Rose
Pomimo, że cały czas dzwonił do mnie Kastiel i Lysander nie odbierałam. Naprawdę nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Powiedziałam jedynie Emily, że wracam do domu.
-Ej mała. Kupiłem ci lody i zamówiłem pizzę, zjemy? -Zapytał Daniel wchodząc do pokoju.
-Z chęcią -odparłam.
Położyłam poduszkę i poszłam z bratem do salonu.
-Seba ma koncert. Oglądniemy? -Zapytał.
-No pewnie, że tak -powiedziałam biorąc kawałek pizzy.
Daniel włączył telewizor i po chwili usłyszeliśmy wstęp Seby.
-A tą piosenkę dedykuję mojej kochanej przyjaciółce Rose. Kochana, żebyś zawsze się uśmiechała i nie przejmowała głupkami -powiedział i zaczął śpiewać.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Właściwie to co się stało? -Zapytał Daniel.
Wiedziałam, że w końcu dojdziemy do tej rozmowy, jednak nie chciałam aż tak szybko jej zaczynać.
-Ktoś dał mi dyktafon do pokoju. Było tam nagranie Kasa, że przyjaźni się ze mną tylko dla sławy -odpowiedziałam.
-Rose, możesz się obrazić za to co powiem. Ale po pierwsze wątpię żeby kas taki był, po drugie nie wydaje ci się to dziwne, że ktoś daje ci takie nagranie?
-No może nagranie dziwne, ale jednak słychać tam wyraźnie głos Kasa -przystawałam przy swoim.
Daniel westchnął ciężko i mnie przytulił. Resztę dnia spędziliśmy siedząc na kanapie, pijąc piwo i jedząc nocy z pizzą. Po tak wspaniałym dniu postanowiłam się położyć do łóżka. Męczona myślami w końcu zasnęłam.
...
Rano obudził mnie dźwięk Sms'a.
-Zapomniałam wyciszyć -jęknęłam.
Hej mała! Wiem, że śpisz, ale już nie wytrzymuje. Nie mogłem spać całą noc, myślę o tobie. O tym, że chciałbym cię przytulić, mieć w ramionach, pocałować. Powiedzieć, że cię kocham. Nie wiem dlaczego wyjechałaś i to mnie dobija. Rose proszę odpisz, martwię się o ciebie i tęsknię. Daj mi chodź jeden znak życia.
Kastiel...
Z wrażenia zakryłam usta dłonią.
On coś takiego napisał? Nie myślałam, że jest taki kochany (dopisek autorki: ja też :P). Oh...Kas...Nie! czekaj Rose! Przecież on to robi po to żeby zdobyć twoje zaufanie, a później sławę!
Sama nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Szybko wzięłam prysznic, ubrałam się i poszłam pobiegać. Miałam dość myśli. Ciągle mi przeszkadzały i ciążyły na mnie. Nawet gdy biegałam nie mogłam się na niczym skupić.
Dziwne...Nagle Lys nic nie pisze, a Kas zaczyna być miły. A może Kas coś zrobił Lysowi? Może teraz Lys gdzieś leży ledwo żywy?! Nie mój Lys! (dopisek autorki: Tak musiałam :P). Kas na pewno upozorował wypadek, Lys umrze, a Kas spróbuje ze mną być żeby... Kuchnia jego mać Rose! Dostajesz już bzika! Gadasz do siebie w myślach! Myślisz, że Kas zabił Lysa! Ogarnij się dziewucho! Lepiej wracaj do domu, spróbuj wymyślić jakąś piosenkę, zajmij się czymś, a nie wymyślaniem najgorszych scenariuszy! Znowu gadam sama do siebie! Ah!
Lysander
Cały czas próbowałem dodzwonić się do Rose, jednak ona nie odbierała. W końcu dałem sobie spokój bo pomyślałem, że nie będę jej męczył. Jak będzie z nią wszystko okej i będzie chciała porozmawiać to zadzwoni. Jednak nadal bardzo martwiłem się o nią. Była moim szczęściem, dlatego nie chciałem aby stała jej się żadna krzywda.
O by nic ci nie było kochana. Jeszcze tylko jeden dzień...
Kastiel
Odchodziłem od zmysłów. Rose nie odbierała, ani nie odpisywała na sms-y. Ze złości kopnąłem w najbliższy kamień.
Kas nie przejmuj się tak...
