi?! Przecież ona ciebie kocha! Nie pamiętasz jak kilka dniu temu walczą o życie wypowiedziała twoje imię?! Kurwa! Mogła powiedzieć choćby imię daniela albo kogokolwiek innego! Ale wypowiedziała twoje! Czy ty wreszcie otworzysz oczy i przestaniesz pierdolić takie idiotyzmy?!
Nigdy nie słyszałem aby Lysander tak bardzo się zdenerwował. Z Danielem patrzyliśmy na niego z szeroko otwartymi oczyma.
-Masz rację. Idę po nią -powiedziałem wstając.
Nim zdążyłem zrobić krok drzwi do domu trzasnęły i po chwili w kuchni pojawiła się Rose.
-Zrobię to. Pojadę z Kou w trasę. A kiedy wrócę wzbiję nas na wyżyny! -Oświadczyła.
Uśmiechnąłem się szeroko i przytuliłem dziewczynę.
-Tak się cieszę -wyszeptałem.
Dziewczyna odsunęła się i popatrzyła na mnie groźnie.
-Ale pamiętaj. Kiedy wrócę i będziesz miał inną to popamiętasz to mocno -powiedziała z wyrzutem. -Tą kurwę wyciągnę za włosy i zajebie, a tobie wpierdolę kulę w głowę!
Spojrzałem na nią wystraszony.
-Kocica pokazuje pazurki -powiedziałem po chwili.
Dziewczyna uśmiechnęła się swoim najładniejszym uśmiechem i przytuliła się do mnie.
-Ah...Rzygam tęczą -powiedział Daniel udając wymioty.
-Chyba wódą -odparłem.
-To też -dodał mężczyzna.
-To będziesz to sprzątał. Idiota alkoholik -powiedziała Rose.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. A później jakiś czas jeszcze siedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i niczym. Wyjazd Rose smucił mnie, ale wiedziałem, że jest to dla niej wielka szansa...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi drodzy zbliżamy się do końca :( Jutro dodam epilog.
Otóż już wszystko tłumaczę. Postanowiłam zakończyć ten "tom", ale nie martwcie się będzie drugi "tom. Tak dobrze czytacie dalsza część przygód naszym bohaterów :) No, ale nic za darmo xD Otóż w tym miejscu robię sobie urlop. Do końca lipca nie pojawi się nowy rozdział, ponieważ muszę trochę odetchnąć i się wyszaleć :D Jednak w sierpniu ruszamy z pełną parą z drugim tomem "Księżniczki Luny" będzie on nosił nazwę "Wariactw autorki ciąg dalszy :D". Nie no żartuję :p Jeszcze nie wiem jak go nazwę, ale jakoś muszę ;) W takim razie zapraszam jutro na Epilog i pożegnanie :*
Bardzo się cieszę z drugiego tomu. Rozdział fantastyczny :* Życzę Ci udanego wypoczynku i mam nadzieję, że wrócisz do nas pełna nowych pomysłów i wypoczęta :) Wszystkiego dobrego :*
OdpowiedzUsuń'Twoja wierna fanka' ;)
Dziękuję mam nadzieję, że spodobają wam się moje pomysły :*
UsuńTwoje pomysły mi się bardzo podobają i nigdy się nie znudzą, bo piszesz pięknie , pozdrawiam i życzę udanych wakacji :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie ważne co pisałam... Jestem twoją fanką super piszesz masz wielki talent i życzę weny
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) No i zapraszam do Epiloga, który wstawiłam przed chwilką :)
UsuńMoże jednak powiesz co pisałaś ;)? Hehe