Łatwo ci mówić Kieł. Ja tu już nie wytrzymuję. Pier**** wyjeżdżam. Powiem żeby któryś przywiózł mi motor. Ja muszę do niej wrócić.
Kas, wracacie jutro po południu...
Ja chce teraz wiedzieć co jej jest!
Szybko zadzwoniłem do starego kolegi żeby przywiózł mi motor na bagażniku swojej fury. Ten oznajmił, że będzie jak najszybciej.
Jeden pozytyw. Rose niedługo będę. Przysięgam, obiecuję.
Rose
W środku nocy obudził mnie ryk silnika, a potem dzwonienie i walenie do drzwi. Szybko zbiegłam na dół, a za mną Daniel. Otworzyłam drzwi, stał w nich Kas. Wyraźnie zdenerwowany. Chłopak objął mnie mocno wtulając w siebie.
-Nic ci nie jest. Na całe szczęście -powiedział w moje włosy.
Co on tu robi?!
Odsunęłam się od chłopaka i uderzyłam go otwartą dłonią w lewy policzek.
-Jak śmiesz się tu pokazywać? -Zapytałam zła.
Kas był wyraźnie zdezorientowany, złapał się za policzek i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Słucham? O co ci chodzi? Nie odbierasz telefonów! Nie odpisujesz! Wiesz jak się martwiłem?! -Powiedział.
-Nie wierze ci. Daj spokój. Po tym nagraniu nie wierze w żadne twoje słowo. Wyjdź stąd -powiedziałam zamykając drzwi.
jednak chłopak był szybszy i błyskawicznie zatrzymał drzwi ręką.
-Nie wyjdę dopóki nie wytłumaczysz mi o co chodzi -odpowiedział.
-Nie udawaj głupiego. Wynoś się -powiedziałam już wyraźnie zła.
-Sory Kas, ale lepiej żebyś już poszedł -powiedział dotąd milczący Daniel.
Brat szybko zatrzasnął drzwi.
-Wszystko okej? -Zapytał przytulając mnie.
-Tak, znaczy...Chyba tak -powiedziałam nadal zdezorientowana.
Ta wizyta była dla mnie strasznie dziwna.
Po co on tu w ogóle przychodzi? Wycieczka kończy się jutro...Znowu uciekł? No ale po co?! Może rzeczywiście zabił Lysa i chce żebym dała mu alibi? Kuchnia jego mać! I znowu myślę o tym samym! Kas nie zabiłby Lysandra. Przecież to niedorzeczne. Po prostu martwię się, że Lys nie dzwoni i moja podświadomość ubzdurała sobie coś. Ale dla pewności zadzwonię!
Wyrywając się Bratu z uścisku pobiegłam na górę.
-Rose co ci?! -Krzyknął Daniel wbiegając za mną po schodach.
-Muszę zadzwonić do Lysandra -powiedziałam zamykając mu drzwi przed nosem.
Szybko porwałam komórkę i wybrałam numer chłopaka.
Lysander
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Lekko zdyszany, ponieważ wyrwałem się z koszmaru odebrałem siadając. Uderzyłem się w belkę, która była na wysokości mojej głowy.
-Ała! -Krzyknąłem.
Na nowo zacząłem dyszeć. W słuchawce usłyszałem załamany głos Rose.
-Lys co ci jest?! Nie umieraj! Już do ciebie jadę! -Powiedziała z płaczem.
-Rose czekaj -powiedziałem spokojnie uspokajając oddech.
-Nie mogę czekać gdy ty umierasz! -Powiedziała.
-Rose uspokój się. Nic mi nie jest.
-Lysander jak w takiej sytuacji możesz kłamać?!
O co jej chodzi?
-Kochanie uspokój się. Coś ci się przyśniło -odparłem spokojnie.
-Nic mi się nie przyśniło. Kas ci coś zrobił prawda? -Zapytała szlochając.
-Rose, kas nic mi nie zrobił.
-Ale krzyknąłeś z bólu -odpowiedziała.
-Bo uderzyłem się w belkę siadając. Nie pamiętasz? Przy łóżku mam belkę? Zapomniałem o niej i się uderzyłem -wytłumaczyłem.
Dziewczyna westchnęła z ulgą.
-Rose uspokój już się -powiedziałem.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj nic się nie stało -odpowiedziałem.
-Lys Kur** przestań gadać! Chce spać! -Powiedział Armin rzucając we mnie poduszką.
-Ał! To bolało!
-Co bolało?! -Wykrzyknęła Rose.
-A to jeszcze bardziej. Rose nie krzycz. Armin rzucił we mnie poduszką -wytłumaczyłem.
-I zaraz rzucę i ja jak nie przestaniesz gadać! -Dodał Kentin.
-Rose idź spać. Ja też to uczynię. Dobranoc -powiedziałem spokojnie.
Rozłączyłem się i opadłem na poduszkę.
-Lys kur** oddaj moją poduszkę! -Krzyknął Armin.
-Masz!
Rzuciłem w chłopaka poduszką, a ten krzyknął z bólu.
-Jak się oboje nie zamkniecie to was zaj****! -Wykrzyknął Kentin.
Roześmialiśmy się, a Ken jęknął przeciągle.
Rose
Rozłączyłam się i byłam spokojniejsza. Po chwili usłyszałam pukanie. Odwróciłam się w stronę okna bo stamtąd dobiegał dźwięk. Na parapecie stał Kas.
Po moim trupie.
-Spadaj! -Krzyknęłam.
-Otwórz! Rose proszę!
-Wal się!
-Bo zaraz spadnę!
-Miłego umierania!
Zasłoniłam zasłony i położyłam się do łóżka. Po chwili usłyszałam huk i szybko pobiegłam do okna. Otworzyłam je i to był mój błąd. Kas to wykorzystał i dosłownie wskoczył na mnie. Upadliśmy razem na podłogę.
-Nic ci nie jest? Przepraszam, ale nie zostawiłaś mi wyboru -powiedział chłopak.
-Złaź ze mnie do cholery! -Wykrzyknęłam.
Kastiel wykonał moje polecenie.
-A teraz spadaj stąd! Już! Nie chcę cię widzieć na oczy! Jesteś dla mnie nikim! Zerem! Daj mi spokój raz na zawsze! -Wykrzyczałam z łzami w oczach.
Chłopak stał chwilę zdziwiony, a potem spuścił głowę i wyraźnie posmutniał.
-Nie wiem co ci jest Rose, ale proszę wytłumacz mi o co chodzi -powiedział.
-Nie chcę cię widzieć na oczy. Nie udawaj, że nic nie wiesz. Wynoś się! Nie chcę cię nigdy więcej widzieć!
Do pokoju wszedł Daniel.
-Kas...
-Zaraz -odpowiedział chłopak i zaraz zwrócił się do mnie. -Nie wiem co ci jest mała. Martwiłem się o ciebie, tęskniłem. I choćbyś nie wiem co powiedziała to i tak nie zmienię zdania. Kocham cię i nie przestanę. Będziesz dla mnie zawsze najważniejsza mała. Nie myśl, że tak łatwo odpuszczę. Nie pozwolę się tobą dzielić. Nigdy cię nie zostawię. Teraz idź spać. Kocham cię kotku -wyszeptał mi do ucha i pocałował w czoło, a potem jakby nigdy nic wyskoczył przez okno.
Podbiegłam i wyjrzałem przez nie.
Wylądował tak zwinnie...
Kas odwrócił się puścił mi oczko i pobiegł do motoru, a następnie odjechał z piskiem opon.
-Rose o co mu chodziło? -Zapytał Daniel.
-Powiem ci jutro. Dzisiaj nie dam już rady. Dobranoc.
Brat wyszedł z pokoju, a ja położyłam się do łóżka i zasnęłam.
Kastiel
O co jej chodziło? Dowiem się tego choćby nie wiem co. Nie pozwolę żeby zabrał mi ją Lys. Kocham ją nad życie. Nigdy na nikim mi tak nie zależało jak na niej. Nie pozwolę aby się ode mnie oddaliła, nie ma mowy! Dowiem się o co jej chodziło i to naprawię.
Mimowolnie przyśpieszyłem na motorze i po chwili byłem w domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani rzadko kiedy tu piszę więc coś się stało :/
Jutro jadę na trzydniową wycieczkę, nie za bardzo zdążyłam coś napisać, ale na wyciecze postaram się coś napisać w moim magicznym zeszyciku xD Więc dziś dodaję rozdział troszkę krótszy ;)
O by nic ci nie było kochana. Jeszcze tylko jeden dzień...
Kastiel
Odchodziłem od zmysłów. Rose nie odbierała, ani nie odpisywała na sms-y. Ze złości kopnąłem w najbliższy kamień.
Kas nie przejmuj się tak...
Łatwo ci mówić Kieł. Ja tu już nie wytrzymuję. Pier**** wyjeżdżam. Powiem żeby któryś przywiózł mi motor. Ja muszę do niej wrócić.
Kas, wracacie jutro po południu...
Ja chce teraz wiedzieć co jej jest!
Szybko zadzwoniłem do starego kolegi żeby przywiózł mi motor na bagażniku swojej fury. Ten oznajmił, że będzie jak najszybciej.
Jeden pozytyw. Rose niedługo będę. Przysięgam, obiecuję.
Rose
W środku nocy obudził mnie ryk silnika, a potem dzwonienie i walenie do drzwi. Szybko zbiegłam na dół, a za mną Daniel. Otworzyłam drzwi, stał w nich Kas. Wyraźnie zdenerwowany. Chłopak objął mnie mocno wtulając w siebie.
-Nic ci nie jest. Na całe szczęście -powiedział w moje włosy.
Co on tu robi?!
Odsunęłam się od chłopaka i uderzyłam go otwartą dłonią w lewy policzek.
-Jak śmiesz się tu pokazywać? -Zapytałam zła.
Kas był wyraźnie zdezorientowany, złapał się za policzek i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Słucham? O co ci chodzi? Nie odbierasz telefonów! Nie odpisujesz! Wiesz jak się martwiłem?! -Powiedział.
-Nie wierze ci. Daj spokój. Po tym nagraniu nie wierze w żadne twoje słowo. Wyjdź stąd -powiedziałam zamykając drzwi.
jednak chłopak był szybszy i błyskawicznie zatrzymał drzwi ręką.
-Nie wyjdę dopóki nie wytłumaczysz mi o co chodzi -odpowiedział.
-Nie udawaj głupiego. Wynoś się -powiedziałam już wyraźnie zła.
-Sory Kas, ale lepiej żebyś już poszedł -powiedział dotąd milczący Daniel.
Brat szybko zatrzasnął drzwi.
-Wszystko okej? -Zapytał przytulając mnie.
-Tak, znaczy...Chyba tak -powiedziałam nadal zdezorientowana.
Ta wizyta była dla mnie strasznie dziwna.
Po co on tu w ogóle przychodzi? Wycieczka kończy się jutro...Znowu uciekł? No ale po co?! Może rzeczywiście zabił Lysa i chce żebym dała mu alibi? Kuchnia jego mać! I znowu myślę o tym samym! Kas nie zabiłby Lysandra. Przecież to niedorzeczne. Po prostu martwię się, że Lys nie dzwoni i moja podświadomość ubzdurała sobie coś. Ale dla pewności zadzwonię!
Wyrywając się Bratu z uścisku pobiegłam na górę.
-Rose co ci?! -Krzyknął Daniel wbiegając za mną po schodach.
-Muszę zadzwonić do Lysandra -powiedziałam zamykając mu drzwi przed nosem.
Szybko porwałam komórkę i wybrałam numer chłopaka.
Lysander
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Lekko zdyszany, ponieważ wyrwałem się z koszmaru odebrałem siadając. Uderzyłem się w belkę, która była na wysokości mojej głowy.
-Ała! -Krzyknąłem.
Na nowo zacząłem dyszeć. W słuchawce usłyszałem załamany głos Rose.
-Lys co ci jest?! Nie umieraj! Już do ciebie jadę! -Powiedziała z płaczem.
-Rose czekaj -powiedziałem spokojnie uspokajając oddech.
-Nie mogę czekać gdy ty umierasz! -Powiedziała.
-Rose uspokój się. Nic mi nie jest.
-Lysander jak w takiej sytuacji możesz kłamać?!
O co jej chodzi?
-Kochanie uspokój się. Coś ci się przyśniło -odparłem spokojnie.
-Nic mi się nie przyśniło. Kas ci coś zrobił prawda? -Zapytała szlochając.
-Rose, kas nic mi nie zrobił.
-Ale krzyknąłeś z bólu -odpowiedziała.
-Bo uderzyłem się w belkę siadając. Nie pamiętasz? Przy łóżku mam belkę? Zapomniałem o niej i się uderzyłem -wytłumaczyłem.
Dziewczyna westchnęła z ulgą.
-Rose uspokój już się -powiedziałem.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj nic się nie stało -odpowiedziałem.
-Lys Kur** przestań gadać! Chce spać! -Powiedział Armin rzucając we mnie poduszką.
-Ał! To bolało!
-Co bolało?! -Wykrzyknęła Rose.
-A to jeszcze bardziej. Rose nie krzycz. Armin rzucił we mnie poduszką -wytłumaczyłem.
-I zaraz rzucę i ja jak nie przestaniesz gadać! -Dodał Kentin.
-Rose idź spać. Ja też to uczynię. Dobranoc -powiedziałem spokojnie.
Rozłączyłem się i opadłem na poduszkę.
-Lys kur** oddaj moją poduszkę! -Krzyknął Armin.
-Masz!
Rzuciłem w chłopaka poduszką, a ten krzyknął z bólu.
-Jak się oboje nie zamkniecie to was zaj****! -Wykrzyknął Kentin.
Roześmialiśmy się, a Ken jęknął przeciągle.
Rose
Rozłączyłam się i byłam spokojniejsza. Po chwili usłyszałam pukanie. Odwróciłam się w stronę okna bo stamtąd dobiegał dźwięk. Na parapecie stał Kas.
Po moim trupie.
-Spadaj! -Krzyknęłam.
-Otwórz! Rose proszę!
-Wal się!
-Bo zaraz spadnę!
-Miłego umierania!
Zasłoniłam zasłony i położyłam się do łóżka. Po chwili usłyszałam huk i szybko pobiegłam do okna. Otworzyłam je i to był mój błąd. Kas to wykorzystał i dosłownie wskoczył na mnie. Upadliśmy razem na podłogę.
-Nic ci nie jest? Przepraszam, ale nie zostawiłaś mi wyboru -powiedział chłopak.
-Złaź ze mnie do cholery! -Wykrzyknęłam.
Kastiel wykonał moje polecenie.
-A teraz spadaj stąd! Już! Nie chcę cię widzieć na oczy! Jesteś dla mnie nikim! Zerem! Daj mi spokój raz na zawsze! -Wykrzyczałam z łzami w oczach.
Chłopak stał chwilę zdziwiony, a potem spuścił głowę i wyraźnie posmutniał.
-Nie wiem co ci jest Rose, ale proszę wytłumacz mi o co chodzi -powiedział.
-Nie chcę cię widzieć na oczy. Nie udawaj, że nic nie wiesz. Wynoś się! Nie chcę cię nigdy więcej widzieć!
Do pokoju wszedł Daniel.
-Kas...
-Zaraz -odpowiedział chłopak i zaraz zwrócił się do mnie. -Nie wiem co ci jest mała. Martwiłem się o ciebie, tęskniłem. I choćbyś nie wiem co powiedziała to i tak nie zmienię zdania. Kocham cię i nie przestanę. Będziesz dla mnie zawsze najważniejsza mała. Nie myśl, że tak łatwo odpuszczę. Nie pozwolę się tobą dzielić. Nigdy cię nie zostawię. Teraz idź spać. Kocham cię kotku -wyszeptał mi do ucha i pocałował w czoło, a potem jakby nigdy nic wyskoczył przez okno.
Podbiegłam i wyjrzałem przez nie.
Wylądował tak zwinnie...
Kas odwrócił się puścił mi oczko i pobiegł do motoru, a następnie odjechał z piskiem opon.
-Rose o co mu chodziło? -Zapytał Daniel.
-Powiem ci jutro. Dzisiaj nie dam już rady. Dobranoc.
Brat wyszedł z pokoju, a ja położyłam się do łóżka i zasnęłam.
Kastiel
O co jej chodziło? Dowiem się tego choćby nie wiem co. Nie pozwolę żeby zabrał mi ją Lys. Kocham ją nad życie. Nigdy na nikim mi tak nie zależało jak na niej. Nie pozwolę aby się ode mnie oddaliła, nie ma mowy! Dowiem się o co jej chodziło i to naprawię.
Mimowolnie przyśpieszyłem na motorze i po chwili byłem w domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani rzadko kiedy tu piszę więc coś się stało :/
Jutro jadę na trzydniową wycieczkę, nie za bardzo zdążyłam coś napisać, ale na wyciecze postaram się coś napisać w moim magicznym zeszyciku xD Więc dziś dodaję rozdział troszkę krótszy ;)
Super, ciekawie się robi, taki jakby trójkącik. Czekam z niecierpliwością na next. Udanej wycieczki :)
OdpowiedzUsuńDzięki wycieczka nawet spoko
OdpowiedzUsuń